Reklama

Wiara

Ludzkie historie

Chłopak, który zamarzył o Rzymie

Zielonogórzanin Dawid Makowski spełnia swoje największe marzenie – studiuje liturgikę w sercu Włoch. W rozmowie z Kamilem Krasowskim opowiada, jak wyglądała jego droga do Wiecznego Miasta.

Niedziela Ogólnopolska 30/2025, str. 68-69

[ TEMATY ]

świadectwo

Bliżej Życia z wiarą

Archiwum Dawida Makowskiego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kamil Krasowski: Od roku studiujesz w Rzymie. Jak to się stało, że w tak młodym wieku zdecydowałeś się wyjechać na studia liturgiczne do Wiecznego Miasta?

Dawid Makowski: To, że mając 19 lat, zdecydowałem się wyjechać do Rzymu na studia, jest czymś, do czego ciągle dorastam. Rok temu jeszcze nie wiedziałem, że dane będzie mi studiować w Rzymie. Rokowania dotyczące wyjazdu nie były najlepsze. Wszystko zmieniło się w ciągu jednego miesiąca. Był to splot różnych wydarzeń, które ktoś mógłby nazwać cudownym przypadkiem, ale ja widzę w tym palec Boży. Pan Bóg dał mi siłę do tego, że w ciągu pięciu dni przeorganizowałem moje plany na wakacje, podporządkowując wszystko wyjazdowi do Rzymu. Moje poprzednie wakacje spędziłem na intensywnych kursach języka włoskiego oraz poznawaniu kultury włoskiej. Przyznam, że nie za bardzo wtedy odpocząłem, ale... realizowanie planu Boga postawiłem na pierwszym miejscu. W najtrudniejszych momentach czułem Jego obecność i to, że On nad wszystkim panuje. Gdyby nie Jego pomoc, byłbym dzisiaj w zupełnie innym miejscu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jako osoba świecka studiujesz liturgikę. Czy to nie jest raczej kierunek studiów dla księży?

Reklama

Wielu ludzi myśli, że jestem klerykiem albo przyszłym księdzem. Wielokrotnie muszę tłumaczyć, że nie jestem ani klerykiem, ani kandydatem do seminarium, ani tym bardziej księdzem. Oczywiście, nie zamykam się na żadną drogę, ciągle rozeznaję, ale na ten moment jestem osobą świecką. W naszym Instytucie studiują głównie księża i siostry zakonne. Są także świeccy (również jedna osoba z Polski), ale oni stanowią mniejszość. Niemniej jednak nie jest to kierunek tylko dla księży. Patrzenie na liturgię z perspektywy duchownego jest, oczywiście, inne niż z perspektywy osoby świeckiej, ale to nie znaczy, że jest ono gorsze lub lepsze. Myślę, że w dobie synodalności musimy wspólnie spoglądać na tę świętą rzeczywistość, aby dostrzegać jej różne perspektywy.

Dość szybko dostałeś się także do służby liturgicznej w Watykanie. Jak do tego doszło?

Już jako dziecko interesowałem się tym, co dzieje się przy ołtarzu. Bardzo inspirowała mnie Msza św. papieska. Kiedy zostałem ceremoniarzem w mojej parafii rodzinnej, przygotowując z panem kościelnym Triduum Paschalne, kiedy ministranci zadawali mi pytania o to, czemu wszystko musi być wykonane godnie i precyzyjnie, odpowiadałem, że musimy równać do ministrantów watykańskich (śmiech). Nie sądziłem jednak, że kiedyś będę jednym z nich. Pamiętam jak dziś, że od pierwszego dnia pobytu w Rzymie szukałem informacji na temat dołączenia do tej grupy. Niestety, ile razy zgłaszałem się do różnych osób z taką prośbą, tyle razy dostawałem odmowę. Tłumaczono to tym, że nie ma potrzeby włączać nowych osób. Do mnie jednak to nie przemawiało. Chciałem spełnić moje największe marzenie (drugie po studiach w Rzymie) i o to też się modliłem. Z pomocą przyszedł sam Pan Bóg. Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że po mojej długiej nocnej modlitwie rano ogłoszono nowy nabór do watykańskiej grupy ministranckiej? Pan Bóg spełnił kolejne moje marzenie, a ja z radością przystąpiłem do ołtarza, aby Mu służyć i dziękować.

Jak to jest służyć w sercu Kościoła? Czy służba ministrancka w Watykanie jest odmienna od tej, którą pełniłeś w polskich parafiach?

Reklama

Tak, jest inna. O ile funkcje liturgiczne (w większości) są takie same, to jednak całokształt jest inny. Ja mieszkam w Rzymie, czyli we Włoszech, a służę w Watykanie, czyli w innym państwie. Na pierwszy plan wysuwają się więc przede wszystkim wszelkie względy bezpieczeństwa. Tutaj nie ma miejsca na samowolę. Wszystko jest z góry określone, także godziny wejść do zakrystii przed Mszami św., które są bardzo różne i można spotkać na nich bardzo wielu dostojników kościelnych i duchownych (oraz świeckich) ze wszystkich krajów świata. Dla mnie jest to szczególne doświadczenie katolickości Kościoła.

Służyłeś na Mszach św. żałobnych za papieża Franciszka, a potem brałeś udział w czuwaniu na placu św. Piotra podczas wyboru Leona XIV. Jakie to uczucie?

Reklama

Pośród żałobnych Eucharystii za papieża Franciszka miałem okazję służyć w Mszy św. z Kościołami wschodnimi. Było to wyjątkowe przeżycie. Pamiętam, że byłem wtedy dość przejęty tym, żeby wykonać wszystko należycie, bo była to jedna z najbardziej uroczystych Mszy św., do których posługiwałem. Nie da się do końca wyrazić słowami, jakie to jest uczucie. Określiłbym to jako dumę połączoną ze świadomością własnej ułomności. Człowiek jest dumny, że może służyć w liturgii transmitowanej przez media na cały świat, ma jednak świadomość, że jest tu niezasłużenie, że to wszystko zostało mu dane jako dar. Dlatego staram się kierować zasadą, której nauczyły mnie niektóre polskie zakrystie, gdzie widnieje napis: „Sprawuj swoją Mszę św. tak, jakby była pierwszą, jakby była ostatnią, jakby była jedyną”. Kto wie, ile jeszcze razy będę mógł brać udział w takich liturgiach. Z takim przekonaniem udałem się także na plac św. Piotra, kiedy wybierano nowego papieża – mając z tyłu głowy, że być może już nigdy nie będzie mi dane móc być na miejscu podczas całego konklawe, poszedłem oczekiwać na nowego papieża. Atmosfera była cudowna. Mnóstwo ludzi czekających na nowego papieża, modlących się, relacjonujących ten czas oczekiwania – to było coś pięknego. Czuło się, że jesteśmy jedną wielką rodziną, która czeka na pasterza, by wskazywał nam drogę do Chrystusa...

Czy już wiesz, co chciałbyś robić po studiach? Masz już jakieś plany?

Na pewno chciałbym nadal spełniać swoje marzenia, bo lista jest długa (śmiech). Póki co nie skupiam się aż tak bardzo nad tym, co potem – czas pokaże, Bóg wskaże. Myślę, że jedyne, czego pragnę – bo wiem, że mam do tego głowę i umiejętności – jest pracować naukowo w dziedzinie liturgiki. Perspektywa rozwoju jest tu zupełnie inna niż w Polsce. Nie mówię, że gorsza czy lepsza – po prostu inna. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Zostawiam to Panu Bogu. Sam skupiam się teraz na tym, by robić wszystko jak najlepiej, tzn. uczyć się, zdawać dobrze egzaminy i rozwijać swój warsztat naukowy wespół z duchowością, a przy tym służyć Kościołowi tam, gdzie jestem.

A jak Ci się żyje w Rzymie? Co robisz w wolnych chwilach?

Życie w Rzymie jest bardzo urokliwe. Codziennie dotyka się tu wielowiekowej historii. To coś pięknego móc tutaj być, żyć, studiować. Uwielbiam poznawać nowe miejsca, więc w wolnych chwilach zwiedzam Wieczne Miasto. Blisko miasta są też morze i plaża, więc są miejsca dobrego odpoczynku. Można tam dojechać pociągiem podmiejskim, który też dociera do wielu innych ciekawych miejsc wokół Rzymu. To z pewnością bardzo dobrze wpływa na poznawanie włoskiej kultury.

2025-07-21 18:01

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Anioł pomógł mi w znalezieniu…męża! Świadectwo

[ TEMATY ]

świadectwo

Anioł Stróż

Adobe Stock

Anioł może przyjść nam z pomocą w różnych sytuacjach, nie tylko związanych z ratowaniem życia czy zdrowia. Potwierdza to również pani Magdalena Wolan, której anioł pomógł w znalezieniu… przyszłego męża! Niemożliwe? A jednak…

Wspomniana sytuacja miała miejsce kilkanaście lat temu, kiedy pani Magda była jeszcze studentką I roku studiów teologicznych. Dzień przed ostatnim egzaminem, po ostrej nauce, postanowiła odwiedzić znajomego. Późno, bo około godziny 22.00, wyszła ze swej lubelskiej stancji, a nie znała jeszcze zbyt dobrze miasta. Specjalnie jednak się tym faktem nie przejmowała, gdyż jako doświadczona harcerka pomyślała sobie, że na pewno jakoś trafi. Idąc w stronę szpitala wojewódzkiego, zadzwoniła nawet do swego znajomego, by ten nie wychodził jej naprzeciw, bo już raz u niego była i mniej więcej pamięta drogę...
CZYTAJ DALEJ

Bolesna Matka Najświętsza i Koronka do Jej Siedmiu Boleści

Niedziela łowicka 35/2005

[ TEMATY ]

Matka Boża

Maryja

Karol Porwich/Niedziela

Matka Boża Bolesna

Matka Boża Bolesna

Bliska jest nam Maryja Niepokalana, kochamy Ją jako Królową, jakże zachwycająca jest w dniu swego Wniebowzięcia. Ale najbardziej bliska, najbardziej człowiecza jest Maryja Bolesna. Dlaczego właśnie Ona?

Chyba dlatego, że żadna matka na ziemi nie przeżyła tyle i nie przecierpiała tyle, co Matka Zbawiciela. Jakże bolesnym echem odbiły się w Jej sercu prorocze słowa Symeona, wypowiedziane w świątyni jerozolimskiej w dniu ofiarowania Pana Jezusa: „A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (por. Łk 2,35). Stąd jakże bardzo Maryja - jako Matka Boża Bolesna rozumie każdego człowieka, każdego cierpiącego, wszystkich, którzy jesteśmy Jej dziećmi.
CZYTAJ DALEJ

Alerty i syreny na straży Twojego bezpieczeństwa

2025-09-14 18:49

[ TEMATY ]

naruszenie polskiej przestrzeni

alarm

Stock.Adobe

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji informuje:

Nad naszym bezpieczeństwem codziennie czuwają tysiące funkcjonariuszy służb, żołnierzy oraz pracowników różnych instytucji państwa. System bezpieczeństwa to także ostrzeganie Ciebie i Twoich bliskich przed różnego rodzaju zagrożeniami, czy to katastrofami naturalnymi, czy o innym charakterze. W tym celu istnieją alerty RCB oraz syreny alarmowe.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję