Reklama

Niedziela Częstochowska

„W zakamarkach pamięci…”

Na widowisko zatytułowane „W zakamarkach pamięci…”, zorganizowane z okazji walentynek, zaprosiła Świetlica Wiejska w Chotowie.

[ TEMATY ]

widowisko

Zofia Białas

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Świetlica, która działa w zaadaptowanym pomieszczeniu Domu Ludowo-Strażackiego powstała w styczniu 2012 roku dzięki dofinansowaniu z LEADER za pośrednictwem LGD Ziemia Wieluńska „Odnowa i rozwój wsi” w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007 – 2013. Już z chwilą powstania, stała się ona miejscem spotkań dzieci, młodzieży i dorosłych, mieszkańców Chotowa i okolicznych wsi. Odbywają się tu zajęcia dla najmłodszych, trochę starszych i dojrzałych wiekiem. Owocne są spotkania dla dorosłych, zebrania wiejskie i strażackie, zebrania członków miejscowych organizacji oraz grup.

O atrakcyjność zajęć, które odbywają się w czwartki, piątki i soboty dbają instruktorki: panie Natalia Zwierz - autorka scenariuszy i Jagoda Majtyka – trenerka muzyczna.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ostatnim pomysłem instruktorek jest widowisko „W zakamarkach pamięci…” mające pokazać różne odcienie miłości. Podstawą do dialogów napisanych przez p. Natalię Zwierz stały się piosenki: Już nie ma dzikich plaż, Kołysanka dla mamy, Serdeczny mój, Byłam różą, Takiego chłopaka, Dumka na dwa serca, Chcę miłości, Dwa serduszka, Brzydka ona, Laleczka z saskiej porcelany, Nie płacz Ewka - przygotowane z młodymi wokalistami przez p. Jagodę Majtykę.

Reklama

W scenariuszu przenosimy się na lotnisko. Pasażerowie oczekują na samolot do Frankfurtu. Pogoda opóźnia lot, a to dzień zakochanych – walentynki. Przymusowe oczekiwanie daje czas na zagłębienie się w swoich myślach, na powrót do wspomnień o przeżytej i oczekiwanej miłości, zwłaszcza, że z głośnika rozbrzmiewają sentymentalne melodie …

Refleksja jednej z oczekujących na samolot dziewcząt: „Tyle dziś mówią o miłości. I w dodatku wszędzie te czerwone serduszka, misie, róże… wszystko wokół takie piękne, idealne. Bo przecież miłość musi być idealna. Śliczna dziewczyna, przystojny chłopak. Tylko wtedy miłość może być piękna. A co kiedy ona urodą nie grzeszy, a i on nie jest urodziwy. I to nie lotnisko, a mała stacyjka? Nie mogą się kochać? Bo nie wypada? Bo zbyt … brzydko? - pokazuje, że miłość to coś więcej niż tylko czerwone serduszka, misie i róże …

Dobrze, że na wsiach są takie świetlice, a w nich wspaniali instruktorzy, którzy swoją pasją potrafią zarażać i zachęcać do wyjścia z domu, a poza tym, uczą obcować ze sztuką przez duże „S”. Widowisko „W zakamarkach pamięci…” jest drugim widowiskiem (pierwsze „Uciekali, uciekali” przygotowane na Gminny Przegląd Kolęd w Ożarowie) przygotowanym przez Świetlicę Wiejską w Chotowie.

2019-03-01 07:17

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wielkie widowisko na 100-lecie niepodległości

[ TEMATY ]

widowisko

Losy zwykłej polskiej rodziny ukazane w kontekście wydarzeń historycznych z lat 1918-2018 - to główna kanwa muzycznego widowiska "Wolność we krwi", które 15 sierpnia zostanie wystawione na placu Piłsudskiego w Warszawie oraz transmitowane w 16 polskich miastach.

Widowisko muzyczne "Wolność we krwi" będzie można zobaczyć na żywo o godz. 20.30. Z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości Narodowy Bank Polski przygotował również patriotyczne pikniki w wojewódzkich miastach oraz transmisję na telebimach widowiska z Warszawy.

CZYTAJ DALEJ

Sosnowiec: bp Artur Ważny – nowym biskupem sosnowieckim

2024-04-23 12:01

[ TEMATY ]

Sosnowiec

diecezja sosnowiecka

bp Artur Ważny

Karol Porwich "/Niedziela"

Ojciec Święty Franciszek mianował biskupem sosnowieckim dotychczasowego biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej Artura Ważnego.

Decyzję Papieża ogłosiła dziś w południe (23 kwietnia 2024) Nuncjatura Apostolska w Polsce. Mianowany biskupem sosnowieckim bp Artur Ważny urodził się 12 października 1966 r. w Rzeszowie. Święcenia prezbiteratu przyjął 25 maja 1991 r. w Tarnowie. 12 grudnia 2020 r. został mianowany biskupem pomocniczym diecezji tarnowskiej. Święcenia biskupie przyjął 30 stycznia 2021 r. Jego dewizą biskupią są słowa: „Patris corde” („Ojcowskim sercem”). Bp Ważny w swojej dotychczasowej posłudze duszpasterskiej współpracował z różnego rodzaju ruchami i stowarzyszeniami, wiele czasu poświęcał też małżeństwom i rodzinom. Głosił rekolekcje w wielu krajach europejskich, w Ameryce Południowej oraz w USA. Jest autorem takich książek, jak: „Ewangelia bez taryfy ulgowej”, „Jesteś źrenicą Boga” czy „Warsztat św. Józefa”. Ponad dwadzieścia razy pielgrzymował pieszo w pielgrzymce z Tarnowa na Jasną Górę. W Konferencji Episkopatu Polski pełni funkcję przewodniczącego Zespołu ds. Nowej Ewangelizacji przy Komisji Duszpasterstwa, wchodzi też w skład Rady ds. Duszpasterstwa Młodzieży.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję