Wenezuela to jeden z najzasobniejszych krajów Ameryki Łacińskiej. Uległa jednak radykalnej pauperyzacji na skutek neosocjalistycznych reform Hugo Chaveza i jego następcy, aktualnegoprezydenta Nicolasa Maduro. W konsekwencji ponad 90 proc. Wenezuelczyków żyje w ubóstwie, jedna czwarta społeczeństwa utrzymuje się dzięki pomocy humanitarnej. Przez ostatnie 4 lata, 10 proc. mieszkańców opuściło ojczyznę. W Wenezueli brakuje żywności i podstawowych lekarstw.Teraz nałożone przez rząd antyepidemiczne obostrzenia dodatkowo utrudniły położenie najuboższych, bo nie dociera do nich pomoc organizacji charytatywnych. Na granicy natomiast utknęli emigranci, którzy ze względu na epidemię ani nie mogą powrócić do swych domów, ani wyjechać z kraju. Tę coraz bardziej dramatyczną sytuację opisuje w rozmowie z Radiem Watykańskim bp Mario Moronta, wiceprzewodniczący Episkopatu Wenezueli.
„W Wenezueli panuje ubóstwo i głód. Sytuacja jest bardzo poważna i z dnia na dzień stale się pogarsza. Jest coraz trudniej. Narastają problemy społeczne. Jednym z tego powodów jest fakt, że my wszyscy, którzy jesteśmy gotowi nieść pomoc ubogim, a w szczególności rodzinom, nie możemy tego robić ze względu na ograniczenia wynikające z kwarantanny. Trudno jest dotrzeć do rodzin, do ubogich, aby udzielić im pomocy. Ponadto na granicy znajduje się 12 tys. Wenezuelczyków, bo po raz kolejny została zamknięta granica, zarówno ze strony Kolumbii, jak i Wenezueli. Dzięki Bogu, kolumbijska diecezja Cucuta uruchomiła wielki program pomocy i w ten sposób próbuje zaradzić tej sytuacji. Ale największy problem polega na tym, że my tu w całej Wenezueli nie możemy ruszyć się z miejsca, by odwiedzić i wspomóc tych, którzy potrzebują pomocy.“
Bp Mario Moronta zauważył, że wielkim pocieszeniem dla Wenezuelczyków była niedawna wiadomość z Watykanu o zatwierdzonych przez Papieża dekretach, które umożliwiają beatyfikację Jose Gregoria Hernandeza Cisnerosa. Był on wybitnym lekarzem, założycielem instytutu bakteriologii na uniwersytecie w Caracas. Ze względu na swą bezinteresowną służbę chorym, m.in. w czasie epidemii grypy hiszpanki, był nazywany lekarzem ubogich. Teraz jego bliska już beatyfikacja jawi się jako wielki znak nadziei - uważa wiceprzewodniczący Episkopatu Wenezueli.
Pomóż w rozwoju naszego portalu