Reklama

Faustynki w wielkim mieście

Niedziela łódzka 15/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zawód zakonnicy to modlitwa
Ks. Michał Sopoćko

Historia Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego zaczęła się w Wilnie. 30 czerwca 1935 r. Pan Jezus w kolejnym objawieniu powiedział s. Faustynie Kowalskiej, że żąda, aby powstało zgromadzenie, w którym ona żyć będzie z towarzyszkami. „Duch mój będzie regułą życia waszego. Życie wasze ma być na mnie wzorowane, od żłóbka aż do skonania na krzyżu. Wniknij w tajemnice moje i poznasz przepaść miłosierdzia mojego ku stworzeniu i niezgłębioną dobroć moją - i tę dasz poznać światu. Będziesz przez modlitwę pośredniczyć między ziemią a niebem” (Dzienniczek). Już po śmierci s. Faustyny, jej spowiednik ks. Michał Sopoćko czuwał nad realizacją woli Chrystusa. W 1942 r. w Wilnie przyjął pierwsze śluby sześciu sióstr z nowego Zgromadzenia. Po wojnie, z ostatnim transportem przesiedleńców, ks. Sopoćko przyjechał do Białegostoku. Tam pracował i pełnił posługę duszpasterską, utrzymując stały kontakt z siostrami, czuwając nad rozwojem Zgromadzenia, które pod nazwą Sióstr Jezusa Chrystusa Miłosiernego Odkupiciela, zostało zatwierdzone na prawach diecezjalnych 6 sierpnia 1955 r. Duchowe córki s. Faustyny od 25 sierpnia 1947 r. osiedliły się w Myśliborzu, gdzie dziś znajduje się dom macierzysty Zgromadzenia i sanktuarium Miłosierdzia Bożego. O historii i duchowości Zgromadzenia można przeczytać w internecie na stronie www.jezuufamtobie.pl Warto sięgnąć także po książki Jana Grzegorczyka m.in. „Każda dusza to inny świat” (wyd. „W drodze” 2002).
Siostry Anastazja i Eliza od sierpnia 2006 r. mieszkają w dawnej plebanii parafii Matki Bożej Jasnogórskiej, pośród wieżowców osiedla im. Stefana Batorego na łódzkim Widzewie. Nową placówkę utworzyła przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego, na prośbę proboszcza parafii ks. kan. Grzegorza Jędraszka, potwierdzoną decyzją abp. Władysława Ziółka. Jako katechetki, obie siostry faustynki w krótkim czasie zyskały zaufanie i sympatię dzieci. Uczą religii w trzech szkołach i dwóch przedszkolach. Po wakacjach do ich małej wspólnoty zakonnej dołączą inne siostry ze Zgromadzenia, którego duchową matką jest św. Faustyna Kowalska, a ojcem założycielem ks. Sopoćko. Poza katechezą siostry, na miarę swoich możliwości, włączają się w życie parafii prowadząc scholę dziecięcą lub służąc pomocą w organizacji rekolekcji wielkopostnych i ferii zimowych. We wspólnocie Matki Bożej Jasnogórskiej zostały przyjęte z wdzięcznością. Otrzymały wyremontowane pomieszczenia, doświadczają życzliwości i pomocy ludzi w codziennych sprawach. Koła różańcowe otaczają je stałą modlitwą.
Siostra Anastazja, przełożona ich minimalnej wspólnoty, uważa, że jako zakonnica jest szczególnie wezwana do pogłębiania własnej wiary w miłosierdzie Boga, aby mogła być świadkiem Jego miłości wśród ludzi. Sądzi, że rodzinom w parafii nie tyle brakuje codziennego chleba co wiary, która porządkuje życie. Wiary w to, że Bóg kocha grzesznika i czeka na niego w sakramencie pokuty i innych sakramentach kościoła. Siostra Eliza przyznaje, że sama doświadczyła cudu Bożej miłości podczas spowiedzi, dlatego pragnie nauczyć dzieci ufnego i szczerego wyznawania win, z wiarą w miłość Chrystusa. Obie Siostry mają nadzieję, że z biegiem czasu nawiążą bliższą współpracę z rodzicami dzieci, co jest niezbędne w procesie wychowawczym. Wydaje się, że nie trzeba będzie długo czekać na zacieśnienie tej relacji. Łódzkie Faustynki emanują radością życia, są otwarte i życzliwe dla innych. Od kilku tygodni w ich nowym domu jest kaplica z Najświętszym Sakramentem, poświęcona przez Metropolitę Łódzkiego. W niej każdego dnia siostry zawierzają Bożemu miłosierdziu swoją posługę i wszystkich, do których zostały posłane.
Witając Siostry w naszej archidiecezji, życzymy im, aby czuły się wśród nas potrzebne i kochane, aby Pan Bóg przez ich posługę objawiał wielkie dzieła swojej miłości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej niezbędnika katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne. Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej. Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia. Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie. Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy. Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską. Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej". Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała! Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła. Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża. Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.
CZYTAJ DALEJ

Wspomnienia Franciszka o konklawe: kardynałowie są odcięci od świata

2025-04-30 07:17

[ TEMATY ]

konklawe

papież Franciszek

Grzegorz Gałązka

Uczestnicy konklawe są całkowicie odcięci od świata - okna są zamknięte, a sygnały radiowe ekranowane; nie wolno mieć telefonów, komputerów ani żadnych innych urządzeń elektronicznych - wspominał Franciszek w swojej autobiografii. Papież jest jedyną osobą, która może zdradzić tajemnice konklawe.

W środę, 7 maja ma rozpocząć się konklawe, by wybrać następcę papieża Franciszka. Zasady przeprowadzenia wyborów określa wydana w 1996 roku przez papieża Jana Pawła II Konstytucja Apostolska Universi Dominici Gregis. Zakłada ona m.in. zachowanie tajmenicy konklawe. Jedyną osobą, która może uchylić kulisów wyborów, jest sam papież, co Franciszek zrobił w swojej autobiografii pt. "Nadzieja".
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję