Reklama

Głos z Torunia

Przepis na apostoła

Niedziela toruńska 27/2022, str. IV

[ TEMATY ]

apostoł

kapłani

Ks. Paweł Borowski

Ludzie cenią kapłanów, którzy budują wspólnotę

Ludzie cenią kapłanów, którzy budują wspólnotę

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czy chcieliby być święci? Z pewnością, ale bez formacji się nie obejdzie. Dlatego właśnie już piąty raz kapłani diecezji toruńskiej zbierają się w wybranym kościele, by w Dniu Świętości Życia Kapłańskiego modlić się i słuchać, jak stać się wiernymi uczniami Pana. W tym roku 9 czerwca gościło ich sanktuarium bł. ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego.

Świadkowie

Miło jest zobaczyć kapłanów, którzy jeszcze jako wikariusze nie opuścili chyba żadnego spotkania wspólnoty modlitewnej, która została powierzona ich opiece przez proboszcza. Nie trzeba się chyba zastanawiać, jak bardzo są oddani własnej wspólnocie parafialnej, kiedy sami zostali proboszczami? Rodzi się wdzięczność wobec tych, na których modlitwę zawsze można liczyć, a w trakcie spowiedzi podpowiedzą dobre rozwiązania (trzeba tu wiele współpracy z Duchem Świętym). Pięknie wyglądają ci, którzy otworzywszy brewiarze, wpatrują się w Słowo Boże z takim zaangażowaniem, że przypominają św. Jana Ewangelistę, który ma spożyć zwój podany przez anioła.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Służą nie tylko świeckim. Tego dnia w sanktuarium bł. Marii Karłowskiej w Jabłonowie Pomorskim przyszli diakoni przygotowywali się do swoich święceń. Każdy z nich odkrył swoje powołanie dzięki spotkaniu, a nawet przyjaźni z innym księdzem.

– Ludzie potrzebują autentycznego świadka wiary, człowieka szerokiego serca, zdolnego do budowania wspólnoty; człowieka, którego życie pokazuje, że spotkał Boga i Go pragnie – mówił w konferencji formacyjnej ks. prał. Sławomir Oder. Sam doskonale wie, że to jest możliwe – w końcu służył jako postulator procesów Jana Pawła II, ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego, a teraz zajmuje się procesem matki Magdaleny Mortęskiej, której również leżała na sercu formacja apostołów – ludzi, którzy w niezwykle trudnych czasach zaniosą innym znak nadziei, Boga Żywego. Bliski wielu ks. Frelichowski mawiał, że „kapłan nie ma być poczciwy, kapłan ma być święty”.

Reklama

Kontemplatycy

Skąd jednak czerpać moc do bycia prawdziwym świadkiem? Jest jedno źródło: modlitwa, wierne trwanie przed Bogiem. Ks. Wicek mawiał, że to u stóp Najświętszego Sakramentu człowiek przejmuje się pragnieniami Bożymi. – Bóg wychodzi naprzeciw nam, patrzy na nas z miłością. Spotkanie z Nim jest źródłem, które wewnętrznie przemienia, napełnia pokojem, wolnością. Sam Bóg jest bliski i to powinno być rysem osobowości kapłańskiej – mówił ks. Oder, dodając z naciskiem: „Modlitwa to nie tylko obowiązek! To wyraz przyjaźni i miłości, wybór naszego serca!”.

Trwanie przed Panem przemienia, pokazuje prawdę o tym, co człowiek nosi w sercu. – Zależy mi na budowaniu Królestwa Bożego czy własnych ambicji, jestem funkcjonariuszem sacrum czy świadkiem Chrystusa? – pytał rekolekcjonista, zwracając uwagę na czystość intencji w posługiwaniu. Jednocześnie przypominał, że to właśnie dzięki miłości Chrystusa można zacząć od nowa.

Odnowieni

Eucharystii w tym dniu przewodniczył bp Krzysztof Włodarczyk, ordynariusz bydgoski. Wraz z nim obecni byli biskup senior Andrzej Suski i bp Józef Szamocki. Pasterz sąsiedniej diecezji już w pierwszych słowach przypomniał, że dzień skupienia to zachęta do rozpalenia charyzmatu na nowo. Co ważne, szczególnym darem kapłanów jest ojcostwo duchowe.

Swoje nauczanie opiera na słowach papieża Franciszka skierowane do kapłanów z okazji rocznicy śmierci św. Proboszcza z Ars. Przypomina nie tylko o pięknie powołania i pokorze, która rodzi się z wdzięczności, ale i o kryzysach, które dotykają kapłanów. Pyta o czystość serca, zachęca do powrotu do pierwotnej miłości, dzieląc się jednocześnie osobistym świadectwem.

Bydgoski hierarcha zwraca również uwagę na problem smutku i zniechęcenia, pojawiającego się szczególnie w zetknięciu ze światem, który odrzuca Chrystusa. Tymczasem „smutek paraliżuje naszą posługę i modlitwę, jest wrogiem życia duchowego”. Co ma uczynić kapłan, doświadczający kryzysu? Pamiętać o Chrystusie Zmartwychwstałym, który zwyciężył nad grzechem i śmiercią. Wołać o moc Ducha Świętego jak apostołowie pośród prześladowań. Wreszcie powierzać się Maryi, nauczycielce wiary, która „otwiera nam oczy na Boga i przywraca nadzieję, przypomina o Bożej miłości”.

Reklama

Są tak bardzo potrzebni. Bp Włodarczyk mówi: „Ludzi najbardziej umacnia głoszone Słowo, moc Ewangelii, prawdy, której potrzebują”. Jednocześnie z różnych stron dochodzą opinie o potężnym kryzysie powołań. Tymczasem bydgoski pasterz przekonuje: „To nie jest tak, że Pan Jezus nie powołuje, tylko trudniej dziś odpowiedzieć na Jego wezwanie. Módlmy się więc o odwagę odpowiedzi dla tych, którzy są powołani, prośmy, aby ustąpiły wszelkie bariery, także w rodzinach”.

Co ciekawe, z nauczania ks. Odera i bp. Włodarczyka mogą skorzystać nie tylko kapłani, ale i świeccy, którzy posługują w różnych wspólnotach. Czy wracasz do pierwotnej miłości? Czy spędzasz czas przed Panem? Czy słuchasz Jego natchnień? Może właśnie nadszedł czas, by rozpalić na nowo charyzmat?

Jeśli uważasz, że Pan Bóg powołuje Cię do kapłaństwa i chciałbyś mu służyć jako ksiądz, przyjdź porozmawiać o tym z księdzem rektorem w terminie do 14 lipca. (można się zgłaszać jeszcze przed ogłoszeniem wyników matury) Na spotkanie najlepiej umówić się telefonicznie: 56 6584 625, 56 6584 605; lub mejlowo: sekretariat@wsdtorun.pl

Wymagane dokumenty, które można przynieść na rozmowę wstępną lub dostarczyć do 16 września do sekretariatu:

1. własnoręcznie napisane podanie o przyjęcie skierowane do Biskupa Toruńskiego Wiesława Śmigla,

2. własnoręcznie napisany życiorys,

3. opinia od księdza proboszcza,

4. opinia od katechety ze szkoły średniej,

Reklama

5. skrócony odpis aktu urodzenia,

6. metryka chrztu i bierzmowania,

7. świadectwo ukończenia szkoły średniej,

8. świadectwo maturalne,

9. zaświadczenie o niekaralności,

10. trzy aktualne zdjęcia legitymacyjne,

11. ksero dowodu osobistego.

W przypadku wątpliwości zachęcam do kontaktu telefonicznego lub mejlowego.

Ks. dr hab. Stanisław Adamiak Rektor WSD w Toruniu

2022-06-29 06:16

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zamiast narzekać – pomódl się

Będziemy mieć takich kapłanów, jakich sobie wymodlimy

Anonimowa dla mnie osoba zadeklarowała, że przyjmuje mnie do swojej modlitwy do końca życia. Trudno wyrazić podziękowanie za tak cenny dar – napisał franciszkanin o. Andrzej Prugar. – Kilka dni po uroczystości św. Józefa otrzymałem zawiadomienie z Dzieła Duchowej Adopcji Kapłanów, że zostałem przyjęty – adoptowany duchowo, jako kapłan i zakonnik”.

CZYTAJ DALEJ

Bóg pragnie naszego zbawienia

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 12, 44-50.

Środa, 24 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję