Reklama

W rocznicę śmierci ks. Jerzego Popiełuszki

Służył prawdzie, zwyciężył miłością

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie poddawajcie się złu, lecz zło dobrem zwyciężajcie.

Był 18 października br. Popołudnie. Stałem w tłumie ludzi, w pobliżu wielkiego krzyża ustawionego nieopodal tamy na Wiśle. Przyszliśmy, by uczcić pamięć ks. Jerzego Popiełuszki, zamordowanego w 1984 r. przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa.

Ks. Popiełuszko w czasie stanu wojennego odprawiał w kościele pw. św. Stanisława Kostki w Warszawie Msze św. za Ojczyznę. Podejmował problemy moralne i polityczne, mówił o wolności i godności człowieka. Jego słów słuchało i znajdowało w nich pokrzepienie bardzo wielu Polaków. Treści głoszone przez ks. Popiełuszkę budziły niepokój ówczesnych władz, starających się w różny sposób zastraszyć Kapłana. Atakowany i szykanowany przez władzę i pozostających na jej usługach propagandzistów, 19 października 1984 r. poniósł śmierć, którą zadali mu Stanisław Piotrowski, Jerzy Pękala oraz Waldemar Chmielewski. Ciało Księdza Jerzego znaleziono w zbiorniku wodnym przy zaporze wodnej we Włocławku. Od 1997 r. trwa jego proces beatyfikacyjny.

Zgromadzonych na nabożeństwie, wśród nich przybyłych z pocztami sztandarowymi przedstawicieli zakładów przemysłowych, instytucji i NSZZ "Solidarność" powitał proboszcz katedralny - ks. prał. Stanisław Waszczyński. Słowo do wiernych, którzy przybyli oddać hołd Księdzu Jerzemu, wygłosił biskup włocławski Bronisław Dembowski. Podkreślił, że wątły stan zdrowia ks. Popiełuszki nie był dla niego przeszkodą do okazania mężnej postawy wobec totalitaryzmu, do okazania właściwej dla chrześcijanina postawy wobec zagrożenia ludzkiej godności.

"Z powodu Jezusa był wydany na śmierć" - powiedział Pasterz diecezji. Panujący wówczas w Polsce system polityczny określił jako " chcący panować nad duszami ludzkimi, sprzeciwiający się niezależności jednostki". "Jerzy myślał samodzielnie. Mówił prawdę" - przypomniał bp Dembowski, dodając, iż "słaby fizycznie człowiek stał się źródłem nadziei dla wielu osób". Podkreślił z naciskiem, że każdy chrześcijanin powinien być wierny wartościom, za które umarł Ksiądz Jerzy.

Biskup Ordynariusz mówił też o ataku terrorystów islamskich, dokonanym we wrześniu tego roku, określił go jako tragedię dla świata. Ataki terrorystyczne budzą uzasadniony lęk, stanowią groźbę dla ludzi i całego globu ziemskiego.

"Nie poddawajcie się złu, ale zło dobrem zwyciężajcie" - mówił Ksiądz Jerzy za św. Pawłem. Te słowa powtórzył bp Dembowski, dodając, iż ks. Popiełuszko przyjął owo hasło jako swoje. Zauważył następnie, że nie można postawić znaku równości pomiędzy katem a ofiarą, pomiędzy tym, dla którego orężem było słowo, a tymi, którzy posługiwali się brutalną przemocą fizyczną. Na koniec Ksiądz Biskup nawiązał do słów mecenasa Wende, wypowiedzianych w trakcie procesu oprawców Księdza Jerzego w Sądzie w Toruniu. Mecenas Wende powiedział wówczas, że tragedią oskarżonych jest to, że udało im się zamordować ks. Popiełuszkę. Gdyby był on obecny na sali rozpraw, zebrani usłyszeliby głos miłosierdzia i przebaczenia...

Po modlitwie wiernych i wspólnym odmówieniu dziesiątki Różańca głos zabrał przedstawiciel ambasady Węgier (attacheM kulturalny) Imre Molnar. Powiedział m.in.: "Ksiądz Jerzy jest także naszym męczennikiem ( ...). Jestem tu w imieniu całego narodu węgierskiego". Dodał, iż " Ksiądz Jerzy umarł także za nas" oraz że naród węgierski modli się o jego beatyfikację. Imre Molnar przypomniał wolnościowy zryw, mający miejsce w 1956 r. na Węgrzech. Opowiedział też incydent z czasów, gdy był studentem. Wracającego na Węgry z pielgrzymki do sanktuariów w Polsce zatrzymano na granicy po znalezieniu przy nim kilku fotografii ks. Jerzego Popiełuszki. Mówca podkreślił, że musimy modlić się, tak jak ów Kapłan: byśmy byli wolni od zła i wszelkiej przemocy.

Przemówienie Dyplomaty węgierskiego wywołało spontaniczne oklaski zebranych. Uroczystość miała się ku końcowi, pochyliwszy głowy, uczestnicy przyjęli pasterskie błogosławieństwo Biskupa Ordynariusza. Zabrzmiał hymn: Boże, coś Polskę i rozpoczęło się składanie wieńców pod krzyżem upamiętniającym bestialski mord na Kapłanie. Obecni śpiewali Ojczyzno ma, tyle razy we krwi skąpana... a następnie Rotę.

Wieczorem, o godz. 18.30 w katedrze bp Dembowski przewodniczył Mszy św. w intencji beatyfikacji sługi Bożego ks. Jerzego Popiełuszki.

***

"Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów (...). Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać jego łagodność i doświadczyć jego cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo - jak mówił - będzie ocalony". Księga Mądrości ( 2, 12, 19-20).

O nieprawości, o mordzie dokonanym na ks. J. Popiełuszce 19 października 1984 r. nad zalewem wiślanym przy włocławskiej tamie wiedzą pewnie wszyscy Polacy. Przypomnijmy okoliczności tej zbrodni. Sprawcy próbowali dokonać zamachu po raz pierwszy 13 października, rzucając dużym kamieniem w samochód, w którym jechał Ksiądz Jerzy. Jego kierowca, Waldemar Chrostowski, zachował panowanie nad kierownicą. 19 października, po godz. 21.00, oficerowie SB, udając patrol milicji drogowej, zatrzymali pod Górskiem samochód, którym jechał ks. Popiełuszko. Wydarzenia działy się od tej chwili bardzo szybko: Kapłana obezwładniono i wrzucono do bagażnika, natomiast jego kierowcę - Waldemara Chrostowskiego - wprowadzono do wnętrza auta. Udało mu się zbiec; wyskoczył z pędzącego samochodu. Sprawcy porwania jechali w kierunku Torunia. W pewnym miejscu zatrzymali samochód, wtedy to ich ofierze udało się wyrwać. Ksiądz Jerzy próbował ucieczki. Schwytany przez oprawców, został w nieludzki sposób skatowany i skrępowany linami. Samochód ruszył w stronę Włocławka, zatrzymując się przy zaporze wodnej na Wiśle. Tu dokonał się ostatni akt zbrodni. Obciążywszy związanego Kapłana przygotowanymi kamieniami, oprawcy wrzucili go w wody Wisły. Dokonawszy morderstwa, bezzwłocznie odjechali.

Wkrótce znaleziono ciało Księdza Jerzego, podano do wiadomości nazwiska zabójców. Odbył się proces. Sprawców osadzono w zakładach karnych. Dziś wszyscy są na wolności. Do chwili obecnej nie zostali osądzeni inspiratorzy tej zbrodni...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

#PodcastUmajony (odcinek 3.): Sama tego chciała

2024-05-02 20:32

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Dlaczego Maryja jest Królową Polski? Kto to w ogóle wymyślił? Co to właściwie oznacza dla współczesnych Polaków i czy faktycznie jest to sprawa wyłącznie religijna? Zapraszamy na trzeci odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski przybliża fascynujące początki królowania Maryi w naszej Ojczyźnie.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Pielgrzymi z diecezji bielsko-żywieckiej dotarli do Łagiewnik

2024-05-04 16:28

Małgorzata Pabis

    Do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie Łagiewnikach w piątek 3 maja dotarła 12. Piesza Pielgrzymka diecezji bielsko-żywieckiej.

    Na szlaku, liczącym około stu kilometrów, 1200 pątnikom towarzyszyło hasło „Tulmy się do Matki Miłosierdzia”. Po przyjściu do Łagiewnik pielgrzymi modlili się w bazylice Bożego Miłosierdzia w czasie Godziny Miłosierdzia i uczestniczyli we Mszy świętej, której przewodniczył i homilię wygłosił bp Piotr Greger.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję