Wierni marzną, kapłanowi zamarza wino z wodą w kielichu, ale nie musi tak być. Z pomocą przyjdzie energia słoneczna lub... bijąca wprost z ziemi. Nie trzeba też kuć starych murów, żeby osuszyć budynek.
Wystarczy zamontować urządzenie, które skieruje wodę z murów do ziemi, a z murów wyssie sól. Czary?
Nie, współczesne technologie, które w świecie są szeroko stosowane, a u nas przebijają się z trudem. Można było zapoznać się z nimi podczas wrześniowych targów budownictwa „Tarbud” we
Wrocławiu.
Niestety, w przypadku solarów i pomp ciepła, trzeba zrobić najpierw audyt, a to koszt około 3 tys. zł. Warto zamówić go u solidnego audytora, bo to ułatwi złożenie wniosku, a co za tym idzie otrzymanie
pomocy finansowej. Audyt określa zapotrzebowanie energii, wyliczenia muszą wykazać, ile zaoszczędzimy konwencjonalnych paliw, np. węgla, a co za tym idzie - jaki będzie efekt ekologiczny. No i dowiemy
się, jaką moc musi mieć solar lub pompa cieplna, żeby ogrzać obiekt. Audyt jest podstawą do sporządzenia wniosku wstępnego, który w przypadku związków wyznaniowych należy złożyć w Wojewódzkim lub Krajowym
Funduszu Ochrony Środowiska. Lub w obu, bo i tu, i tu, można dostać dofinansowanie do 80 proc. inwestycji.
Jeśli idzie o solar, to sprawa wydaje się jasna - słońce świeci, energia grzeje wodę, którą można ogrzać obiekt lub skierować ją do kranów. Ale pompa cieplna, którą pozyskamy energię z ziemi
nawet zimą? Dla fachowców - żaden temat. Ziemia podczas lata gromadzi ciepło, jak akumulator. Potem je oddaje.
- Nie trzeba samemu biadolić się nad wnioskami i audytem, jest już wiele firm, które się tym zajmują. Ale warto najpierw swoimi kanałami sprawdzić umiejętności ich pracowników, żeby nie okazało
sie, że wyliczenia są błędne lub że zastosowano felerną technologię - mówi Piotr Leszek z firmy „Eod Dorsystem” w Jeleniej Górze.
Solary można montować bez przeszkód na zabytkowych dachach. Przykładem XVIII-wieczna plebania w Wilkanowie. Latem solary wystarczają w pełni do ogrzania wody, zimą, gdy słońca jest mało, wspomagają
inne ogrzewanie. I też bardzo się opłaca.
Warto też zastanowić się nad zastosowaniem w parafii - jeśli jest taka potrzeba - osuszenia murów metodą magneto-kinetyczną.
- Jest bezinwazyjna, co w przypadku zabytkowych kościołów jest wręcz nie do ocenienia. Osuszyliśmy nią już wiele światyń, na Dolnym Śląsku na razie jeden - w Świebodzicach. A metoda jest
więcej niż prosta: drobinki wody zmieniają polaryzację i zamiast piąć się po murach, wyprowadzane są z powrotem do ziemi. Sól wybijana jest z kapilar, co znaczy, że mur jest odsalany. Nie trzeba wiercić
otworów w murze, stosować środków chemicznych, podcinać murów. Urządzenie, które montujemy, daje 20-letnią gwarancję. I jest w pełni bezpieczne dla ludzi: ma atest PZH, polski i europejski patent -
opowiada mgr inż. Krystyna Cieślik z firmy „Aquapol” w Świebodzicach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu