Marta Bancerz znalazła się niegdyś w bardzo trudnym położeniu życiowym. – Wołałam do Pana Boga o pomoc. Szukałam wspólnoty. Galilejczycy przygarnęli mnie taką, jaka jestem, bez krytykowania, oceniania. To tam doświadczyłam miłości, akceptacji, poprowadzenia przez formację, to był mój punkt zaczepienia i stabilizacji. Doświadczyłam żywego Boga – wspomina.
Pomóż w rozwoju naszego portalu