Mszę św. pogrzebową poprzedziło odczytanie historii życia zmarłego Mieczysława. Urodził się 1 listopada 1930 r. w historycznej miejscowości Laszki Murowane, w powiecie Sambor. W 1955 r. ożenił się z Eugenią Czekalską. Małżeństwo miało czterech synów: Zbigniewa, Jerzego, Waldemara i Marka.
Patriota
Mieczysław już jako 13-letni chłopiec został zaprzysiężony na żołnierza Armii Krajowej. Przysięgę złożył wobec swojego ojca, który organizował samoobronę i oddziały leśne AK w powiecie samborskim. Służył jako kurier, niejednokrotnie ryzykował życiem i przez lata był poszukiwany. Po zamieszkaniu na ziemiach zachodnich troszczył się o właściwe postawy wśród rodzeństwa i odpowiednią świadomość patriotyczną. Miłość wiązał z życiem w prawdzie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Brał udział w odbudowie Wrocławia. Zdobył wykształcenie i pracował w Zakładach Metalowych „Zakrzów”, późniejszym „Polarze”, gdzie stał się najlepszym szlifierzem. Wylosował w zakładzie samochód, ale warunkiem niezbędnym do jego odbioru była konieczność zapisania się do PZPR. Nigdy tego nie zrobił, więc samochodu nie otrzymał.
Duchowy filar rodziny
Mieczysław brał aktywny udział w życiu parafii. Zaangażował starszych synów w pomoc w budowie kościołów św. Kazimierza na Psim Polu i św. Jana Apostoła w Zakrzowie. Współpracował jako animator Ruchu Światło-Życie ze sługą Bożym ks. Franciszkiem Blachnickim.
Reklama
Jako chłopiec był ministrantem i zadbał, by do służby liturgicznej ołtarza należeli jego synowie, dbał o rozwój wiary w rodzinie, uczył modlitwy, czytania Pisma Świętego, przedkładania losu Kościoła i ojczyzny nad własne sprawy. Długo odmawiał Różaniec, choć w ciągu dnia ciężko pracował w zakładzie i zajmował się rodziną. Jego miłość była widoczna w każdym momencie życia.
Był dobrym doradcą i niezawodnym drogowskazem dla swoich synów, a wraz z żoną Eugenią stanowili duchowy filar dla ks. Marka. Pan Mieczysław umarł 7 listopada br. we śnie. – Bóg nie mógł nam dać lepszych rodziców. Jeżeli tacy, jak mój tato, nie wchodzą do nieba, to kto do niego wchodzi? W moich oczach moi rodzice są święci – powiedział ks. Marek Zołoteńki.
Słowo pasterza świdnickiego
– Dzisiaj, kiedy żegnamy pana Mieczysława, chcemy Panu Bogu podziękować za dar pięknego, spełnionego życia. Chcemy w pokornej modlitwie prosić zmartwychwstałego Króla Wieków, aby dał mu radość życia wiecznego. Modlimy się nie w rozpaczy, nie w zwątpieniu, ale pełni nadziei, że kiedyś spotkamy się z nim w domu naszego Ojca w niebie – powiedział w homilii bp Marek Mendyk.
Na koniec głos zabrali kapłani i przyjaciele zmarłego, którzy przekazali rodzinie wyrazy współczucia. W pogrzebie uczestniczyła również honorowa asysta Wojska Polskiego.