Hierarcha przypomniał, że spotkanie głów Kościołów katolickiego i rosyjskiego było oczekiwane od wielu lat a nawet wieków. Przypomniał, że pierwsze słowa Ojca Świętego skierowane do patriarchy brzmiały: „Nareszcie jesteśmy braćmi”, na co gość z Moskwy odpowiedział: „Teraz będzie łatwiej”. „Dlatego wierzę, że to spotkanie w Hawanie jest początkiem nowej drogi dialogu, tak koniecznego dla obu Kościołów i świata, w którym żyją obok siebie wierzący Wschodu i Zachodu, których nękają te same problemy i łączą te same nadzieje” – oświadczył metropolita lwowski.
Zawarte w Deklaracji Wspólnej wezwanie do pokoju porównał do „krzyku w obronie najbardziej pokrzywdzonych”. Zwrócił przy tym uwagę, że to od człowieka zależy zarówno rozpoczęcie, jak i zakończenie wojny i dlatego „jeśli czegoś oczekuję, to kolejnych spotkań, dialogu i aby nie oceniać spraw Bożych pod kątem politycznym”. Wyjaśnił, że ów czynnik ludzki „wielokrotnie bywał w historii złym doradcą”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nawiązując do faktu, że jeden z rozdziałów tego dokumentu mówi o „konflikcie na Ukrainie” i o życzeniu, aby Kościoły powstrzymały się od niego, abp Mokrzycki ocenił, że jest to wezwanie do pokoju, do wzniesienia się ponad podziały i do dostrzegania wartości życia ludzkiego. „Nie jest to chyba bardzo zdecydowane wystąpienie na rzecz narodu ukraińskiego i wezwanie do powstrzymania wojny? Nie jest to chyba wezwanie zarówno do polityków, jak i dla nas, wierzących, abyśmy ponad wszystkimi podziałami zobaczyli wartość życia ludzkiego, prawo do wolności, życia w pokoju i samookreślenia wolnego narodu ukraińskiego?” – zapytał retorycznie rozmówca Media-Centrum.
Jego zdaniem wezwanie to skierowane jest do wiernych nie tylko na Ukrainie, ale przy okazji do wszystkich wiernych „naszych Kościołów, też w Rosji, a więc także do władz tego państwa”. „Jeśli ktoś oczekiwał jakichś bardzo radykalnych stwierdzeń lub potępień, to być może czuje się zawiedziony. Sądzę jednak, że format tego spotkania i tej Deklaracji pomoże nam wszystkim ujrzeć perspektywę pokoju, którego tak bardzo pragnie nasz naród. A to już będzie zależało nie od Deklaracji, ale od dobrej woli ludzi” – stwierdził na zakończenie łaciński arcybiskup lwowski.