Reklama

Ramiona polskiej ziemi

Pejzaż Polski dopełnia mnogość krzyży i kapliczek. Trudno wyobrazić sobie polną drogę, opłotki chat bez pochylonych, pociemniałych figurek Bożej Męki, Chrystusa Frasobliwego, Matki Bożej.

Niedziela Ogólnopolska 23/2021, str. 40-41

Margita Kotas/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Od połowy XVIII wieku są nieodłącznym elementem pejzażu polskiej wsi, a w XIX wieku „Polska krzyżami stała”. Był to przecież wiek zaborów, represji i powstań. Wiejskie krzyże pokutne, a w szczególności krzyże upamiętniające pola potyczek i bitew toczonych podczas wielkich powstań, znaczyły polską przestrzeń religijną i narodową. Dodajmy, że już synod krakowski, zwołany przez bp. Marcina Szyszkowskiego w 1621 r., nakazywał proboszczom, aby we wszystkich wsiach należących do ich parafii stawiać przy drogach znaki krzyża świętego.

Świadectwo wiary i obyczaju

Reklama

Trudno wyobrazić sobie polną drogę, opłotki chat bez pochylonych, pociemniałych figurek Bożej Męki, Chrystusa Frasobliwego, Matki Bożej. Stare i nowe, spróchniałe lub lśniące świeżą farbą są świadectwem wiary i obyczaju, „ramionami polskiej ziemi wzniesionymi do Boga” – jak napisał Teofil Lenartowicz. A jakaż różnorodność form! Kapliczki drewniane: kłodowe, słupowe, wnękowe w wydrążonym pniu, szafkowe i skrzyniowe wieszane na drzewach; murowane: domkowe, arkadowe, wieżowe kryte dwuspadowym lub czterospadowym daszkiem, zwieńczone metalowym ażurowym krzyżem. Dawniej prawie każda uroczystość rodzinna, wydarzenie lub rocznica znaczące dla wiejskiej wspólnoty – to nowy krzyż bądź kapliczka. Stawiane w podzięce za otrzymane łaski, za ochronę przed klęskami powodzi, pożarów, epidemii, w intencji indywidualnego lub zbiorowego oddania się w opiekę Bożej mocy; w miejscach uświęconych objawieniami, lokalną legendą.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Maryja i święci Pańscy

Reklama

Miejscem ich przeznaczenia są rozstaje dróg, mostki, brody rzeczne, samotne drzewa, źródła, miedze, leśne ścieżki. Wszystkie tworzą niewidzialną, lecz trwałą granicę między własnym światem, oswojonym i bezpiecznym, a światem zewnętrznym, jawiącym się jako obcy, nieoswojony i groźny. Bo złe czai się przy drogach rozstajnych, samotnych drzewach, miedzach, brodach. Ale nie przestąpi granicy, jakże bowiem potężni są ci, którzy jej strzegą z kapliczek. Najpierw więc święci zaangażowani w sprawy najważniejsze dla chłopskiego bytu: św. Jan Nepomucen, który zapobiega powodziom, św. Florian, co strzeże przed ogniem, św. Roch, który chroni od zarazy i opiekuje się bydłem, św. Mikołaj, który przegania wilki, św. Ambroży, co dba o pasieki, i św. Józef z Dzieciątkiem na ręku, który patronuje rodzinom. A najmożniejsza jest Najświętsza Maryja Panna, która najgłębiej pochyliła się nad chłopską dolą, dostępna dla każdego, pomocna w każdej sprawie, każdej niedoli i każdym strapieniu. Najlepsza Pani i Matka, Orędowniczka i Pocieszycielka, bliska i swojska Matuchna. W kapliczkach widnieje jako Matka tuląca lub karmiąca Dzieciątko. Pozbawiona cech boskiego dostojeństwa przypomina zwykłą kobietę, chłopską matkę, jest symbolem macierzyństwa, Bożego i ludzkiego. Madonna jednak nie tylko cieszy się Synem. Ona Go także opłakuje. Temat boleści i głębokiego żalu, jakże bliski ludowej uczuciowości religijnej, owocował pełnymi wyrazu rzeźbami Matki Bożej Boleściwej. Niekiedy spoczywającemu na Jej kolanach Synowi nadawano postać martwego dziecka. Tu także nastąpiło swoiste zrównanie – Maryja cierpi jak ziemska kobieta i jak ona musi się pogodzić z tragiczną prawdą. W tworzeniu kapliczek wzorowano się też często na wizerunkach Matki Najświętszej znajdujących się w pobliskich lokalnych i regionalnych sanktuariach maryjnych.

Sól w oku wrogów

Święci w kapliczkach strzegą przed złymi mocami, pozdrawiają przechodniów, przypominają o słowie Bożym. Przy nich są zawsze kwiaty, a w maju i czerwcu – odmawiana jest litania. Są chyba najlepszym i najbardziej dobitnym wyrazem polskiej, chłopskiej religijności, cichym, skromnym i ufnym, a zarazem jakże mocnym przez swą powszechność.

Dlatego te ubogie, lecz pełne wiary ludowe sakralia były solą w oku wszystkich wrogów polskości. Konstantin Murawiew w 1864 r. wydał ukaz zabraniający stawiania poza cmentarzami wszelkich rzeźb sakralnych, a żandarmi je niszczyli, gdzie tylko mogli. Podobnie pod siekierami Niemców padały w latach okupacji krzyże przydrożne. Tak jak Pani Częstochowska została uznana przez zaborców za „główną Rewolucjonistkę”, również kapliczki chłopskie uznano za niebezpieczne i wrogie, bo dostrzeżono w nich ostoję polskiego ducha oraz znak oporu.

Majsterkowie, dłubace, bogoroby

Reklama

Ludowa sztuka sakralna, choć samorodna, nie powstała jednak sama z siebie. Istniała przecież tradycja spisana w apokryfach, ilustrowana w ulotnych drukach odpustowych, w kalendarzach. Wystrój parafialnego kościoła, a jeszcze bardziej świątyń w miejscach słynących cudami dostarczał potężnych wrażeń. Istniały i działały prowincjonalne ośrodki snycerskie i drzeworytnicze, była cała rzesza wędrownych majsterków, dalekich spadkobierców wielkiej sztuki. To były wzory rodzące chęć naśladownictwa. Sztuka średniowieczna była pierwszą falą, która szła w „dół” społeczeństwa i zapełniała polską prowincję drewnianą rzeźbą sakralną. Styl i motywy tej sztuki podchwyciły lokalne ośrodki, dzieła mistrzów tryptyków i poliptyków naśladowano w wystroju wiejskich kościołów. Z nich czerpali później natchnienie wiejscy snycerze.

Okresem, który wywarł znaczący wpływ na ludową sztukę, był również XVII wiek. Kontrreformacyjna propaganda wiary wiązała się z konkretnymi zaleceniami w sferze kultu, co pociągało konieczność wypracowania nowego stylu w sztuce, łatwo przyswajalnego przez najszersze kręgi wiernych. Realizm i mistycyzm XVII-wiecznej sztuki w połączeniu z ozdobnością, przepychem i przeładowaniem detalami odpowiadał chłopskiemu poczuciu piękna, a zarazem świadczył dobitnie o potędze Kościoła i wiary. Z tego okresu pochodzi np. zwyczaj nakładania „sukienek” na cudowne obrazy. Podnosiły one niezmiernie znaczenie religijne wizerunków (po zdjęciu „sukienki” obraz, w odczuciu wiernych, tracił część swojej cudownej mocy) i zarazem kształtowały wiejski gust artystyczny. Przesycone rzeźbą, ozdobami i złotem barokowe ołtarze były niedoścignionym wzorem dla wiejskich snycerzy, z którego czerpano na miarę zdolności, poczucia artyzmu i własnej pomysłowości.

Wiek XIX można określić jako „złoty wiek sztuki ludowej”. Rozkwita ona wówczas jako własna, chłopska, samorodna i coraz bardziej świadoma, o wielu wątkach i stylach. Polski lud zaczął wtedy zdobywać świadomość wartości własnej kultury. Miejsce małomiasteczkowych warsztatów zaczęli zajmować wiejscy mistrzowie, „dłubace” i „bogoroby”, samoucy, którzy rzeźbili z własnego natchnienia i wiary. Ich prace tworzyły krajobraz artystyczny polskiej wsi, którego znaczącym przejawem są przydrożne kapliczki. Niektórzy wyszli z anonimowości i stali się klasykami sztuki ludowej – jak Jędrzej Wowro i Leon Kudła. Ostatnim z tych prawdziwie naiwnych, a natchnionych był Józef Janos z Dębna, którego rzeźba i ołtarze zdobią kościoły Podhala.

2021-06-01 09:28

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Ciepło kurtki, ciepło serca – o dawaniu i dzieleniu się w czasie zimy

2025-09-30 20:44

[ TEMATY ]

ciepło kurtki

ciepło serca

dawanie

dzielenie się

czas zimy

Materiał sponsora

Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich

Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich

Zima to czas, w którym szczególnie odczuwamy potrzebę ciepła. Grube kurtki, szaliki i rękawiczki stają się codziennymi towarzyszami drogi, chroniąc nas przed mrozem i zimnym wiatrem. Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich. W chrześcijańskim spojrzeniu możemy dostrzec w niej również przypomnienie o tym, że każdy człowiek potrzebuje ochrony, zarówno fizycznej, jak i duchowej. Tak jak dbamy o ciepło ciała, tak też powinniśmy troszczyć się o ciepło serca i relację z Bogiem.

Ewangelia przypomina nam słowa Jezusa: „Byłem nagi, a przyodzialiście Mnie” (Mt 25,36). Ten fragment uświadamia nam, że każdy dar, nawet tak prosty jak ciepłe ubranie, ma ogromną wartość w oczach Boga. Dając komuś kurtkę, której już nie nosimy, albo kupując nową dla potrzebującego, nie przekazujemy jedynie tkaniny i zamka błyskawicznego. Przekazujemy ciepło, nadzieję i poczucie godności. W tym sensie kurtka zimowa staje się nie tylko odzieżą, ale także narzędziem budowania wspólnoty i praktycznym świadectwem miłości bliźniego. To właśnie w takich gestach realizujemy chrześcijańskie powołanie do troski o słabszych.
CZYTAJ DALEJ

Rzym: rozpoczęto starania o beatyfikację Carlo Casiniego – obrońcy życia ludzkiego

2025-10-02 10:39

[ TEMATY ]

beatyfikacja

Autorstwa Quirinale.it, Attribution/commons.wikimedia.org

Giorgio Napolitano i Carlo Casini

Giorgio Napolitano i Carlo Casini

Wczoraj, 1 października, na tablicy ogłoszeń Wikariatu Rzymskiego wywieszono edykt, który oficjalnie rozpoczyna proces beatyfikacyjny i kanonizacyjny Carlo Casiniego, założyciela Ruchu na rzecz Życia, zmarłego 23 marca 2020 r. w swoim rzymskim domu w wieku 85 lat.

W tej wstępnej fazie Trybunał diecezjalny Wikariatu Rzymskiego przystępuje do gromadzenia dokumentów i świadectw osób, które znały Casiniego, „uroczego męża i przykładnego ojca - czytamy w dokumencie - człowieka głęboko wierzącego w Boga, zakochanego w Chrystusie i Jego Ewangelii, wiernego Kościołowi i jego nauczaniu, przyjaciela maluczkich i najuboższych, odważnego, przekonanego, wiarygodnego, kompetentnego i konsekwentnego, niestrudzonego obrońcy życia ludzkiego od momentu poczęcia”. Przypomniano, że swe zaangażowanie w politykę przeżywał jako „najwyższą formę miłości”, stając się „znakiem i konkretnym świadectwem działania Boga na rzecz człowieka”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję