Reklama

Aspekty

Najważniejsze wydarzenie w historii diecezji

W życiu diecezji są takie historyczne wydarzenia, które bez wątpienia już się nie powtórzą. Niewątpliwie należy do nich wizyta, dzisiaj już świętego Jana Pawła II, w Gorzowie.

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 23/2022, str. IV

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Gorzów Wielkopolski

25‑lecie

Archiwum Aspektów

W każdym ze spotkań komitetu uczestniczył któryś z biskupów, najczęściej był to bp Paweł Socha. Na zdjęciu wita Jana Pawła II w Gorzowie

W każdym ze spotkań komitetu uczestniczył któryś z biskupów, najczęściej był to bp Paweł Socha. Na zdjęciu wita Jana Pawła II w Gorzowie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przeszło 300 tys. pielgrzymów spotkało się z Ojcem Świętym Janem Pawłem II na błoniach przy powstającym wówczas kościele pw. Pierwszych Męczenników Polski w Gorzowie. W tym roku przypada 25. rocznica tego wydarzenia. Jak jego organizacja wyglądała „od kuchni”?

Pierwotny pomysł

Jednym z odpowiedzialnych za organizację wizyty papieża w Gorzowie był Marek Lewandowski, dziś dyrektor tamtejszego Hospicjum św. Kamila. Wówczas był on szefem gorzowskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Wspomina, że w 1996 r., w miejscu, gdzie obecnie stoi gorzowska filharmonia, odbyło się spotkanie z o. Emilienem Tardifem, które pomagał organizować. – Już wtedy pojawiały się głosy, że w 1997 r. odbędzie się pielgrzymka Jana Pawła II do Polski i że trwają rozmowy, by Ojciec Święty przyjechał do naszej diecezji i będzie to prawdopodobnie spotkanie w Gorzowie – wspomina Lewandowski. Dodaje, że początkowe spekulacje przerodziły się w rozmowy merytoryczne przede wszystkim na szczeblu kurii, dotyczące miejsca spotkania z papieżem, gdy jesienią wiadomość o jego przyjeździe była już pewna. – Pierwotny pomysł był taki, żeby spotkanie z Ojcem Świętym miało miejsce na ul. Piłsudskiego, przed kościołem św. Maksymiliana Kolbego – wówczas wierni gromadziliby się wzdłuż ulicy. Z tego pomysłu jednak dosyć szybko zrezygnowano, a zainteresowano się pustym, płaskim, dużym placem, noszącym dziś imię św. Jana Pawła II, przy powstającym kościele Pierwszych Męczenników. W pobliżu placu znajdował się niedokończony budynek Watrala i kilka budynków spółdzielni mieszkaniowej. Ta lokalizacja została wybrana na kilka miesięcy przed wizytą, pod koniec 1996 r.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Szybkie decyzje

Marek Lewandowski z czasem przejął prace Gorzowskiego Komitetu Wykonawczego do spraw Wizyty Ojca Świętego w Gorzowie. – Wszystkie spotkania komitetu odbywały się co tydzień na dzisiejszej plebanii, były protokołowane. Na spotkania w zależności od potrzeb były zapraszane różne osoby. W każdym uczestniczył któryś z biskupów, najczęściej był to bp Paweł Socha, bywał także śp. bp Adam Dyczkowski. Wszystko musiało dziać się dosyć szybko i szybko zapadały decyzje dotyczące nie tylko lokalizacji, ale też planu zagospodarowania przestrzennego miasta. Pierwotnie nie miało być przejazdu wokół placu – on został później wymyślony, a cała pętla została zrobiona pod wizytę papieża, bo wiadomo było, że papież nie wejdzie po schodach, tylko musi tam wjechać – opowiada Marek Lewandowski. Dodaje, że cały czas zapadały decyzje w Urzędzie Miasta, trwały konsultacje z Urzędem Wojewódzkim, ze służbami, które organizowały zabezpieczenie antyterrorystyczne, z BOR-em. Wszystko było także konsultowane z policją, która przyjeżdżała również z innych województw. Wydarzenie z 2 czerwca zabezpieczała np. policja z Koszalina. Odrębną sprawą było zabezpieczenie przejazdu papieża, za co odpowiadał śp. ks. Witold Andrzejewski.

Reklama

Wiele elementów

Komitet składał się z kilkunastu osób, które były zaangażowane w swojej branży. Byli to ludzie, którzy odpowiadali za różne odcinki organizacji spotkania z papieżem. – Na przykład Jerzy Hrywacz odpowiadał za całą infrastrukturę, czyli za zaplanowanie, wykonanie i oznakowanie wszystkich sektorów na placu. Józef Kodź wraz z Michałem Pukliczem byli autorami namiotu, łącznie z tym potężnym, ruchomym wizerunkiem Matki Boskiej Rokitniańskiej. W skład komitetu wchodzili także m.in. Jerzy Korolewicz, Augustyn Wiernicki, Anna Semeniuk czy Jan Pasierbowicz. Było bardzo wielu podwykonawców, bo przecież trzeba było uszyć namiot, wykonać jego rusztowanie. Wszystko to powstawało praktycznie na przestrzeni półrocza – wspomina Lewandowski. – Na wizytę papieża został przywieziony z Rokitna obraz Matki Bożej, został on ustawiony przy ołtarzu. Były też dzwony do poświęcenia z różnych parafii, które wtedy budowały kościoły. To również stanowiło element całego scenariusza. Były szczegóły, które wymagały wielu zabiegów – było ustalane kto, co i w jakim czasie przywiezie; komu wolno, a komu nie wolno wjechać. Po lubuskich i ościennych parafiach były rozprowadzane przepustki, bo na spotkanie przyjechali pielgrzymi nie tylko z diecezji, ale również z województw zachodniopomorskiego, dolnośląskiego i wielkopolskiego. Krótko mówiąc, elementów tej układanki było bardzo wiele. Wszystko trzeba było zgrać tak, żeby w dniu wizyty papieża zagrało.

Reklama

70 kół różańcowych

Przewodniczącym honorowym Komitetu Wykonawczego do spraw Wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II w Gorzowie był ks. prał. Władysław Pawlik. Budowniczy i pierwszy proboszcz parafii pw. Pierwszych Męczenników Polski. To prawdziwy człowiek-instytucja w Gorzowie. – Prace komitetu wyglądały bardzo operatywnie, wszystkie sprawy omawialiśmy, wspólnie podejmowaliśmy decyzje, ludzie się bardzo angażowali. Wszystkie instytucje państwowe, kościelne również były bardzo zaangażowane – mówi ks. prał. Pawlik. Wspomina, że wizytę Ojca Świętego poprzedziły duchowo-modlitewne przygotowania do tego wydarzenia. – Od samego początku zaczęliśmy tworzyć kółka różańcowe. Powstało ich ok. 70. Ludzie modlili się o szczęśliwe nawiedzenie diecezji przez papieża. Tworzyliśmy komitety blokowe odpowiedzialne za wystrój bloków. Jednak przede wszystkim była codzienna modlitwa w intencji papieża i o szczęśliwą wizytę – wspomina ks. prał. Pawlik. Jeszcze na kilka dni przed wizytą Ojca Świętego padał deszcz, ale kiedy nadszedł 2 czerwca wzeszło słońce i był przepiękny dzień. – To był wynik modlitwy wiernych, bo modliliśmy się również o pogodę na ten dzień. To było najważniejsze wydarzenie w moim kapłańskim życiu. Drugiego takiego zgromadzenia wiernych nie będzie na pewno. To było najważniejsze wydarzenie w historii Gorzowa i całej diecezji – podkreśla ks. prał. Pawlik. – Przesłanie Ojca Świętego przyjąłem całym sercem. Papież mówił o zaangażowanie się w ewangelizację, dawaniu świadectwa wiary, o tym co najważniejsze w życiu chrześcijanina. Był taki czas, że codziennie odmawiałem Litanię do św. Jana Pawła II, codziennie kieruje się myślami do Ojca Świętego, jego przykład jest dla mnie wezwaniem do wierności Bogu – dodaje kapłan, który jest doświadczony chorobą, na którą cierpiał papież. – Odczytuję to jako łaskę. Podobnie jak papież mam dolegliwości fizyczne, ruchowe, wiem co przeżywał Ojciec Święty, kiedy chorował.

Euforia i ulga

Marek Lewandowski dodaje, że wiele razy wracał do przesłania Jana Pawła II, które ten pozostawił w Gorzowie. – Trzeba wymagać od siebie więcej, nawet gdyby inni od nas nie wymagali. To było takie podstawowe przesłanie dla każdego chrześcijanina. Jan Paweł II mówił, że o Chrystusie trzeba świadczyć wszędzie – w pracy, w miejscach publicznych, w domu – gdziekolwiek jesteśmy. To jego przesłanie jeszcze z wcześniejszej pielgrzymki „Nie lękajcie się!”, wybrzmiało także w Gorzowie, chociaż nie bezpośrednio w słowach, ale właśnie w tej zachęcie do bycia odważnym w wierze i świadczenia o Chrystusie – wspomina Marek Lewandowski. – Do spotkania z Ojcem Świętym w Gorzowie przeszliśmy przez wielomiesięczne przygotowanie. I tak naprawdę tego 2 czerwca poza doświadczeniem euforii, jakiej poddała się przeszło 300-tysięczna rzesza pielgrzymów na placu przed ołtarzem – to był niesamowicie wzruszający widok i poruszający serce – to też była swego rodzaju ulga, że wszystko się udało; że wielomiesięczny wysiłek i wkład pracy wielu ludzi zaowocował. Byliśmy wdzięczni, że papież był, że to miejsce na zawsze, poza katedrą, którą papież również odwiedził, pozostanie naznaczone obecnością, dzisiaj już świętego Jana Pawła II. Mieliśmy świadomość, że takie wydarzenie już się nie powtórzy i że bierzemy udział w wydarzeniu absolutnie historycznym. Świadomość tego oraz doświadczenie przeżycia religijnego były nieporównywalne do niczego – kończy Lewandowski.

2022-05-31 14:44

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wierny złożonym obietnicom

Niedziela sosnowiecka 24/2021, str. IV

[ TEMATY ]

25‑lecie

rocznica święceń

Piotr Lorenc/Niedziela

Ksiądz jubilat od lat realizuje misję pomocy charytatywnej

Ksiądz jubilat od lat realizuje misję pomocy charytatywnej

Ksiądz Tomasz Folga, dyrektor Caritas Diecezji Sosnowieckiej, świętuje 25-lecie kapłaństwa.

We wszystkim parafiach, w których pracował, w Sosnowcu, Jaworznie czy Jaroszowcu, animował i prowadził działania charytatywne. Obejmując przed 11 laty funkcję, najpierw wicedyrektora, a od 2012 r. dyrektora Caritas Diecezji Sosnowieckiej niejako wypełnił swoje powołanie.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Niemcy: podział w episkopacie w związku z projektami „drogi synodalnej”

2024-04-25 10:26

[ TEMATY ]

episkopat

Niemcy

Anna Wiśnicka

Czterech członków Rady Stałej Niemieckiej Konferencji Biskupów postanowiło nie uczestniczyć w głosowaniu na temat ustanowienia Komitetu Synodalnego, który ma z kolei doprowadzić do powstania rady synodalnej- stałego gremium składającego się z biskupów i świeckich, które ma zarządzać Kościołem w Niemczech. Przed utworzeniem rady synodalnej, jako niezgodnej z sakramentalną konstytucją Kościoła przestrzegała stanowczo Stolica Apostolska.

Czterej biskupi, Gregor Maria Hanke OSB z Eichstätt, Stefan Oster SDB z Pasawy, kardynał Rainer Maria Woelki z Kolonii i Rudolf Voderholzer z Ratyzbony ogłosili we wspólnym oświadczeniu 24 kwietnia, że chcą kontynuować drogę w kierunku Kościoła bardziej synodalnego w harmonii z Kościołem powszechnym. Chcą poczekać na zakończenie Zgromadzenia Plenarnego Synodu Biskupów, którego druga sesja odbędzie się w październiku w Rzymie. W watykańskich sprzeciwach wobec drogi synodalnej w Niemczech wielokrotnie wskazywano, że „rada synodalna”, przewidziana i sformułowana w uchwale niemieckiej drogi synodalnej nie jest zgodna z sakramentalną konstytucją Kościoła.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję