Reklama

Kościół

Pierwszy Jasnogórski Konkurs Skrzypcowy

[ TEMATY ]

konkurs

sezon motocyklowy

Jolanta Kobojek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mają kilka lub kilkanaście lat. W niektórych przypadkach skrzypce, które trzymają w ręku wydają się być naprawdę ciężkie. Jednak już po pierwszych dźwiękach można być pewnym, że będzie jeszcze o nich głośno. I to prawdopodobnie nie tylko gdzieś w małym gronie, ale kto wie, może i na deskach światowych filharmonii?

Mowa o uczestnikach 1. Ogólnopolskiego Konkursu Skrzypcowego, który odbywał się 5 i 6 kwietnia w Częstochowie. W sumie do rywalizacji stanęło prawie 70 osób, m. in. z Radzynia Podlaskiego, Rudy Śląskiej, Kielc, Żyrardowa czy Poznania i Krakowa. Dwudniowe spotkanie zakończył koncert laureatów na Jasnej Górze. Natomiast wcześniejsze przesłuchania miały miejsce w siedzibie Jasnogórskiej Publicznej Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I-go stopnia przy ul. Jana Pawła II. W skład Jury wchodzili wybitni skrzypkowie oraz pedagodzy: dr hab. prof. Beata Warykiewicz-Siwy – przewodnicząca Jury oraz dr Aleksandra Szwejkowska-Belica i dr hab. Jacek Ropski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jolanta Kobojek

O. Waldemar Pastusiak, kustosz Jasnej Góry gratulując wysokiego poziomu konkursu przypomniał , że częstochowskie Sanktuarium jest miejscem krzewienia kultury muzycznej i to nie tylko tej religijnej, ale także i świeckiej. „Wszędzie tam gdzie doceniany jest człowiek i jego talent, odkrywamy też piękno Stwórcy” – powiedział o. Pastusiak. A poziom wykonywanych utworów był naprawdę wysoki. Słuchacze, którzy uczestniczyli w koncercie laureatów, nie szczędzili braw dla młodych artystów. Niektóre kawałki nagrodzone były także owacjami na stojąco. „Poziom, jaki reprezentowali młodzi artyści, którzy w sumie dopiero od kilku lat uczą się gry na instrumencie, świadczy o tym, że wkładają w to duży wysyłek. Jest to naprawdę ciężka mrówcza praca oraz godziny ćwiczeń i to daje wspomniały efekt” – wyjaśnił Adam Beier, dyrektor i pomysłodawca 1. Jasnogórskiego Konkursu Skrzypcowego. Jolanta Sosińska, dyrektor szkoły, wyraziła natomiast nadzieję, że w przyszłości zasięg konkursu będzie już nie tylko ogólnopolski, ale międzynarodowy.

Reklama

Konkurs dedykowany była najmłodszym uczniom klas skrzypiec, pobierającym naukę w szkołach muzycznych. Przesłuchania odbywały się w dwóch grupach wiekowych: urodzeni po 31 grudnia 2008 r. i urodzeni po 31 grudnia 2005 r. Naczelną ideą wydarzenia był rozwój talentu muzycznego dzieci, prezentacja osiągnięć artystycznych i zdobywanie estradowego doświadczenia oraz popularyzacja literatury wiolinistycznej. Konkurs był także przedsięwzięciem o charakterze dydaktycznym, okazją do wymiany doświadczeń pedagogicznych i uzupełniania wiedzy z zakresu metodyki nauczania.

Podczas konkursu dużym zaskoczeniem dla uczestników było to, że w pierwszym dniu spotkania mogli zagrać na skrzypcach Apel Jasnogórski. Towarzyszyła im przewodnicząca jury, Beata Warykiewicz-Siwy i chór Jasnogórskiej Szkoły Muzycznej. „Mnie osobiście urzekło zaangażowanie tych dzieci. Widziałem jak one patrzyły na obraz Matki Bożej i jakie towarzyszyło im przejęcie, gdy mogli zagrać na swoim instrumencie” – zdradził Rafał Jasiński, prezes Jasnogórskiej Szkoły Chóralnej.

Konkurs zorganizowało Stowarzyszenie Jasnogórska Szkoła Chóralna przy współudziale Jasnogórskiej Publicznej Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I-go stopnia w Częstochowie. Patronat nad wydarzeniem objął o. Marian Waligóra, przeor Jasnej Góry i abp Wacław Depo, metropolita częstochowski.

Jasnogórska Publiczna Ogólnokształcąca Szkoła Muzyczna I-go stopnia w Częstochowie powstała w marcu 2011 r. z inicjatywy stowarzyszenia Jasnogórska Szkoła Chóralna. Na mocy zgody Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego jest szkołą publiczną, a to oznacza, że nauka jest bezpłatna. Placówka kształci dzieci w zakresie przedmiotów ogólnych szkoły podstawowej w klasach od I do VIII i jednocześnie szkoły muzycznej I stopnia (kl. I-VI) oraz I i II klasy szkoły muzycznej II stopnia (kl. VII-VIII).

Reklama

W ramach zajęć szkolnych prowadzony jest chór szkolny, zajęcia z emisji głosu, rytmiki, tańca ludowego, solfeża oraz zespołów instrumentalnych i wokalnych. Zajęcia muzyczne i nauka gry na instrumentach odbywa się w ramach codziennego pobytu dziecka w szkole. Uczniowie mają możliwość nauki gry na: fortepianie, skrzypcach, altówce, wiolonczeli, kontrabasie, gitarze, oboju,

trąbce, flecie poprzecznym, klarnecie i saksofonie. W planach jest także utworzenie klasy perkusji, puzonu i organów. Po ukończeniu szkoły uczeń może, po zdaniu odpowiedniego egzaminu, kontynuować kształcenie muzyczne w III klasie ogólnokształcącej szkoły muzycznej II stopnia. Może też po ukończeniu VI klasy przystąpić do egzaminu rekrutacyjnego do I klasy ogólnokształcącej szkoły muzycznej II stopnia. Absolwent może również kontynuować naukę w dowolnej ogólnokształcącej szkole średniej, a edukację muzyczną realizować w popołudniowej szkole muzycznej II stopnia. „Założenie jest takie, aby kształcić dzieci do szerokiego wyboru dalszej kariery zawodowej . Jednak już teraz widać, że duża część naszych uczniów planuje swoje życie związać z muzyką. Pozostali mając podstawy wykształcenia muzycznego może być przykładowo świetnymi prawnikami czy lekarzami , a grę na instrumencie traktować tylko hobbistycznie” – wyjaśnia Jolanta Sosińska.

2019-04-08 07:57

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rusza konkurs na pracodawców przyjaznych żołnierzom Wojsk Obrony Terytorialnej

Dowództwo Wojsk Obrony Terytorialnej rozpoczęło drugą edycję konkursu „Pracodawca przyjazny WOT”. Tym razem nagrody będą przyznane aż w czterech kategoriach, a zgłoszenia do eliminacji mogą przesyłać nie tylko pracownicy-żołnierze WOT, ale i sami pracodawcy!

Celem konkursu jest wyłonienie i wyróżnienie pracodawców, którzy swoją postawą i warunkami pracy wspierają pracowników-żołnierzy, rozumieją istotę budowy formacji, w tym stojące przed nią cele i zadania szczególnie w aspekcie lokalnym oraz doceniają korzyści jakie wynikają z zatrudniania Terytorialsów.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Obfity owoc

2024-04-24 10:00

Mateusz Góra

    W kościele św. Wojciecha na Rynku w Krakowie obchodzono uroczystości odpustowe ku czci patrona.

Świętego Wojciecha, który patronuje kościołowi na rynku, a także jest Głównym Patronem Polski, Kościół Katolicki wspomina 23 kwietnia. Sumie odpustowej przewodniczył i homilię wygłosił kard. Stanisław Dziwisz. Podczas Mszy św. uczestnicy modlili się w sposób szczególny za Kraków i Polskę. W homilii kard. Dziwisz przybliżył postać św. Wojciecha i jego rolę w życiu Polski i Krakowa. – Wydawać się mogło, że młody biskup przegrał, że nic mu się w życiu nie udało. Młodo zmarł, został wygnany z krajów, w których chciał ewangelizować. Tymczasem jego przedwczesna śmierć przyniosła niezwykły owoc. Już w 2 lata po swoim męczeństwie został ogłoszony świętym. Relikwie świętego męczennika spoczęły w Gnieźnie i stały się podwalinami budowania i umacniania wspólnoty i ładu w naszej ojczyźnie – mówił kardynał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję