Czy wszystkie potrzeby dziecka można zaspokoić? - To nierealne. No, chyba że jest jedynakiem… Przy dwójce zawsze będzie wojna - uważa wielu rodziców. Autor metody PBP Mashall B. Rosenberg twierdzi jednak, że wszystkie potrzeby dzieci, tak samo jak potrzeby wszystkich ludzi, można zaspokoić, unikając przemocy i wywierania wzajemnej presji. Trzeba zacząć mówić do nich „językiem serca” i słuchać z „otwartymi uszami żyrafy”. Jeszcze inną i - zdaniem Rosenberga - lepszą nazwą metody PBP w kontakcie z dziećmi, jest tzw. „wychowanie współczujące”. Na początku sierpnia do Milanówka przyjadą rodzice z całej Polski, żeby uczyć się tej sztuki.
Daj mi „gwiazdkę z nieba”
Reklama
Czy rodzice powinni „przychylić nieba” dziecku? Nie. Nie mogą tego zrobić. Choćby nawet bardzo chcieli. Jak przyjąć taką prośbę o „gwiazdkę z nieba”? Można powiedzieć dziecku, że to niemożliwe. Można nie powiedzieć nic, ale pomyśleć: - Ale głuptas!
Można też potraktować prośbę poważnie i zastanowić się, co w „języku serca” znaczy „gwiazdka z nieba”? Coś, za czym dziecko bardzo tęskni, co jest dla niego ważne, czego w tej chwili bardzo potrzebuje. Ale co to jest? Trzeba je spytać. Ale jak? Skoro ma zaledwie 4 lata? A jeśli jeszcze mniej?
Karsten Schacht-Petersen, trener PBP z Danii, mówi, że za pozornie niejasną prośbą dziecka lub za jego zachowaniem kryją się istotne potrzeby.
- Wszystkie istoty ludzkie, bez względu na to, czy są dziećmi, czy dorosłymi, mają te same potrzeby - tłumaczy trener. - Może to być potrzeba rozwoju, zabawy, zdobywania doświadczeń albo wiedzy. Może to być potrzeba kontaktu, rozmowy, bycia usłyszanym i zauważonym. Potrzeba bliskości i ciepła, wolności albo autonomii. Różnica między dziećmi a dorosłymi polega na tym, że dziecko nie jest w stanie zaspokoić wszystkich swoich potrzeb samodzielnie. Dorosły już to potrafi - mówi Karsten Schacht-Petersen.
Porozumienie Bez Przemocy jest metodą, w której rodzice uczą się rozpoznawać te potrzeby. W jaki sposób? Ucząc się nazywać i rozpoznawać najpierw swoje uczucia i uczucia dziecka. Kolejnym etapem jest uświadomienie sobie, że źródłem uczuć nie są zewnętrzne okoliczności, ale stopień zaspokojenia lub niezaspokojenia jakiejś potrzeby. To, co czujemy, czy jesteśmy radośni i zrelaksowani, czy też spięci, smutni i zaniepokojeni, nie zależy od tego, co widzimy lub słyszymy, ale od tego, czy te zewnętrzne sytuacje zaspokajają nasze potrzeby. Im bardziej nasze potrzeby są zaspokojone, tym bardziej jesteśmy zadowoleni i spokojni. I odwrotnie. Dorosły człowiek potrafi samodzielnie, lub z pomocą innych, wpłynąć na okoliczności, w których żyje. Dziecko potrzebuje więcej pomocy, zwłaszcza od najbliższych mu osób i więcej informacji. O świecie, o innych ludziach, o samym sobie, o możliwości zaspokajania swoich potrzeb, a także radzenia sobie z tymi, których w danym momencie nie jest w stanie zaspokoić.
Rozpoznawanie uczuć dziecka i szukanie porozumienia z nim poprzez okazanie szacunku dla tych uczuć to jedna z zasad popularnej w Polsce tzw. „Szkoły dla rodziców i wychowawców” Mazlish i Faber.
Marshal B. Rosenberg idzie jeszcze dalej. Uczy rodziców, że uczucia są bardzo ważnym sygnałem potrzeb. Dopiero jednak kontakt na poziomie potrzeb dziecka i dorosłego przynosi autentyczne i trwałe porozumienie. - Metoda PBP pokazała mi, jak ważny jest ten wewnętrzny głęboki kontakt dziecka i rodzica, kiedy wzajemnie rozpoznają i akceptują swoje potrzeby - mówi Alina Dziewięcka, psycholog, trener „Szkoły dla rodziców i wychowawców” i uczestniczka ubiegłorocznych warsztatów PBP w Milanówku. - Samo zrozumienie uczuć dziecka jest bardzo ważne, często jednak nie wystarcza. Trzeba wyraźnie i konsekwentnie stawiać granice, a więc wywierać pewną presję wobec dziecka, a to nie zawsze rodzicom się udaje. Porozumienie Bez Przemocy uczy, że jeśli osiągniemy kontakt na poziomie potrzeb, przymus nie jest potrzebny. I u dziecka, i u dorosłego powstaje wewnętrzna motywacja do zmiany sytuacji, która nie zaspokaja potrzeb którejkolwiek ze stron. W ten sposób wszyscy doświadczają więcej szacunku dla swojej wolności i więcej satysfakcji. Takie porozumienie jest bardziej efektywne i oparte na obopólnej współpracy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Szanować potrzeby dziecka
Jedną z zasad PBP jest unikanie krytyki, osądu moralnego - „jesteś dobry albo zły”, wzbudzania poczucia winy i zawstydzania dziecka. Rosenberg nazywa te style komunikacji „językiem szakala”, którego cechą jest atak, agresja, a źródłem lęk i nieufność do drugiej osoby, w tym wypadku do dziecka. Taka forma kontaktu automatycznie wywołuje u niego sprzeciw. Zamiast zbudować relację, już na wstępie pojawia się bunt. Nawet małe dzieci potrafią odczuć, czy dorosły szanuje jego osobę i jego potrzeby, czy nie.
Nie oznacza to jednak, że rodzice nie mogą wpływać na zachowanie dziecka, które narusza ich istotne wartości i potrzeby. Jeżeli dziecko jest agresywne, bije inne dzieci, obowiązkiem dorosłego jest nawet tzw. ochronne użycie siły, czyli stworzenie odpowiedniej ochrony i powstrzymanie agresywnego malca, by nie krzywdził innych, a pośrednio także siebie. Po ustąpieniu tak trudnych emocji możemy wrócić do kontaktu i starać się usłyszeć, co wywołało atak, czyli jaka istotna potrzeba nie została zaspokojona.
Zanim zaczniemy przekazywać dziecku pewną wiedzę i informacje na temat naszych wartości, które chcemy ochronić i rozwijać, np. bezpieczeństwo, współpraca, pokój czy prawda, należy zawsze starać się osiągnąć z nim kontakt. Stworzyć taką sytuację, w której dziecko jest pewne, że zarówno ono, jak i jego potrzeby są ważne i godne szacunku. Dopiero wówczas dziecko jest w stanie przyjąć informację o tym, jakie potrzeby dorosłego nie są zaspokojone i co mogliby wspólnie zrobić, aby to zmienić.
Od „nie” do „tak”
Marta przyjechała rok temu do Milanówka z 5-letnim Emilem. Szukała informacji, jak lepiej kontaktować się z synkiem. Emil jest zdecydowanym chłopcem i potrafi wymagać od mamy. Marta starała się zawsze szanować uczucia i potrzeby synka, ale nie wiedziała, jak zadbać jednocześnie o siebie. Na jednym z pierwszych spotkań dla dorosłych Emil usiadł na jej kolanach i postanowił, że nie pójdzie bawić się z dziećmi. Podczas wykładu Emil zaczął głośno rozmawiać z mamą. Marta była wyraźnie zaniepokojona i już zamierzała wyjść z synkiem. Wykładowca zauważył jej zmieszanie i zapytał, czy faktycznie chce wyjść. - Nie, ale nie chcę, żeby Emil przeszkadzał innym - odpowiedziała. Wykładowca zapytał chłopca, czy mógłby mówić do mamy ciszej, bo głośna rozmowa utrudnia prowadzenie zajęć. - Nie - odparł spokojnie Emil. Dlaczego? - Bo jak ja mówię cicho, a ty mówisz głośno, to mama mnie nie słyszy - odparł logicznie chłopczyk. - Rozumiem, a ty chcesz, żeby mama słyszała ciebie i dlatego mówisz głośniej niż ja? - zapytał wykładowca bez cienia irytacji. - Tak - odpowiedziało dziecko.
W tej chwili intuicja podpowiedziała Marcie rozwiązanie: - Emil, kiedy mówisz do mnie szeptem, to ja cię słyszę - zapewniła. Możesz mówić szeptem? - Tak - odpowiedział Emil. Zajęcia toczyły się dalej bez najmniejszych przeszkód.
W trakcie warsztatów PBP dla rodzin podobne do tej sytuacje zdarzają się często. Każda z nich pokazuje, że jest wiele możliwości, żeby zaspokoić jakąś konkretną potrzebę. Widzimy te możliwości dopiero wtedy, kiedy potrafimy rozpoznać tę potrzebę i wyrazić ją wobec innych.
Małe dziecko nie zna jeszcze wielu różnych strategii, czyli sposobów na to, jak zdobyć swoją „gwiazdkę”. Wybiera jedną z wielu i często nawet nie zdaje sobie sprawy, że może zrobić to inaczej, żeby i inni mieli z tego korzyść. Dorosły ma więcej doświadczenia.
PBP uczy, że każdy z nas, w każdej chwili życia zaspokaja swoje potrzeby. Im bardziej jesteśmy świadomi w danym momencie naszych najważniejszych potrzeb, tym bardziej efektywnie je zaspokajamy. Co więcej, świadomość naszych uczuć i potrzeb w każdej chwili sprawia, że zaspokajamy jednocześnie wszystkie potrzeby, a także pozostajemy w zgodzie z potrzebami innych ludzi. Potrafimy uszanować innych i jesteśmy gotowi im pomagać w tym, aby ich życie było bardziej radosne, piękniejsze.
Dlaczego tak jest? Ponieważ jedną z najważniejszych potrzeb każdego człowieka, każdego z nas, jest wspieranie innych.