W kaplicy Sióstr Misjonarek Miłości, która znajduje się w łódzkim domu zakonu, domownicy, w tym ubodzy i bezdomni wraz z zaproszonymi gośćmi świętowali 75. rocznicę powstania zgromadzenia. Wśród zaproszonych był kard. Grzegorz Ryś, który w homilii mówił o istocie charyzmatu zgromadzenia – o przyjmowaniu Jezusa w każdym człowieku.
– Wysłuchaliśmy dziś bardzo pięknej Ewangelii – o siostrach Marii i Marcie, które przyjęły Jezusa do swojego domu. W tym miejscu, w którym dziś jesteśmy, ta Ewangelia się urzeczywistnia. Siostry przyjmują Jezusa do domu. Jeśli ktoś z was zapyta, gdzie jest Jezus – wystarczy spojrzeć w lustro – powiedział metropolita łódzki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Miłości zostało założone przez św. Matkę Teresę z Kalkuty i od 75 lat niesie pomoc najbardziej potrzebującym. Dziś posługuje w 126 krajach świata – wśród chorych, bezdomnych, umierających i opuszczonych. Od 2023 r. siostry są obecne również w Łodzi, gdzie prowadzą dom i jadłodajnię oraz odwiedzają ubogich w domach i łódzkich „slumsach”.
Reklama
Kardynał przypomniał, że ich codzienna praca – gotowanie, sprzątanie, opatrywanie ran, podawanie posiłków – jest w istocie formą modlitwy. – Siostry mają niezwykły dar odnajdywania tych ludzi. Gdy nikt inny już ich nie szuka, one potrafią ich znaleźć. Za każdym razem, gdy wchodzicie tutaj, siostry widzą w was Jezusa. To oznacza również, że widzą w was ogromną godność.
Odwołując się do ewangelicznej sceny spotkania Jezusa z siostrami Łazarza, metropolita wyjaśnił sens służby i kontemplacji. – „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”. Jak tłumaczył, można robić wiele dobrych rzeczy, ale bez relacji z Jezusem człowiek pozostaje ubogi duchem. – Można robić wiele ważnych rzeczy, ale jedno jest konieczne. To, co zrobiła Maria – usiadła u stóp Jezusa i słuchała.
Dla Sióstr Misjonarek Miłości codziennym zadaniem jest słuchać i służyć. Pomagając ubogim, siostry nie ograniczają się do tylko podania posiłku, umycia i opatrzenia ran. One zatrzymują się nad potrzebującym, słuchają jego historii życia i prowadzą do Jezusa. – Żeby naprawdę przyjąć człowieka – tak jak siostry przyjmują tutaj ubogich – nie wystarczy dać mu jedzenie, picie, ubranie czy dach nad głową. Trzeba pokazać mu, że jest ważny. Spojrzeć mu w oczy, zapytać, kim jest, skąd przychodzi, jaka jest jego historia. Trzeba go posłuchać – mówił kardynał.
W słowach kaznodziei zabrzmiała prawda mówiąca, że Ewangelia dzieje się na ulicy, w pustostanach, w kuchni, w uśmiechu do potrzebującego, w prostym geście podania kubka herbaty. Bo – jak przypomniał metropolita – jedno jest konieczne – spotkać Jezusa w drugim człowieku i połączyć postawę Marty i Marii.
