W tegorocznym wielkopostnym orędziu papież Franciszek apeluje, aby wspólnie szukać wyzwolenia z sytuacji grzechu i braku godności. „Odbywajmy tę podróż razem, ramię w ramię” – zachęca Ojciec Święty, podkreślając rolę wzajemnego wspierania się w ziemskiej pielgrzymce nadziei.
Ludzie dający impuls
Rodzina Michała zerwała z nim kontakt po drugim pobycie w więzieniu. Trzy lata pomieszkiwał u kolegów albo na melinach, popadł w silne uzależnienie od alkoholu. Kilkanaście razy rozmawiał z księdzem, nawet nie pamięta jego imienia i za każdym razem słyszał: – „Michał, musisz się ogarnąć! Będę się za ciebie modlić”. Wiedział, że musi zacząć od terapii, ale żeby się tam dostać, alkomat powinien wykazać zero promili. Którejś jesiennej nocy poszedł pod kościół swojego patrona w Lublinie, tam nałamał sobie kupkę gałęzi, położył się na nich, żeby się nie przeziębić, i rano zameldował się w klinice. Jest pewien, że uratowała go wiara księdza; to od niego płynęła nadzieja i energia. Jeszcze więcej nadziei dodał św. Michał Archanioł, który posłużył się otrzeźwiającymi gałęziami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Przemek w wieku niespełna 18 lat znalazł się na ulicy z powodu sytuacji rodzinnej. Po śmierci rodziców pozostawał pod opieką siostry, ta jednak związawszy się z partnerem, wyrzuciła go ze stancji. Trafił do pustostanu, w którym przebywali inni bezdomni. Najstarszy z nich po dwóch dniach przejął się losem chłopaka i zaprowadził do schroniska. Później życzliwi ludzie pomogli mu znaleźć dach nad głową i skończyć kurs spawacza. Jest przekonany, że te osoby wspierały go swoją wiarą i nadzieją.
Domy nadziei
Psychologowie zgodnie oceniają, że nadzieja jest kluczową sprawą na drodze wychodzenia z życiowych zakrętów. Do siły nadziei odwołują się także ośrodki wspierające osoby w kryzysach. Charytatywne Stowarzyszenie Niesienia Pomocy Chorym Uzależnionym od Alkoholu przyjęło imię „Nadzieja” ponad 30 lat temu. Zaczynali od Domu Trzeźwego Życia w Niemcach, dziś niosą pomoc i nadzieję bezdomnym i niepełnosprawnym. Tuż obok „Domu Nadziei” w lubelskiej Caritas codziennie kilkadziesiąt osób ubogich przychodzi na gorący posiłek, część korzysta z łaźni i pralni, inni robią sobie darmowe zdjęcia do dokumentów. Z kolei w kilkunastu „Domach Nadziei” prowadzonych przez Centrum Wolontariatu usamodzielniają się byli więźniowie, osoby wychodzące z bezdomności, młodzież po terapiach oraz rodziny uchodźcze. Na każdy kryzys pierwszym lekarstwem jest odzyskanie nadziei, dalej można znaleźć pomoc w ośrodkach wspierających.
Droga nadziei
Skąd czerpać nadzieję? Elizawieta jest młodą Białorusinką, do Lublina przyjechała z miasteczka Lida. Nie chciała pozostać w swoim kraju, choć w przyszłości zamierza tam wrócić. Jest tu sama, bez rodziny, co jakiś czas dopadają ją kryzysy i zwątpienia. Polskie koleżanki zaprosiły ją kiedyś na Drogę Krzyżową i od tamtej pory jest to jej ulubione nabożeństwo. Głębokim przeżyciem była Droga Krzyżowa na terenie niemieckiego obozu koncentracyjnego na Majdanku. – Kiedy rozważam mękę Chrystusa i słyszę piękne śpiewy, serce napełnia się siłą, wypełnia je nadzieja. Wiem, że sobie poradzę, tak jak Chrystus dźwigający krzyż – przyznaje dziewczyna. O nadziei płynącej z Drogi Krzyżowej świadczą także osoby ubogie, samotne i bezdomne, chętnie biorące udział w tej formie modlitwy. Ich ulubionym miejscem są stacje na wzgórzu przy kościele w Dąbrowicy. – Nie wiem, dlaczego tak jest, ale zawsze wracam stamtąd silniejszy i lepszy – zwierza się Adam, jeden z uczestników.
Papieska zachęta, aby razem zmierzać do nadziei, jest wezwaniem dla każdego z nas; mamy przecież obok siebie wielu ludzi czekających na wsparcie.