Reklama

Słowo pasterskie na Dzień Modlitw o Uświęcenie Kapłanów

Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata - 25 listopada A.D. 2001

Niedziela sosnowiecka 47/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Drodzy Diecezjanie,

Dzieci Boże!

Jest taka chwila w każdej Mszy św., w której na dźwięk dzwonka wszyscy wierni klękają, a w świątyni zapada przepełniona atmosferą powagi i świętości głęboka cisza. W tej ciszy słychać tylko słowa wypowiadane ze szczególną czcią przez kapłana sprawującego Najświętszą Ofiarę: "Bierzcie i jedzcie... to jest Ciało moje...", " Bierzcie i pijcie... to jest kielich Krwi mojej...". W ciągu naszego życia wielokrotnie uczestniczymy we Mszy św. Być może dlatego przyzwyczajamy się do tych słów i zapominamy, jak wielką tajemnicę i jak przedziwną moc kryją one w sobie.

Słowa te, przed blisko dwoma tysiącami lat, wypowiedział Jezus Chrystus w czasie Ostatniej Wieczerzy. Nasz Pan wypełnił w ten sposób wolę Boga Ojca, który namaścił swego Syna "na wiekuistego Kapłana i Króla Wszechświata, aby dopełnił (On) tajemnicy odkupienia rodzaju ludzkiego, ofiarując siebie samego na ołtarzu krzyża" (por. Prefacja z Uroczystości Chrystusa Króla Wszechświata). Tymi słowami, w których zawarte jest również polecenie skierowane do Apostołów i ich następców: "to czyńcie na Moją pamiątkę...", Pan Jezus ustanowił także sakrament kapłaństwa, aby jedyna odkupieńcza ofiara Chrystusa, wypełniona raz na zawsze, była uobecniana w Ofierze eucharystycznej Kościoła (por. KKK 1545). Sługami tej tajemnicy są kapłani ustanawiani w Kościele mocą święceń.

Spotykając się na co dzień z posługą kapłanów, nie zdajemy sobie sprawy, jak przedziwna jest tajemnica ich powołania. Są to przecież zwyczajni ludzie, ale obdarzeni niezwykłą łaską. Udzielone im święcenia nie gwarantują zabezpieczenia przed wszelkimi ludzkimi słabościami, takimi jak chęć panowania, błąd, a nawet grzech (por. KKK 1550). Kapłani w całym swoim życiu na co dzień borykają się z takimi samymi trudnościami jak wszyscy inni ludzie żyjący w świecie. Z tego, co jest trudem ludzkiego życia po grzechu pierworodnym, z racji powołania nic nie zostaje im oszczędzone.

A przecież zostają oni powołani do służby kapłańskiej i w ten sposób obarczeni niezwykłym brzemieniem odpowiedzialności przed samym Bogiem za zbawienie tych, do których zostają posłani. Kapłani mają głosić Ewangelię i być szafarzami tajemnic Bożych niezależnie od warunków, w jakich spełnia się ich posługiwanie.

Warto uświadomić sobie, że bez posługi kapłanów trudno sobie wyobrazić życie Kościoła, bez głoszenia Ewangelii w imię Chrystusa, bez chrztu, Eucharystii, bierzmowania nie byłoby możliwe nawrócenie i uświęcenie człowieka. Bez sprawowania sakramentu pokuty nikt nie dostąpiłby odpuszczenia grzechów. Ileż uratowanych ludzkich istnień, ile pojednanych małżeństw, pogodzonych rodzin, przebaczonych krzywd i urazów, uspokojonych przed śmiercią ludzkich sumień, ile czynów miłości, szlachetnego i bezinteresownego czynienia dobra przynosi światu codzienna różnorodna posługa kapłanów. W żaden sposób nie da się wyliczyć tego wielkiego dobrodziejstwa łaski Bożej.

Łaska Boża to dar nadprzyrodzony. Zostaje ona przekazana ludziom poprzez służbę kapłanów, w której nieustannie zużywają oni swoją naturalną siłę zdrowia, odporności psychicznej i mocy duchowej. Warto pomyśleć, że jeśli ojciec czy matka rodziny czują się smutni i duchowo obciążeni po wysłuchaniu zwierzeń cierpiącego dziecka, tak samo zmęczeni bywają kapłani po wielogodzinnej posłudze w konfesjonale, po nawiedzeniu chorych i udzieleniu im sakramentu namaszczenia. Jeśli ogromnym trudem jest zachęcanie ku dobremu, a bolesnym - karcenie i pouczanie własnego dziecka, aby wyrosło na uczciwego człowieka, o ileż bardziej trudne jest prowadzenie katechizacji, czy też innego rodzaju pouczanie wszystkich, także dorosłych, w poczuciu odpowiedzialności za ich zbawienie. Jakże często kapłani w tej posłudze bywają niezrozumiani i osamotnieni, czasem wręcz odrzuceni przez środowisko, w którym pracują.

Natura człowieka potrzebuje choćby skromnych, ale odpowiednich warunków dla ochrony zdrowia i odnowy wyczerpanych przez pracę sił fizycznych i duchowych. A przecież nie do rzadkości należą sytuacje, że kapłan po wyczerpującym dniu służby w szkole i w parafii powraca do pustej, czasem źle ogrzewanej, przestarzałej i niefunkcjonalnej plebanii, gdzie samotnie przygotowuje i spożywa posiłek, pozostając niejako w społecznej izolacji ze strony otoczenia. W czasie odczuwanego w środowiskach wiejskich zwiększającego się kryzysu materialnego, w naszej diecezji, w której ogromna większość parafii to właśnie parafie wiejskie obsługiwane przez jednego księdza, sytuacja kapłanów staje się naprawdę ciężka, wręcz bolesna. Podejmowane przez nich próby remontu, przebudowy, bądź budowy nowych plebanii, spotykają się często z niezrozumieniem ze strony parafian, posądzeniami, krytyką i w rezultacie jeszcze większym osamotnieniem.

To wszystko powoduje, że coraz trudniej przychodzi młodym ludziom podjąć drogę powołania kapłańskiego. W uczciwości i szczerości swoich młodzieńczych serc zdają sobie bowiem sprawę, że powołanie to nie zawód, który można zmienić, gdy warunki pracy nie dają satysfakcji. Powołani do kapłaństwa mają to głębokie poczucie wezwania i naznaczenia wyjątkową łaską, której nie można odrzucić bez jednoczesnego głębokiego zranienia swej duszy i utraty sensu życia. O takim doświadczeniu powołanych pisał Święty Paweł w liście do Koryntian: "Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!" (1 Kor 9, 16).



Drodzy Diecezjanie,

Dzieci Boże!

Wymagania wobec kapłanów nie zmieniły się od czasów Pana Jezusa. Powołani przez Niego świadkowie Ewangelii muszą być po prostu świętymi duszą i ciałem. Aktualne warunki życia i posługiwania w kapłaństwie sprawiają jednak, że wymaganie to staje się wyjątkowo trudne w realizacji. Nie chodzi jednak o to, by kogokolwiek zwalniać z podjętych zobowiązań. Wręcz przeciwnie! Wierni mają prawo wymagać od swych duszpasterzy czytelnego świadectwa wiary i sprawiedliwości życia. Ci jednak, którym się stawia tak wysokie wymagania dla dobra całej wspólnoty, mają także prawo do pomocy ze strony tych, dla których poświęcają swe życie.

Zwracam się zatem do Was, abyście przez życzliwość i braterską pomoc stali się w parafiach prawdziwie rodzinami dla tych, którzy ze względu na Wasze dobro duchowe i zbawienie wieczne, wyrzekli się świadomie założenia własnych rodzin, żyjąc w celibacie i samotności. Starajcie się przełamać nieuzasadniony niczym dystans wobec duszpasterzy w środowisku parafialnym. Niechaj ci, którzy Wam służą w miłości, zaznają należnej opieki i wsparcia ze strony wspólnoty.

W miarę swoich możliwości wspomagajcie księży w trosce o materialne dobro parafii. Tych ofiar waszej pracy i wyrzeczeń na rzecz świątyni i plebanii nikt stamtąd nie zabierze, lecz pozostaną one dla następnych pokoleń, świadectwem Waszej miłości do Boga i do tych, którzy przybliżali Wam królestwo Boże. Ta troska jest zalecona wszystkim wiernym przez prawo Kościoła wyrażone w nowym sformułowaniu piątego przykazania kościelnego.

Nade wszystko zaś proszę Was, abyście zjednoczyli się wokół swoich duszpasterzy w jednomyślnej modlitwie o uświęcenie kapłanów: " albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z [Jego] wolą" (Flp 2, 13). Niech ten dzień wspólnej modlitwy będzie początkiem przemiany oraz pogłębienia wzajemnych relacji pomiędzy kapłanami a wiernymi. Niech przede wszystkim sprawi, że rozpoczęta praktyka wytrwałej modlitwy duszpasterzy i wiernych przyczyni się do uświęcenia kapłanów i wzrostu liczby powołań kapłańskich.

Wczoraj w naszej diecezji odbył się dzień pokuty i wspólnej modlitwy kapłanów o własne uświęcenie. Korzystając z okazji, wyraziłem moją wdzięczność duszpasterzom pracującym w naszej diecezji. Uczyniłem to w duchu jedności z Ojcem Świętym, który tak pisał do w swoim Liście do kapłanów na Wielki Czwartek 2001 r.: "Myślę w tej chwili o pracy, jaką wykonujecie każdego dnia, pracy często ukrytej, która szerzy Królestwo Boże w ludzkich sumieniach, choć nie mówi się o niej na pierwszych stronach gazet. Chcę wyrazić podziw dla tej Waszej posługi - dyskretnej, wytrwałej i twórczej, chociaż czasem zroszonej łzami duszy, które tylko Bóg widzi i ´przechowuje w swoim bukłaku´ (por. Ps 55, 9) - posługi tym bardziej godnej szacunku, im bardziej zmagającej się z oporem środowiska w dużej mierze zlaicyzowanego, które wystawia kapłana na pokusę znużenia i zniechęcenia". Niech te słowa Ojca Świętego napełnią i Wasze serca wdzięcznością wobec Boga za dar kapłana pracującego w Waszej parafii. Niech pobudzą Was do szacunku wobec świętej tajemnicy jego kapłańskiej posługi.

Na to dobre dzieło modlitwy i wzajemnej służby w drodze do własnego uświęcenia udzielam Wam z serca pasterskiego błogosławieństwa.

Łowicz, 25 listopada 2001 r.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Co nam w duszy gra

2024-04-24 15:28

Mateusz Góra

    W parafii Matki Bożej Częstochowskiej na osiedlu Szklane Domy w Krakowie można było posłuchać koncertu muzyki gospel.

    Koncert był zwieńczeniem weekendowych warsztatów, podczas których uczestnicy doskonalili lub nawet poznawali tę muzykę. Warsztaty gospelowe to już tradycja od 10 lat. Organizowane są przez Młodzieżowy Dom Kultury Fort 49 „Krzesławice” w Krakowie. Ich charakterystycznym znakiem jest to, że są to warsztaty międzypokoleniowe, w których biorą udział dzieci, młodzież, a także dorośli i seniorzy. – Muzyka gospel mówi o wewnętrznych przeżyciach związanych z naszą wiara. Znajdziemy w niej szeroki wachlarz gatunków muzycznych, z których gospel chętnie czerpie. Poza tym aspektem muzycznym, najważniejszą warstwą muzyki gospel jest warstwa duchowa. W naszych warsztatach biorą udział amatorzy, którzy z jednej strony mogą zrozumieć swoje niedoskonałości w śpiewaniu, a jednocześnie przeżyć duchowo coś wyjątkowego, czego zawodowcy mogą już nie doznawać, ponieważ w ich śpiew wkrada się rutyna – mówi Szymon Markiewicz, organizator i koordynator warsztatów. W tym roku uczestników szkolił Norris Garner ze Stanów Zjednoczonych – kompozytor i dyrygent muzyki gospel.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Ptasznik: nie patrzmy na Jana Pawła II sentymentalnie, wracajmy do jego nauczania

2024-04-25 12:59

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Krzysztof Tadej

Ks. prał. Paweł Ptasznik

Ks. prał. Paweł Ptasznik

„Powinniśmy starać się wracać przede wszystkim do nauczania Jana Pawła II, a odejść od jedynie sentymentalnego patrzenia na tamte lata" - podkreśla ks. prałat Paweł Ptasznik w rozmowie z Radiem Watykańskim - Vatican News przed 10. rocznicą kanonizacji Papieża Polaka. W sobotę, 27 kwietnia, w Bazylice św. Piotra w Watykanie z tej okazji będzie celebrowana uroczysta Msza Święta o godz. 17.00.

Organizatorem uroczystości jest Watykańska Fundacja Jana Pawła II, w której ksiądz Ptasznik pełni funkcję Przewodniczącego Rady Administracyjnej. Już w 2005 roku, podczas pogrzebu Papieża rozległy się okrzyki „santo subito". „Wszyscy mieliśmy to przekonanie o tym, że Jan Paweł II przez swoje życie, swoją działalność i nauczanie głosi Chrystusa, żyje Chrystusem i ta fama świętości pozostała po jego śmierci i została oficjalnie zatwierdzona przez akt kanonizacji" - podkreślił ksiądz Ptasznik. „Jako fundacja wystąpiliśmy z inicjatywą obchodów 10. rocznicy kanonizacji Jana Pawła II, wsparci autorytetem kardynała Stanisława Dziwisza i została ona bardzo dobrze przyjęta w środowiskach watykańskich, a błogosławieństwa dla inicjatywy udzielił Papież Franciszek" - dodał. Rozmówca Radia Watykańskiego - Vatican News zaznaczył, że fundacja zgodnie z wolą Jana Pawła II promuje kulturę chrześcijańską, wspiera studentów, a także decyzją jej władz dokumentuje pontyfikat i prowadzi studium nauczania Papieża Polaka. W Rzymie pod jej auspicjami działa też Dom Polski dla pielgrzymów.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję