Reklama

Moja praca - wotum za życie

Boże Narodzenie to czas rodzinnych spotkań, wspomnień, przeglądania dawno nieoglądanych albumów. To także powrót do przeszłości - młodości dziadków, rodziców, a nawet dzieci. Żebyśmy mogli zastanowić się, w tym właśnie czasie, ilu jeszcze wokół nas ludzi, którym zawdzięczamy również i to, że możemy uczestniczyć w świętowaniu Bożego Narodzenia bez obaw i lęku.

Niedziela częstochowska 52/2004

Archiwum prywatne

Zygmunt Kempa

Zygmunt Kempa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nasz bohater

Jest jednym z tych, którzy hasło Bóg, Honor, Ojczyzna realizują całym swym życiem. Tak został wychowany, jak zresztą większość jego pokolenia. Częstochowianin z urodzenia, jeden spośród niespełna 100 jeszcze żyjących więźniów, skazanych na karę śmierci w okresie reżimu komunistycznego. Artysta metaloplastyk. Niewiele jest świątyń w Częstochowie, gdzie nie byłoby jakiegoś elementu, wykonanego jego ręką. Tabernakula, balustrady, epitafia, ryngrafy. Zygmunt Kempa, to jeden z tych, o których mówi się: „niezwykle przyzwoity człowiek”.

W służbie Ojczyźnie

Urodził się 3 września 1923 r. Wychował się z bratem i dwiema siostrami w dzielnicy Częstochówka przy Rynku Wieluńskim. Gdy wybuchła II wojna światowa, miał 16 lat. W październiku 1940 r. wraz z siostrą Marią został zaprzysiężony do Związku Walki Zbrojnej-Armii Krajowej. Tego samego roku, w grudniu, wraz z całą klasą szkolną został wywieziony na roboty przymusowe do zakładów zbrojeniowych w Heinkelwerk w Rostocku. W marcu 1942 r. otrzymał wiadomość o aresztowaniu przez gestapo matki i siostry. Obie wywieziono do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. Postanowił uciec z Niemiec. Do rodzinnego domu nie mógł wrócić. Zatrzymał się u rodziny we wsi Klepaczka pod Częstochową. Tam pomagał w prowadzeniu gospodarstwa i pracował w młynie. W maju 1942 r. nawiązał kontakt z organizacją ZWZ-AK. Zorganizował grupę młodzieży i prowadził szkolenia z przysposobienia wojskowego. 2 lata później, gdy w związku ze zbliżającym się frontem we wsi nasiliły się kontrole policyjne, nie chcąc narażać rodziny na niebezpieczeństwo, wstąpił do oddziału partyzanckiego Narodowych Sił Zbrojnych por. „Włodka”. Następnym jego dowódcą był por. „Czech” - Czesław Rudnicki. W oddziale pozostał aż do jego rozwiązania w listopadzie 1944 r. Wtedy wrócił do konspiracji.
Po zakończeniu wojny został aresztowany przez Służbę Bezpieczeństwa i postawiony przed sądem wojskowym. Skazano go na karę śmierci, pozbawienie praw publicznych i obywatelskich na zawsze. Później wyrok ten zamieniono na 5 lat więzienia. Siedział w więzieniach w Częstochowie, Płocku i Wronkach. Wyszedł po 2 latach. Objęła go amnestia. Wrócił do Częstochowy i zaczął się uczyć. Potem sam został nauczycielem w Szkole Plastycznej.
W 1950 r. ożenił się. Ma dwie córki. W Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych w Częstochowie pracował do 1987 r. Tam założył związek „Solidarność” i pełnił funkcję jego przewodniczącego. W 1970 r. szkoła uzyskała informację o tym, że był więźniem politycznym i że nadal ciąży na nim wyrok pozbawienia praw publicznych i obywatelskich. Wystąpił wówczas o jego zatarcie. Sąd wojskowy zastosował amnestię, przywracając mu pełnię praw.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Dla Bożej chwały

Mówi, że to co robił i nadal robi, traktuje jako wotum dziękczynne za ocalone życie. Tyle było sytuacji, zdarzeń, kiedy mógł zginąć, a przeżył. Wszystko, co spotkało go w życiu, kwituje krótko: „wola Boża”. A przecież wiele cierpiał. Jak wtedy, gdy wieziono go w nieznany kraj, do obcych ludzi. Nie wiedział, czy kiedykolwiek zobaczy bliskich. I jeszcze świadomość, że zostawia kobiety same. Ojciec zmarł w czerwcu 1940 r., więc czuł się za nie odpowiedzialny.
Cierpiał także wtedy, gdy uciekał, żeby być bliżej domu, choć wiedział, że jest pusty. Każdego dnia zastanawiał się, czy mama z siostrą jeszcze żyją, czy wrócą. No i wtedy, gdy we Wronkach zabrali go do karceru. Wszyscy w więzieniu wiedzieli, że potrafi malować, rysować, rzeźbić. Zrobił krzyż z pasyjką. Powiesił go w celi. To był Wielki Piątek. Naczelnik więzienia kazał go zniszczyć. Nie zrobił tego. Niewiele o tym mówi, ale przecież dziś już wiemy, jakie wtedy stosowano metody. No i cały czas świadomość jakiejś wielkiej niesprawiedliwości. Walczył z Niemcami, bronił ojczyzny, a ona wyparła się go i rękami obcej władzy ukarała za to, że - jak wtedy mówiono - „bił wroga nie tą ręką” (aluzja do lewicy i prawicy). Ale w słowach pana Zygmunta nie ma cienia żalu, rozgoryczenia. „Bywało ciężko, ale przecież wszyscy wtedy jakoś doświadczali cierpienia”. Ogromna pokora i niezwykła wiara w mądrość Bożą i Jego Miłosierdzie. „Dlatego postanowiłem pracować na Bożą chwałę - wyznaje pan Zygmunt. - Wiele razy mówiono mi, że przecież można wyspecjalizować się w jakimś konkretnym detalu, ustawić maszynę i po prostu robić pieniądze. Ja jednak czułem, że to nie tak. Pieniądze, które zarabiałem, wystarczały mojej rodzinie w zupełności, a przecież zrobić tabernakulum do Bazyliki Jasnogórskiej czy do katedry częstochowskiej to ogromny zaszczyt”. Był jeszcze jeden powód, dla którego robił tabernakula. Po wojnie, kiedy zaczął się w Polsce panoszyć - ze swoim ateizmem - komunizm, wiele było przypadków bezczeszczenia kościołów. W większości z nich tabernakula były drewniane. W obawie przed tego typu zdarzeniami w naszej diecezji, ówczesny biskup wydał zarządzenie, aby kapłani, w miarę swych możliwości, zastępowali wysłużone tabernakula solidniejszymi i bardziej trwałymi - metalowymi. Jako nauczyciel w Liceum Sztuk Plastycznych i artysta, zaczął więc Zygmunt Kempa wykuwać, rzeźbić, odlewać różne kształty i wzory tych wyjątkowych Bożych „domków”. Z miedzi, srebra, pozłacane zdobią dziś większość częstochowskich świątyń i tylko kapłani wiedzą, ile ich tak naprawdę jest. Ile wreszcie jest takich, które zostały podarowane parafiom. „Ostatnia moja praca to ryngraf z Matką Bożą Jasnogórską i napisem: «Narodowe Siły Zbrojne» - mówi mjr Kempa. - Będzie wisiał w Kaplicy Pamięci w kościele na Wypalankach”.
Nie wiem, jak podsumować spotkanie z Zygmuntem Kempą. Trudno zwykłymi słowami określić tak niezwykłego człowieka. Zakończę więc strofami Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, które widnieją jako motto w legitymacji Związku Więźniów Politycznych Skazanych na Karę Śmierci (legitymacja ma nr 70):

Jakie to szczęście, że nie można tego dożyć,
kiedy pomnik Ci wystawią, bohaterze,
a morderca na nagrobku kwiaty złoży.

***

Niektóre z prac Zygmunta Kempy: pierwsze tabernakulum w 1966 r. w bocznym ołtarzu Bazyliki Jasnogórskiej; następne tabernakula w kościołach: św. Zygmunta w Częstochowie, św. Królowej Jadwigi w Częstochowie, św. Lamberta w Radomsku, Matki Bożej w Myszkowie, Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, wystrój kaplicy Wieczystej Adoracji w kościele św. Wojciecha i tabernakulum w kościele głównym; epitafium bp. Zdzisława Golińskiego w katedrze częstochowskiej, tam również tabernakulum.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Trwam w Winnym Krzewie

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 22

[ TEMATY ]

rozważanie

Adobe Stock

Jakiś czas temu spotkałem mężczyznę, który po wielu latach przeżytych z dala od Boga i Kościoła odnalazł skarb wiary i utracony całkowicie sens życia. Urodził się w dobrej katolickiej rodzinie. Rodzice zadbali o jego religijną formację. Pokazali mu prawdziwe rodzinne życie, jednak już jako nastolatek zaczął się od tego wszystkiego odcinać. Spotkał takie osoby, które przekonały go, że religia to ludzki wymysł, że Boga nie ma, a Kościół i jego ludzie to zwykli hipokryci. Począł się zatracać, zaczął bowiem nadużywać alkoholu, zażywać narkotyki, prowadzić rozwiązłe życie, w niczym nieskrępowanej wolności. Porzucił dom, zrozpaczonych rodziców i związał się z towarzystwem, które wyznawało podobne „wartości”. Tam poznał swoją przyszłą żonę. Zawarli nawet sakrament małżeństwa, bo ktoś ich przekonał, że to fajna „impreza”. Dali życie trzem córkom, których nawet nie ochrzcili. Małżeństwo tego człowieka rozpadło się, a córki totalnie pogubiły się w życiu. Został sam z poczuciem przegranego życia. Postanowił ze sobą skończyć. I wtedy spotkał kogoś, kto przypomniał mu o Bogu, o sakramentach świętych, o Różańcu i zaprowadził do wspólnoty działającej w parafii, która otoczyła go miłością i modlitwą. Dzisiaj odbudowuje swoje życie, porządkuje swoje sprawy. Na jego dłoni widziałem owinięty różaniec, z którym, jak powiedział, nigdy się już nie rozstaje. Na pożegnanie przyznał, że nareszcie czerpie pełnymi garściami z Bożej miłości.

CZYTAJ DALEJ

Boży szaleniec, który uczy nas, jak zawierzyć się Maryi

[ TEMATY ]

Ludwik de Montfort

wikipedia.org

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort jako człowiek oddany Duchowi Świętemu wzrastał w osobistej świętości, „od dobrego ku lepszemu”. Wiemy jednakże, że do tej przygody zaprasza każdego.

Oto o jakich misjonarzy prosi Pana w ekstatycznej Modlitwie płomiennej: „o kapłanów wolnych Twoją wolnością, oderwanych od wszystkiego, bez ojca i matki, bez braci i sióstr, bez krewnych według ciała, przyjaciół według świata, dóbr doczesnych, bez więzów i trosk, a nawet własnej woli. (...), o niewolników Twojej miłości i Twojej woli, o ludzi według Serca Twego, którzy oderwani od własnej woli, która ich zagłusza i hamuje, aby spełniali wyłącznie Twoją wolę i pokonali wszystkich Twoich nieprzyjaciół, jako nowi Dawidowie z laską Krzyża i procą Różańca świętego w rękach (...), o ludzi podobnych do obłoków wzniesionych ponad ziemię, nasyconych niebiańską rosą, którzy bez przeszkód będą pędzić na wszystkie strony świata przynagleni tchnieniem Ducha Świętego.

CZYTAJ DALEJ

Jak udzielić pasterskiego wsparcia

2024-04-27 12:45

[ TEMATY ]

warsztaty

Świebodzin

Zielona Góra

Gorzów Wielkopolski

dekanalny ojciec duchowny

Archiwum organizatora

Warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych

Warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych

W sobotę 27 kwietnia w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Świebodzinie odbyły się warsztaty dla dekanalnych ojców duchownych, które poprowadził ks. dr Dariusz Wołczecki. Tematem ćwiczeń było, jak rozmawiać, żeby się spotkać relacyjnie i udzielić pasterskiego wsparcia.

Dekanalny ojciec duchowny jest kapłanem wybranym przez biskupa diecezjalnego spośród księży posługujących w dekanacie, który troszczy się o odpowiedni poziom życia duchowego kapłanów. Spotkanie rozpoczęło się wspólną modlitwą brewiarzową i wzajemnym podzieleniem się dylematami i radościami płynącymi z posługi dekanalnego ojca duchownego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję