Jesteśmy jako Polacy narodem maryjnym – dobrze to czy źle? Bo różnie na ten temat mówią nawet katoliccy teologowie! Czy nie trzeba się jednak bać tych wszystkich „mędrców”, którym Ty, Matko Boga i ludzi, zawadzasz? Iluż to ludziom, zwłaszcza młodym, pokrętne teorie pseudo-teologów wydarły z rąk różańce? Skąd ten strach, że kult maryjny w Polsce przysłania czy przysłoni Pana Jezusa?
Mówią nam, że Europa żyje i wychowuje się bez ojca – mamy cywilizację bez ojców, mamy wyraźny kryzys ojcostwa. A jeśli jeszcze do tego odbierze się ludziom matkę?! Czy można żyć bez matki? Tak, tak – można… Zobaczmy współczesne domy dziecka, policyjne izby dziecka, dzieci włóczące się po ulicach wielkich metropolii, zauważmy wysiłki adoptowania dzieci przez homoseksualistów. Może dziecko żyć bez matki, oj, może; popatrzmy tylko, jakie jest „szczęśliwe”, jak się „uroczo” kiwa w swej sierocej wegetacji…
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wiara, chrześcijaństwo bez Matki Bożej? Polska bez Tej, co „jasnej broni Częstochowy” bez sanktuariów (czyli także bez Rokitna z Maryją Cierpliwie Słuchającą), bez „Ślubów Jasnogórskich”, pielgrzymek, wieczornego „Apelu”, gromnicy, wianków i kwiecia, święconego w 15 dzień sierpnia? Tylko ten, któremu „Bogiem sławiena Maryja” depcze głowę, może podsuwać ludziom takie pomysły!
Reklama
Owszem: trzeba nam zatroszczyć się o prawdziwy, zdrowy, głęboki kult maryjny – tak, by Ona była nam wzorem do naśladowania w pokornym pełnieniu woli Bożej, by rzeczywiście była wychowawczynią, „przewodniczką pewną do nieba”. Zatrzymywanie się na uczuciach, emocjach czy okazjonalnych deklaracjach oznacza spłycenie pobożności, a nawet kompromitację! Dlatego jako naród zobowiązaliśmy się do odnawiania życia religijnego w Ojczyźnie w uroczystym ślubowaniu, które ponawiamy od dnia 26 sierpnia 1956 roku (…).
(źródło: Kalwaria Rokitniańska. Modlitewnik – przewodnik – śpiewnik)