Reklama
Jest Adwent 1995 r. Najwyższy czas na rozpoczęcie przygotowań duchowych w całej wrocławskiej archidiecezji. Ale w jaki sposób? W którą stronę poprowadzić wiernych, aby kongresowe hasło „Eucharystia i wolność” nie tylko zasiać, ale stworzyć możliwość wzrostu i owocowania? W sercu kard. Henryka Gulbinowicza rodzi się pomysł na misje dla całej archidiecezji: rekolekcje intronizacyjne. Czy to dobry kierunek przed Kongresem Eucharystycznym? Rekolekcje o Sercu Bożym?
Od uroczystości Chrystusa Króla 1995 r. rozpoczynają się rekolekcje parafialne związane z poświęceniem rodzin Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Prace odbywają się w dwudziestu zespołach. Pieczę nad całością przedsięwzięcia obejmują księża jezuici z o. Józefem Krzemińskim, dyrektorem misji na czele. Ponieważ ogrom przedsięwzięcia przerasta ich personalne możliwości, proszą o pomoc Zgromadzenie Księży Najświętszego Serca Jezusowego. W tym czasie we Wrocławiu sercanie nie dysponują jeszcze potrzebną liczbą kapłanów, pomagają współbracia z Krakowa. I powoli, parafia po parafii, odsłaniają tajemnice Bożego Serca, które ukochało od początku, które pozwoliło się zranić pokazując w ten sposób, że bez zranień nie da się kochać. Które wydało się człowiekowi już wtedy, gdy za sprawą Ducha Świętego ukryło się ufnie pod sercem Maryi.
O. Józef Krzemiński SJ, dyrektor misji i rekolekcji: - Do głoszenia kultu i poświęcenia archidiecezji wrocławskiej Sercu Bożemu byliśmy przygotowani już w latach 70., ale plany pokrzyżowała choroba i śmierć biskupów wrocławskich. Dopiero prawie po 20 latach powrócił do tamtych planów kard. Gulbinowicz. Doskonałą okazją był 46. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny. To Ksiądz Kardynał wzywał mnie na rozmowy do siebie i okazywał zainteresowanie każdym niemal szczegółem. On wymusił na mnie napisanie czegoś, co można i trzeba byłoby dać do rąk uczestnikom rekolekcji, i tak powstała niewielka książeczka pt.: „Nabożeństwa i modlitwy do Najświętszego Serca Jezusowego”. On wreszcie zażądał napisanie dokładnego programu głoszonych rekolekcji i misji Serca Bożego, który by obowiązywał wszystkich głoszących rekolekcje: jezuitów i sercanów. I tak powstała następna książka przeznaczona dla kapłanów głoszących rekolekcje pt.: „Vademecum misjonarza rekolekcjonisty”. A więc był to dla mnie czas wytężonej pracy, nie tylko umysłowej, ale i fizycznej, bo trzeba było zająć się także produkcją obrazów potrzebnych do poświęcenia się rodzin Bożemu Sercu. Ale wspominam tamte lata bardzo miło i serdecznie, a także z ogromną sympatią i wdzięcznością wobec Kardynała.
Praca, której stawialiśmy czoło, była ogromna, bowiem archidiecezja posiadała wtedy w 42 dekanatach 394 parafie, a księży głoszących rekolekcje (jezuitów i sercanów) było 45.
Mocny fundament
Reklama
By wznieść budowlę, potrzebny jest fundament. Dlatego rekolekcje intronizacyjne rozpoczęły się od głoszenia podstawowych, odwiecznych prawd Bożych, które kształtują życie chrześcijańskie. Według planu zbawienia nakreślały biblijny obraz Boga, biblijny obraz człowieka i obraz świata. To, że Bóg jest miłością, początkiem i końcem wszystkiego dla wszystkich stworzeń, a człowiek biblijny jest powołany do miłości i dla miłości w przymierzu z Bogiem. To, że obraz świata to tak naprawdę nic innego, jak komnata zaślubin Boga z człowiekiem w przymierzu miłości. Wszechświat - dar i znak Bożej miłości do człowieka. Odpowiedzią człowieka na miłość Boga jest jednak nie zachwyt bez miary i miłość bezwarunkowa, ale grzech, dlatego też rekolekcje wskazywały i odsłaniały wymiar grzechu. Odpowiedzią na grzech człowieka nie jest zdenerwowanie Boga i rozczarowanie naszą ułomnością, ale tajemnicze miłosierdzie. Bóg bogaty w miłosierdzie wzywa człowieka do nawrócenia i powrotu. Biblijne spojrzenie na pokutę, które zawiera w sobie nie tylko strach, lęk przed potępieniem, ale przede wszystkim aspekt miłości: Boże, chcę Cię przeprosić, nie boję się przyjść do Ciebie, ponieważ wiem, że mnie nie odrzucisz. Kolejny etap, który podkreślano w tych rekolekcjach, to nasze zaangażowanie w apostolstwo, dawanie świadectwa, posłannictwo w Kościele. Pokazywano, że sercem i istotą chrześcijaństwa jest miłość Boża działająca w człowieku. W służbie tej miłości pozostają wszystkie powołania w Kościele: małżeństwo, rodzina, kapłaństwo, życie zakonne i życie samotne. Podejmowano zagadnienie teologii małżeństwa, rodziny, i dopiero w ramach tego rozwijano zagadnienie intronizacji obrazu Najświętszego Serca Jezusa w rodzinie, jako znaku odnowienia przymierza chrztu, mojego i całej rodziny.
Nie bez znaczenia był też fakt, że rekolekcje odbywały się w dwa lata po zakończeniu peregrynacji Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej w archidiecezji wrocławskiej. To dawało okazję do odkrycia na nowo stwierdzenia: Z Maryją do Jezusa, gdzie On, tam również Ona.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Domowe święto, Wielki Gość
Reklama
W każdej parafii rekolekcje kończyły się intronizacją obrazu Serca Jezusa w rodzinie. Dokonywano tego w różny sposób. Jednak ojcowie jezuici i sercanie zabiegali, aby w dniu intronizacji rzeczywiście odmówiono w domach właściwe modlitwy zgodnie z Ceremoniałem. Aby nie tylko zawieszono na ścianie nowy obraz lub postawiono nową figurę, ale by rzeczywiście ta chwila była dopełnieniem, zewnętrznym wyrazem pragnienia serca: Tak, nasza rodzina chce przyjąć Jego Serce, chce otworzyć Mu swój dom. W ewangelicznych opisach spotkań Jezusa z różnymi ludźmi szczególne miejsce zajmują członkowie rodziny z Betanii. Marta, Maria i Łazarz - ze swymi problemami są tacy podobni do wielu współczesnych rodzin. I tak miało się to zapraszanie i przyjmowanie Jezusowego Serca odbywać - aby był wśród swoich, aby było Mu z nami dobrze, ale też, by swoją obecnością przemieniał to wszystko, co wciąż jeszcze wymaga przemiany i naprawy.
O. Józef Krzemiński SJ: - I wtedy, w czasie tamtych rekolekcji, widzieliśmy odpowiedź człowieka na to Boże pragnienie. W parafiach, w których rekolekcje głosili jezuici, około 60 tys. rodzin poświęciło się Najświętszemu Sercu Jezusowemu, myślę, że zbliżoną ilość rodzin poświęcających się Sercu Bożemu objęli swoją pracą sercanie. Gdy idzie o ludzi świeckich, uczestniczących w rekolekcjach, to dostrzegaliśmy u nich wielkie otwarcie się i ogromne zapotrzebowanie na problematykę serca, miłości i rodziny. Natomiast kapłanom, duszpasterzom serdecznie dziękuję za życzliwość, a przede wszystkim za troskę o konfesjonał. To było piękne świadectwo gorliwości kapłańskiej i duszpasterskiej. W parafiach, w czasie rekolekcji, nie brakowało spowiedników. Mam nadzieję, że wysiłek misjonarski owocuje w sercach ludzkich.
Co pozostało?
Istnieją w archidiecezji liczne formy i sposoby, np. całodzienne wystawienia w ramach tzw. adoracji wieczystej, Godzina święta, adoracje w pierwsze niedziele miesiąca, tzw. 40-godzinne nabożeństwo, aby rozwijać, podtrzymywać i umacniać kult Jezusa Eucharystycznego. To wszystko bardzo ważne, te możliwości daje nam Kościół. Jednak wtedy, dziesięć, dwanaście lat temu niektórzy z nas, ze łzami w oczach, przy zapalonych świecach, zawieszali na ścianie domu obraz Jezusowego Serca. I mówili: „Oto przychodzimy dzisiaj, aby ogłosić Twoje najwyższe królowanie nad naszą rodziną. Chcemy odtąd żyć Twoim życiem”. Co pozostało z naszych deklaracji? Co pozostało z tego przylgnięcia do Jego przebitego Boku? Mały obrazek na ścianie za drzwiami? Wspomnienie jeszcze jednego obrzędu, którego dokonaliśmy przynagleni przez masową deklarację współparafian? A może coś więcej?
Wspominamy Kongres, podajemy liczby przybyłych gości, kilometry naprawionych ulic, odnowionych placów. Powtarzamy: Wrocław - miasto spotkań. Ale my, którzy wtedy, wiele lat temu przyjęliśmy Jego Serce, możemy też powiedzieć: Naprawił kilometry mojego zepsutego życia, uleczył ogrom mojego lęku, uratował przed całkowitym zniszczeniem, Przyszedł do mojego domu. Mój dom - miejsce spotkań. Z Nim.
O. Zdzisław Szymczycha ze Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi:
Poświęcenie Sercu Bożemu powinno być początkiem życia wiarą i miłością według zasad Ewangelii. O to tak naprawdę chodzi. Różne współczesne ruchy używają formuły przyjmowania Jezusa jako Pana i Zbawiciela mojego życia. Intronizacja jest czymś w istocie podobnym, ale w formie o wiele starszym. W tym roku mija 100 lat od rozpoczęcia dzieła Intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa w rodzinach chrześcijańskich. Zaaprobował je papież Pius X w 1907 r. jako „Dzieło społecznego ocalenia”.
Dziś rzadko zdarza się, że rodziny same przychodzą z pragnieniem intronizowania Serca Bożego w domu, choć takie inicjatywy się zdarzają. Obserwuję jednak, że kiedy już takie pragnienie jest, akt intronizacji się dokona, to potem rzeczywiście widać konkretne owoce Bożego Królowania: zmienia się życie tych rodzin, często w zasadniczy sposób. Trudno mi mówić o owocach intronizacji masowych, takich jak np. właśnie misje przygotowujące do 46. Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego. Może się zdarzyć, że przyjęto wtedy Boże Serce do domu, zaraz później zupełnie o Nim zapominając. Jednak wierzę, że Bóg zaproszony raz, pozostaje, pomaga i wspiera. Ważne jednak, aby nie był w naszym domu gościem zepchniętym do kąta, abyśmy dbali o to, by było Mu u nas dobrze.
Zachęcam do zgłębiania tajników Bożego Serca, do modlitwy ufnej, do przytulania się do Jego ran. Tym, którzy ukochają Boże Serce, Jezus obiecał wiele łask, a On zawsze dotrzymuje słowa. Tu nie chodzi o jakąś wiązaną transakcję, ale o to, aby przestać liczyć wyłącznie na siebie, na własne siły. Tych, którzy dokonali już intronizacji w swoim domu, zachęcam do jej odnowienia. Zwłaszcza teraz, w miesiącu poświęconym przez Kościół kontemplowaniu Serca Jezusa.
Wysłuchała AB