Reklama

Obie ręce zajęte

Niedziela małopolska 5/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Marcin Konik-Korn: - Czy pojęcie „dziennikarz katolicki” oznacza jedynie specjalizację tak jak w przypadku dziennikarzy sportowych, sejmowych lub gospodarczych czy jest to raczej przypięcie „łatki”, że dziennikarze ci mogą publikować jedynie w mediach katolickich?

Ks. dr Bolesław Karcz: - Termin „dziennikarze katoliccy” wcale nie musi określać jedynie dziennikarzy pracujących w redakcjach katolickich i zajmujących się jedynie tematyką kościelną. Dziennikarze katoliccy mają taki sam warsztat dziennikarski jak ci, których nie określa się w taki sposób, a ich dodatkowym atutem jest znajomość zagadnień kościelnych i historii Kościoła. To zewnętrzna specjalizacja warsztatowa. Natomiast w dziennikarstwie katolickim chodzi także o pewną kwestię wewnętrzną. O utożsamianie się z Kościołem katolickim i niewstydzenie się go. Czasami jednak próbuje się zepchnąć dziennikarzy katolickich do getta i przekonać, że nie mają oni nic do powiedzenia w sprawach ogólnospołecznych.

- W telewizyjnych czy radiowych debatach o ważnych sprawach Kościoła nie zaprasza się jednak do dyskusji dziennikarzy „Niedzieli” czy „Gościa Niedzielnego”. Ich miejsce zajmują redaktorzy nieutożsamiający się ze stanowiskiem Kościoła...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Każda redakcja dobiera sobie publicystów wedle własnych przekonań. Jeżeli medium próbuje zachować polityczną poprawność, będzie sięgać po takie postaci, które sytuują się na granicy Kościoła. Niby, że znają się na sprawach kościelnych, ale akcentują brak pełnej akceptacji co do działań Kościoła. Jest to postawa zupełnie nieewangeliczna, a nasza postawa powinna być wedle słów „tak-tak, nie-nie”. Ale Jezus mówi także w Ewangeli: „Jeżeli mnie prześladowali, i to was będą prześladować” (J15,20). Dziennikarze katoliccy muszą więc być na to przygotowani.

- Zdarzają się i takie sytuacje, kiedy dziennikarze katolicy są przez swoje niekatolickie redakcje zmuszani do brania udziału w manipulacjach medialnych lub do działań według zasad poprawności politycznej. Jak ma się zachować dziennikarz katolik, który za sprzeciw mógłby zapłacić utratą pracy i co za tym idzie, niemożnością utrzymania rodziny?

- To jest problem. Bo kto takiej osobie i jej rodzinie zapewni byt, kiedy ona straci pracę? Stąd zapewne wielu dziennikarzy boi się wychylać ze swoimi chrześcijańskimi poglądami. Jeżeli w takich przypadkach udaje się dziennikarzowi wykonać jakiś unik, aby nie uczestniczyć w takich czynnościach, to Bogu chwała! Gdyby to miało miejsce w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, sprawa byłaby prostsza. Kościół zabezpieczyłby wtedy taką osobę do czasu, aż znajdzie pracę. Byłby to niesamowity wyczyn, gdybyśmy byli i dziś na tyle solidarni. Także my, księża. Dobrze by było być tak sprawnym organizacyjnie (jako Kościół), abyśmy mogli w takich sytuacjach się sprzeciwić. Abyśmy mogli wyjść z takiej redakcji, trzasnąć drzwiami i powiedzieć: nie będę kłamał ani manipulował!

Reklama

- Niekiedy zdarza się, że katoliccy dziennikarze w dobrej wierze przyjmują postawę klerykalną. Bronią w zaparte podejrzanych spraw w Kościele, oburzając się na samo podejmowanie niewygodnych tematów. Po latach okazuje się, że nie zawsze mieli rację. Przypomina mi się tu szalona obrona bp. Marcinkusa przez włoską prasę katolicką. Okazało się jednak, że faktycznie współpracował z mafią i innymi podejrzanymi organizacjami. Czy taka postawa nie przeczy prawdzie i rzetelności dziennikarskiej?

- Jeżeli mamy dążyć do obiektywnej prawdy, to taka postawa nie jest dobra. Ten klerykalizm wynika niekiedy z tego, że choć pewne problemy w Kościele nie są bardzo poważne, to laickie media zbytnio je rozdmuchują. Wtedy każda kolejna informacja na ich temat każe nam stawiać sobie pytanie: czy to na pewno prawda? Im szybciej zbada się takie sprawy i im bardziej transparentnie przekaże o nich informację ludziom, tym mniejsze zło wyrządzą Kościołowi.

- Kilka tygodni temu redaktor naczelny tygodnika „Idziemy” tak skomentował Kongres Prasy Katolickiej: „Gdzie nam do takich choćby Włoch, w których tygodniowy nakład prasy katolickiej dochodzi do ośmiu milionów? Albo do tak ponoć zlaicyzowanej Francji, gdzie tygodniowy nakład prasy katolickiej przekracza dwa miliony egzemplarzy? A w dziedzinie mediów elektronicznych? Nawet sąsiadująca z nami maleńka Słowacja ma przecież katolicką telewizję naziemną”. A Polskie tygodniki katolickie niemalże walczą o przeżycie. O jednym i powszechnym medium radiowym czy telewizyjnym pod auspicjami Episkopatu, możemy pomarzyć...

- W Polsce, gdzie katolicyzm przeważa, niektórzy dają sobie pewien intelektualny luz. Uznają, że skoro żyją w kraju katolickim i chodzą do kościoła, to im to wystarczy. W laickiej Francji ludzie muszą poszukiwać prawdziwch wartości. Sięgają także do prasy, żeby dowiedzieć się, co Kościół ma im do zaoferowania. Szukają w niej nowego spojrzenia na trudną rzeczywistość. Nasi katolicy czynią niekiedy wręcz przeciwnie - sięgają po media antychrześcijańskie. Zasłaniają się tym, że chcą wiedzieć, jakie argumenty ma przeciwnik. Niemniej jednak kończy się to tym, że ich 4 zł regularnie trafia do kieszeni tych mediów, a nie do redakcji katolickich.

- Nie da się zaprzeczyć, że między mediami katolickimi istnieją pewne gorszące animozje. Najlepszym przykładem jest nieustający ostry spór pomiędzy „Naszym Dziennikiem” a „Tygodnikiem Powszechnym”. Czy nie ma Ksiądz wrażenia, że podział w naszym środowisku jest wprost proporcjonalny do oddalania się od Jezusa Chrystusa w stronę polityki?

- Rektor Seminarium Duchownego z moich czasów - ks. prof. Edward Staniek - uczył nas, że musimy mieć obie ręce zajęte. W jednej należy trzymać Ewangelię, a w drugiej jedną z gazet. Tylko wtedy będziemy potrafili odczytywać Słowo Boże w rzeczywistości. Takiej właśnie potrzeba proporcji: wpierw Ewangelia, a następnie sprawy publiczne. Nadmierne włączanie się w politykę może być niebezpieczne, lecz trzeba uczciwie zauważyć, że nauka społeczna Kościoła, wynikająca z tejże Ewangeli, nie tylko pozwala, ale wręcz nakazuje nam brać odpowiedzialność także za politykę.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. Tadeo z Filipin: na pielgrzymce łagiewnickiej zobaczyłem nadzieję Kościoła

2024-05-05 14:58

[ TEMATY ]

Łagiewniki

Jezus Miłosierny

Małgorzata Pabis

Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy…

Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy…

„Na pielgrzymce do sanktuarium Bożego Miłosierdzia zobaczyłem młodych ludzi, rodziny z dziećmi, nadzieję Kościoła” - mówi ks. Tadeo Timada, filipiński duchowny ze Zgromadzenia Synów Miłości, który uczestniczył po raz pierwszy w bielsko-żywieckiej pielgrzymce do sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Przeszła ona po raz 12. z Bielska-Białej do krakowskich Łagiewnik w dniach od 30 kwietnia do 3 maja br. Wzięło w niej udział ponad 1200 osób.

W połowie lat 90. ubiegłego wieku, kiedy to papież Jan Paweł II odwiedził Filipiny, przyszły kapłan obiecał sobie, że przyjedzie do Polski. Dziś ks. Tadeo pracuje jako przełożony we wspólnocie zgromadzenia zakonnego kanosjanów w Padwie.

CZYTAJ DALEJ

Ks. prof. Tomasik: Pierwszą Komunię św. można przyjąć wcześniej niż w wieku 9 lat

2024-05-05 08:31

[ TEMATY ]

Pierwsza Komunia św.

Karol Porwich/Niedziela

W Kościele katolickim istnieje możliwość wcześniejszej Komunii św. niż w wieku 9 lat, jeżeli rodzice tego pragną, a dziecko jest odpowiednio przygotowane - powiedział PAP konsultor Komisji Wychowania Katolickiego KEP ks. prof. Piotr Tomasik. Wyjaśnił, że decyzja należy do proboszcza parafii.

W maju w większości parafii w Polsce dzieci z klas trzecich szkół podstawowych przystępować będą do Pierwszej Komunii św. W przygotowanie uczniów zaangażowane są trzy środowiska: parafia, szkoła i rodzina.

CZYTAJ DALEJ

Bp Krzysztof Włodarczyk: dojrzałość to mądrość życiowa

2024-05-06 07:53

[ TEMATY ]

maturzyści

Bp Włodarczyk

Marcin Jarzembowski

Znakiem piękna Kościoła są żywe parafie, wspólnoty, w których rodzą się inicjatywy duszpasterskie, gdzie ludzie się jednoczą, a nie dzielą – mówił bp Krzysztof Włodarczyk

Znakiem piękna Kościoła są żywe parafie, wspólnoty, w których rodzą się inicjatywy duszpasterskie, gdzie ludzie się jednoczą, a nie dzielą –
mówił bp Krzysztof Włodarczyk

„Dojrzałość to mądrość życiowa, dzięki której mogę dokonywać wyborów zgodnych z Bożym planem” - mówił bp Krzysztof Włodarczyk, błogosławiąc maturzystom z diecezji bydgoskiej.

Msza św. w Katedrze św. Marcina i Mikołaja w Bydgoszczy była miejscem modlitwy dla zdających w tym roku egzamin dojrzałości. - Matura z pewnością jest jednym z tych momentów, o których mówimy, że są najważniejszymi w naszym życiu, ale czy na pewno? Powiem przekornie: Pan Jezus nie mówi o tym egzaminie nic - mówił ks. Henryk Stippa, który przewodniczył modlitwie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję