…wybacz kaznodziei jego nieporadność, bo głosi wielkie Słowa małymi ustami…
(B. Marshall, Chwała córy królewskiej)
Kim jesteś
rozebrany z samochodu
ze szkła plastyku
foteli luster i pieniędzy
rozebrany aż do człowieczeństwa
sam w ludzkiej skórze
sam na sam ze sobą
i z groźnym życiem (…)
Kim jesteś
który znając wszelkie leki
nie możesz znaleźć zielska
na boleść istnienia
Na to mrowisko w sobie
na otwartą ranę
którą wy
cieka
co tylko ukochasz
na ten nóż w tobie
który dzieli wszystko po połowie
na noc i dzień
na jasno ciemno
na zło i dobro
na rozpacz i nadzieję
Kim jesteś
(Anna Kamieńska, Lekarstwa)
Poeci pytają w taki sposób: delikatnie, acz bardzo stanowczo. Życie stawia podobne pytania, czasami nieco brutalniej. Dotknie nas ono utratą, cierpieniem, śmiercią i ukaże czasami bez żenady, że za sztafażem
„samochodu, szkła, plastyku, foteli, luster, pieniędzy” rozebrane człowieczeństwo - jak w baśni Andersena „Szaty króla” - istnieje tylko nasza nagość. Król jest nagi!
Tylko odważni krzyczą o tym po cichu, a tchórzliwszym się wydaje, że prawdę o człowieku wyraża się najpełniej stanem posiadania.
Nałożyły się nam na siebie uroczystości. Niedziela poświęcenia własnego kościoła, Wszystkich Świętych, wspomnienie wiernych zmarłych, zaduszkowe godziny. I listopad! Jesienny, melancholijny, nostalgiczny!
Nie sprzyja postawie radowania się życiem, każdym jego dniem. Nasze codzienne narzekanie, że ciężko, że źle, że nijako staje się jak chleb nasz powszedni, jak opadające jesienne liście - ale to
nie jest odpowiedź na pytanie „kim jesteś?”. Tej najprawdziwszej nie znajdziemy w kolejnych poszukiwaniach „zielska na boleść istnienia, na otwartą ranę, którą wycieka wszystko co ukochasz”,
bo potłuczemy się mocno o kolejne półprawdy, o niedopowiedzenia, o fałszywe slogany nie wyjaśniające do końca „skąd przychodzimy? dokąd idziemy? kim jesteśmy?”.
Prawdziwszą definicję naszego życia podaje Pan Bóg, którego Słowo, w jesiennym krajobrazie, mówi o „opieczętowanych sługach” (Ap 7,3), których On „nazwał swoimi dziećmi” (1J 3,1),
którzy „wierzą, że umierając z Chrystusem, z Nim również żyć będą, bo śmierć nie ma nad nami władzy” (Rz 6,9). Światło nagrobnych zniczy, zapach chryzantem nie tworzy wcale klimatu -
w kontekście Bożej prawdy - że „idziemy ku śmierci”, że „człowiek człowiekowi wilkiem”, że „twarde łokcie pomogą ci...”. Wręcz przeciwnie! „Kim jesteś?”
dla Niego (i dla nas) oznacza „jesteś moim”, „jesteś moją”, a to przekłada się na trudne, ale... i prawdziwe „błogosławieni” (Błogosławieni czystego serca, błogosławieni
pokój wprowadzający, błogosławieni cisi, błogosławieni pragnący sprawiedliwości, błogosławieni płaczący…). Ci, pomimo że ubierają się w „plastyk i samochód...” i tyle innych rzeczy,
mają zawsze świadomość, że Pan Bóg jest po naszej stronie. Że „nic nas nie odłączy od Jego miłości”; że płacz Marii „Panie, gdybyś tu był” (J 11, 33), że pytanie Tomasza „Panie,
dokąd idziesz?” (J 14, 5), że listopadowe trudności, że majowe marzenia, że wtorek, że niedziela… Że to wszystko razem łączone z Jego Miłością tworzy pełną odpowiedź na ważne i trudne
pytania o nasze człowieczeństwo, które z dnia na dzień w świętość się winno przyoblekać, świętością się stawać. Kim jesteś? Pyta życie, pyta Pan Bóg! Wiesz już?
Pomóż w rozwoju naszego portalu