Cała batalia jest dziś mocno skomplikowana. Obecnie rządzący powołują się na własną koncepcję i interpretację praworządności i uzasadniają to wyrokami sądów europejskich. Negują dotychczasowe zasady oraz umowy międzynarodowe pomiędzy Kościołem a państwem polskim. Rozporządzenie MEN przewiduje od nowego roku szkolnego lekcje religii lub etyki, które mają odbywać się w szkołach w wymiarze jednej godziny tygodniowo bezpośrednio przed obowiązkowymi zajęciami lub po nich.
Niewiadoma
3 lipca Trybunał Konstytucyjny orzekł niezgodność z konstytucją rozporządzenia ministra edukacji z 17 stycznia br. zmieniającego rozporządzenie w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach. Wcześniej Stowarzyszenie Katechetów Świeckich zebrało 0,5 mln podpisów pod obywatelskim projektem ustawy „Tak dla religii i etyki w szkole”, które zostało złożone w Sejmie. Konferencja Episkopatu Polski po ogłoszeniu wyroku przez TK wyraża nadzieję na respektowanie prawa przez MEN i w przypadku jego nieprzestrzegania podejmie wszelkie możliwe i dostępne kroki prawne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W tej całej sytuacji katecheci przygotowują się na nadchodzące zmiany i z uwagą obserwują rozwój wydarzeń. A co z dziećmi, uczniami i z rodzicami, którym zależy na duchowym rozwoju ich latorośli? Może ci najmłodsi nie myślą dzisiaj o nauce – bo trwają wakacje, ale nowy rok szkolny zbliża się każdego dnia.
Podsumowanie roku
Reklama
Okazją do porozmawiania o przyszłości nauczania religii i trudnościach, które dostrzegają katecheci z archidiecezji częstochowskiej, było katechetyczne zakończenie roku szkolnego 2024/2025, które miało miejsce 28 czerwca w sanktuarium Matki Bożej Mrzygłodzkiej w Myszkowie-Mrzygłodzie. Po rozpoczęciu spotkania zaproszona Patrycja Hurlak wygłosiła bardzo osobiste świadectwo, po którym nastąpiła adoracja Najświętszego Sakramentu.
Następnie biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej Andrzej Przybylski przewodniczył Mszy św. w intencji katechetów. Wyraził ogromną wdzięczność za trud, który wkładają w ewangelizację najmłodszych. – Chcę w imieniu Kościoła, biskupów, arcybiskupa Wacława, też w imieniu samego Boga każdej i każdemu z was bardzo podziękować za pracę, za powołanie, za zgodę na bycie na tym bardzo ważnym odcinku ewangelizacji Kościoła w szkole. Bardzo wam dziękuję, bo wszyscy zdajemy sobie sprawę, że nie jest to łatwy czas – powiedział bp Przybylski. Jednocześnie zwrócił uwagę, że nauczyciele religii zasługują na taki sam szacunek, jakim cieszą się nauczyciele innych przedmiotów, a nadchodzące z nowym rokiem szkolnym zmiany są dla nich krzywdzące. – Chcę odnieść się do waszej posługi katechetycznej, którą próbuje się dzisiaj umniejszać, marginalizować. Próbuje się o katechetach mówić jak o nauczycielach i wychowawcach drugiego rzędu, od jakichś dodatków, przedmiotów fakultatywnych, od których niewiele zależy. A tu chodzi o życie i to życie wieczne. Wierzę, że to rozumiecie. I wierzę, że to czujecie, że nie jesteście zwykłymi przedmiotowcami i że nie macie kompleksów – podkreślił bp Przybylski. I dodał: – Bez was misja Kościoła po prostu nie mogłaby się zrealizować.
Spotkanie zwieńczające roczną pracę katechetów zakończył koncert uwielbienia.
Troski
Reklama
W rozmowach katecheci jednogłośnie wskazują na wielkie zaufanie Panu Bogu co do dalszych losów nauczania religii w szkołach i przedszkolach. Zauważają też zagrożenia, które wynikają ze zmian wprowadzonych przez MEN. – Oczywiście, że niepokój jest, ale nie może to być niepokój, który paraliżuje, odbiera wiarę czy chęć działania. Musimy dostosować się do zmieniających się warunków. Wymaga to wielu przemyśleń, podejmowania mądrych decyzji i współdziałania z dyrekcją, rodzicami i uczniami – zaznacza Anita Ziomko-Nowak z Zespołu Szkół nr 1 im. Jana Kilińskiego w Kłobucku. Katechetka martwi się, czy uczniowie nie porzucą lekcji religii, i wskazuje na konkrety: – Wiemy, że pierwsza i ostatnia lekcja mogą stanowić problem dla wielu osób. Nasza młodzież dojeżdża z terenu w promieniu 30 km. Czasem trzeba dojechać rowerem czy pokonać kilka kilometrów pieszo. Najgorzej, jak będą musieli specjalnie wracać na religię. Wiemy, że będzie to trudny czas układania planów, ale mamy nadzieję, że uda się pokonać wszystkie trudności i znaleźć płaszczyznę porozumienia. Pozwoli to naszym uczniom na rozwój, a nam na realizowanie naszych zadań i pokazywanie właściwych kierunków na drodze życia. Bo najważniejszy jest młody człowiek, jego przyszłość, jego system wartości i szczęście – podkreśla katechetka.
Wśród katechetów nie brakuje małżeństw, które martwią się o przyszłość zawodową. Kasia i Leszek Grygielowie prowadzą zajęcia w szkołach podstawowych – odpowiednio w Strojcu i Gaszynie pod Wieluniem. Na co dzień doświadczają działania Bożej Opatrzności, zarówno w życiu prywatnym, jak i w swojej pracy katechetycznej. – Wiem, że będę miała katechezę w dodatkowej placówce, więc etat mi pozostanie. Obawiam się bardziej, jak to będzie z motywacją u uczniów, bo ocena z religii nie wlicza się do średniej – zauważa p. Kasia.
Michał Suter, katecheta ze Skomlina, jeszcze nie wie, jakie będą jego losy od września. Już wcześniej podjął działania, które mają zabezpieczyć jego przyszłość zawodową. – Kiedy w mediach pojawiły się informacje o planach ministerstwa, to zdawałem sobie sprawę, że mogę stracić pracę. Zakasałem rękawy i ruszyłem na poszukiwania. Mam też drugi fakultet, ale nie chcę rezygnować z nauczania religii, która jest dla mnie tym, co mnie i moich uczniów niesie – opowiada. – Zresztą po latach widzę, jak moi uczniowie rozkwitają – dodaje.
Reklama
– Pan Bóg zaprasza nas do tego, żebyśmy w tej sytuacji, która jest, dostrzegali Jego obecność i to, że On nas posyła do sytuacji takiej, a nie innej. On się o nas zatroszczy, da nam to, co jest nam potrzebne – z zaufaniem opowiada s. Danuta, nazaretanka, która katechizuje dzieci od 33 lat. – Moje zdanie jest więc takie, że trzeba umieć się odnaleźć, słuchać Pana Boga, czego On w tej sytuacji od nas chce. Dla mnie przyszły rok szkolny zapowiada się na pewno dużo trudniej – przyznaje.
Być jak snajper
Patrycja Hurlak zwraca uwagę, że dzisiaj katecheta powinien być jak snajper. Na pierwszym miejscu stawia Eucharystię i adorację Najświętszego Sakramentu. – Po pierwsze, co jest bardzo ryzykowne, katecheta powinien dać świadectwo swojego życia, ponieważ jest to kerygmat. Jak nie ma świadectwa albo to świadectwo nie jest kerygmatem, to niech taka osoba nie idzie w ogóle do katechezy, bo nie nakarmi nikogo tym, czego sama nie ma – zauważa znana z mediów społecznościowych ewangelizatorka.
I tak w zaufaniu Bogu i na modlitwie katecheci z archidiecezji częstochowskiej oczekują nowego. Są przygotowani na zmiany. A co z lekcjami religii? Zobaczymy.