Reklama

Kościół

Włochy: sanktuarium w Manoppello żegna swego kustosza

W sanktuarium Świętego Oblicza we włoskim Manoppello odbyło się dziś pożegnanie długoletniego kustosza, kapucyna o. Carmine Cucinellego. Po 16 latach pracy jako kustosz i przełożony miejscowej wspólnoty zakonnej przechodzi on do nowej pracy w mieście Giulianova nad Adriatykiem.

[ TEMATY ]

Manoppello

Włochy

chusta z Manoppello

Ks. Zbigniew Chromy

Każdy kapłan ma stawać się głosem Chrystusa

Każdy kapłan ma stawać się głosem Chrystusa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Volto Santo”, chusta przechowywana w Manoppello, jest tkaniną z bisioru – morskiego jedwabiu, najcenniejszego materiału starożytności, ma rozmiary 17 x 24 centymetrów. Prawdopodobnie jest chustą, która leżała na głowie Jezusa złożonego w grobie. Ewangelia wg św. Jana (J 20,7) mówi, że chustę „leżącą nie razem z płótnami, lecz oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu” znaleźli uczniowie, którzy weszli do pustego grobu po Zmartwychwstaniu Jezusa. Nie wiadomo, w jaki sposób wizerunek utrwalił się na chuście, gdyż morski jedwab nie przyjmuje żadnych substancji barwiących. Utrzymuje się, że jest to obraz z gatunku „ikon nie malowanych ludzką ręką”.

Według legendy król Abgar z Edessy, żyjący w czasach Jezusa, nawiązał kontakt z apostołami i poprosił ich o wierny wizerunek Jezusa. Otrzymał go w postaci przesłanej mu chusty. Z Edessy, dzisiejszej Ufra w południowo-wschodniej Turcji, relikwia trafiła do Konstantynopola, a stamtąd do Rzymu, co zostało udokumentowane w 708 r. Przez całe stulecia relikwie Weroniki były regularnie wystawiane i czczone w bazylice św. Piotra. W średniowieczu uchodziły za największą atrakcję dla pielgrzymów w watykańskiej bazylice. W 1300 r. relikwia była wystawiona podczas pierwszego jubileuszu w historii Kościoła, jako jeden z mirabilia urbis (cudów miasta).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Z bazyliki św. Piotra zniknęła w 1527 r. podczas plądrowania Rzymu (sacco di Roma) lub podczas przebudowy bazyliki. Kolejna legenda mówi, że „Volto Santo” trafiło do Manoppello za sprawą „cudownej interwencji Niebios”: chustę Weroniki miał tu przynieść z Rzymu anioł. Najstarszy dokument potwierdzający obecność w tym mieście bezcennej Chusty pochodzi z 1645 roku. Ojciec kapucyn, Donato da Bomba, opisuje w nim dzieje Volto Santo na przestrzeni ponad stu lat. Na skutek kradzieży i złego przechowywania Chusta uległa w tym czasie poważnym zniszczeniom. Od całkowitego zniszczenia uratował welon doktor Donato Antonio De Fabritiis, który ostatecznie zdecydował się oddać relikwię kapucynom. W klasztorze „o. Clemente da Castelvecchio wyrównał jego postrzępione brzegi, a br. Remigio da Rapino rozpiął płótno na ramach z drewna orzechowego i umieścił je pomiędzy dwiema szybami”.

Reklama

Pierwszy prawdziwą tożsamość tego wizerunku odkrył ponad 40 lat temu o. Domenico da Cese. Od tej pory „Volto Santo” zaczął poznawać cały świat. Od czasu, gdy o. Cucinelli przybył tam w 2004 roku, liczba pielgrzymów zdecydowanie się zwiększyła. To na jego zaproszenie do Manoppello przyjechał Paul Badde, żeby przygotować pierwsze wydanie swojej książki o Świętym Obliczu.

1 września 2006 roku o. Carmine witał papieża Benedykta XVI w progach sanktuarium. To była pierwsza modlitwa papieża po ponad 400 latach przed Świętym Całunem z Jerozolimy (Santissimo Sudario di Gerusalemme), jak był nazywany w Watykanie. Tydzień później sanktuarium w Manoppello otrzymało dekretem papieskim tytuł bazyliki mniejszej.

Dzieki pracy o. Cucinellego Święte Oblicze poznali ludzie w wielu miejscach poza Włochami. 16 stycznia 2020 roku spektakularna procesja w Rzymie wprowadziła kopię Świętego Wizerunku ponownie do Watykanu. O. Carmine ponownie przywrócił w Manoppello święto „Omnis Terra” (ostatnie było obchodzone w 1703 roku), jako trzecie święto związane ze Świętym Wizerunkiem w ciągu roku, razem z błogosławieństwem „Urbi et Orbi” udzielonym tą świętą relikwią.

Podziel się cytatem

2020-09-20 17:37

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Oblicze Jezusa

Niedziela warszawska 11/2019, str. IV

[ TEMATY ]

całun turyński

chusta z Manoppello

Andrzej Tarwid

Spotkanie poświęcone okolicznościom powstania najbardziej znanych obrazów Jezusa Miłosiernego. Od prawej: ks. dr Mirosław Nowak, Grzegorz Górny i Janusz Rosikoń

Spotkanie poświęcone okolicznościom powstania najbardziej znanych obrazów Jezusa Miłosiernego. Od prawej: ks. dr Mirosław Nowak, Grzegorz Górny i Janusz Rosikoń

Współcześni badacze odkrywają zadziwiające podobieństwa między Całunem Turyńskim i Chustą z Manoppello a pierwszym wizerunkiem Jezusa Miłosiernego

Obraz Jezusa Miłosiernego jest najbardziej rozpowszechnionym wizerunkiem Jezusa na kuli ziemskiej. A kult Jezusa Miłosiernego to obecnie najdynamiczniej rozwijający się kult chrześcijański na świecie – powiedział Grzegorz Górny na spotkaniu poświęconym okolicznościom powstania dwóch najbardziej znanych obrazów Jezusa Miłosiernego. Wydarzenie odbyło się w ubiegłym tygodniu w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej (MAW). Prowadził je ks. dr Mirosław Nowak, historyk sztuki i dyrektor MAW. W spotkaniu udział wziął także Janusz Rosikoń, który jest autorem zdjęć do książek – albumów opowiadających o św. Siostrze Faustynie Kowalskiej i bł. ks. Michale Sopoćko zatytułowanych „Ufam” i „Ufający”. Autorem tekstów do tych książek jest Grzegorz Górny. – To niezwykłe, że to, co wyszło z wnętrza jednej osoby rozprzestrzeniło się na cały glob w tak krótkim czasie – podkreślił pisarz.

CZYTAJ DALEJ

Kryzys powołań czy kryzys powołanych?

Tę wspólną troskę o powołania powinno się zacząć nie tylko od tygodniowego szturmowania nieba, ale od systematycznej modlitwy.

Często wspominam pewną rozmowę o powołaniu. W czasach gdy byłem rektorem seminarium, poprosił o nią młody student. Opowiedział mi trochę o sobie, o dobrze zdanej maturze i przypadkowo wybranym kierunku studiów. Zwierzył się jednak z największego pragnienia swojego serca: że głęboko wierzy w Boga, lubi się modlić, że jego największe pasje dotyczą wiary, a do tego wszystkiego nie umie uciec od przekonania, iż powinien zostać księdzem. „Dlaczego więc nie przyjdziesz do seminarium, żeby choć spróbować wejść na drogę powołania?” – zapytałem go trochę zdziwiony. „Bo się boję. Gdyby ksiądz rektor wiedział, jak się mówi u mnie w domu o księżach, jak wielu moich rówieśników śmieje się z kapłaństwa i opowiada mnóstwo złych rzeczy o Kościele, seminariach, zakonach!” – odpowiedział szczerze. Od tamtej rozmowy zastanawiam się czasem, co dzieje się dziś w duszy młodych ludzi odkrywających w sobie powołanie do kapłaństwa czy życia konsekrowanego; z czym muszą się zmierzyć młodzi chłopcy i młode dziewczyny, których Pan Bóg powołuje, zwłaszcza tam, gdzie ziemia dla rozwoju ich powołania jest szczególnie nieprzyjazna. Kiedy w Niedzielę Dobrego Pasterza rozpoczniemy intensywny czas modlitwy o powołania, warto zacząć nie tylko od analiz dotyczących spadku powołań w Polsce, od mniej lub bardziej prawdziwych diagnoz tłumaczących bolesne zjawisko malejącej liczby kapłanów i osób życia konsekrowanego, ale od pytania o moją własną odpowiedzialność za tworzenie przyjaznego środowiska dla wzrostu powołań. Zapomnieliśmy chyba, że ta troska jest wpisana w naturę Kościoła i nie pojawia się tylko wtedy, gdy tych powołań zaczyna brakować. Kościół ma naturę powołaniową, bo jest wspólnotą ludzi powołanych przez Boga, a jednocześnie jego najważniejszym zadaniem jest, w imieniu Chrystusa, powoływać ludzi do pójścia za Bogiem. Ewangelizacja i troska o powołania są dla siebie czymś nieodłącznym, a odpowiedzialność za powołania dotyczy każdego człowieka wierzącego. Myśląc więc o powołaniach, zacznijmy od siebie, od osobistej odpowiedzi na to, jak ja sam buduję klimat dla rozwoju swojego i cudzego powołania. Indywidualna i wspólna troska o powołania nie może wynikać z negatywnych nastawień. Mamy się troszczyć o powołania nie tylko dlatego, że bez nich nie uda nam się dobrze zorganizować Kościoła, ale przede wszystkim z tego powodu, iż każdy człowiek jest powołany przez Boga i potrzebuje naszej pomocy, aby to powołanie rozeznać, mieć odwagę na nie odpowiedzieć i wiernie je zrealizować w życiu.

CZYTAJ DALEJ

Kim była Helena Kmieć?

2024-04-20 16:02

[ TEMATY ]

Helena Kmieć

Fundacja im. Heleny Kmieć

Świecka misjonarka Helena Kmieć została zamordowana w Boliwii

Świecka misjonarka Helena Kmieć została zamordowana w Boliwii

Rozpoczyna się proces beatyfikacyjny świeckiej misjonarki i wolontariuszki Heleny Kmieć, zamordowanej 24 stycznia 2017 r. podczas misji w Cochabambie w środkowej Boliwii. Zginęła od ciosów nożem podczas napadu na ochronkę dla dzieci. W chwili śmierci miała zaledwie 25 lat. - Ona pokazuje, że w XXI w. świętość ludzi młodych jest możliwa i jest realna - mówi KAI przewodniczący Rady KEP ds. Duszpasterstwa Młodzieży bp Grzegorz Suchodolski. W piątek 10 maja o godz. 10.00 w Kaplicy pałacu Arcybiskupów Krakowskich odbędzie się pierwsza sesja trybunału, która tym samym oficjalnie rozpocznie proces wyniesienia Heleny na ołtarze.

Kim była Helena Kmieć?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję