„Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3, 17).
W tę niedzielę obchodzimy święto Podwyższenia Krzyża. Pragniemy stanąć pod Krzyżem Jezusa Chrystusa, by wspomnieć wielką miłość Boga, którą ofiarował ludziom. Tak podpowiada nam Słowo Boże czytane
podczas dzisiejszej Mszy św.
Pierwsze czytanie przypomina nam wędrówkę Izraelitów przez pustynię, którzy zaczęli buntować się przeciwko Bogu i Mojżeszowi. Konsekwencją braku zaufania względem Tego, który ulitował się
nad nimi i wyprowadził ich z niewoli egipskiej, była śmierć wielkiej liczby Izraelitów na skutek ukąszeń jadowitych węży. I tym razem Bóg okazał miłosierdzie skruszonym
Izraelitom. Miedziany wąż, którego Bóg nakazał wykonać Mojżeszowi i umieścić na wysokim palu, stał się znakiem ocalenia: „... jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na
węża miedzianego, zostawał przy życiu” (Lb 21, 9).
Miedziany wąż, umieszczony na wysokim palu, okazał się zapowiedzią Krzyża Jezusa Chrystusa, który stał się znakiem ocalenia nie tylko dla wybranych, ale dla wszystkich, którzy uwierzą: „A jak
Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne” (J 3, 14 11; 15). Spoglądamy na Krzyż i przypominamy
sobie słowa: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16).
Należy zauważyć różne skutki w działaniu tych dwóch znaków ocalenia. Pierwszy znak ocalenia - miedziany wąż - przywracał pełnię sił ukąszonym przez jadowite węże. Działanie
pierwszego znaku na tym się kończy. Drugi znak - Krzyż Jezusa Chrystusa - jest zapowiedzią życia wiecznego. Każdy, kto uwierzy w to, że został odkupiony przez śmierć Jezusa na krzyżu,
będzie żyć wiecznie. Poza tym - co najważniejsze - drugi znak ma również moc pierwszego znaku. Każdy, kto z wiarą spogląda na Krzyż, zostaje uzdrowiony fizycznie i duchowo.
Należy jednak wyjaśnić, co znaczy „spoglądać na Krzyż”? To znaczy czerpać ze zdroju Bożych łask, jakie zostały zawarte w siedmiu sakramentach Kościoła, które swoją
moc otrzymują z Krzyża Chrystusa. Warto przywołać tu jedną z pieśni wielkopostnych, która wyraża powyższą tajemnicę: „Króla wznoszą się znamiona, tajemnica Krzyża błyska; na
nim życie śmiercią kona, lecz z tej śmierci życie tryska”. Przyjmując sakramenty, których źródłem jest Krzyż Chrystusa, otrzymujemy życie: życie w wymiarze doczesnym i wiecznym.
Krzyż przywraca nam wolność duchową. W sakramencie pokuty jesteśmy oczyszczani z grzechów. Człowiek oczyszczony z grzechów odzyskuje radość życia i siłę do
obdarowywania drugich miłością, którą sam hojnie został obdarowany w sakramencie pokuty i pojednania. Sakramenty otwierają nam bramę do życia wiecznego poprzez uświęcenie człowieka
osłabionego przez grzech pierworodny.
Kiedyś pewna starsza osoba złożyła przede mną takie świadectwo: „Kiedy spoglądam na krzyż, na którym umarł Pan Jezus, odzyskuję pokój serca. Pękają we mnie przeróżne napięcia spowodowane
trudnościami w życiu. Nienawiść ustępuje miłości. W miejsce poczucia krzywdy przychodzi przebaczenie. Patrząc na krzyż, czuję miłość, którą mnie Bóg obdarował. Patrząc na krzyż Chrystusa
uczę się miłości. Miłość ta jest dla mnie źródłem szczęścia, które ożywia moje zmęczone już ciało”.
W podobnych słowach o Krzyżu mówiła Matka Teresa z Kalkuty: „Krzyż jest najwyższą miłością i przebaczeniem, jedyną możliwością, by pokonać zło, nienawiść i pragnienie
zemsty”.
Potrzeba nam często spoglądać na Krzyż w znaczeniu patrzenia i medytacji, jak również w znaczeniu przyjmowania sakramentów, które mają swój początek właśnie w Krzyżu
Chrystusa. Z Krzyża uczmy się prawdziwej miłości. Miłości, która jest w stanie pokonać wszelkie zło i nienawiść. Miłości, która jest drogą do życia wiecznego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu