Reklama

Półkolonie 2004 w Hajnówce

Wakacje w mieście

Niedziela podlaska 38/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wakacje to dla wszystkich dzieci czas odpoczynku od nauki w szkole. To czas wyjazdów w nowe miejsca i poznawania innych ludzi. Niestety, nie wszystkie dzieci mogą wyjechać z miasta na odpoczynek. Dla nich, a ściślej - dla dzieci z rodzin wielodzietnych i ubogich - już po raz kolejny zorganizowano półkolonie przy parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Hajnówce. Cechą charakterystyczną tych półkolonii jest to, że od wielu już lat uczestniczą w nich polskie dzieci mieszkające za wschodnią granicą naszego państwa. W tym roku dzięki współpracy ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska” 16 osób przyjechało z Krzemieńca na Ukrainie, miasta narodzin Juliusza Słowackiego. Takie wspólne spędzanie czasu dla polskich dzieci z obu stron granicy to wspaniałe doświadczenie. Uczą się razem bawić, rozmawiać, dzieci z Ukrainy doskonalą znajomość języka polskiego, poznają zwyczaje panujące w Polsce, mogą zobaczyć polskie miasta. Dzieci z Polski poznają nowych kolegów i koleżanki, dowiadują się od nich, że poza granicami kraju też żyją Polacy i to, jak żyją w innych krajach, w tym wypadku na Ukrainie. Dzieci i młodzież z Ukrainy mieszkały u rodzin hajnowskich, które zgodziły się je przyjąć na czas półkolonii. To jest jeszcze jedną atrakcją wyjazdu do Polski i dodatkową szansą, by czegoś nowego doświadczyć.
Nad całością wakacyjnego wypoczynku czuwał ks. Marian Świerszczyński, proboszcz parafii. On głosił nauki w kościele i odprawiał Msze św. dla dzieci. Od strony gospodarczej posługę pełniły panie z parafialnego oddziału Caritas. One przygotowywały dzieciom drugie śniadanie, obiad i podwieczorek. Dla wielu uczestników dochodzących ze swoich domów drugie śniadanie było pierwszym posiłkiem, a obiadu złożonego z zupy i drugiego dania często dawno nie jadły. Takie posiłki były możliwe tylko dzięki życzliwości wielu sponsorów: piekarni, mleczarni, sklepów. Dobrze, że społeczność hajnowska czuje się solidarna ze wszystkimi dziećmi, szczególnie tymi najbardziej ubogimi. Warto dodać, że wszyscy pomagający przy półkoloniach i cała kadra robiła to zupełnie bezinteresownie.
Sześćdziesięcioro dzieci miało przez dwa tygodnie bardzo bogaty program zajęć. Mnóstwo zabawy, śpiewu, wycieczek. W czasie tych atrakcji dziećmi opiekowała się młodzież z Ruchu Światło-Życie i piszący te słowa. Postawiliśmy sobie za cel nie tylko troskę o to, żeby nic się złego dzieciom nie stało, ale chcieliśmy je również wychowywać, tworzyć z nimi wspólnotę. Dlatego też potworzyliśmy małe grupy, w których często robiliśmy spotkania, aby móc lepiej docierać do dzieci. Nie chodziło o to przecież, aby przetrwać dwa tygodnie z nie zawsze grzecznymi dziećmi, ale o to, aby w sposób twórczy rozwiązywać problemy, jakie wynikną, czy też razem się cieszyć z różnych atrakcji. Dlatego jak najwięcej im pokazywaliśmy, co można robić w Hajnówce podczas wakacji. Byliśmy w Domu Kultury, gdzie specjalnie dla nas przygotowano zajęcia sportowe, plastyczne, taneczne i muzyczne. Wykorzystaliśmy popularność i zainteresowania dzieci olimpiadą w Atenach i zrobiliśmy własną olimpiadę w obiektach Ośrodka Sportu i Rekreacji w Hajnówce. Byliśmy na miejskim basenie, odwiedziliśmy strażaków i policjantów, były zajęcia z aktorką teatru z Sosnowca, dyskoteka, mecze piłki nożnej, gry, zabawy i konkursy. Wykorzystując bliskość Puszczy Białowieskiej zorganizowaliśmy podchody w lesie. Pokazywaliśmy, ile jest możliwości spędzania wolnego czasu w mieście. Nie trzeba siedzieć przez dwa miesiące w domu przed telewizorem czy komputerem. Nie obeszło się oczywiście bez wycieczek. Kolejką wąskotorową pojechaliśmy przez puszczę do Topiła na ognisko, wyjechaliśmy do Białowieży, żeby zobaczyć odnowione muzeum. Wyjeżdżaliśmy również do Ostrożan - diecezjalnego sanktuarium maryjnego, zobaczyliśmy Wyższe Seminarium Duchowne w Drohiczynie i wykąpaliśmy się w basenie w Bacikach.
Obok rekreacji półkolonie stawiały sobie za cel wychowywanie dzieci. Dlatego mówiliśmy o zasadach zachowania się w kościele, przy stole, w muzeum i innych miejscach. Półkolonie przy parafii miały też prowadzić do Boga. Za program religijny przyjęliśmy osiem błogosławieństw. Codziennie mówiliśmy w grupach o innym błogosławieństwie, przedstawiając je jako drogę prowadzącą do szczęścia.
To piękne, że półkolonie w Hajnówce na trwałe wpisały się w kalendarz wakacyjny, że są młodzi wolontariusze, którzy chcą opiekować się dziećmi i że znajdują się ludzie, którzy troszczą się o sprawy gospodarcze. Ponadto całe środowisko Hajnówki z wielką życzliwością podchodzi do organizacji wypoczynku dla dzieci. Również uczestnicy półkolonii chętnie dzielą się swoimi przeżyciami z tych dwóch tygodni wypoczynku.
Irena Samborska z Ukrainy mówi: „Przyjechaliśmy z Ukrainy. Niektóre dzieci przyjechały do Polski pierwszy raz. Wszyscy bardzo cieszymy się, że mieliśmy okazję tu przyjechać. Oprócz nas są tutaj także dzieci z Hajnówki. Dziećmi opiekują się dziewczyny - animatorki, a także Krzysiek, który jest naszym koncertmistrzem, Ksiądz Rafał i Ksiądz Proboszcz. Oni organizują nam różne zabawy, skecze, uczą nowych piosenek, uczą rozmawiać z Panem Bogiem. Rozmawiają z nami o Bożych błogosławieństwach, prezentują dzieciom różne pantomimy. Bardzo dobrze spędzamy czas. Nie mamy czasu, żeby się nudzić. Każdy dzień jest zaplanowany. Zawsze bawimy się razem. Poznaliśmy nowych przyjaciół. Naprawdę cieszymy się, że mieliśmy okazję przyjechać na takie półkolonie. Chcielibyśmy podziękować organizatorom za zaproszenie i rodzinom, u których mieszkaliśmy, za miłe przyjęcie. Mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś tu przyjedziemy”.
Krzysztof Niewiński, uczestnik z Hajnówki: „Tegoroczne półkolonie przy parafii Podwyższenia Krzyża Świętego to czas zabawy, różnych wycieczek, śpiewu i tańców. Odbywały się także różne konkursy, np. konkurs na najładniejszy rysunek. W tych półkoloniach uczestniczyły również dzieci z Krzemieńca. Prawie codziennie Ksiądz Proboszcz głosił naukę w kościele i odprawiał dla nas Mszę św. Bardzo mi się podobały te kolonie i myślę, że w przyszłości coś takiego nadal będzie miało miejsce”.
A tak o swoich doświadczeniach mówi Krzysztof Olszyński, animator: „Pomoc przy półkoloniach to dla mnie przede wszystkim okazja do dawania świadectwa, do konkretnej, bezpośredniej i bezinteresownej pomocy innym ludziom. Choć może nie do końca bezinteresownej, bo jednak coś z tego mam - niesamowitą radość w sobie, która powoduje, że co roku, gdy tylko półkolonie się kończą, w moich planach są następne. I choć często radości tej nie widać na pierwszy rzut oka - zmęczenie też robi swoje - to ona we mnie rośnie z każdymi kolejnymi wakacjami spędzonymi z dziećmi. A jakże niewyobrażalnie wielka radość zjawia się w chwili, gdy obserwuję owoce naszej ciężkiej, wspólnej pracy. Rok temu po półkoloniach przybyło nam czterech ministrantów, a w tym roku szykują się następni. Wydaje się, że to tylko dwa tygodnie z całego roku, ale jak wiele mogą dać, zarówno mi, jak i tym dzieciom - na wielu różnych płaszczyznach. Swoje doświadczenie w posłudze dzieciom gromadziłem już po raz czwarty i z pewnością, o ile Pan Bóg zezwoli, nie ostatni”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Oder: Jan Paweł II powiedziałby dziś Polakom - "Trzymajcie się mocno Chrystusa!"

2024-04-27 20:22

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Ks. bp Sławomir Oder

Adam Bujak, Arturo Mari/Rok 2.Biały Kruk

- Jan Paweł II, gdyby żył i widział, co się dzieje dziś w Polsce, powiedziałby nam: "Trzymajcie się mocno Chrystusa!" - mówi w rozmowie z KAI bp Sławomir Oder, wcześniej postulator procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Karola Wojtyły. Kapłan wyjaśnia, że współczesny Kościół i świat zawdzięcza papieżowi z Polski bardzo bogate dziedzictwo, którego centralnym elementem jest personalistyczne rozumienie tajemnicy człowieka, jego praw i niezbywalnej godności.

Marcin Przeciszewski, KAI: Mija 10-lat od kanonizacji Jana Pawła II. Jak z perspektywy tych lat patrzy Ksiądz Biskup na recepcję dziedzictwa św. Jana Pawła II? Co z tego dziedzictwa, z dzisiejszego punktu widzenia jest najważniejsze?

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Meksyk: 18 pielgrzymów zginęło w wypadku autobusu

2024-04-29 11:17

[ TEMATY ]

Meksyk

Adobe Stock

Co najmniej 18 osób zginęło , a 12 zostało rannych w wypadku autobusu 28 kwietnia w Meksyku. Według lokalnych mediów większość ofiar, to pielgrzymi z Guanajuato, którzy udawali się na pielgrzymkę do sanktuarium w Chalma.

Po bazylice Matki Bożej z Guadalupe w Mieście Meksyk, Chalma jest najczęściej odwiedzanym miejscem pielgrzymkowym w kraju. Każdego roku pielgrzymuje tam ok. dwóch milionów ludzi, aby oddać cześć ukrzyżowanemu "Czarnemu Chrystusowi".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję