Krzysztof Tadej: Ilu jest kapłanów Kościoła katolickiego w Estonii?
Ks. Tomasz Materna: W całym kraju jest nas trzynastu, z czego pięciu to Polacy. Mamy też w Estonii siedemnaście sióstr zakonnych.
A ilu księży to Estończycy?
Na świecie jest trzech księży Estończyków, ale są poza krajem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Gdyby czterech księży się przeziębiło lub zachorowało na grypę...
...to byłaby katastrofa! Jak jeden z nas zachoruje, to już mamy duży problem. W Estonii jest osiem parafii, ale odległość między nimi wynosi np. 150 km. Dlatego bardzo trudno znaleźć kogoś na zastępstwo, żeby odprawił Mszę św. czy wyspowiadał wiernych.
Obecnie Estonia jest krajem misyjnym. Potrzebuje kapłanów, prosi o nich i na nich czeka. Nie jest to proste, ponieważ nawet jeśli ktoś chciałby tu przyjechać, to powinien znać język estoński. Na początku można się porozumiewać w językach angielskim lub rosyjskim, ale później znajomość języka estońskiego jest niezbędna. A to trudny język, nauka wymaga ogromnej cierpliwości.
Reklama
Wielką nadzieją jest dla nas Seminarium „Redemptoris Mater”. To pierwsze katolickie seminarium duchowne w historii Estonii! Działa od 6 lat. Obecnie uczy się w nim siedmiu seminarzystów z różnych krajów. Oni kiedyś zasilą Kościół. W ubiegłym roku mieliśmy już pierwsze święcenia kapłańskie. Przyjął je Polak – Eliasz Wojciechowski.
Przez wiele lat o Estonii pisano, że jest jednym z najbardziej ateistycznych krajów Europy. Czy coś się zmieniło?
Nadal 70-75% mieszkańców deklaruje, że nie są związani z żadną religią. Dlaczego tak się dzieje? Przyczyn jest kilka. Myślę, że poza wydarzeniami historycznymi wpływ na to ma również mentalność Estończyków, którzy są indywidualistami. Są zamknięci w sobie, małomówni, ale w czasie krótkich rozmów bardzo sympatyczni. Podkreślają, że nie chcą, by ktoś im narzucał, jak mają żyć. Mówią, że chcą żyć po swojemu.
Wielokrotnie rozmawiałem z Estończykami i zauważyłem, że są otwarci na duchowość. Twierdzą, że w coś wierzą, ale nie potrafią określić, w co. Często kontemplują np. piękno przyrody, podziwiają estońskie lasy. Zachwyt naturą jednak im nie wystarcza, poszukują czegoś więcej. Niektórzy przychodzą i pytają o Boga. Inni czytają książki katolickie i proszą o rozmowę na temat Kościoła katolickiego. A później nierzadko proszą o chrzest.
Reklama
Niedawno Urząd Statystyczny w Estonii podał wyniki spisu powszechnego. Największą grupę osób wierzących stanowią prawosławni. Wiąże się to z narodowością, bo mieszka tutaj dużo Rosjan. Drugą grupę wyznawców stanowią luteranie. Okazuje się jednak, że przynależność do tego Kościoła znacznie się zmniejszyła: w ostatnim badaniu tylko 8% mieszkańców zadeklarowało przynależność do tego Kościoła, a w poprzednich latach było to 16%. To niesamowity spadek.
A katolicy?
Nasz jedyny biskup, Francuz, administrator apostolski Philippe Jourdan, opowiadał, że w latach 70. ubiegłego wieku katolików Estończyków można było policzyć na palcach jednej ręki. Był to skutek rozbicia Kościoła po II wojnie światowej, aresztowania księży, prześladowań, wywożenia z Estonii kapłanów i wiernych do obozów pracy, m.in. na Syberię.
Katolicyzm zaczął się rozwijać w latach 90. Niezwykle ważny okazał się przyjazd papieża Jana Pawła II do Estonii w 1993 r. Pielgrzymka pokazała, że Kościół katolicki tutaj istnieje, że można do nas przybyć. Teraz w kraju jest ok. 8 tys. katolików, stanowią 0,8% mieszkańców. Kilka lat temu było ich znacznie mniej, bo 0,4%. Obserwujemy stały wzrost ich liczby i to nas cieszy. Kościół katolicki w Estonii można porównać do malutkiego ziarenka, które wzrasta i przynosi plon.
Wiernymi są tylko Estończycy?
Obok Estończyków są też m.in. Polacy, w zasadzie ludzie z całego świata. W tym pracownicy ambasad i studenci. Oni też są ujęci w statystykach. Przykładowo – moja parafia jest wielojęzyczna. Msze św. w katedrze odprawiane są w językach: estońskim, polskim, rosyjskim, angielskim i po łacinie.
Reklama
To wyjątkowa sytuacja, gdy Polak jest proboszczem katedry w innym kraju.
Na pewno to wielkie wyróżnienie i wielka odpowiedzialność. Kiedy dostałem propozycję od księdza biskupa, byłem bardzo zaskoczony. Jestem kapłanem dopiero 11,5 roku, a do Estonii przyjechałem w 2018 r. Wcześniej byłem wikariuszem w parafiach diecezji rzeszowskiej: w Kupnie i Ropczycach.
Kiedy otrzymał Ksiądz propozycję wyjazdu do Estonii, podobno powiedział tylko jedno zdanie o tym kraju: „Zimno, ciemno i biednie”...
Tak, dokładnie tak było. Niewiele wówczas wiedziałem o Estonii. Kojarzyłem ją z innymi krajami byłego Związku Radzieckiego, w których poziom życia był bardzo niski. A w Estonii biedy nie ma. To państwo z rozwiniętą gospodarką, które przoduje w dziedzinie informatyki, działów IT, nowoczesnych technologii.
Jeśli chodzi o temperatury, to się nie pomyliłem – są niższe niż w Polsce. Trzy lata temu, latem, odwiedzili mnie koledzy. Poprosiłem, żeby zabrali kurtki. Nie sądzili, że w lipcu temperatura w ciągu dnia może wynosić zaledwie 13°C. Jesienią i zimą dni są krótkie, szybko zapada noc. Na początku trudno się do tego przyzwyczaić.
A co jest najpiękniejsze w posłudze kapłańskiej w tym kraju?
To każdy pojedynczy człowiek, którzy przychodzi i pyta o Boga. Każdy, kto przychodzi do spowiedzi. Albo ten, którego przygotowuję do chrztu św. To jest wielka, niesamowita radość. Teraz np. przygotowuję do chrztu dorosłego Australijczyka. Dla takiego pojedynczego człowieka warto być w Estonii i głosić Ewangelię.
Katedrę Świętych Piotra i Pawła w Tallinie Polacy na całym świecie mogli obejrzeć 25 grudnia ub.r., w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia, kiedy to za pośrednictwem TVP Wilno i TVP Polonia transmitowana była Msza św.
Była to pierwsza transmisja Mszy św. w języku polskim z katedry w Tallinie. Nasza katedra została wybudowana w miejscu ruin klasztoru Dominikanów z XIII wieku. To skromna, niewielka świątynia. Ludzie, którzy ją odwiedzają, zachwycają się jej prostotą i pięknem. Tu się wyciszają, odnajdują Boga.
Mam prośbę do Czytelników Niedzieli: proszę o modlitwę o powołania kapłańskie i w intencji beatyfikacji abp. Eduarda Profittlicha. Przed II wojną światową był administratorem apostolskim w Estonii. Zmarł śmiercią męczeńską w sowieckim łagrze. Mamy nadzieję, że będzie pierwszą osobą z Estonii, która zostanie beatyfikowana.
Ks. Tomasz Materna urodził się w Rzeszowie i tam w 2011 r. przyjął święcenia kapłańskie. Od 2018 r. pracuje w Estonii.