Rozpoczęcie nowego roku szkolnego zazwyczaj kojarzone jest z uroczystym apelem, podczas którego witani są uczniowie, przedstawia się pokrótce plan działania na najbliższy rok, nowych nauczycieli itp. Każda szkoła ma swoje zwyczaje, które dzieją się w niej od lat. W Borku Strzelińskim, w dekanacie Borów, postanowiono tego dnia poświęcić tornistry i plecaki szkolne. I to oburzyło pewnego internautę, który postanowił „podburzyć naród” i, wykazując swoje zbulwersowanie, napisał „list” do redakcji Gazety Wrocławskiej. I się zaczęło wylewanie pomyj na proboszcza, dyrekcję, nauczycieli i rodziców.
W takich sytuacjach rodzi się pytanie: komu to przeszkadzało? Jeżeli dana społeczność nie widzi przeszkód, aby taki obrzęd się odbył, większość rodziców posyła swoje dzieci na katechezę. Warto jeszcze zapytać, czy takie sytuacje prowadzą do kultywowania wolności i demokracji? Czytelnik wyrażając swoje niezadowolenie, podaje: „taka sytuacja nie powinna mieć miejsca w świeckim państwie i w świeckiej szkole”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Czy na pewno?
Reklama
Państwo tworzą ludzie, którzy mają różne poglądy, wiarę i podejście do życia. To oni nadają klimat tego, jak wygląda nasza Ojczyzna. Są takie społeczności, w których na porządku dziennym jest połączenie tego co świeckie, z tym co religijne. Wiara przenika ich życie i tak chcą budować swoją codzienność. Im nie przeszkadza obecność krzyża w przestrzeni publicznej, nie gorszy modlitwa czy wspomniane poświęcenie tornistrów. Dla nich jest to oczywiste. W małych społecznościach panuje inna atmosfera niż w miejskich, często anonimowych społecznościach. Tam ludzie się znają, dyskutują, ustalają i podejmują konkretne decyzje, które mają usprawnić ich działanie.
Świeckość państwa nie oznacza, że można na siłę ograbić ludzi z decydowania o tym, jak chcą organizować swoje życie. Próbowano tego za czasów komuny i nie przyniosło to nic dobrego.
Trzeba przyjąć decyzję większości, jeśli chce, w tym przypadku, rozpocząć rok szkolny w taki sposób. I to będzie wyrazem szacunku wobec tych ludzi. A szacunek to coś więcej niż tolerancja i puste słowa, które mają wprowadzić zamęt tam, gdzie nie jest on potrzebny, I wtedy okaże się, że to „święte oburzenie” jest zwykłym czepialstwem, które ma byc wyartykułowaniem swojego „ja”.
Jaki był finał tej sytuacji? Pogoda była tak fatalna, że poświęcenie tornistrów i plecaków przeniesiono do kościoła, a osoby chętne mogły tam się udać z panią katechetką. Wszystko odbyło się sprawnie, a burza została. Niestety, czepialstwo jest wadą współczesnego człowieka. „Sam nie zje i drugiemu nie da”.