Kościół był zawsze z narodem i nigdy go nie opuścił.
W czasach strasznej niewoli i tylu okupacji różne siły
milkły w Polsce, tylko nie milknął głos biskupa i kapłana katolickiego.
W chwale i w męce Kościół był zawsze z narodem.
Kościół też wszczepiał w obyczaje narodowe i ojczyste
przedziwne cnoty społeczne i usposobienie społeczne, dzięki któremu
umiemy się bardziej poświęcać dla innych, aniżeli dla siebie.
Kard. Stefan Wyszyński
"Ileż wysiłku mózgu, woli i sił fizycznych, ileż szarpaniny
nerwów trzeba było z siebie wydobyć, by w ciągu niecałych trzech
lat oddać na wieczne czasy parafii tak wielką i wspaniałą świątynię.
Jeżeli się jeszcze zważy, że parafia posiadała 3 tys. dusz, lichą
ziemię, opór większych posiadaczy ziemi, intrygi i złośliwości, oszczerstwa
głupców i impertynencję firm, wizyty rosyjskich urzędników, często
niedostatek, to trudno nie nazwać taki wysiłek bohaterstwem" - pisał
o budowniczym łąkoszyńskiej świątyni - ks. Wacławie Kinaście, pierwszy
parafialny kronikarz ks. Henryk Jóźwik.
Stary, drewniany, kryty gontem kościół spłonął na oczach
ks. Kinasta 18 sierpnia 1909 r. Księdzu udało się wynieść z ognia
monstrancje, kielichy i baldachimy, a całą resztę z pięcioma dębowymi
ołtarzami gdańskiej roboty i piękną ambonę strawił ogień. Pełen energii
kapłan nie załamał rąk i z podziwu godną energią i determinacją rozpoczął
budowę murowanej świątyni. Nie zważał na żadne trudności, a czasy
dla kościoła były jeśli nie trudniejsze, to na pewno podobne do dzisiejszych.
Projekt architektoniczny nowej świątyni wykonał inż.
Stanisław Bowbelski w modnym wówczas stylu neogotyckim. Jak możemy
dziś zaobserwować, projekt był bardzo udany. Zwarta, ale i zarazem
bardzo dynamiczna bryła kościoła zachowuje doskonałe proporcje, a
przez to wspaniałą harmonię. Świątynia zbudowana jest na planie krzyża,
trójnawowa, przecięta transeptem, zamknięta od strony ołtarza głównego
i ołtarzy bocznych pięciokątnymi absydami.
Roboty ruszyły po Wielkiej Nocy 1910 r. i mury pod dach
były już gotowe - co wydaje się niewiarygodne - już jesienią tegoż
roku. W 1912 r. budowa została zakończona. Konsekracja kościoła miała
miejsce w drugą niedzielę października 1912 r., a dokonał jej bp
Kazimierz Ruszkiewicz. Ks. Kinast, dzielny człowiek i wspaniały kapłan
opuścił parafię osiem lat później i myliłby się ten, kto by myślał,
że żegnali go wdzięczni parafianie. Tak bowiem się jakoś dziwnie
składa, że parafia ma szczęście do wspaniałych kapłanów i niestety
raczej chłodnych parafian. Jak podaje kronikarz jeden z proboszczów,
człowiek światły i o mocnym charakterze, ks. Józef Szczucki musiał
być broniony przed parafianami. Pisze ów kronikarz, że w 1924 r.
na parafię przybył młody ksiądz Polak (nie podaje jego imienia),
który "otoczył opieką proboszcza, ujarzmił najbardziej zuchwałych
parafian i zwalczył obojętność religijną".
Dzieło ks. Wacława Kinasta kontynuuje z powodzeniem obecny
proboszcz ks. Mirosław Czarnołęcki. Powierzył mu Bóg przystrajanie, "
szlifowanie diamentu", który zrodził się w parafii przed prawie już
stu laty i mają okazje parafianie obserwować jak powstaje brylant.
Październikowa Msza św. poświęcona 89. rocznicy konsekracji świątyni,
przypomniała parafianom piękną postać proboszcza ks. Kinasta, bohaterskiego
księdza, który powoli staje się tu symbolem Kapłana - Polaka, człowieka
na trudne czasy. Pod skromnym, dopiero co wzniesionym granitowym
pomnikiem budowniczego świątyni, parafianie mieli okazję położyć
po raz pierwszy wiązanki kwiatów. Mieli okazję zastanowić się nad
przebytą drogą, dostrzec, że Opatrzność - ów palec Boży nadal wznosi
się nad parafią.
Tytaniczna, rozpoczęta przed blisko wiekiem praca nie
poszła na marne. Znalazła godnego kontynuatora, który nowe na starym
stawia, podpiera i pnie wysoko do góry. Wygodnie jest dziś siedzieć
w dębowych ławach, spoglądać na Jezusa, Maryję i świętych, czy spacerować
wokół świątyni po pięknym bruku. Patrzeć jak zaczarowane witrażami
kolorowe promyki słońca, głaszczą twarze dorosłych i dzieci, pląsają
po obrazach i ścianach. Tych samych, które z trudem równym ich pięknu
wznosił ks. Kinast z parafianami. Cóż by on rzekł dzisiaj? Co by
szepnął do ucha ks. Mirosławowi, a co by powiedział parafianom? Niech
to zostanie tajemnicą, może jest lepiej, że tego nie wiemy.
Na Osiedlu Łąkoszyn w Kutnie powstaje sanktuarium, którego
mury wzniesiono przed prawie stu laty dla Boga i ludzi. Trud jego
tworzenia Pan powierzył kapłanowi, który otwierając okno na przyszłość
i drzwi uchyla szeroko, by przeszłość mogła tu zagościć, by także
miała tu coś do powiedzenia. Zróbmy wszystko, by kiedyś kronikarz
nie musiał napisać, iż budowaniu temu towarzyszyły "oszczerstwa głupców",
a także "intrygi" i "złośliwości".
Pomóż w rozwoju naszego portalu