Godzi się zatem w tym miejscu przytoczyć fragment wypowiedzi Karla Dedeciusa. Człowiek ten jest postrzegany jako autentyczny przyjaciel Polski i Polaków. Niemiecki krytyk, wydawca
i założyciel oraz wieloletni dyrektor Deutsches Polen - Institut w Darmastadt, zapytany o rolę Polski w strukturach europejskich, powiedział tak: „Nie
chcąc zatem nikogo pouczać, mogę mówić tylko o własnych życzeniach. Otóż, znając Zachód i odwiedzając od czasu do czasu Polskę życzyłbym sobie, by ludzie w całej Europie
byli w tym samym stopniu przywiązani do ziemi, rodziny, przyjaciół, co w kraju nad Wisłą. By nie preferowali zbytnich wygód, które przynosi likwidacja zbytecznych granic, by nie
wiedli życia współczesnych koczowników w białych koszulach i pod krawatem, ale bez korzeni, bez stałych naturalnych więzi międzyludzkich i sąsiedzkich. A takie
więzi zachowały się od wieków właśnie w Polsce. Dostrzegam tutaj bezprzykładną, ujmującą już od pierwszego spotkania starą, piastowską gościnność, podziwiam otwartość i serdeczność
Polaków - cnoty, których życzyłbym wszystkim starszym kulturalnie społeczeństwom na Zachodzie: Niemcom, Francuzom, Anglikom, nawet Włochom. Cóż, starość nie radość, jak mawiał mój ojczulek. Jesteście
młodsi, macie więcej energii i entuzjazmu. A społeczności Zachodu są coraz bardziej zmaterializowane i skomercjalizowane. Dobrobyt, w którym żyjemy, staje się
niebezpieczeństwem, gdyż przestajemy nad nim panować. Wygody, nadmiar wolnego czasu, z którym nie wiadomo co zrobić, wszystko to sprzyja powierzchownemu trybowi życia, a to z kolei
prowadzi do zatraty równowagi pomiędzy ciałem a duchem. Wydaje mi się, że Polacy lepiej zdają sobie sprawę z tych pokus i zagrożeń, bo nie korzystając z tych
dóbr materialnych w tej mierze, co Zachód, zachowali silniejsze i głębsze przywiązanie do takich wartości jak czyste sumienie i szczęście vitae honestae”.
Przytoczyłem tak długi fragment wypowiedzi człowieka, który przez wielu stawiany jest na równi z tymi, którzy określani są imieniem „sumienia Europy”. Słowa Dedeciusa wprawdzie
określają całą polską skomplikowaną rzeczywistość przełomu tysiącleci, niemniej wydaje się, że w sposób bardzo obiektywny odnoszą się przede wszystkim do mieszkańców polskiej wsi, bo przecież
oni dają wyraz swojemu przywiązaniu do ziemi, rodziny, przyjaciół. To właśnie oni - niekiedy od wielu pokoleń - nie wiodą życia „współczesnych koczowników”, ale ciężką pracą wykuwają
swój codzienny byt. Dla nich ziemia jest matką i tym imieniem jakże często się posługują. Imię zaś matki określa kogoś, kto pragnie kochać i pragnie być kochaną. Takie relacje istnieją
od wieków między tymi, którzy żywią i bronią, także ziemi, na i z której żyją. Dzięki temu ziemia staje się dla wielu polskich rodzin warsztatem pracy i jedynym
źródłem utrzymania. Jest to ważne stwierdzenie, bo dotyczy 38% Polaków, którzy nie tylko z ochoty, ale często z przymusu swoje życie złączyli ze wsią. O tych
familijnych stosunkach istniejących w wiejskiej rzeczywistości warto także pamiętać dzisiaj, kiedy tak wielu ludzi bezskutecznie poszukuje pracy. Nie znaczy to, że każdy mieszkaniec wsi wykonuje
pracę zgodnie ze swoim powołaniem, mając nadzieję na godziwą zapłatę. Temat ten jest zapewne porównywany do „tematu rzeki”, który nawet w najdalszej perspektywie nie
dostrzega możliwości pozytywnego rozwiązania.
Trzeba to wszystko postrzegać nie tylko poprzez pryzmat ludzkiej, jakże zawodnej mądrości. Dlatego już od wielu lat pasterze Kościoła lubelskiego zapraszają mieszkańców lubelskiej i chełmskiej
wsi do udziału w Katolickich Wszechnicach Ludowych. Nie są to instytucje terapeutyczne, które mają w zanadrzu gotowe rozwiązania. Starają się jednak w sposób polski, tzn.
w świetle kultury chrześcijańskiej patrzeć na trudne i jakże bolesne problemy polskiej wsi na progu nowego czasu związanego z wejściem Polski do Unii Europejskiej. Nie
chcemy ograniczać się tylko do dyskusji, nie przyznajemy sobie monopolu na jedynie prawdziwe oceny i właściwe wnioski. Pragniemy, aby w ogólnonarodowej dyskusji na temat przyszłości
polskiego rolnictwa nie brakowało także katolickiej nauki społecznej, która od samego początku polskiej państwowości tworzyła jej tożsamość. Pragniemy także w sposób bardzo konkretny wyjść
naprzeciw oczekiwaniom tej grupy społecznej, jaką stanowią mieszkańcy wsi. Dlatego chcemy przybliżyć komputer jako podstawowe narzędzie pracy także na roli. Ubiegłoroczne doświadczenia dowodzą, że komputer
z różnych powodów nie jest jeszcze dostatecznie dostępny dla tych, którzy dzisiaj pracują na roli. W tym roku od listopada zapraszamy do Katolickich Wszechnic Ludowych w Bełżycach
i Fajsławicach. W tamtych Zespołach Szkół będziemy się spotykać w każdą niedzielę, aż do Niedzieli Palmowej. W porozumieniu z władzami administracyjnymi
i samorządem lokalnym udostępnimy sprzęt komputerowy i kompetentnych nauczycieli. Ukończenie takiego kursu komputerowego będzie potwierdzone odpowiednim świadectwem.
Oby sprawdziły się słowa cytowanego już Karla Dedeciusa: „Jakie to szczęście, że mamy młodych Polaków. Oni są jeszcze głodni wiedzy”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu