Reklama

Góral to człowiek honoru

Niedziela bielsko-żywiecka 41/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Piotr Bączek: - Góralskie Światowe Rekolekcje zwykle odbywają się w Rzymie. 20 października po raz pierwszy będą zorganizowane w Polsce, w Szczyrku. Na czym polega ta inicjatywa?

Ks. Jan Gacek: - Jesteśmy przyzwyczajeni, że rekolekcje polegają na tym, że kapłan głosi słowo Boże, a ludzie słuchają. Te rekolekcje będą nieco inne. Owszem, o ich religijny wymiar zadbają zaproszeni duchowni, ale zaprosiliśmy też świeckich. Będą to głównie naukowcy pochylający się nad fenomenem człowieka, nad tym, co go buduje, co go konstytuuje, co jest sensem życia. I choć na co dzień przemawiają językiem naukowym, tu będą mówić o ważnych sprawach językiem prostym, swobodnie dzieląc się swymi przemyśleniami.

- „Perciom prowdy i nadziei po ślebode dlo cłeka”. Taki temat rekolekcji o wolności, prawdzie i człowieku przywodzi na myśl ks. Tischnera.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Wiadomo, że górale byli i są skupieni wokół tego pierwszego kapelana - ks. prof. Tischnera, który zręby góralszczyzny uszlachetnił przez głęboką myśl, powrót do korzeni, przez to, że ich zebrał, zjednoczył, pisząc o nich, niejako ich reklamując. Na rekolekcje zaprosiliśmy osoby, które przyjaźniły się z ks. Tischnerem, zajmują się jego myślą. Będą także inni prelegenci, którzy od strony teologicznej mogliby coś powiedzieć na temat człowieka i podstawowych wartości ludzkich.
Nie bez powodu rekolekcje będą się odbywać w październiku, kiedy wspominamy osobę Jana Pawła II. Tak jak górale zawsze jeździli do niego do Rzymu, tak i teraz chcemy podążać jego śladami. Będziemy w Wadowicach, Kalwarii, Łagiewnikach - na to pielgrzymowanie poświęcamy jeden dzień rekolekcji.

- Na czym polega fenomen góralszczyzny? Co to znaczy być góralem? Czy w ogóle da się to zdefiniować?

- Z pewnością bycie góralem to sprawa urodzenia, wyssania z mlekiem matki topografii miejsca, w którym się żyje. Góry, gdy się spojrzy na nie, do czegoś wzywają i o czymś mówią. A mówią o surowości życia. Można powiedzieć, że ludzie żyjący w górach to ci, których „wykompoł descyk, ukołysoł wiater”. Gdy ten deszczyk przez człowieka przepłynie, rzeźbi w nim charakter. A nieraz to nie tylko deszczyk, lecz i ulewa, nawałnica. Do tego jeszcze wiatr. Wiadomo, że jak halny w górach zawieje, to nawet ludzie się zmieniają. Same warunki życia tworzą fenomen góralszczyzny.
Trudne warunki wymagają z kolei ciężkiej pracy. Ziemia w górach jest skalista i na niej trudno się coś rodzi. Trzeba włożyć dużo wysiłku, żeby tę ziemię ujarzmić. Ta ciężka praca górali hartuje. Topografia im mówi: nie będziecie mieć lekko. Musicie więcej od siebie wymagać, więcej dać, żeby tu być. Trud życia w górach hartuje ludzi.

Reklama

- Mówi się o góralach, że to pobożny lud. Jak wytłumaczyć ową góralską pobożność?

- Rzeczywiście, pobożność odróżnia górali od mieszkańców innych rejonów. Z gór jest bliżej do nieba, w górach łatwiej odkryć Bożą obecność. Zapewne górale ten fenomen spotkania człowieka z Bogiem w górach dobrze odczytali. Do tego tam, gdzie oni żyją, gdzie napotykają na wiele trudności, mogą tak naprawdę liczyć jedynie na Pana Boga, na siebie nie. Jak Pan Bóg nie pobłogosławi, „jak Bozia nie nagodzi, to nie ma co”. Stąd górale nigdy z Panem Bogiem nie zadzierają, liczą sie z Nim na każdym kroku, zawsze wszystko od znaku krzyża i w imię Boże zaczynają. Ta zależność od Bożej Opatrzności jest wpisana w życie ludzi gór. Po drugie, człowiek żyjąc blisko gór widzi, jak sam jest mały. Przecież gdy w górach zagrzmi, zahuczy, to czuje się, że wszystko od Pana Boga zależy. Może górale chcieliby być niezależni, ale się chyba niejeden raz przekonali, że „bez Boga ani do proga”. Można by to nazwać jakimś głębokim przeżywaniem życia w zależności od Pana Boga. Stąd nie żałują Mu czasu, nie żałują też pieniędzy. To widać po kościołach. Jak się jest na Podhalu czy w innych górskich rejonach, widać, że górale Bogu nie żałują.

- Pobożność góralska wynikała też chyba z pielęgnowania tradycji...

- Popatrzmy na to z innej strony: komuniści widzieli w góralszczyźnie wielką siłę religijną. Oni się tego bali. I dlatego walczyli z tradycją góralską. Wiedzieli, że jeśli górale będą swoje tradycje rozwijać, to nie zrobią tego bez Pana Boga. Więc z tradycją trzeba było walczyć, zepchnąć do podziemia, ośmieszyć. Górale i wiara w Boga to są zawsze połączone rzeczywistości.
Myślę, że w życiu górali nie było jakiegoś rozróżnienia między sacrum i profanum. Właściwie wszystko było sacrum, wszystko było powiązane z Panem Bogiem. Górale potrafili sobie wytłumaczyć rzeczywistość, odwołując się do Niego. Jeśli się „nie darzy”, jak nie ma ziemniaków, słabo rodzi zboże - to mówiono: może ja nie żyję tak jak trzeba. Jeśli Pan Bóg nie błogosławi, to znaczy, że w życiu jest coś nie tak.

- Ta zależność wyrażała się zresztą w bogactwie obrzędów.

- Wystarczy wspomnieć, że nie wyjeżdżało się końmi do orki na wiosnę bez specjalnych obrzędów pobłogosławienia - żeby diabeł nie trzymał pługa, żeby się dobrze orało; albo obrzęd wbijania na polach krzyżyków zrobionych z palm wielkanocnych, żeby pole uchronić przed gradobiciem. Wszystkie tym podobne obrzędy były jakimś oddaniem własnego życia w ręce Bożej Opatrzności, co wyrażano w prostych znakach. A te niosły wiarę przez pokolenia.
Kolejna ważna sprawa - siła wiary w rodzinach. Pamiętam, że jak ojciec uczył nas modlitwy, to nie mówił: módlcie się, ale sam najpierw modlił się. Dzisiaj wspominam ojca, który na kolanach zasypiał, bo przyszedł taki zmęczony z pola, a myśmy go budzili, żeby coś zjadł przed snem. I to działało. Jeśli ojciec zmachany kolana zgina, to coś w tym musi być. Dla nas, dzieci, za tym obrazkiem ojca zasypiającego na kolanach szła myśl i pytanie o ważność i doniosłość modlitwy.

- Z drugiej jednak strony, oczywiście generalizując, można wskazać widoczne wady górali. Na przykład pijaństwo...

- Przyjęło się mówić, że górale za kołnierz nie wylewają. Ale ta etykieta jest, jak sądzę, przypisywana niesłusznie. Picie było zawsze wielkim wstydem. Jak się ktoś w barze opił, to się z tym ukrywał, szedł polami, a nie drogą. Ponadto prawdziwy góral musiał liczyć się z honorem rodu. On nosi nazwisko, które zawdzięcza nie tylko sobie, ale i wcześniejszym pokoleniom. W tradycyjnej rodzinie góralskiej ta sprawa jest podnoszona. Mówi się często, że ktoś jest „z pnioka”, że to już czternasty czy piętnasty chłop „z pnioka”, co tą gazdówką rządzi. Bycie „z pnioka” zakorzenia człowieka w wielopokoleniowej spuściznie, a to zobowiązuje. To jest wielka odpowiedzialność. Byłoby wielkim dyshonorem, wielką przewiną, gdyby człowiek się tej tradycji sprzeniewierzył. Prawdziwy góral musi się liczyć z tym dziedzictwem, więc nie może żyć byle jak, byle co gadać. Zawsze się mówiło: Ty wstydu nie możesz przynosić. Dziadek był tym a tym, ojciec był szanowany - więc ty też nie możesz wstydu przynosić. I człowiek musiał się z tym liczyć. Myślę, że w mocnej góralską tradycją rodzinie picie jest wstydem.

- Widać zatem, że w życiu górali dużą rolę odgrywa ambicja...

- Oczywiście. Ambicja u górali jest bardzo ważna. Honor jest postawiony na bardzo ważnym miejscu. Jest takie powiedzenie: „Honor kostuje piniądze. Ale kto mo honor, dlo tego piniądz to jest nic”. Do tego honoru człowiek musi dorastać. Prawdziwy góral powinien być człowiekiem honoru.

- Mamy zatem z jednej strony ów etos górala - człowieka honorowego, pracowitego i pobożnego, a z drugiej naszą codzienność, która nie zawsze do tego etosu dorasta.

- I tu właśnie jest miejsce na działalność Związku Podhalan. Chodzi o to, żeby nie zaprzepaścić tej tradycji, wracać do niej i pielęgnować, co w niej najpiękniejsze. Stąd każdy oddział czy koło powstają po to, by wrócić do korzeni, do chlubnych tradycji, które są w danym regionie. Założyliśmy oddział w Szczyrku, by pielęgnować tradycje szczyrkowskie - żeby je podkreślić jako wartości ważne, można nawet powiedzieć podstawowe, które cechują żyjących tu ludzi i mówią o ich tożsamości. Żeby poznali, skąd są, a przez to - kim są. Stąd pielęgnacja gwary, stroju, muzyki, tańca. By człowiek się przez te fenomeny wyrażał, mówił o swej kulturze, o tym, kim jest. Czemu tak nie miałoby być dalej?
Dziś mówi się wiele o globalizacji, o tym, że człowiek jest kosmopolitą. Ale nie można nie mieć korzeni. Nie możemy o nich zapomnieć, nie możemy się ich wstydzić i trzeba to, co nas określa, pielęgnować. Spotykałem górali mieszkających za granicą - w Europie, nawet w USA; oni wiele razy mówili, że dopiero będąc daleko, pojęli fenomen „małej ojczyzny”.
Określa nas to, kim jesteśmy, z czego się wywodzimy. I przez działalność Związku Podhalan chcemy powracać do korzeni, do tego, co w góralskiej tradycji najlepsze, chcemy to pielęgnować i swoją część dokładać.

2008-12-31 00:00

Ocena: 0 -3

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Turniej WTA w Stuttgarcie - awans Świątek do półfinału

2024-04-19 20:00

[ TEMATY ]

tenis

Iga Świątek

Turniej WTA

PAP/RONALD WITTEK

Iga Świątek świętuje zwycięstwo w ćwierćfinałowym meczu z Emmą Raducanu

Iga Świątek świętuje zwycięstwo w ćwierćfinałowym meczu z Emmą Raducanu

Liderka światowego rankingu tenisistek Iga Świątek pokonała Brytyjkę Emmę Raducanu 7:6 (7-2), 6:3 i awansowała do półfinału halowego turnieju WTA 500 na kortach ziemnych w Stuttgarcie. Jej kolejną rywalką będzie Jelena Rybakina z Kazachstanu.

Świątek, która była najlepsza w Stuttgarcie w dwóch ostatnich latach, wygrała tu 10. mecz z rzędu i pewnie zmierza po trzeci samochód Porsche przyznawany triumfatorce.

CZYTAJ DALEJ

Św. Agnieszko z Montepulciano! Czy Ty rzeczywiście jesteś taka doskonała?

Niedziela Ogólnopolska 16/2006, str. 20

wikipedia.org

Proszę o inny zestaw pytań! OK, żartowałam! Odpowiem na to pytanie, choć przyznaję, że się go nie spodziewałam. Wiesz... Gdyby tak patrzeć na mnie tylko przez pryzmat znaczenia mojego imienia, to z pewnością odpowiedziałabym twierdząco. Wszak imię to wywodzi się z greckiego przymiotnika hagné, który znaczy „czysta”, „nieskalana”, „doskonała”, „święta”.

Obiektywnie patrząc na siebie, muszę powiedzieć, że naprawdę jestem kobietą wrażliwą i odpowiedzialną. Jestem gotowa poświęcić życie ideałom. Mam w sobie spore pokłady odwagi, która daje mi poczucie pewnej niezależności w działaniu. Nie narzucam jednak swojej woli innym. Sądzę, że pomimo tego, iż całe stulecia dzielą mnie od dzisiejszych czasów, to jednak mogę być przykładem do naśladowania.
Żyłam na przełomie XIII i XIV wieku we Włoszech. Pochodzę z rodziny arystokratycznej, gdzie właśnie owa doskonałość we wszystkim była stawiana na pierwszym miejscu. Zostałam oddana na wychowanie do klasztoru Sióstr Dominikanek. Miałam wtedy 9 lat. Nie było mi łatwo pogodzić się z taką decyzją moich rodziców, choć było to rzeczą normalną w tamtych czasach. Później jednak doszłam do wniosku, że było to opatrznościowe posunięcie z ich strony. Postanowiłam bowiem zostać zakonnicą. Przykro mi tylko z tego powodu, że niestety, moi rodzice tego nie pochwalali.
Następnie moje życie potoczyło się bardzo szybko. Założyłam nowy dom zakonny. Inne zakonnice wybrały mnie w wieku 15 lat na swoją przełożoną. Starałam się więc być dla nich mądrą, pobożną i zarazem wyrozumiałą „szefową”. Pan Bóg błogosławił mi różnymi łaskami, poczynając od daru proroctwa, aż do tego, że byłam w stanie żywić się jedynie chlebem i wodą, sypiać na ziemi i zamiast poduszki używać kamienia. Wiele dziewcząt dzięki mnie wstąpiło do zakonu. Po mojej śmierci ikonografia zaczęła przedstawiać mnie najczęściej z lilią w prawej ręce. W lewej z reguły trzymam założony przez siebie klasztor.
Wracając do postawionego mi pytania, myślę, że perfekcjonizm wyniesiony z domu i niejako pogłębiony przez zakonny tryb życia można przemienić w wielki dar dla innych. Oczywiście, jest to możliwe tylko wtedy, gdy współpracujemy w pełni z Bożą łaską i nieustannie pielęgnujemy w sobie zdrowy dystans do samego siebie.
Pięknie pozdrawiam i do zobaczenia w Domu Ojca!
Z wyrazami szacunku -

CZYTAJ DALEJ

Prezydent Duda: kanadyjska Polonia to licząca się społeczność

2024-04-20 07:53

[ TEMATY ]

prezydent

Polonia

Kanada

Andrzej Duda

Karol Porwich/Niedziela

Andrzej Duda

Andrzej Duda

Polonia w Kanadzie to licząca się społeczność; jesteśmy dziś w NATO także dzięki jej wsparciu - mówił w piątek w Vancouver prezydent Andrzej Duda. Prezydent składa wizytę w Kanadzie, w piątek w Vancouver spotkał się z przedstawicielami Polonii.

Prezydent zwracał uwagę, że według szacunków, około 20 mln Polaków żyje dziś poza granicami Polski, z czego w Kanadzie mieszka ponad milion z nich. Jak mówił, ci, którzy czują się częścią polskiej wspólnoty mają często różne poglądy, są różnej wiary. "Jednak łączy nas to, że Polska jest jedna, że nasze korzenie są jedne i nasza pamięć historyczna jest jedna" - mówił Andrzej Duda.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję