Joanna jest osamotnioną wdową, która mieszka w wieżowcu. Dzieci pozakładały własne rodziny i matkę odwiedzają tylko raz w roku z okazji imienin. Emerytka spędza więc całe dni sama w pustym, dużym mieszkaniu. Telefonuje do różnych znajomych, by w wielogodzinnych rozmowach wyżalić się i opowiedzieć o swoich problemach. – Jestem sama, stąd moje pragnienie choćby rozmowy lub wysłuchania telefonicznego przez drugiego człowieka – oznajmia swoim życzliwym głosem Joanna.
Tęsknota za bliskimi
Jan codziennie po śniadaniu jedzie na cmentarz, by pomodlić się nad grobem swej ukochanej żony, z którą przeżył 32 lata w związku sakramentalnym. – Tam się wygadam i przedstawię swoje problemy samotnego wdowca – stwierdza ongiś jeden z dyrektorów dużej firmy. – Wprawdzie mam kolegów, ale nikt nie jest w stanie zastąpić mi miłości żony, która tak nagle odeszła. Ona wszystko ożywiała w naszym domu, a teraz jest tutaj pustynia, w której nawet kwiaty nie chcą rosnąć – mężczyzna odwraca się, by nie pokazywać swej twarzy, po której spływają łzy.
Dawniej pamiętano, że rodzina jest naturalną twierdzą, która chroni przed wszelkim zewnętrznym złem.
Podziel się cytatem
Reklama
– Jakoś tak zeszło moje pracowite życie w wielkim przedsiębiorstwie, w którym nie miałam czasu wyjść za mąż – wyjaśnia swoją samotność starsza pani, która popycha wózek z zakupami z marketu spożywczego. – Teraz w tym ludnym osiedlu mieszkam sama, zdana wyłącznie na siebie, bo nie mam nikogo bliskiego. Pozostaje mi tylko modlitwa błagalna, bym do końca swych dni potrafiła być samodzielna, bo nie chciałabym być zależna od obcych.
Dostrzec drugiego człowieka
W tramwaju siedzi nastolatka wpatrzona w swój smartfon, od którego gier jest uzależniona tak bardzo, że nie widzi nawet stojącego nad nią sędziwego pana z laską. Starzec jest przekonany, że owa licealistka przejdzie przez swoje przyszłe życie samotnie, bo nie dostrzega żywego człowieka, widzi tylko wirtualny świat na ekranie telefonu.
Jadwiga zawsze elegancko ubrana codziennie popołudniu wychodzi ze swoim psem na spacer. O tej samej porze również Danuta opuszcza mieszkanie, by pospacerować ze swoim czworonożnym przyjacielem. Obie same, bo Jadwigi mąż wyjechał za granicę i tam założył drugą rodzinę, a Danuta straciła męża marynarza wskutek utonięcia. Spotykają się, bo chcą serdecznymi rozmowami wypełnić bolesny czas rozstania z mężami. Nieraz przystają przy misyjnym krzyżu przed parafialnym kościołem, by w modlitewnej ciszy powierzyć swoje ziemskie pielgrzymowanie Boskiemu Zbawicielowi.
Nasza samotność jest zależna od Chrystusowego przykazania miłości; można ją utopić w uzdrawiającej rzece dobra, w której warto płynąć.
Cały świat toczy teraz walkę z czasem. Trwa wyścig do szczepień. Papież Franciszek w orędziu na Dzień Chorego idzie w kontrze do tego i apeluje o braterską solidarność.
W ostatnich miesiącach nasze myślenie zdominowała choroba, choć każdy miał nadzieję, że koronawirus nie zaatakuje akurat jego. Przez ten niemal rok każdego dnia wyczekiwaliśmy i nadal wyczekujemy kolejnych komunikatów o liczbie zachorowań, liczbie zgonów, liczbie osób hospitalizowanych, leżących pod respiratorami i ozdrowieńców. Od kilku tygodni dochodzi jeszcze jedna rubryka – liczba osób zaszczepionych. To nadzieja spanikowanego świata. Może się jednak okazać płonna, jeżeli zapomnimy o czymś równie ważnym – o braterskiej solidarności. Pewnie niedługo – o ile szczepionka rzeczywiście zacznie działać tak, jak się spodziewamy – to myślenie o chorych, chorobie i śmierci zejdzie na drugi plan, nie możemy jednak powiedzieć, że pokonaliśmy już szczyt pandemii i mamy z górki. Jeszcze długo przed osiągnięciem tego globalnego chorobowego peaku przychodzi nam przeżywać XXIX Światowy Dzień Chorego. 11 lutego 2021 r. nie będzie jeszcze pielgrzymki do Lourdes. Inne sanktuaria, w których chorzy szukają duchowej i fizycznej pomocy, też będą świecić pustkami, choć modlitwy zanoszone tam przez nielicznych pielgrzymów będą tym gorętsze. Duchowni, poza kapelanami, nie będą mogli odwiedzić szpitali, co było już zwyczajem w tym dniu, z powodu ścisłego reżimu sanitarnego, który nadal obowiązuje. W czasie utrudnionej – i to bardzo – bliskości papież Franciszek swoje orędzie na Światowy Dzień Chorego poświęcił właśnie bliskości. Być może prowokacyjnie. Być może wyprzedzająco, po to, byśmy do izolacyjnych baniek się nie przyzwyczaili, bo takie ryzyko jest całkiem realne, ale byśmy przygotowywali się już – co najmniej – do żwawego wychodzenia z nich. „Doświadczenie choroby sprawia, że odczuwamy naszą bezradność, a jednocześnie wrodzoną potrzebę drugiego człowieka” – czytamy w najnowszym orędziu papieża. Pandemia pokazała, jak bardzo potrzebujemy siebie. Potrzebujemy przede wszystkim własnej odpowiedzialności, która wyraża się w postępowaniu według zasad DDM, ale i w przypadku choroby czy kwarantanny. Potrzebujemy lekarza, żeby leczył, oraz członka rodziny czy wolontariusza (zapotrzebowanie na taką służbę to też sygnał samotności jako znaku naszych czasów), który kupi i przyniesie oraz załatwi najpotrzebniejsze do życia sprawy. „To milcząca rzesza mężczyzn i kobiet, którzy postanowili spojrzeć na te oblicza, troszcząc się o rany pacjentów, których odczuwali jako bliskich z racji wspólnej przynależności do rodziny ludzkiej” – napisał o nich wszystkich Ojciec Święty. Jeżeli z pandemii mamy wynieść coś wartościowego, to właśnie to – świadomość konieczności braterskiej solidarności, która jest jednym z najcenniejszych skarbów.
Łomżyńska Kuria Diecezjalna informuje, że spotkanie ewangelizacyjne organizowane w Twierdzy Łomża Fort II przez suspendowanego księdza Daniela Galusa nie jest modlitwą Kościoła, a zwykłą posługą, którą wykonuje ks. Galus tylko we własnym imieniu.
Komunikat Łomżyńskiej Kurii Diecezjalnej w związku z organizowanym spotkaniem ewangelizacyjnym „Jezus żyje”.
wikipedia/Francesco Gasparetti from Senigallia, Italy
Wnętrze wybudowanej za panowania Konstantyna bazyliki w Rzymie, współcześnie Basilica dei Santi Silvestro e Martino ai Monti. Według tradycji spotkali się w niej biskupi Italii, aby uzgodnić wspólne stanowisko przed obradami w Nicei.
Jutro przypada 1700. rocznica rozpoczęcia Soboru Nicejskiego - pierwszego soboru chrześcijaństwa. Przyjęto na nim wyznanie wiary, potwierdzające bóstwo Chrystusa w sporze arianami, a także ustalono wspólną dla całego Kościoła datę Wielkanocy.
Pierwsze historii zgromadzenie wszystkich biskupów Kościoła, zwołane przez cesarza Konstantyna, trwało od 19 do 25 lipca 325 roku w pałacu cesarskim w Nicei (dzisiejszy Iznik w Turcji). Dokładna liczba jego uczestników nie jest znana, ale historycy na ogół przyjmują, że było ich około 220. Oprócz biskupów, byli wśród nich także przedstawiciele tych biskupów, którzy nie mogli przyjechać osobiście: tzw. chorepiskopi (dosłownie: biskupi wiejscy, reprezentujący biskupa w odległych częściach diecezji - pierwowzór dzisiejszych biskupów pomocniczych), prezbiterzy i diakoni, którzy mieli prawo głosu w imieniu swoich biskupów. Tak było w przypadku biskupa Rzymu - Sylwestra, który nie przybył do Nicei, lecz wysłał w swoim imieniu dwóch prezbiterów: Witona i Wincencjusza. Pracom soboru przewodniczył biskup Hozjusz z Kordoby, w dzisiejszej Hiszpanii.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.