Reklama

Chrystus Pan Zmartwychwstał Prawdziwie!

Niedziela lubelska 15/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wielkanoc, święto najweselsze. Święto odradzającego się życia, sensu wiary, nadziei, pełni życia i wiosny, bogate w dziedzictwo tradycji chrześcijańskich. Gdzie kraj, tam obyczaj, a w moim Rodzie, wśród wołyńskich repatriantów, jak pamiętam z widzenia i opowieści najstarszych, było tak.

Wielki Tydzień do środy był czasem wiosennej pracy w polu i porządków na podwórzu i w obejściu. Drogi musiały być ograbione i zamiecione, jakby do procesji. Szykowano wóz paradny, posiadanki, wietrzyły się derki i chodniki, a wreszcie pościel i wiosenne ubrania, powyciągane ze skrzyń i szaf. Dzień był pracowity, a wieczory pachniały woskiem topionym przy lampie, pisaliśmy pisanki. Tato wydobywał z pamięci wołyńskie wzory, zapamiętane od ciotek i krewnych. Pisak z lejkiem napełniał się złotym woskiem (mieliśmy go pod dostatkiem, była pasieka) i jajko pokrywało się oryginalnym ornamentem. Wosk topiony pachniał. Najdawniejsze wzory ożywiały oczy: wiatraczki, grabie, drabinki, cierniowe korony, bukowa róża, gwiazdy, drzewa życia, tajemnicze zygzaki, wywijasy, bazie, wreszcie Baranek z chorągiewką, a czasami i napis "Chrystus Zmartwychwstał". Opowiadano mi, że na wołyńskich kresach tą metodą batikową pisano też orły, krzyże i chorągwie. Pisanka z jednym ściegiem, jak droga od czubka do czubka jajka bez przerw opisana, przechowywana nieraz długo, dawana była dawniej zmarłemu do trumny. Wszystkie te symboliczne znaki przypominały Mękę Pańską, ale i otwierały wrota wiośnie, nowemu życiu. W Wielki Piątek krasiło się jajka. Po dawnemu w cebulniku na kolor ceglano-rudy, w oziminie żyta - te były zielone, a w korze dębu czarne. Musiały też być kraski kupne, najczęściej bordowa i chabrowa. Te kolory w domu były zawsze. Nimi najczęściej krasiliśmy byczki, czyli jajka nie pisane, bez wzorów. Ufarbowane, lekko wycierało się tłuszczem, żeby lśniły, układało w krupkę i czekały w komorze. Gdy Wielkanoc była wczesna, na dwa tygodnie przed cięta brzoza rozwijała się przy oknie w bukietniku. Musiała być na Wielkanoc dobrze rozwinięta. W Wielki Czwartek ostatni raz biły dzwony, na nabożeństwo Ostatniej Wieczerzy. Babcia Marynia opowiadała mi, jak to w Lubomlu po Ciemnej Jutrzni za każdym prześpiewanym psalmem gaszono po świecy na znak zamieszania, jakie się stało w naturze po męce Chrystusa, a księża psałterzami kilka razy uderzali w ławki, robiąc tym samym łoskot. Później chłopczyska wybiegali z kościoła z kołatkami i klekotkami. Najpierw jeden z nich z dzwonnicy kołatał, później po całym rynku i wszystkich rogatkach miasta, klekotano i terkotano aż dreszcze brały w ciemnościach. Żeby Judasza wypędzić, żeby wszelkie zło i uroki opuściły siedlisko. Wielki Piątek był dniem od wieków suchego postu i milczenia. Do południa musiały się wypiec chleb i mazurki, te do dzisiaj mama piecze tradycyjnie. Każdy z nich ozdobiony godnie, a to koronką z gałązkami i gąskami, a to w drabinki, brony i palemki, to znowu z gwiazdkami. Wypieczone, wpierw posmarowane białkiem lśniły i pachniały swoiście, tylko raz w roku. A przy tym babki wielkanocne pełne bakalii i pachnące, jak wiosenny ogród - te wielkie i te małe. Od zachodu słońca, tych którzy nie mogli uczestniczyć w nabożeństwie w kościele obowiązywała "grobowa cisza". Nie wolno było stuknąć młotkiem ani uderzyć siekierą. Rozpamiętywano tajemnicę owego smutku, najczęściej wszystkie starsze kobiety w czarnych chustkach, czarnych zapaskach. Bardziej wierzący, szczególnie kobiety, zjadłszy ostatni posiłek na wieczerzy czwartkowej, suszyły aż do Rezurekcji. Post ofiarowany był za ciężko chorych, za dusze zmarłych, pokutnie o uproszenie zdrowia i błogosławieństwa rodzinie i dobrodziejom. Rankiem szykowano święcone. W dużym koszyku, nowym, oplecionym wiankiem barwinku, wysłanym białym batystem układano: chleb, sól, babki, pisanki, jajka łupane, chrzan w korzonkach, pętko kiełbasy, mięso wędzone, masło, ser, pieprz, pośrodku Baranka cukrowego, a dawniej z masła. Wszystkie pokarmy, które miały zapewnić zdrowie, urodę, honor duszy i pomyślność wszystkim, którzy do święconego zasiądą. Przykrywało się wszystko wyszywaną serwetką, obwiązywało butelkę na święconą wodę za pazuchę i rankiem szło się do kościoła. W kościele należało Grób Chrystusa adorować na klęczkach, gdzie stała straż w mosiężnych hełmach, z toporami. Przy poświęceniu nie rozpychać się przed innymi, bo przez rok wszystko będzie pośpieszne, przed nami

Na Rezurekcję bielały kobiece chustki, kolorowe świty i palta. Taka nagła odmiana we wczesny poranek, gdzie szła procesja z Chrystusem na przedzie, przy biciu dzwonów, dzwoneczków - trzy razy wokół świątyni. Złośliwi dawniej mówili, że kobiety - czarownice, odbierające mleko lub sen dzieciom, nie mogły chodzić trzy razy. Ale często kościelny drzwi zamykał i tłukły kułakami, w ten sposób poznawano je z imienia. Do dzisiaj mówią, że tylko oschli wiarą albo niedowiarkowie, będąc na Rezurekcji w procesji nie idą, bo to szczególna łaska i odpust duchowy prowadzić Zmartwychwstałego. Po Rezurekcji, furmanki jedna przed drugą, ścigały się, aby prędzej do wrót podwórza, to i prędzej ze żniwami i z wszelkim gospodarskim oporządkiem się uwiną. Strzelano przy tym z batów, aby w żniwa bąki nie cięły. Przy mostach, przy wodzie żegnano się, bo tam resztki judaszowego zła zamieszkiwało z ostatnich dni. Wchodząc do domu za próg, tak pierwszy z domowników jak i ostatni witał dom radośnie mówiąc: Chrystus Pan Zmartwychwstał! A prawdziwie Zmartwychwstał - odpowiadano. Od tej chwili do samych Przewodów każdego krewnego i znajomego na ulicy pozdrawiano tymi słowami. Stół ścielono maglowanym obrusem, jak najstarszym, pamiętającym i używanym w Wielkanoc przez wiele pokoleń. Miał on przypominać starowieczny całun i tajemnicę. Ubierano barwinkiem, rozstawiano święcone - po krótkim pacierzu i przeżegnaniu się śpiewano pieśń "Wesoły nam dzień dziś nastał", a później tata święcone jajko, pokrojone z solą na talerzu, podawał nam wszystkim z szacunkiem, życząc zdrowia, wiary, sił i wszelkiej radości. Później kiełbasę, chleb, chrzan wszyscy próbowali, bo Chrystusa też gorzką żółcią napojono. Wszyscy kumaliśmy się jajkami, byczkami - pobite przegrywało. Zwycięzcy miało dopisywać szczęście. Żadna łupinka poświęcona nie miała prawa spaść, te niesiono na rozsadnik kapusty, by rosły twarde głowy i by gąsienice nie jadły. Przy stole śpiewaliśmy wiele pieśni wielkanocnych. Śniadanie prz4edłużało się do południa. Gospodarz szedł święcić ogród, sad i pole nową palmą, wynoszono pisanki przed dom, pochwalić się ale i kumać z sąsiadami lub po dawnemu - kaczać po ziemi! Jajko to największy symbol odradzającego się życia, najdłużej się przechowuje, symbol odwiecznego przekazywania tajemnicy wiary. Gospodarze świętowali, ale nie można było położyć się, choćby sen morzył, bo się zboże wyłoży i mietlice zasieje. Na drugi dzień stawiano i wieszano huśtawki dla wielkie zabawy dzieciom. Dopiero w Wielkanocny Poniedziałek jechały wesela, poczynała się radość, grano i śpiewano ochoczo. Oblewano się wodą, to rytuał dawny, po oczyszczeniu duszy, oblaniu twarzy, żeby miała wyraz czysty, lubny. Panny miały okazję do wykupu pisankami, ale i tak były oblewane. Obowiązkowo pisanki rozdawano chrześniakom i ulubieńcom, a gdy dziad przydrożny po świętach przychodził, dawano jajka "wołuczebne". Z Wielkanocą przychodził czas radości, odwiedzin, nowych zaręczyn i sławy. Bo tak naprawdę, to zanim rezurekcyjne dzwony nie zabiją, ani przyroda nie żyje, ani serce spraw swoich nie patrzy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Krzysztof Włodarczyk: szatan atakuje dziś fundamenty – kapłaństwo i małżeństwo

2024-04-28 18:43

[ TEMATY ]

Bp Krzysztof Włodarczyk

Marcin Jarzembowski

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

- Szatan atakuje dziś fundamenty - kapłaństwo i małżeństwo. Bo wie, że jeżeli uda mu się zachwiać fundamentami społeczeństwa, to zachwieje całym narodem. My róbmy swoje i nie dajmy się ogłupić - mówił bp Krzysztof Włodarczyk.

Ordynariusz zainaugurował obchody roku jubileuszowego 100-lecia bydgoskiej parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy na Szwederowie. - Została ona erygowana 1 maja 1924 r. przez kard. Edmunda Dalbora. Niektórzy powiedzą, był to piękny czas. Nie było telefonów komórkowych, telewizji, Internetu, żyło się spokojniej, romantycznie, piękna idylla. Czy na pewno? Nie do końca - mówił bp Włodarczyk, zachęcając, by wejść w głąb historii i zobaczyć, czym żyli przodkowie.

CZYTAJ DALEJ

Z Biskupem Wojtyłą szła do chorych

Niedziela Ogólnopolska 16/2018, str. 14-16

[ TEMATY ]

wywiad

Hanna Chrzanowska

www.hannachrzanowska.pl

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Hanna Chrzanowska uświadamia nam, że nasze życie to przede wszystkim służba drugiemu człowiekowi. Świadectwem życia wzywa nas do bezinteresownego otwarcia się na potrzeby bliźnich, zwłaszcza chorych i cierpiących – mówi dyrektor Domu Polskiego Jana Pawła II w Rzymie ks. Mieczysław Niepsuj, rzymski postulator procesu beatyfikacyjnego krakowskiej pielęgniarki, w rozmowie z Marią Fortuną-Sudor.

Maria Fortuna-Sudor: – Proszę powiedzieć, jak Ksiądz Dyrektor został postulatorem w procesie beatyfikacyjnym Hanny Chrzanowskiej.

CZYTAJ DALEJ

W 10. rocznicę kanonizacji

2024-04-28 17:42

Biuro Prasowe AK

    – Kościół wynosząc go do grona świętych wskazał: módlcie się poprzez jego wstawiennictwo za świat o jego zbawienie, o pokój dla niego, o nadzieję – mówił abp Marek Jędraszewski w sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie w czasie Mszy św. sprawowanej w 10. rocznicę kanonizacji Ojca Świętego.

Na początku Mszy św. ks. Tomasz Szopa przypomniał, że dokładnie 10 lat temu papież Franciszek dokonał uroczystej kanonizacji Jana Pawła II. – W ten sposób Kościół uznał, wskazał, publicznie ogłosił, że Jan Paweł II jest świadkiem Jezusa Chrystusa – świadkiem, którego wstawiennictwa możemy przyzywać, przez wstawiennictwo którego możemy się modlić do Dobrego Ojca – mówił kustosz papieskiego sanktuarium w Krakowie. Witając abp. Marka Jędraszewskiego, podziękował mu za troskę o pamięć o Ojcu Świętym i krzewienie jego nauczania.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję