Reklama

Niedziela w Warszawie

Zaufaliśmy Matce

O pielgrzymowaniu, gdy jest się dzieckiem, panną, żoną i matką, oraz o spełnionych intencjach, z Sylwią Mędrzycką rozmawia Magdalena Kamińska.

Niedziela warszawska 33/2021, str. I-II

[ TEMATY ]

wywiad

pielgrzymowanie

Archiwum rodzinne

Sylwia Mędrzycka. Żona Marcina, mama Joanny, Kasi i Rafałka.

Sylwia Mędrzycka. Żona Marcina, mama Joanny, Kasi i Rafałka.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Magdalena Kamińska: Kiedy Czytelnicy Niedzieli będą czytać naszą rozmowę, Pani z rodziną oraz innymi warszawskim pątnikami będzie na Jasnej Górze, który raz?

Sylwia Mędrzycka: Ja 32. raz. Marcin, mój mąż – 22. Córki – Joanna i Kasia 10. raz, a Rafałek w tym roku pielgrzymuje po raz 4., choć ma 2 lata i 7 miesięcy. Pierwszy raz niosłam go pod sercem, będąc w czwartym miesiącu ciąży. Jak mówią ojcowie paulini, nasz synek już wówczas pielgrzymował.

Co się czuje, kiedy wchodzi się na jasnogórski Szczyt i później modli przed obrazem Matki Bożej?

Na Szczyt wchodzi się zazwyczaj dłużej, ponieważ między grupami, które ustawiają się w Alei Najświętszej Maryi Panny, ma być odstęp. Kiedy dochodzi się pod klasztor, czuje się radość, że spotkanie z Maryją, naznaczone trudem, będzie już za moment. Zazwyczaj towarzyszy nam skupienie, modlitwa różańcowa. Przed Cudownym Obrazem w sercu jest ogromne wzruszenie. Łzy same spływają po twarzy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kiedy po raz pierwszy poszła Pani na pielgrzymkę?

Miałam osiem lat. Wcześniej rodzice chodzili sami, ale w sercu od małego czułam, że chcę iść. O pielgrzymce mówiło się w domu, więc poniekąd uczestniczyłam w niej duchowo. Wtedy nie było możliwości, aby podjeżdżać samochodem, a mimo to nie odczuwaliśmy pątniczego trudu. Dzieci szybko się regenerują.

Reklama

Jak poznała Pani męża?

We wspólnocie „Winnica” w parafii NMP Królowej Wszechświata na Ochocie. Tam zaczęła się nasza miłość.

Na pierwszą wspólną pielgrzymkę poszliście jako para?

Tak. Był 1996r. Marcin grał na gitarze. Ja z dziewczynami śpiewałam w chórkach.

Modliła się Pani wcześniej o dobrego męża?

To była jedna z intencji.

A dzieci? Pielgrzymka była też czasem modlitwy o dzieci?

Na początku o tym nie myśleliśmy, ale kiedy w innych rodzinach pojawiały się dzieci my też ich zapragnęliśmy.

Pierwsza pielgrzymka we troje?

W tym samym roku. Byliśmy trzy dni: w dzień wyjścia z Warszawy, w dzień trzeci w sanktuarium Świętej Rodzinny w Studziannie oraz w dniu wejścia na Jasną Górę.

Chodząc wiele lat w tej samej grupie traktuje się ją już jako rodzinę?

– Dokładnie! W „dziesiątce biało-czerwonej” wyrosłam. Ukształtowałam się jako dziewczynka, panienka, mężatka i mama.

Był taki moment, taka pielgrzymka, kiedy powiedziała Pani: „Już nigdy! Dość!”?

Był. Wychodziliśmy z domu, mąż wsiadał do samochodu, ruszył i huk! Stłuczka. Co robić? – Idź z dziećmi – powiedział. Dotrę do was do Raszyna.

Reklama

Ciężki to był rok. Doszliśmy na przedostatni nocleg. Zmęczeni. Dzieci biegały z namiotu i do namiotu. Asia przewróciła się i złamała rękę. Zamieszanie, karetka. Nie zdążyłam nawet zjeść, napić się. Po ciężkim dniu straciłam przytomność. Trafiliśmy do szpitala. Pierwsza operacja Asi nie przebiegła pomyślnie. Udała się dopiero druga – 26 sierpnia – w święto Matki Bożej Częstochowskiej.

Mieliście państwo myśli, żeby zrezygnować z pielgrzymki?

Zrezygnowaliśmy! Na rok. Duchowo łączyłam się z pielgrzymką. Mąż widział, jak mi tego brakuje i w kolejnym roku powiedział: – Wracamy! Od tej pory role się odwróciły.

To znaczy?

Teraz to mąż ciągnie na pielgrzymkę jako jej główny porządkowy. I teraz dopiero odczuwamy trud pielgrzymki! Mąż robi na nogach dwa razy tyle, ja ogarniam dzieci i tak trwamy.

Czy to wtedy w waszej rodzinie, można by rzec, wydarzył się cud?

O tym cudzie myśleliśmy już wcześniej (śmiech). Mówiłam czasem do Marcina: – Mężu, chętnie dałabym ci jeszcze syna, ale raczej były to tylko nic nie znaczące deklaracje. Poza tym mieliśmy kredyt, dziewczynki mieszkały w jednym pokoju. Człowiek im starszy, tym bardziej analizuje, rozważa za i przeciw.

Reklama

Ale jak się okazało córeczki szły w tej intencji aż trzy lata…

Dla nas było to zaskoczenie! W zasadzie jest do dzisiaj! Jak to? Taka intencja? Dowiedzieliśmy się w trakcie jednego z postojów od o. Melchiora Królika. Powiedział nam, kiedy siedzieliśmy na odpoczynku, że cała grupa 4. zasadnicza, której był przewodnikiem, modliła się w intencji, którą niosą dziewczynki. – A co to za intencja? – zapytałam, choć dotyczyło to moich dzieci.– Dziewczynki proszą o braciszka – odparł ojciec. Zatkało mnie!

Dzieci proszą prosto i szczerze.

Mój brat Darek, który jest paulinem, tłumaczył im, że jeśli czegoś się bardzo pragnie, najlepiej poprosić Pana Boga wprost przez orędownictwo Matki Bożej Jasnogórskiej. I tak zrobiły! Mówiły, że wiedziały, że Maryja im braciszka nie odmówi. Kiedy okazało się, że jestem w ciąży skakały do góry! Zanim USG potwierdziło, że będzie chłopiec, one już to wiedziały. – Prosiłyśmy Maryję o brata… Byłoby słabo, gdybyśmy dostały siostrę… – opowiadały, jakby w sercu miały złożoną obietnicę dziecięcej, szczerej modlitwy. Kiedy byłam w ciąży, byliśmy też wspólnie na pielgrzymce. Wchodziliśmy na Jasną Górę, by powierzyć Maryi całą naszą rodzinę i było to najlepsze, co mogliśmy zrobić. Dzisiaj, kiedy tyle mówi się o aborcji, prawach kobiet, jesteśmy szczęśliwi, że mamy troje dzieci! Dziecko to dar! Błogosławieństwo!

Kolejne pielgrzymki…

To czas dziękczynienia, ale i modlitwy za innych. Nie tylko tych, których znam. Ostatnia pielgrzymka w 2020 r., taka właśnie była. Poszli na nią ojcowie paulini i przedstawiciele rodzin, wśród których i my byliśmy. Modliliśmy się, by Pan Bóg błogosławił rodzinom! By przetrwała w naszej Ojczyźnie rodzina Bogiem silna.

2021-08-11 10:37

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Capovilla: Niech kanonizacja dwóch papieży uczyni nasze narody mądrymi, wielkodusznymi, otwartymi

[ TEMATY ]

wywiad

kardynał

"Pragnąłbym, żeby uroczystości kanonizacyjne służyły nie tylko oddaniu hołdu dwóm papieżom, którzy już otoczeni są chwałą w niebie, ale by uczyniły nasze narody mądrymi, wielkodusznymi, otwartymi" - powiedział abp Loris Francesco Capovilla. Kardynał-nominat, wieloletni sekretarz i najbliższy współpracownik najpierw patriarchy Angelo Giuseppe Roncallego, a następnie papieża Jana XXIII mówi w rozmowie z KAI m. in. o świętości papieża Jana, jego umiłowaniu Polaków, bliskich relacjach z kard. Stefanem Wyszyńskim, podobieństwach i różnicach osobowości i pontyfikatu papieża-Włocha i papieża-Polaka. Mówiąc m. in. o bł. Janie Pawle II stwierdził: "Był heroiczny i święty. To jego świadectwo wystarcza, by zgiąć przed nim nasze kolana i dziękować krajowi, który go wydał, wychował, umiłował, kocha i będzie kochał".

KAI: Eminencja, 22 lutego zostanie włączony do Kolegium Kardynalskiego. Jakie myśli towarzyszą w tej historycznej chwili byłemu osobistemu sekretarzowi najpierw patriarchy Angelo Giuseppe Roncallego, a następnie od 28 października 1958 r. papieża Jana XXIII? Abp Loris Francesco Capovilla: Kiedy Ojciec Święty 12 stycznia w południe ogłaszał nazwiska nowych kardynałów byłem tutaj, w swoim pokoju w Sotto il Monte, śledząc jak zwykle z radością papieskie rozważanie poprzedzające modlitwę „Anioł Pański”. Tak z wielkim wzruszeniem czynię każdej niedzieli. Kiedy na zakończenie ogłosił nazwiska nowych kardynałów, słuchałem ich w spokoju. Wreszcie na zakończenie Papież powiedział, że do grona tego włączy także trzech biskupów emerytowanych, ale kiedy wypowiedział moje: Loris Francesco Capovilla pomyślałem o moim ojcu i mamie, o moich wychowawcach w seminarium, wszystkich osobach, jakie spotkałem, wszystkich dobrodziejach mojej duszy i rzecz jasna. Pomyślałem też, iż jest to gest uznania dla milczącej, pokornej, naznaczonej pokorą służby u boku Jana XXIII. Posłuszeństwa papieżowi i Kościołowi powszechnemu, posłuszeństwa Kościołowi i Chrystusowi. Nie odczułem nic innego, poza wzruszeniem, żadnej satysfakcji osobistej. Poczułem się też w jedności z wszystkimi ludźmi dobrej woli, szukającymi Boga, jeśli są chrześcijanami - starającymi się żyć radami ewangelicznymi. Wyznam bowiem szczerze, że w moim długim życiu spotkałem więcej osób dobrych, niż złych. Przyznam, że Kościół w którym się urodziłem, w którym żyłem jako dziecko był Świętym Kościołem Rzymskim, Katolickim ale ten w którym jestem dziś wydaje mi się wspanialszy. Również moja ojczyzna przeszła przez wiele trudności. Nadal nie jest łatwo, ale jestem przekonany, że dokonaliśmy kilku kroków na drodze ku sprawiedliwości, zarówno we Włoszech, w Europie jak i na całym świecie. KAI: Czy współpracując z Janem XXIII miał Ksiądz Kardynał wrażenie, że jest to osoba święta? - Tak, bo był on jakby otwartą księgą. Opowiedział mi całe swoje życie: dzieciństwo, młodość . Mówił mi o swojej posłudze kapłańskiej. Wszystkim radzę, by przeczytali w jego "Dzienniku duszy", który jest odzwierciedleniem jego duszy kursu rekolekcji prywatnych, jakie odbył ze swym spowiednikiem przygotowując się do osiemdziesiątych urodzin. Rozpoczyna od rachunku sumienia. Mówi o pokorze, czystości, ubóstwie, posłuszeństwie, i dla każdego z tych paragrafów powiada - nic nie znajduję niczego w mym życiu przeciw tym cnotom. To dotyczy każdego z nas, także ludzi świeckich, a nie tylko duchowieństwa, kiedy słyszymy jak papież Jan powiada, że jego długim życiu - nigdy, nic nie było takiego, co byłoby sprzeczne z czystością, do której został powołany. Kiedy spojrzymy na to wyznanie, to wydaje mnie się jakby cudem światła rzucanym na nasz wiek. KAI: Co zdaniem Eminencji było najbardziej godne podziwu w osobowości Jana XXIII? - Najlepiej to chyba wyraził wielki francuski pisarz Georges Bernanos, gdy postawiono mu pytanie: kim jest święty? Czy też w kategoriach świeckich: kto jest bohaterem nauki, patriotyzmu czy kultury? "Świętym jest ten, który nigdy nie przestał być dzieckiem". Ale to dziecięctwo jest stopniowym dojrzewaniem do swego powołania i misji. Papież Jan myślał jednie o tym, żeby być księdzem, myślał tylko o tym by sprawować Bożą służbę przy ołtarzu, na którym znajduje się mszał - zawierający Słowo Boże, Boże objawienie i kielich - służący do sprawowania najwznioślejszego z sakramentów. Dla niego przewodnikiem były słowa św. Jana Chryzostoma: być prostym i roztropnym - to szczyt życia chrześcijańskiego. I dodawał - i to jest życie anielskie, to oznacza żyć tak, jak aniołowie. KAI: 27 kwietnia w niedzielę Miłosierdzia Bożego Jan XXIII zostanie ogłoszony świętym razem z naszym rodakiem, Janem Pawłem II. Czy są jakieś elementy łączące tych dwóch wielkich ludzi Kościoła? - Muszę powiedzieć, że poznałem biskupa Karola Wojtyłę, wraz z kard. Stefanem Wyszyńskim podczas II Soboru Watykańskiego. W sierpniu 1979 roku zostałem przyjęty na audiencji w Castel Gandolfo. Jan Paweł II określił wówczas Jana XXIII prorokiem. I dodał, że prorocy cierpią, ale on miał rację i żyjemy dziś w nowych, zainaugurowanych przezeń czasach. Chciałbym też zaznaczyć, że obydwaj żyli w innej epoce, że chodzi o inne środowisko wychowawcze, pochodzenie, doświadczenia życiowe. Ale z pewnością podziwiamy dwóch ludzi Kościoła, którzy oddali się bez reszty Bogu i ludzkości. Papież Jan, będąc dobrym Włochem kochał swoją ojczyznę i z nakazu papieża Benedykta XV po I wojnie światowej dokonał wizytacji wszystkich diecezji włoskich, by rozbudzić ducha misyjnego, który zawsze był pośród naszego narodu żywy. Później, w 1925 roku Pius XI wysłał go do Bułgarii. Jak mawiam, miał kapelusz w dłoni, zawsze podchodził z wielkim szacunkiem dla chrześcijan wschodnich. Nigdy nie nazywał ich "prawosławnymi", ale mówił "moi bracia". Kiedy pewien prawosławny powiedział do niego: "Panie przedstawicielu papieża, chciałbym pojechać na studia do Rzymu, jeśli uzyska Pan dla mnie stypendium, to jestem gotów stać się nawet katolikiem". Będąc wówczas młodym papieskim przedstawicielem abp Roncalli wyraźnie stwierdził, że nie chce, aby ktokolwiek odniósł wrażenie, że przybył do Bułgarii, aby uprawiać prozelityzm. Zwracając się do tego młodego, 22- letniego alumna prawosławnego seminarium w Sofii powiedział: "Niech pan nauczy się miłować Jezusa, swój naród i jemu służyć. A skoro stwarza mi pan okazję, to chciałbym jasno powiedzieć, że my katolicy i prawosławni nie jesteśmy nieprzyjaciółmi, lecz braćmi. Łączy nas Księga Bożego Objawienia, chrzest, sakramenty, a zwłaszcza Msza św., nabożeństwo do Matki Bożej. Rzeczywiście istnieje kwestia jedności, prymatu Piotra, ale to rozdarcie nastąpiło tysiąc lat temu. Ci którzy do niego doprowadzili, już nie żyją, minęły wieki. Dzisiaj naszym zadaniem - pana prawosławnego i mnie katolika jest czynienie siebie Chrystusem, mamy upodobnić się do Chrystusa wraz z naszą wspólnotą. Kiedy upodobnimy się do Chrystusa, jedność będzie faktem". Jest to cud, którego obecnie oczekujemy, za naszych dni pod przewodnictwem naszego papieża Franciszka. Chciałbym dodać, że pontyfikat Jana XXIII trwał mniej niż 5 lat, zaś Jana Pawła II niemal 27 lat. Łatwiej jawić się jako osoba wybitna w krótkim okresie, niż w tak długim, jak papież Polak. Jan Paweł II bardzo ukochał ludzkość i w swoich pielgrzymkach dotarł do najbardziej odległych zakątków ziemi, aby zanieść Jezusa, Jego nauczanie - miłości i pokoju. Wszyscy pamiętamy to tragiczne wydarzenie na placu św. Piotra z 13 maja 1981 roku - zamach na papieża. Działo się to w czasie audiencji - spotkania z ludźmi, którzy go kochali. Natychmiast przebaczył zamachowcowi. Pewnie ktoś powie - to przecież obowiązek chrześcijanina, ale w przebaczeniu Jana Pawła II było coś więcej: bo po wielu latach, w roku 2002 powiedział to w Bułgarii, że nigdy nie sądził, aby ktoś z Bułgarów mógł spiskować przeciw niemu. Był w tym heroiczny i święty. To jego świadectwo wystarcza, by zgiąć przed nim nasze kolana i dziękować krajowi, który go wydał, wychował, umiłował, kocha i będzie kochał. KAI: Dla Polaków niezmiernie ważnym jest niesłychanie życzliwy stosunek Jana XXIII do Polski. To on w październiku 1962 r., przyjmując delegację naszego episkopatu, przybyłą na Sobór, powiedział o ziemiach zachodnich jako "po wiekach odzyskanych" - na długo przed oficjalnym uznaniem tego faktu przez wspólnotę międzynarodową. Powszechnie znany był jego bardziej niż życzliwy stosunek do kard. Wyszyńskiego, który był ostatnim hierarchą spoza Kurii Rzymskiej, którego przyjął umierający papież - 20 maja 1963 r. Skąd brała się u niego ta życzliwość i sympatia? - Po pierwsze: Jan XXIII znał historię. Kto ją zna, zdaje sobie sprawę z perturbacji, słabości i grzechów, ale potrafi także docenić dobro, męstwo i cnotę. Ostatnim jego sekretarzem w Paryżu był ks. Bolesław Szkiłądź. Ówczesny substytut w sekretariacie stanu, ks. prałat Montini (późniejszy Paweł VI) bardzo go cenił, jego znajomość języków, jego męstwo i dobroć. Polecił go abp Roncallemu, aby zorientował się, czy mógłby on pracować w dyplomacji watykańskiej. Poznałem, go, był naprawdę wielkim świętym. Niestety zmarł wkrótce po wyborze Jana XXIII, 8 listopada 1958 roku w Paryżu, na skutek wypadku drogowego. Nie wiem, czy panowie wiedzą, że w 1929 roku, kiedy abp Roncalli obchodził 25-lecie święceń kapłańskich to udał się na Jasną Górę i do Krakowa. Ale już wcześniej w 1912 roku gdy przebywał w Wiedniu to ks. Roncalli pojechał stamtąd na Węgry a następnie do Krakowa, gdzie w katedrze wawelskiej odprawił Mszę św. Po latach upamiętniono to wydarzenie. Trzeba też pamiętać, że jako patriarcha Wenecji kard. Roncalii w 1957 roku gościł prymasa Polski, kard. Stefana Wyszyńskiego. Są zdjęcia ukazujące ich wspólną przejażdżkę gondolą po Canale Grande. Nie wiem, czy panowie wiedzą, że 28 października 1958 roku, kiedy został wybrany papieżem o 5.30 w kaplicy św. Matyldy w Watykanie sprawował Mszę św. kard. Roncalli, któremu służyłem, następnie o 6.00 odprawiał kard. Stefan Wyszyński, a o 6.30 ja. Byłem świadkiem wielu ich rozmów. Po zakończeniu konklawe Jan XXIII ofiarował kard. Wyszyńskiemu monstrancję odziedziczoną po Piusie XII, aby zawiózł ją na Jasną Górę. Prymas zapewnił, że każdego dnia na Jasnej Górze sprawowana będzie Msza św. w intencji Ojca Świętego i cały świat katolicki. Takich rzeczy się nie zapomina. KAI: Co chciałby Eminencja przekazać Polakom w przeddzień kanonizacji Jana XXIII i Jana Pawła II? - Pragnąłbym, żeby uroczystości kanonizacyjne służyły nie tylko oddaniu hołdu dwóm papieżom, którzy już otoczeni są chwałą w niebie, ale by uczyniły nasze narody mądrymi, wielkodusznymi, otwartymi. Polakom, podobnie jak i Włochom życzę, aby przyjęli zachętę papieża Jana, który mawiał, że aby być księdzem, ale także katolikiem świeckim trzeba być wspaniałomyślnym i spoglądać na to co wyniosłe i przekraczające nasze ograniczenia, także poza Europę, zapatrzoną w chwałę przeszłości, swych zasług, ale potrzebującą spojrzenia, ku temu, za czym wszyscy tęsknimy, by biec, nie tylko podążać, ku ciągle odległym celom cywilizacji miłości. Rozmawiali: Krzysztof Tomasik, o. Stanisław Tasiemski Abp Loris Francesco Capovilla, arcybiskup tytularny Mesembria (Włochy). Urodził się 14 października 1915 w Pontelongo koło Padwy. Następnie jego rodzina przeniosła się w Wenecji-Mestre. 23 maja 1940 przyjął święcenia kapłańskie. W 1949 został redaktorem diecezjalnego tygodnika „La voce di S. Marco”. Przez ponad 10 lat, najpierw w Wenecji, a następnie w Watykanie był osobistym sekretarzem najpierw patriarchy Angelo Giuseppe Roncallego, a następnie 28 października 1958 r. papieża Jana XXIII. W latach 1963-1967 był ekspertem II Soboru Watykańskiego. 26 czerwca 1967 r. Paweł VI mianował prałata Capovillę biskupem Chieti i sam udzielił mu sakry biskupiej 16 lipca 1967 r. 25 września 1971 został promowany na arcybiskupa tytularnego Mesembria i mianowany prałatem Loreto. Zrezygnował z funkcji prałata Loreto w grudniu 1988, a jego następcą został prałat Pasquale Macchi, który był osobistym sekretarzem Pawła VI. 1 kwietnia ub. roku papież Franciszek odbył z nim rozmowę telefoniczną. Mieszka obecnie w rodzinnej miejscowości bł. Jana XXIII - Sotto il Monte koło Bergamo w północnych Włoszech. 22 lutego 2014 roku zostanie włączony do Kolegium Kardynalskiego, którego będzie najstarszym członkiem.
CZYTAJ DALEJ

Niedziela Palmowa w Jerozolimie: modlitwa o pokój, niepewny los chrześcijan

2025-04-13 18:47

[ TEMATY ]

Jerozolima

Niedziela Palmowa

chrześcijanie

modlitwa o pokój

Adobe Stock

Niedziela Palmowa w Jerozolimie

Niedziela Palmowa w Jerozolimie

W Jerozolimie uroczystej eucharystii Niedzieli Palmowej w bazylice Bożego Grobu oraz tradycyjnej procesji palmowej z Betfage na Górze Oliwnej przewodniczył łaciński patriarcha kard. Pierbattista Pizzaballa.

W koncelebrowanej Eucharystii wzięło udział 4 biskupów, 80 kapłanów oraz wierni lokalnego kościoła i pielgrzymi przybyli na Wielkanoc do Jerozolimy. Po poświęceniu palmowych liści i gałązek oliwnych procesja trzykrotnie okrążyła grób Zmartwychwstałego Pana.
CZYTAJ DALEJ

Tysiąc lat misji. Siostry zakonne w służbie polskiej tożsamości

2025-04-14 07:30

[ TEMATY ]

Chrzest Polski

pl.wikipedia.org

Jan Matejko "Zaprowadzenie chrześcijaństwa"

Jan Matejko Zaprowadzenie chrześcijaństwa

14 kwietnia w Polsce obchodzone jest Święto Chrztu Narodu i Państwa – rocznica wydarzenia, które zapoczątkowało chrześcijańskie dzieje kraju, będącego dziś jednym z filarów wiary w Europie. Święto chrztu to wyjątkowa okazja, by przypomnieć o cichej, ale konsekwentnej obecności sióstr zakonnych w historii Polski – kobiet, które od wieków służą Kościołowi, narodowi i najbardziej potrzebującym.

W 966 roku książę Mieszko I przyjął chrzest, wprowadzając Polskę w krąg cywilizacji chrześcijańskiej. Niespełna sześć dekad później jego syn, Bolesław Chrobry, koronował się na króla, kładąc podwaliny pod niezależną monarchię. Te dwa wydarzenia stworzyły fundament polskiej tożsamości – religijnej, społecznej i politycznej. Dla swojej córki Bolesław Chrobry założył pierwszy żeński zakon – benedyktynki.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję