Reklama

Wiadomości

Prawo kroku ostatecznego

O wojnie sprawiedliwej, świętym gniewie i współczesnych kręgach zła z ks. Pawłem Bortkiewiczem, moralistą, rozmawia Katarzyna Woynarowska.

Niedziela Ogólnopolska 12/2022, str. 12-13

[ TEMATY ]

Ukraina

wojna

PAP/EPA/Sergey Kozlov

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Katarzyna Woynarowska: Życie jest święte od poczęcia do naturalnej śmierci, tę zasadę zna każdy katolik. Ale co zrobić w sytuacji, gdy ktoś chce skrzywdzić mnie? Czy zabicie agresora jest w takiej sytuacji grzechem?

Ks. Paweł Bortkiewicz: Warto może najpierw zauważyć, że życie ludzkie jest wartością podstawową, ale nie najwyższą. To znaczy, że mam prawo w określonych sytuacjach, np. by bronić swojego życia lub życia osób mnie powierzonych, odebrać życie agresorowi.

W przykazaniu: „nie zabijaj” – nie ma dopowiedzenia: „z pewnymi wyjątkami”...

Radykalny pacyfizm, który odrzuca wszelką formę walki zbrojnej, oznacza negację prawa do obrony człowieka i społeczeństwa i odmawia państwu przysługujących mu powinności bronienia swoich obywateli. Ci, którzy próbują argumentować biblijnie czy teologicznie radykalny pacyfizm – powołując się choćby na przywołane przez Panią przykazanie: „nie zabijaj” czy słowa Chrystusa: „Wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną” (por. Mt 26, 52) – dokonują fałszywych interpretacji. Wiele innych tekstów Nowego Testamentu wyraźnie potwierdza zrozumienie dla służby wojskowej (Łk 3, 14; 7, 8; Dz 10, 1-2. 7; Rz 13, 4; 2 Tm 2, 3). Świętość i nienaruszalność życia ludzkiego nie wyklucza prawa do obrony własnej. Wskazywał na to św. Jan Paweł II w Evangelium vitae (nr 55), jest o tym mowa również w Katechizmie Kościoła Katolickiego (nr 2265).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ciągle jednak pozostaje pytanie: kiedy i na jakich warunkach mogę przesunąć granicę obrony przed agresorem do takiego punktu, którym jest odebranie mu życia?

Odpowiedź na to pytanie przynosiła koncepcja tzw. wojny sprawiedliwej, która wyrastała z fundamentalnej zasady dopuszczalności czynu o podwójnym skutku. Ta zasada zaś może być zilustrowana przykładem zabójstwa agresora w obronie własnej, gdy ktoś atakuje mnie, zagrażając mojemu nie tylko bezpieczeństwu, ale też wprost życiu. Mam wówczas prawo i obowiązek obrony tego dobra, którym jest moje życie – to skutek pierwszorzędny i dobry. Jeśli w trakcie tej obrony, po wyczerpaniu wszystkich możliwych środków, np. perswazji czy obezwładnienia przeciwnika, by bronić siebie, nie mając wprost chęci, ale licząc się z takim skutkiem, sięgam po broń i zabijam agresora – skutek jest zły, ale wprost niezamierzony, a zatem to czyn moralnie dopuszczalny.

Reklama

Załóżmy, że Ukraińcy mają bombę atomową i zrzucają ją na Kreml. Giną setki tysięcy ludzi, ale wojna się kończy. Czy taki akt byłby nadal elementem wojny obronnej, sprawiedliwej?

Na bazie wspomnianej wyżej zasady stworzono tradycyjną doktrynę o wojnie sprawiedliwej, którą w starożytności prezentowali Cyceron czy św. Augustyn, a w czasach średniowiecza – św. Tomasz z Akwinu. Ten ostatni podawał trzy warunki uznania wojny za sprawiedliwą, mianowicie: kompetentną władzę, dobrą intencję – rozumianą jako traktowanie wojny jako kroku ostatecznego, uwarunkowanego złem koniecznym, po wcześniejszym wyczerpaniu innych możliwości zaradzenia konfliktowi – oraz słuszną przyczynę. Może nią być wyłącznie prawo do obrony pogwałconej sprawiedliwości; taką przyczyną w żadnym przypadku nie mogą być imperialistyczna ekspansja czy mocarstwowe tendencje polityczne.

Dokładnie to dzieje się na naszych oczach. Wielu mówi: to jakiś obłęd!

Nowożytność przyniosła nam radykalną zmianę wojny, słabnący poziom zaufania między państwami i towarzyszący temu kryzys moralny. Demiurgowie wojen postawili siebie poza prawem moralnym i tradycyjnymi ograniczeniami. Klasycznym przykładem tego stanu rzeczy stało się wykorzystanie w wojnie broni masowego rażenia, czyli sprowadzenie wojny nowoczesnej do wojny totalnej. Dlatego Sobór Watykański II stwierdził: „(...) Wszelkie działania militarne, zmierzające bez żadnej różnicy do zniszczenia całych miast lub też większych połaci kraju z ich mieszkańcami, są zbrodnią przeciw Bogu i samemu człowiekowi, zasługującą na stanowcze i natychmiastowe potępienie” (KDK 80).

Reklama

Tak postępują teraz Rosjanie na Ukrainie. Mordują cywili, bombardują ogromne połacie tego kraju, ostrzeliwują korytarze humanitarne...

Dlatego jeśli spojrzymy z punktu widzenia nauki Kościoła na obecną sytuację na Ukrainie, można zdecydowanie potwierdzić prawo narodu i państwa ukraińskiego do obrony własnej. Można uznać prawo państwa do nakładania obronnych powinności na swoich obywateli, do mobilizacji, do odpierania ataków posuniętych w określonych przypadkach do zabijania agresorów. Jednocześnie nie można przypisać żadnemu państwu takiej formy obrony swojego terytorium, która wiązałaby się z poważnym ryzykiem sprowadzenia zła większego niż to, które chce się aktualnie usunąć. Użycie broni atomowej jest takim właśnie przykładem, który łamie podstawową regułę wojen tradycyjnych. Użycie tej broni w żadnym przypadku nie może być tutaj usprawiedliwione.

Winnym całego dramatu Ukrainy jest jeden człowiek, a my mówimy o nienawiści wobec Rosjan jako narodu. Jak radzić sobie z tą coraz bardziej powszechną niechęcią, pogardą, a nawet wolą zemsty i odwetu?

To pytanie tylko pozornie sięga sfery wyłącznie psychologicznej. W istocie ono sięga próby dociekania genezy zła, którego przejawem jest wojna na Ukrainie. Oczywiście, z jednej strony odpowiedzialność za ten akt ponosi główny jego demiurg – przywódca Rosji, wspierany przez grupę rosyjskich oligarchów. Od razu jednak nasuwa się spostrzeżenie, że pozycja tego człowieka została wykreowana przez siły polityczne na Zachodzie. Trzeba mówić tutaj o pewnych kręgach współodpowiedzialności za to zło. Obok świata polityków zachodnich trzeba dostrzec także rolę samego społeczeństwa rosyjskiego. W żadnym przypadku nie oznacza to próby przypisania społeczeństwu czy narodowi Rosji odpowiedzialności zbiorowej. Trzeba jednak zauważyć, że działania Putina do tej pory są wspierane zwłaszcza przez pokolenie, które śni o dawnej potędze Związku Sowieckiego.

Reklama

Te sny o potędze kosztują życie niewinnych ludzi na Ukrainie, ale też młodych Rosjan, żołnierzy, którzy giną na tej bezsensownej wojnie...

To jest jeszcze jeden krąg współodpowiedzialności za to zło. Jeżeli słyszeliśmy w mediach, że ciało jednego poległego rosyjskiego żołnierza zostało wycenione przez władcę Rosji na 11 tys. rubli, co było odpowiednikiem 440 zł, to ta wiadomość nabiera charakteru symbolicznego w dobie, w której życie ludzkie oceniane jest niejako rynkowo – na ile jest warte, na ile jest użyteczne, na ile ma prawo zostać obdarzone przywilejem życia. Tragedia na Ukrainie powinna nam odsłonić najgłębszy korzeń zła naszych czasów, którym jest kultura śmierci, zdemaskowana przez św. Jana Pawła II...

Jest coś takiego jak święty gniew i czuje go dziś spora liczba ludzi.

Nie wolno nam, jako uczniom Chrystusa, odpowiadać na zło jakąkolwiek formą nienawiści! Nawet w stosunku do Putina czy jego najbliższego otoczenia. Stajemy przed ogromnym wyzwaniem, by urzeczywistniać słowa św. Pawła Apostoła: „zło dobrem zwyciężaj”. Wyrazem takiego zwyciężania zła dobrem mogą być nie tylko czyny miłosierdzia, tak szczodrze świadczone ludności ukraińskiej, ale także głębokie zaangażowanie w budowanie kultury życia.

2022-03-15 11:44

Ocena: +6 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Liczba ofiar pierwszych dni wojny na Ukrainie

[ TEMATY ]

Ukraina

wojna

ofiary

Graziako

Ks. Jurij Błażejewski, kapłan i dziennikarz przebywający w Rzymie przestawia bilans pierwszych dni wojny, pokazujący siłę i skuteczność wojsk zaskoczonych skalą inwazji.

Minister Ochrony Zdrowia Ukrainy Oleh Liashko podał liczby ofiar rosyjskiej agresji na Ukrainę Według potwierdzonych danych, po pierwszych dwóch dniach wojny liczba zabitych po stronie ukraińskiej wynosi 198 osób, w tym 3 dzieci oraz 1115 rannych, w tym 33 dzieci. Liashko nie podaje czy te liczby dotyczą tylko ludności cywilnej, czy też obejmuje straty wojskowe.

CZYTAJ DALEJ

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

[ TEMATY ]

Matka Boża

świadectwo

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

To była środa, 15 sierpnia 1951 roku. Wielka uroczystość – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Tam, dziękując za wszystkie łaski, żegnając się z Matką Bożą i własnym życiem, kobieta, nie prosząc o nic, otrzymała uzdrowienie. Do domu wróciła jak nowo narodzona. Gdy zgłosiła się do kliniki, lekarze oniemieli. „Kto cię leczył, gdzie ty byłaś?” „Na Jasnej Górze, u Matki Bożej”. Lekarze do karty leczenia wpisali: „Pacjentka ozdrowiała w niewytłumaczalny sposób”.

CZYTAJ DALEJ

KUL. Przez litanię do serca Maryi

2024-05-06 06:05

KUL

Maj w polskiej tradycji nierozerwalnie wiąże się z nabożeństwami majowymi odprawianymi nie tylko w kościołach, ale też pod kapliczkami z figurą Matki Bożej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję