Reklama

Felietony

Podobni do św. Maksymiliana

Święci to ludzie, którzy dają więcej, niż się od nich oczekuje.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie pamiętam, kiedy odkryłem, że św. Maksymilian Maria Kolbe to niejedyny duchowny, który w okresie II wojny światowej oddał życie za bliźniego.

Ze starego, przedwojennego zdjęcia portretowego patrzy na mnie pogodna, lekko uśmiechnięta twarz młodego księdza w sutannie. Mogę sobie wyobrazić, że takim uśmiechem obdarzał wszystkich, których spotykał na swej drodze. To kapłan diecezji łomżyńskiej ks. Adam Bargielski, beatyfikowany przez Jana Pawła II 13 czerwca 1991 r. w gronie 108 męczenników II wojny światowej. Od dawna wiem, że zginął w Dachau, ale nigdzie nie znalazłem informacji, w jakich okolicznościach to nastąpiło. Na opis jego męczeństwa trafiłem niedawno, gdy czytałem wspomnienia jego obozowego kolegi ks. Kazimierza Hamerszmita, kandydata na ołtarze z diecezji ełckiej. Opis składa się z dwóch zdań, ale jest porażający: „Kapo zabił ks. Adama Bargielskiego, gdy zauważył, że on je kalarepę. Uderzył go silnie w głowę, ten upadł na kamień i pękła czaszka”. Trudno sobie wyobrazić, że z tak błahego powodu można zabić przymierającego głodem człowieka, któremu udało się skądś zdobyć kawałek warzywa!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ksiądz Bargielski trafił do obozu jako wikariusz parafii Myszyniec na Kurpiach, bo ofiarował swoje życie za sędziwego proboszcza ks. Klemensa Sawickiego. Aresztowało go gestapo, kiedy ks. Adam był z posługą u chorego. Gdy wrócił i dowiedział się, co zaszło, udał się na posterunek gestapo i poprosił Niemców, aby aresztowali jego, a ks. Sawickiego zwolnili. Obawiał się, że staruszek może nie przeżyć aresztowania. Niemcy zgodzili się przyjąć tę zastępczą ofiarę. Proboszcz został zwolniony, a wikariusz trafił do aresztu. Najpierw znalazł się w obozie przejściowym w Działdowie, a potem przewieziono go do Dachau. Uratowany przez niego proboszcz zmarł wcześniej niż on.

Nie zawsze Niemcy przyjmowali zastępczą ofiarę. Tak stało się jesienią 1939 r. w Rudzkim Moście w pobliżu Tucholi, gdzie z rąk osławionego Selbstschutzu, paramilitarnej bojówki niemieckiej, zginęło kilkuset Polaków. Miejscowych mieszkańców oskarżono o spowodowanie śmierci niemieckiego gospodarza Hugo Fritza, który pijany zaprószył ogień, czym doprowadził do pożaru stodoły i innych zabudowań. Wstrząśnięty niszczycielską siłą żywiołu zmarł tego samego dnia na zawał serca. Były to okoliczności kompromitujące Niemców, dlatego fałszywie oskarżono dziesięciu Polaków. W toku śledztwa zostali uniewinnieni i zwolnieni. Odebrało to jednak Niemcom pretekst do wszczęcia terroru miejscowej ludności. Dlatego inspektor Selbstschutzu, Heinrich Mocek, rozkazał zwolnionych ponownie uwięzić, aresztować kolejnych czterdzieści osób i wszystkich rozstrzelać. Dowodzący egzekucją Kurt Gehrt oznajmił, że będzie rozstrzeliwać, dopóki nie znajdzie się sprawca. Obiecał zwolnienie zakładników, jeśli ktoś przyzna się do winy. Wówczas z grupy skazańców wystąpił 28-letni wikariusz z Raciąża – ks. Franciszek Nogalski, który wziął winę na siebie. Oświadczył, że to on podpalił zagrodę Fritza, a pozostali są niewinni i należy ich zwolnić. W szeregach oprawców nastąpiła konsternacja. Rozwścieczony gestem księdza Gehrt powiedział: „Ten przeklęty klecha szuka wymówek i dąży do tego, aby wszyscy zostali zwolnieni. Musimy go za to powiesić”. Ponieważ nie było w pobliżu drzewa, kazał ks. Nogalskiego skatować, a następnie zastrzelić. Ten sam los spotkał czterdziestu czterech skazańców. Czy ofiara ks. Nogalskiego poszła na marne? 17 września 2003 r. biskup pelpliński Jan Bernard Szlaga zainaugurował proces beatyfikacyjny 122 niemieckich ofiar II wojny światowej. W tym gronie jest sługa Boży ks. Franciszek Nogalski.

Reklama

Do podobnej sytuacji doszło 30 maja 1940 r. w Rudnie na Podlasiu, choć tam wymiar kapłańskiej ofiary był nieco inny niż w opisanych wyżej przypadkach. 39-letni proboszcz, ks. Roman Ryczkowski, prowadzony na rozstrzelanie z grupą 150 osób, został niespodziewanie uwolniony przez Niemców. Wówczas zaczął błagać, aby zwolnili także jego parafian, ci jednak pozostali nieugięci. Wtedy kapłan oświadczył, że nie opuści parafian, i stanął wśród nich do rozstrzelania, z podniesioną głową. Zginął jako ostatni, wcześniej zobaczywszy, jak po kolei padają do dołu śmierci jego parafianie.

Święci to ludzie, którzy dają więcej, niż się od nich oczekuje. Tacy właśnie byli bł. ks. Adam Bargielski, sługa Boży ks. Franciszek Nogalski i ks. Roman Ryczkowski, którzy tak jak św. Maksymilian Maria Kolbe dobrowolnie oddali swoje życie, aby ocalić innych.

2021-12-14 07:38

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją się cuda!

Niedziela Ogólnopolska 12/2024, str. 68-69

[ TEMATY ]

świadectwo

Karol Porwich/Niedziela

Jej prababcia i ojciec św. Maksymiliana Kolbego byli rodzeństwem. Trzy lata temu przeżyła nawrócenie – i to w momencie, gdy jej koleżanki uczestniczyły w czarnych marszach, domagając się prawa do aborcji.

Pani Sylwia Łabińska urodziła się w Szczecinie. Od ponad 30 lat mieszka w Niemczech, w Hanowerze. To tu skończyła szkołę, a następnie rozpoczęła pracę w hotelarstwie. Jej rodzina nigdy nie była zbytnio wierząca. Kobieta więc przez wiele lat żyła tak, jakby Boga nie było. – Do kościoła chodziłam jedynie z babcią, to było jeszcze w Szczecinie, potem już nie – tłumaczy.

CZYTAJ DALEJ

Św. Ekspedyt - dla żołnierzy i bezrobotnych

Niedziela łowicka 51/2004

Sławny - u nas mało znany

CZYTAJ DALEJ

Z prośbą o bezpieczną przyszłość przybyli maturzyści diec. bielsko-żywieckiej

2024-04-19 16:59

[ TEMATY ]

Jasna Góra

maturzyści

diecezja bielsko‑żywiecka

BPJG

Młodzież w bazylice jasnogórskiej

Młodzież w bazylice jasnogórskiej

Z prośbą o bezpieczną przyszłość, opiekę Matki Bożej nad Polską i o pokój na świecie modlili się maturzyści z diecezji bielsko-żywieckiej. Dziś na Jasną Górę przyjechało ponad 800 młodych. Modlił się z nimi diecezjalny biskup Roman Pindel.

- Przyjechaliśmy na Jasną Górę, żeby napełnić się nadzieją. To było dla nas bardzo ważne, żeby tutaj być. Oddajemy Maryi nasze troski i prosimy o wsparcie. Wierzymy, że Ona doda nam sił i pozwoli uwierzyć we własne możliwości - mówili maturzyści.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję