Reklama

Chrzest początkiem duchowego rodzenia

Niedziela warszawska 5/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Po Pierwszej Komunii św. jedno dziecko opowiadało mi: „Proszę księdza, mamusia powiedziała, że komunia nam się zwróciła”. Wybór rodziców chrzestnych musi być dokonany przede wszystkim pod względem kryteriów wiary.

Rozmowa z ks. Wiesławem Kalisiakiem, proboszczem parafii Matki Bożej Królowej Polski w Aninie

Irena Świerdzewska: - Spośród wszystkich sakramentów, chrzest i przygotowanie do niego wydają się być traktowane przez rodziców po macoszemu. Zgadza się z tym Ksiądz?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Wiesław Kalisiak: - W mojej parafii jedna trzecia rodziców proszących o chrzest, nie jest związana sakramentem małżeństwa. „Bo ksiądz rozumie...” - mówią. - Niczego nie rozumiem, staram się w jakiś sposób wam pomóc. Ochrzcimy dziecko pod warunkiem rzetelnego uporządkowania waszych spraw z Bogiem - odpowiadam. W wielu wypadkach osoby te przyjmują sakrament małżeństwa.

- A jeśli taka para nie zamierza zmienić swojej sytuacji...

- Powinno się tłumaczyć rodzicom, aby zaczekali z chrztem dziecka. Pokazuję im rytuał chrztu, i pytam jak mogą w duchu prawdy odpowiedzieć na pytania o wzrastanie w wierze i wyrzekanie się grzechu. Jeśli żyją bez ślubu, to nie rokują wychowania dziecka po katolicku. Najtrudniejsze są rozmowy z intelektualistami, którzy w sprawach wiary są jak dzieci. Noszą swój własny obraz Kościoła. Wytworzyła się jakby „cywilizacja nastrojów” - wierzą, kiedy mają nastrój, uczestniczą we Mszy niedzielnej w zależności od pogody.
Kiedy zalecam poczekać z chrztem to słyszę: „Proszę księdza, ale będzie Pierwsza Komunia...”. Doszło do tego, że liczy się tylko obrządek.

Reklama

- Gdyby rodzice dziecka ze związku niesakramentalnego znaleźli odpowiednich chrzestnych, to dziecku można udzielić chrztu?

- Nie zawsze osoby, które mają sakrament bierzmowania i żyją w związku sakramentalnym powinny zostać rodzicami chrzestnymi. Bywa, że są w luźnym związku z Kościołem, a nawet noszą do niego wiele pretensji i pozostają na nikłym poziomie wiedzy religijnej. Ksiądz niekiedy cieszy się, że podniosą w parafii statystykę eucharystyczną, bo przed chrztem pójdą do Komunii św. i do spowiedzi.
To co mówię, jest oskarżeniem nas duszpasterzy, którzy zdają sobie sprawę ze złej kondycji katolików. My się zwyczajnie lenimy, nie podejmując rzetelnego dialogu, który ma na celu pogłębienie ich postaw religijnych. Postawione przez Ojca Świętego zadanie nowej ewangelizacji dotyczy głównie rozwijania świadomości, aby po przyjęciu sakramentu chrztu widać było w naszym życiu owoce. A z tym bywa różnie.

- Rodzice chrzestni według Katechizmu przede wszystkim powinni być świadkami wiary. Co mają zrobić rodzice, jeśli w rodzinie brakuje kandydatów na chrzestnych?

- Oczywiście jako świadkowie chrztu, wprowadzający dziecko do Kościoła chrzestni powinni być jego żywymi członkami. Ci dobrze ukształtowani przeważnie rekrutują się z głęboko wierzących rodzin. Większość rodziców nie ma kłopotu ze znalezieniem odpowiednich chrzestnych. Powinien być to ktoś z rodziny czy grona przyjaciół. Chodzi o to, aby potem mógł mieć wpływ na kształtowanie dziecka. Często zdarza się, zwłaszcza w miejskich środowiskach, że ludzie wybierają na chrzestnych kogoś spośród swoich przyjaciół. Jeśli nie można znaleźć odpowiednich kandydatów, wtedy rodzice mogą sami podawać dziecko do chrztu. Nie ma sensu ciągnąć na siłę chrzestnego przed oblicze Boże.

- Jak powinna wyglądać troska rodziców chrzestnych o rozwój duchowy dziecka?

- Nie może wiązać się ona tylko z pamięcią o rocznicach urodzin i imieninach. Bycie rodzicami chrzestnymi to duchowe ojcostwo i macierzyństwo. Uświadamiam to chrzestnym podczas spotkań z nimi. Na pewno biorą na siebie obowiązek gorącej i permanentnej modlitwy za kandydata. Mówimy często: jak już nie mogę nic zrobić, to wtedy się modlę. Przed każdym działaniem powinna być modlitwa. Za dziecko trzeba modlić się niezależnie od tego czy jest małe, czy będzie już większym gagatkiem, który usiłuje wierzgać przeciwko wszystkim. Rodzice chrzestni mają być dla dziecka wzorem człowieka i chrześcijanina. Powinni interesować się postępem dziecka na jego drodze życiowej. Kontakty nie mogą być sporadyczne.

- Czasem o wyborze chrzestnych decydują względy ekonomiczne...

- Względy materialne mogą być brane pod uwagę, zwłaszcza dziś, kiedy rodziny wpadają w tarapaty, bo pozostają bez grosza i bez pracy. Nie może to być jednak podstawowym kryterium. Po Pierwszej Komunii św. jedno dziecko opowiadało mi: „Proszę księdza, mamusia powiedziała, że komunia nam się zwróciła”. Wybór rodziców chrzestnych musi być dokonany przede wszystkim pod względem kryteriów wiary.

- W jakim stopniu odpowiedzialność za religijne wychowanie dziecka ponoszą rodzice naturalni i chrzestni?

- Często uważa się, że wystarczy dziecko ochrzcić i dalej wszystko pójdzie automatycznie swoim torem. A to dopiero początek duchowego rodzenia człowieka. Kwestia wychowania, zwłaszcza religijnego, to proces najtrudniejszy. Wielu rodziców zbyt łatwo od tego się dyspensuje.
Wychowanie religijne to przede wszystkim obowiązek rodziców naturalnych. Chrzestni powinni brać udział w duchowym rozwoju dziecka przez dobry przykład, uczestniczenie w ważnych etapach jego życia. Zaś do końca swojego życia powinni modlić się za powierzone im na chrzcie dziecko. Niestety, znaczny procent chrzestnych tylko formalnie traktuje swoje obowiązki.

- Czy chrzestni mają prawo ingerować w katolickie wychowanie dziecka, kiedy rodzice dziecka „zmieniają wiarę”?

- Oczywiście, ale ich odpowiedzialność kończy się z chwilą, kiedy rodzice zabronią wpływania na dziecko. Chrzestni powinni wtedy wykazać się odwagą i zwrócić im uwagę. Trzeba znaleźć argumenty do szczerej i spokojnej rozmowy, że postępują źle.

- Katechizm Kościoła Katolickiego mówi, że za dziecko ochrzczone odpowiada też cała wspólnota wiernych...

- Odpowiedzialność ta oznacza stwarzanie odpowiednich warunków przez wspólnotę, aby ochrzczony mógł w niej wzrastać. Składa się na nią także modlitwa, wspólna Eucharystia i wsparcie materialne. W naszej parafii pomagamy wielu rodzinom, znajdującym się w trudnych sytuacjach.
Dawniej, kiedy chrzczono dorosłych, przed chrztem wspólnota modliła się i pościła, a razem z nią biskup. Takie przygotowanie miało nadać świętu odpowiednią rangę, na jaką ono zasługiwało.

- Czy nie potrzeba nam dziś lepszego niż mamy przygotowania do chrztu?

- Oczywiście, powinno być lepsze przygotowanie od strony intelektualnej oraz duchowej. Czasem ktoś doskonale zna teologię, a może być niewierzący. Zdarzają się przecież niewierzący profesorowie teologii.
Obecnie usiłujemy w parafiach dotrzeć do rodziców dzieci, którzy proszą o chrzest. Ogromnie ważna jest rola każdego duszpasterza, który siedzi w kancelarii. Pytania o „kartkę ze spowiedzi”, to za mało. My, księża wpadamy czasami dla świętego spokoju w taki formalizm. Zawsze mówię, aby dwoje rodziców przychodziło prosić o chrzest. Możemy mieć do czynienia z osobami wierzącymi, a jeśli jest inaczej trzeba pomyśleć, co z takimi osobami zrobić, bo inaczej sytuacja może być groźna.
Potrzebna jest ogromna praca, którą Ojciec Święty nazywa nową ewangelizacją. Ta wtórna ewangelizacja jest bardzo trudna.

- A więc trzeba stawiać proszącym o chrzest wymagania...

- Tak, ale same wymagania jeszcze niczego nie rozwiązują. Dzisiaj duszpasterz powinien dać szansę wywiązania się z tych wymagań. To jest ogromnie ważne. Cały wysiłek duszpasterski powinien być skierowany indywidualnie ku tym, którzy proszą o chrzest. Trzeba poświęcać im więcej czasu. Zachęcam zwykle do czytania Katechizmu. Często daję im egzemplarz na własność. Chrzest należy pielęgnować. To oznacza permanentną dbałość o duchowy rozwój człowieka aż do grobowej deski.

- Dziękuję za rozmowę.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wy jesteście przyjaciółmi moimi

2024-04-26 13:42

Niedziela Ogólnopolska 18/2024, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

o. Waldemar Pastusiak

Adobe Stock

Trwamy wciąż w radości paschalnej powoli zbliżając się do uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Chcemy otworzyć nasze serca na Jego działanie. Zarówno teksty z Dziejów Apostolskich, jak i cuda czynione przez posługę Apostołów budują nas świadectwem pierwszych chrześcijan. W pochylaniu się nad tajemnicą wiary ważnym, a właściwie najważniejszym wyznacznikiem naszej relacji z Bogiem jest nic innego jak tylko miłość. Ona nadaje żywotność i autentyczność naszej wierze. O niej także przypominają dzisiejsze czytania. Miłość nie tylko odnosi się do naszej relacji z Bogiem, ale promieniuje także na drugiego człowieka. Wśród wielu czynników, którymi próbujemy „mierzyć” czyjąś wiarę, czy chrześcijaństwo, miłość pozostaje jedynym „wskaźnikiem”. Brak miłości do drugiego człowieka oznacza brak znajomości przez nas Boga. Trudne to nasze chrześcijaństwo, kiedy musimy kochać bliźniego swego. „Musimy” determinuje nas tak długo, jak długo pozostajemy w niedojrzałej miłości do Boga. Może pamiętamy słowa wypowiedziane przez kard. Stefana Wyszyńskiego o komunistach: „Nie zmuszą mnie niczym do tego, bym ich nienawidził”. To nic innego jak niezwykła relacja z Bogiem, która pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na drugiego człowieka. W miłości, zarówno tej ludzkiej, jak i tej Bożej, obowiązują zasady; tymi danymi od Boga są, oczywiście, przykazania. Pytanie: czy kochasz Boga?, jest takim samym pytaniem jak to: czy przestrzegasz Bożych przykazań? Jeśli je zachowujesz – trwasz w miłości Boga. W parze z miłością „idzie” radość. Radość, która promieniuje z naszej twarzy, wyraża obecność Boga. Kiedy spotykamy człowieka radosnego, mamy nadzieję, że jego wnętrze jest pełne życzliwości i dobroci. I gdy zapytalibyśmy go, czy radość, uśmiech i miłość to jest chrześcijaństwo, to w odpowiedzi usłyszelibyśmy: tak. Pełna życzliwości miłość w codziennej relacji z ludźmi jest uobecnianiem samego Boga. Ostatecznym dopełnieniem Dekalogu jest nasza wzajemna miłość. Wiemy o tym, bo kiedy przygotowywaliśmy się do I Komunii św., uczyliśmy się przykazania miłości. Może nawet katecheta powiedział, że choćbyśmy o wszystkim zapomnieli, zawsze ma pozostać miłość – ta do Boga i ta do drugiego człowieka. Przypomniał o tym również św. Paweł Apostoł w Liście do Koryntian: „Trwają te trzy: wiara, nadzieja i miłość, z nich zaś największa jest miłość”(por. 13, 13).

CZYTAJ DALEJ

Wielkopolskie lekcje pokory

2024-05-05 13:08

[ TEMATY ]

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Jeżdżąc teraz intensywnie po Wielkopolsce zawsze znajduję czas, aby choć na chwilę w różnych miejscowościach znaleźć się tam, gdzie czas płynie inaczej, bo w rytmie wieczności. Katolickie świątynie: niektóre jeszcze z zachowanymi elementami architektury romańskiej czy gotyckiej, inne pamiętające czasy baroku, wreszcie niektóre budowane w wieku XIX i później.

Jednak połączone, powiem niezwykłym w tym miejscu językiem matematycznym: „wspólnym mianownikiem”. Przybywają tu ludzie bardzo bogaci i niezamożni, bardzo wiekowi i na ramionach rodziców, ludzie „różnych stanów” jakby to powiedziano w I Rzeczypospolitej czy też „różnych klas” ,jakby to ujęli „marksiści”. I są tu razem. Być może, a nawet prawie na pewno jest to jedyne miejsce, gdzie mogą spotkać się i być wspólnotą bez uprzedzeń, zawiści, negatywnych emocji. Czy idealizuję? Chyba nie.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Tadeo z Filipin: na pielgrzymce łagiewnickiej zobaczyłem nadzieję Kościoła

2024-05-05 14:58

[ TEMATY ]

Łagiewniki

Jezus Miłosierny

Małgorzata Pabis

Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy…

Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy…

„Na pielgrzymce do sanktuarium Bożego Miłosierdzia zobaczyłem młodych ludzi, rodziny z dziećmi, nadzieję Kościoła” - mówi ks. Tadeo Timada, filipiński duchowny ze Zgromadzenia Synów Miłości, który uczestniczył po raz pierwszy w bielsko-żywieckiej pielgrzymce do sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Przeszła ona po raz 12. z Bielska-Białej do krakowskich Łagiewnik w dniach od 30 kwietnia do 3 maja br. Wzięło w niej udział ponad 1200 osób.

W połowie lat 90. ubiegłego wieku, kiedy to papież Jan Paweł II odwiedził Filipiny, przyszły kapłan obiecał sobie, że przyjedzie do Polski. Dziś ks. Tadeo pracuje jako przełożony we wspólnocie zgromadzenia zakonnego kanosjanów w Padwie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję