Reklama

Odnowić wszystko w Chrystusie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pięć lat temu zostałam tutaj przywieziona w bardzo ciężkim stanie - wspomina 85-letnia pani Halina. - Siostry sądziły, że wkrótce umrę. Byłam bardzo wychudzona, cierpiąca na dolegliwości serca i dermatologiczne. Ale dzięki niezwykle cierpliwej i starannej opiece orionistek powróciłam do zdrowia. W Witkowie są bardzo dobre warunki pobytu, obfite i smaczne posiłki podawane cztery razy dziennie, a nade wszystko całodobowa opieka, o jakiej trudno marzyć gdziekolwiek indziej”.
Pani Halina jest osobą chodzącą, wszystko przy sobie może zrobić. Jest zaangażowana w życie religijne Domu św. Józefa, bo codziennie prowadzi Różaniec oraz modlitwę „Anioł Pański”. Jest kobietą bardzo pogodną. Tutaj musiała się znaleźć, bo jest osobą samotną, a jedyna jej córka od dawna mieszka w Australii. W Witkowie promieniuje radością, bo nie jest sama.
Do roku 1945 w tym budynku mieściła się siedziba pastora, potem przez pół wieku była tu szkoła podstawowa. Wreszcie w 1995 r. władze przekazały obiekt miejscowej parafii w Witkowie, której proboszczem jest ks. Marian Szostak. Z jego inicjatywy dokonano kapitalnego remontu tegoż budynku, modernizując go dla potrzeb Domu Pielęgnacyjno-Opiekuńczego. Użyczając go Caritas Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej, abp Zygmunt Kamiński dokonał uroczystego poświęcenia tej placówki opiekuńczej, a wraz z nią kaplicy znajdującej się na II piętrze.
Od początku istnienia domu opiekę nad mieszkańcami sprawują zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr Małych Misjonarek Miłosierdzia, czyli orionistki, przybyłe tutaj na zaproszenie Caritas Archidiecezjalnej. W Witkowie posługują trzy siostry: Ewelina - przełożona wspólnoty, Maksymiliana i Kamila. Pierwsze dwie są dyplomowanymi pielęgniarkami, ostatnia - opiekunką.
„Nasze zgromadzenie założone przez św. ks. Alojzego Orione, kieruje się w swej posłudze słowami św. Pawła «Odnowić wszystko w Chrystusie» - mówi siostra Ewelina. - Pracujemy w domach pomocy społecznej, w ośrodkach wychowawczych, w hospicjum, w domach samotnej matki w całym kraju, a także w parafiach. Poza tym służymy również chorym i samotnym w ich rodzinnych domach”.
W Witkowie znajduje stałe zamieszkanie 30 kobiet i mężczyzn cierpiących na różne dolegliwości oraz starsi ludzie, wymagający nieustannej opieki. Większość pensjonariuszy to osoby leżące. Sale chorych są ciasne, ale przytulne - sprawiające wrażenie domowej atmosfery. Na drzwiach każdego pokoju jest wypisane imię świętego patrona, który sprawuje duchową opiekę nad jego mieszkańcami.
W jednym z pokoi zastaję 101-letnią Kazimierę Błaszczyńską, nad którą pochyla się orionistka. Znajduje tu znakomitą opiekę już sześć lat. W ubiegłym roku dom bardzo uroczyście obchodził jej setne urodziny. Nadeszło nawet specjalne błogosławieństwo papieża Benedykta XVI, które zostało powieszone nad łóżkiem pensjonariuszki.
Wprawdzie dom jest otoczony pięknym ogrodem, w którym nie ma barier architektonicznych (budynek ma podjazdy dla wózków inwalidzkich; wewnątrz też można swobodnie poruszać się za pomocą wózka), to jednak dotkliwie wyczuwa się brak windy, za pomocą której chorzy mogliby przedostawać się na wyższe kondygnacje, np. do świetlicy czy kaplicy.
„Gdybyśmy zbudowali kosztowną windę, to trzeba by na ten cel przeznaczyć jeszcze co najmniej dwa pokoje (jeden na dole, drugi na piętrze) - wyjaśnia dyrektor stargardzkiej Caritas Agnieszka Hołubowska - a to wiązałoby się ze zmniejszeniem liczby łóżek w naszym domu. Marzę o rozbudowaniu parteru domu, bo wtedy bez żadnego problemu można by było wywozić naszych pensjonariuszy do stale zielonego ogrodu”.
Do tego domu, w którym wykazuje się troskę o każdego chorego w samarytański sposób jest długa kolejka. Dużo rodzin staje nagle przed dramatem, gdy ktoś z seniorów doznaje np. zawału serca, zostaje sparaliżowany i wymaga całodobowej opieki. Inni członkowie rodziny pracują zawodowo albo nie potrafią w ciasnym mieszkaniu przeprowadzić kilka razy w ciągu dnia odpowiedniej toalety, która wymaga umiejętności i siły. Nie są też w stanie terminowo przygotować właściwych diet w zależności od choroby. Są więc zmuszeni - dla dobra chorego i rodziny - przekazać go do placówki opiekuńczo-pielęgnacyjnej, gdzie znajduje stałą pomoc lekarsko-pielęgnacyjną.
W Witkowie nigdy człowiek nie jest sam, bo zawsze mieszka z nim drugi bliźni. Drzwi pokoi są otwarte, by mieli świadomość, że są w dużej rodzinie cierpiących i opiekujących się nimi. Często podopiecznych orionistek odwiedzają rodziny oraz wolontariusze z Witkowa i ze stargardzkich parafii. Nawet przedszkolaki przybywają do domu opiekuńczego, by obdarzyć przybrane babcie i dziadków życzliwym uśmiechem, wierszami, piosenkami i rysunkami, a nawet tortem. Takie spotkania pozwalają wracać do zdrowia i przedłużać nawet „najdłuższe” życie.
Prawie codziennie celebrowana jest w domu Msza św., podczas której sam Chrystus umacnia schorowane ciała i dusze niemal wszystkich jego mieszkańców. Stargardzcy księża w umiejętny sposób potrafią włączyć w wolontariat na rzecz cierpiących młodzież i starszych ze swoich parafii.
„W naszym Józefowym domu nigdy nie jesteśmy sami - powiedział mi pan Eugeniusz, poruszający się za pomocą wózka - w swoim rodzinnym mieszkaniu ciągle liczyłem godziny i patrzyłem w drzwi, aż przyjdzie z pracy moja córka i zięć. Jesteśmy otoczeni wielką dobrocią znanych i nieznanych pod patronem św. Józefa. W tym budynku naprawdę toczy się życie. A gdy ktoś odchodzi do wieczności, chętnie otaczamy jego łóżko, czuwamy, modlimy się i prosimy Boga o nagrodę dla umierającego”. W Witkowie nikt się nie boi śmierci, bo jest ona wkomponowana w życie. Współczesny, zmaterializowany świat usiłuje omijać śmierć, tak jakby jej nie było. „Idealnie byłoby, gdyby takie domy - marzy pani Joanna, leżąca chora - były w każdym mieście, bo wtedy mogliby częściej odwiedzać nas nasze rodziny. A tak trzeba jechać najbliższym sto i więcej kilometrów, by choć krótko spotkać się z nami”.
Coraz mniej powołań zakonnych sprawia, że w zgromadzeniach jest niewiele sióstr, a tym samym mniejsze możliwości zatrudnienia ich w placówkach opiekuńczych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

107. rocznica objawień Matki Bożej w Fatimie

2024-05-13 07:48

[ TEMATY ]

Fatima

Matka Boża Fatimska

pl.wikipedia.org

Łucja dos Santos wraz z młodszą Hiacyntą Marto

Łucja dos Santos wraz z młodszą Hiacyntą Marto

Dziś przypada 107. rocznica objawień Matki Bożej w Fatimie. Maryja w Fatimie przypomniała, że zdobycie nieba jest celem naszego życia - powiedział PAP kustosz Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach ks. Marian Mucha. Dodał, że objawienia są wciąż aktualne, ponieważ dziś ludzie żyją jakby Bóg nie istniał.

13 maja 1917 r. Matka Boża objawiła się trójce dzieci - rodzeństwu Franciszkowi i Hiacyncie Marto oraz ich kuzynce Łucji dos Santos, w portugalskiej miejscowości Cova da Iria, znajdującej się dwa i pół kilometra od Fatimy na drodze do Leirii.

CZYTAJ DALEJ

Czego tak naprawdę Maryja oczekuje od nas wołaniem z Fatimy?

[ TEMATY ]

Fatima

Maryja

Karol Porwich/Niedziela

Zapewne każdy z nas słyszał o objawieniach Matki Bożej w Fatimie, ale czy tak naprawdę wiemy, co wtedy Maryja chciała nam przekazać? Czy orędzie fatimskie to tylko historia, wydarzenie, sensacja? Co ono oznacza dla mnie, dla mojego życia?

Dziś Fatima jest jednym z największych sanktuariów maryjnych świata. Rocznie odwiedza ją około 4 milionów pielgrzymów i turystów, przy czym największe nasilenie tego ruchu przypada na 13 maja i 13 października, w rocznicę rozpoczęcia i zakończenia objawień.

CZYTAJ DALEJ

Filipiny odwdzięczają się misjonarzom licznymi powołaniami

2024-05-14 18:22

[ TEMATY ]

powołanie

Filipiny

Karol Porwich/Niedziela

W wyspiarskim kraju, jakim są Filipiny liczba pallotyńskich powołań rośnie z roku na rok. O swojej misji opowiadał w Polsce ks. Bineet Kerketta, misjonarz z Indii, rektor pallotyńskiego seminarium na Filipinach.

Księża pallotyni założyli misję na Filipinach w 2010 r., w Bacolod, na północno-zachodnim wybrzeży wyspy Negros. Chociaż Filipiny to kraj chrześcijański (aż 86 proc. ludności to katolicy), Kościół tam wymaga nadal wsparcia. Powodem jest ogromne rozwarstwienie społeczeństwa i przepaść, jaka dzieli biednych i bogatych. Najbogatsi mają w posiadaniu ogromne plantacje trzciny cukrowej i ryżu, a nawet całe wyspy. Najubożsi z trudem mogą się wyżywić. Nawet kościoły mają osobne. Większość działań w parafii prowadzą świeccy i postępują zgodnie ze swoją mentalnością, tradycją i kulturą. Dlatego wciąż ewangelizacja jest potrzebna.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję