Ks. Adam Komisarczyk: - Czy łatwo trafić do Centrum Ottonianum?
Piotr Biesiadziński: - Nie powinno z tym być większych problemów, ponieważ nasz sklep znajduje się zaraz za czerwonym budynkiem Uniwersytetu Szczecińskiego - rektoratem, a jedną przecznicę od Urzędu Miejskiego. Można do nas dotrzeć autobusem nr 70, którego końcowy przystanek mieści się kilka metrów od sklepu. Właściciele samochodów mogą dość łatwo zaparkować pojazd na pobliskich miejscach parkingowych.
- Rozglądając się po pomieszczeniach Centrum Ottonianum, trudno odnaleźć dawny styl sklepu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Tak, wystrój jest zupełnie inny. Naszym zamiarem było stworzyć przyjazny klimat, chcieliśmy, by nasi klienci mogli podejść, a nawet usiąść na chwilę, by dokładnie obejrzeć interesujący ich towar. Sądząc po pierwszych reakcjach, wydaje się, że ten cel udało się nam osiągnąć.
- W sklepie znajdują się nie tylko książki i dewocjonalia.
- Podjęliśmy próbę rozszerzenia oferty sprzedaży o meble, świeczniki, lustra, lichtarzyki, drobne przedmioty codziennego użytku. Te przedmioty, choć nie należą do najtańszych, mają to „coś”, czego brakuje obecnie masowo wytwarzanym produktom. Nic dziwnego, że podobają się wielu klientom. Szczerze mówiąc, gdybym miał większe mieszkanie, sam chętnie bym wiele z nich zakupił.
- Czy prowadzenie Centrum Ottonianum jest zwyczajną pracą?
- Oczywiście, podlegamy takim samym prawidłom rynkowym jak inne podmioty gospodarcze, jednak ta praca daje nam dodatkowo wiele radości i zadowolenia. Staramy się, by nasz sklep stał się alternatywą dla współczesnego konsumpcyjnego stylu funkcjonowania placówek handlowych, zwłaszcza wszechobecnych wielkich marketów i centrów handlowych - hałaśliwych, zatłoczonych, narzucających się klientom krzykliwymi reklamami. Chcielibyśmy łączyć misję apostolstwa dobrego słowa drukowanego i zwykłej ludzkiej życzliwości, zrozumienia, uśmiechu. Wydaje się, że wiele osób tego potrzebuje.