Reklama

Ołtarz w cieniu rocka

Poszukując przyczyn bezprecedensowej sekularyzacji naszego społeczeństwa po 1989 r., nie można pominąć zmian zachodzących w zewnętrznej formie kultu, w tym także zmian dotyczących muzyki liturgicznej. Przy ignorowaniu przepisów liturgicznych zmiany te dążą do zerwania z tradycją i w konsekwencji prowadzą do desakralizacji, a ponieważ muzyka najbardziej przylega do tekstów liturgicznych, niewłaściwy jej dobór może prowadzić nawet do profanacji.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W liście apostolskim „Mane nobiscum Domine” (MND) z 7 października 2004 r., który wprowadzał Kościół w Rok Eucharystyczny (2005), Jan Paweł II napisał: „Eucharystia to wielka tajemnica! Tajemnica, którą trzeba przede wszystkim dobrze celebrować. Trzeba, aby Msza św. zajmowała centralne miejsce w życiu chrześcijan i aby każda wspólnota dokładała wszelkich starań dla jej uroczystego celebrowania, zgodnie z ustalonymi normami, z udziałem ludu, korzystając z posługi różnych osób wypełniających zadania dla nich przewidziane, i z poważną troską o zachowanie sakralnego charakteru, którym powinien odznaczać się śpiew i muzyka liturgiczna”.
W dalszym rozważaniu Papież przypomina o realnej obecności Jezusa Chrystusa w Eucharystii: „W szczególności trzeba pielęgnować, zarówno podczas celebrowania Mszy św., jak i w kulcie eucharystycznym poza Mszą św., żywą świadomość rzeczywistej obecności Chrystusa, dbając o to, by dawać jej świadectwo tonem głosu, gestami, sposobem poruszania się, całym zachowaniem. W związku z tym normy przypominają (...) wagę, jaką należy przywiązywać do chwil milczenia czy to w celebracji, czy w czasie adoracji eucharystycznej. Jednym słowem, konieczne jest, aby całej postawie względem Eucharystii, zarówno szafarzy, jak i wiernych, towarzyszył najwyższy szacunek” (MND 18), aby w zakończeniu wyrazić zdumienie i fascynację, „jak niezrównany skarb Chrystus powierzył swemu Kościołowi” (MND 29).
Niech powyższe fragmenty, podane Kościołowi przez jego widzialną Głowę, posłużą do przemyślenia naszego uczestnictwa we Mszy św. i niech zastąpią wszystkie czcze wywody na temat tego niechlubnego zdarzenia, jakim była tzw. rockowa Msza św. w kościele pw. Świętych Bonifacego i Stanisława w Świnoujściu (nb., organizatorom przyświecał szczytny cel uczczenia rocznicy śmierci i zbliżającej się beatyfikacji Jana Pawła II). Wszak Świnoujście objawiło w całej pełni, że „gitara i bębenek” w kościołach wielu innych miejscowości zdają się wyznaczać kierunek rozwoju „muzyki liturgicznej” na Mszach z udziałem dzieci i młodzieży. Argument?! - bo w kościele jest smutno. Tak. Zaprośmy jeszcze kabaret, przynieśmy miśki, lalki i samochodziki i … zaśpiewajmy na Ofiarowanie: „Taki gruby, taki chudy może świętym być!”. Od razu weselej. Tylko, czy to jest Msza św.? Czy tak powinna wyglądać muzyczna oprawa liturgii? Nie zamierzam polemizować ze zwolennikami tego typu ekscesów. Najwyższy czas, abyśmy nie poprzestawali na delektowaniu się kremówkami i żarcikami na temat Ojca Świętego, a przejęli się jego nauczaniem i troską o kształt i muzyczną oprawę liturgii eucharystycznej, która jest skarbem całego Kościoła, nie zaś własnością księdza, grupy ludzi, organisty czy zespołu muzycznego. Nauczanie to jest głęboko zakorzenione w Tradycji Kościoła. Zanim jednak przybliżę ważniejsze przepisy odnośnie do muzyki sakralnej, konieczne jest przypomnienie treści, jaką niesie słowo „Msza”.

Reklama

Missa

W znaczeniu teologicznym Msza św. jest bezkrwawą ofiarą Jezusa Chrystusa, którą kapłan - Alter Christus - składa na ołtarzu w obecności i przy czynnym udziale wiernych. Jest więc za każdym razem celebracją wydarzeń Wielkiego Tygodnia, od Niedzieli Palmowej poprzez Triduum Sacrum do Niedzieli Zmartwychwstania. Dlatego stanowi duchowe centrum życia Kościoła powszechnego oraz każdego wiernego indywidualnie. W tym kontekście śpiewy mszalne, stałe i zmienne (ordinarium i proprium missae), są swoistym komentarzem do celebrowanych tajemnic naszej świętej wiary i stanowią integralną część liturgii. Części stałe: Panie, zmiłuj się, Chwała na wysokości Bogu, Wierzę, Święty, Baranku Boży (łac. ordinarium missae: Kyrie, Gloria, Credo, Sanctus, Agnus Dei) występują w każdej uroczystej Mszy św., a w ciągu wieków powstawały do nich godne melodie, poczynając od średniowiecznego chorału gregoriańskiego, późniejszej polifonii, homofonii aż do współczesności. Cykl części stałych opracowany przez kompozytora nosi również nazwę „msza”, ale odnosi się do formy muzycznej i zwykle doprecyzowana jest określeniem tonacji, okoliczności, dla których powstała i nazwiskiem kompozytora, np. Msza h-moll J. S. Bacha, Msza koronacyjna C-dur W. A. Mozarta, „Missa solemnis” L. van Beethovena. Mówiąc o mszy w znaczeniu formy muzycznej, nie nazywamy jej „święta”. Wiele tego typu kompozycji powstało z przeznaczeniem do wykonania koncertowego jako muzyka sakralna, lecz ze względu na duże rozmiary nie przystają one do liturgii, w której dwa czynniki: actio i contemplatio powinny zachować zarówno proporcje, jak i płynność przebiegu. Inne, mające zwartą budowę (np. niektóre msze Mozarta), mogą być wykonane w ramach liturgii z tym, że lud nie powinien pozostawać biernym słuchaczem, lecz może wtedy wykonać części zmienne. Z kolei śpiewy tzw. zmienne (proprium missae), jako antyfony na Wejście, Ofiarowanie i Komunię, treściowo wynikają z okresu liturgicznego, święta, bądź uroczystości i, pierwotnie śpiewane po łacinie, z czasem zostały zastąpione przez stosowne pieśni w językach narodowych. Części stałych nie należy zastępować pieśniami, zaś śpiewy zmienne powinny być dobierane z uwzględnieniem treści antyfon, liturgii słowa, czynności liturgicznej lub tajemnicy dnia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Co mówią dokumenty?

Po tym niezbędnym wyjaśnieniu łatwiej będzie nam przyjąć przynajmniej niektóre wytyczne Kościoła pochylającego się z ogromną troską nad muzyką wprowadzaną do liturgii:
- Konstytucja o świętej liturgii, „Sacrosanctum concilium” (SC), Soboru Watykańskiego II w VI rozdziale, określając służebną rolę muzyki w liturgii, wskazuje na jej nadrzędny cel, „którym jest chwała Boża i uświęcenie wiernych” (SC 112). Nie eksponując siebie samej ani wykonawców, muzyka serdeczniej wyraża modlitwę, przyczyniając się do jednomyślności i nadając uroczysty charakter obrzędom świętym. Jakkolwiek w liturgii może funkcjonować muzyka instrumentalna, to w połączeniu ze słowem nabiera szczególnego znaczenia, jednocząc wspólnotę serc i kierując pieśń pochwalną ku Bogu.
- Instrukcja „Musicam Sacram” (MS) stawia muzyce sakralnej określone wymagania, aby mogła znaleźć się w liturgii, mianowicie powinna odznaczać się „świętością i doskonałością formy” (MS 4a). Takie przymioty Instrukcja odnajduje w śpiewie jednogłosowym: chorałowym i ludowym, w polifonii dawnej i nowszej oraz w muzyce organowej i granej na instrumentach dopuszczonych do użytku w kościele (MS 4b). Pozostaje sprawą dyskusyjną, czy muzyce można przypisać świętość i co ewentualnie przesądzałoby o niej: interwał, melodia, tonacja, akord?… Dźwięk sam w sobie jest neutralny, tzn. trudno mu przypisywać konotacje ze sfery sacrum czy profanum, ale już sekwencja dźwięków, realizowana przez określone instrumenty, połączona z rytmem i dynamiką z pewnością nasuwa konkretne skojarzenia i odczucia. Jeżeli więc muzyka nie sprzyja modlitewnemu skupieniu, lecz raczej prowokuje do podrygiwania, to z pewnością nie ma w/w przymiotów i z całą pewnością w zamyśle twórcy nie była komponowana z przeznaczeniem dla liturgii (nie spotkałem nigdy tańczących przy chorale gregoriańskim czy polifonii renesansowej). Oddzielnie należałoby potraktować piosenkę religijną, o czym poniżej.
- Instrukcja Episkopatu Polski o muzyce liturgicznej po Soborze Watykańskim II (IEP) podkreśla powszechny charakter Eucharystii: „Ponieważ liturgia jest dziełem całego Ludu Bożego, dlatego podczas jej sprawowania należy mieć na względzie dobro duchowe wszystkich zgromadzonych bardziej niż poszczególnych jednostek. Ten wzgląd należy mieć zawsze na uwadze przy włączaniu w ramy liturgii odpowiednich śpiewów” (IEP 9). I zaraz dodaje: „Wszystkie śpiewy przeznaczone do użytku liturgicznego mają mieć aprobatę Konferencji Episkopatu Polski albo przynajmniej Władzy Diecezjalnej” (IEP 10). „Podczas liturgii nie wolno wykonywać muzyki mającej charakter wyraźnie świecki, np. jazzu, big-beatu itp. Muzyka ta nie jest zgodna z duchem i powagą liturgii, nie sprzyja jej refleksyjnemu przeżywaniu, a ponadto często wyłącza całe zgromadzenie wiernych od udziału w śpiewie” (IEP 20).
Instrukcja zabrania wykonywania w liturgii piosenek religijnych (IEP 15), które mimo że często zawierają w sobie pogłębioną treść duchową (np. „Barka”, „Zjednoczeni w Duchu”), to jednak nie nadają się do liturgii ze względu na banalną linię melodyczną i taneczny rytm. Muzyka z religijnymi tekstami może być wykonana podczas specjalnych nabożeństw, nad którymi pieczę powinni sprawować duszpasterze, dbając o ich religijny charakter, uszanowanie miejsca oraz o dobro duchowe uczestników (IEP 20).
Instrukcja odnosi się także do instrumentarium w liturgii, wskazując na organy piszczałkowe, które „należy mieć w wielkim poszanowaniu”, ponieważ ich „brzmienie dodaje ceremoniom kościelnym majestatu, a umysły wiernych podnosi do Boga” (IEP 28). Dopuszczone są także inne instrumenty „z wyjątkiem tych, które są zbyt hałaśliwe lub wprost przeznaczone do wykonywania współczesnej muzyki rozrywkowej. Wyłącza się z użytku liturgicznego, zgodnie z tradycją, takie instrumenty, jak: fortepian, akordeon, mandolina, gitara elektryczna, perkusja, wibrafon itp.” (IEP 29).
Ponieważ liturgia eucharystyczna nie pozwala „zaistnieć” wielu wartościowym kompozycjom z zakresu szeroko rozumianej i ze wszech miar godnej wykonania muzyki religijnej, Kongregacja Kultu Bożego wydała Instrukcję o koncertach w kościołach (IOK), która precyzuje, jaką muzykę można wykonać w świątyni i jakie warunki powinny towarzyszyć takiemu koncertowi. Powołując się na kan. 1210 KPK, Instrukcja przypomina: „W miejscu świętym dopuszcza się tylko to, co służy sprawowaniu i szerzeniu kultu, pobożności i religii, a zabrania się tego, co jest obce świętości miejsca” (IOK 8). I nieco wcześniej: „…kościołów nie można uważać za zwyczajne miejsce «publiczne», mogące służyć wszelkiego rodzaju zgromadzeniom. Są to miejsca święte, przeznaczone wyłącznie i na stałe, od momentu ich konsekracji lub poświęcenia, do sprawowania kultu Bożego. (…) W niespokojnym i pełnym zgiełku społeczeństwie, zwłaszcza w wielkich miastach, kościoły są również miejscem, gdzie w ciszy i modlitwie ludzie znajdują duchowe uspokojenie lub światło wiary. Jednakże dzieje się tak tylko wtedy, gdy kościoły zachowują swoją tożsamość” (IOK 5).
Skądinąd wiemy, że kościoły są doskonałymi i często jedynymi salami koncertowymi ze względu na dużą kubaturę i dobrą akustykę. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom, a zarazem dbając o świętość miejsca, Instrukcja przyjmuje następującą zasadę: „Jest niezgodne z prawem wykonywanie w kościele muzyki, która nie zrodziła się z inspiracji religijnej i została skomponowana z myślą o określonych środowiskach świeckich, niezależnie od tego, czy jest to muzyka dawna, czy współczesna, czy stanowi dzieło reprezentujące najwyższy poziom, czy też posiada charakter sztuki ludowej. Jej wykonywanie oznaczałoby brak szacunku wobec świętości kościoła, a także samego utworu muzycznego, który nie powinien być wykonywany w niestosownym dla niego kontekście” (IOK 8).
Poza obrzędami liturgicznymi można wykonać w świątyni muzykę sakralną: wokalną, organową i instrumentalną, która np. ze względu na wielkość formy nie mieści się w liturgii, a także muzykę religijną do tekstów biblijnych czy mszalnych. Organizatorzy koncertu powinni zwrócić się do ordynariusza z prośbą o zezwolenie, przedkładając program z wyszczególnieniem tytułów utworów oraz ich autorów. Zezwolenie na koncert w kościele, szczegółowym aktem administracyjnym wydaje każdorazowo ordynariusz, zasięgając rady komisji diecezjalnej ds. liturgii i muzyki sakralnej (jedno zezwolenie obejmuje organizację jednego koncertu). Na organizatorach spoczywa odpowiedzialność cywilna za ewentualne szkody, zobowiązanie do pokrycia kosztów i uporządkowania miejsca. Wstęp do kościoła powinien być bezpłatny, a strój i zachowanie tak wykonawców, jak i słuchaczy nie może naruszać sakralnego charakteru miejsca. Muzycy nie powinni występować w prezbiterium, a szczególnym szacunkiem należy otoczyć ołtarz, ambonę oraz miejsce przewodniczenia celebransa. Najświętszy Sakrament powinien zostać przeniesiony na czas trwania koncertu w bezpieczne i przyozdobione miejsce. Ważnym byłby stosowny komentarz, pogłębiający duchowe uczestnictwo oraz zrozumienie muzyki przez słuchaczy (IOK 10).

Zamiast zakończenia

Czy w świetle przytoczonych dokumentów powinna się zdarzyć tzw. Msza rockowa?
Z tym pytaniem pozostawiam wszystkich mających wpływ na piękno liturgii. Składam podziękowanie wielu kapłanom, zakonnicom i organistom, którzy podejmują trud uczenia - zwłaszcza dzieci przygotowujące się do pełnego uczestnictwa w Eucharystii - wartościowych śpiewów. W dobie „kultury hiphopowej”, czyli stawiania wszystkiego na głowie, Kościół ma stanowić wyraźną przeciwwagę, jako że głowa ku górze wzniesiona być musi, aby cała reszta mogła się na właściwym miejscu odnaleźć.
W Nieszporach z wtorku IV tygodnia modlimy się: „Będę Ci śpiewał wobec aniołów, pokłon Ci oddam w Twoim świętym przybytku” (Ps 138). Warto nad tymi słowami się zatrzymać przed wejściem na chór i do prezbiterium, by obudzić w sobie świadomość - każdy według powołania - że nie śpiewamy dla siebie, ale dla Pana Boga, a jeżeli przyjdzie nam ochota zaśpiewania byle czego, może lepiej zachować … silentium sacrum (święte milczenie).

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Zmarł ks. Zbigniew Nidecki

2024-04-29 12:13

Materiały kurialne

Śp. Ks. Zbigniew Nidecki

Śp. Ks. Zbigniew Nidecki

Odszedł do wieczności ks. kan. Zbigniew Nidecki, kapłan diecezji zielonogórsko-gorzowskiej.

W piątek 26 kwietnia 2024 r., w 72. roku życia i 43. roku kapłaństwa, zakończył swoją ziemską pielgrzymkę śp. ks. kan. Zbigniew Nidecki, emerytowany kapłan naszej diecezji.

CZYTAJ DALEJ

To praca jest dla człowieka

2024-04-29 15:37

Magdalena Lewandowska

Do parafii na Nowym Dworze przybyły liczne poczty sztandarowe i przedstawiciele Dolnośląskiej Solidarności.

Do parafii na Nowym Dworze przybyły liczne poczty sztandarowe i przedstawiciele Dolnośląskiej Solidarności.

W parafii Opatrzności Bożej na Nowym Dworze we Wrocławiu modlono się w intencji ofiar wypadków przy pracy.

Eucharystii, na którą licznie przybyły poczty sztandarowe i członkowie Solidarności, przewodniczył o. bp Jacek Kiciński. – Dzisiaj obchodzimy Światowy dzień bezpieczeństwa i ochrony zdrowia w pracy oraz Dzień pamięci ofiar wypadków przy pracy i chorób zawodowych. Cieszę się, że modlimy się razem z bp. Jackiem Kicińskim i przedstawicielami Dolnośląskiej Solidarności – mówił na początku Eucharystii ks. Krzysztof Hajdun, proboszcz parafii i diecezjalny duszpasterz ludzi pracy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję