Reklama

Wszystko, co otrzymałem, darem jest...

Niedziela podlaska 37/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KATARZYNA SZKARPETOWSKA: - Panie Kazimierzu, na początek proszę, by powiedział Pan kilka słów o sobie.

KAZIMIERZ KOCHAŃSKI: - Urodziłem się w Zalesiu Górnym, uroczej miejscowości, gdzie wiosną kwitły plejady sasanek (dziś mam je na działce, aby przypominały dzieciństwo), a w lecie na podwórku można było zbierać grzyby. Świat przyrody na wyciągnięcie ręki. W domu mojego dzieciństwa gościł poeta Zbigniew Bieńkowski, alpinista i fotografik Bogdan Łopieński.
Po latach, gdy spotkałem p. Zbigniewa, kojarzył mnie z tamtych czasów jako dziecko mające zdolność do słowotwórstwa. Trochę innego niż powszechne u dzieci pięcioletnich. Już wtedy posiadałem cechy włóczykija; gdy „nigdzie mnie nie było”, to z pewnością trzeba było udać się do dróżnika kolejowego. Tam byłem. Potrzeba „łazikowania” pozostała we mnie. Od 1971 r. mieszkam w Grójcu. Służę memu miastu jako radny drugą kadencję, pełniąc nawet funkcję wiceprzewodniczącego. Przedtem - bardzo w to wierzę - uczyłem i wychowywałem grójecką młodzież.

- Jakie są Pana „związki” z ziemią podlaską?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Moja żona pochodzi z miejscowości Ogrodniki k. Łochowa (dekanat łochowski). Tu powraca natchnienie, gdy nagle gdzieś odpłynie. W pokoju babci mojej żony powstało wiele wierszy; między innymi te, które znalazły się w psałterzu poezji religijnej „A Duch wieje kędy chce”. Tu pisałem cykl artykułów do prasy regionalnej pt. „Rekolekcje świeckie”. Tu uczestniczę w przedsięwzięciach kulturalnych. Nawet odznaczono mnie Medalem Paderewskich. „Wprowadziłem” na te tereny poprzez „Głos Łochowa” ks. Krzysztofa Jarosza, autora kazań najkrótszych, jakie udało mi się w życiu słyszeć.

- Kiedy Pan zaczął interesować się poezją?

- Wiersze lubiłem zawsze. Uczyłem się ich na pamięć z dużą łatwością. Recytowałem, gdy zaistniała taka potrzeba. Sam zacząłem pisać na około rok przed maturą. Zaangażowałem się wtedy również w propagowanie nowej notacji muzycznej, zwanej izomorfem. Miałem publikacje w gazecie ogólnopolskiej. Moje próby poetyckie wysyłałem do działów dla debiutantów w znanych wówczas periodykach. Zaskoczyła mnie bardzo skrajność ocen moich wierszy. Tych samych wierszy. Uznałem więc, że będę decydentem w moich sprawach i zaufałem talentowi.

Reklama

- Skąd czerpie Pan natchnienie?

- Z dookolnego świata. Każdy z moich tekstów - wiersze, teksty piosenek, fraszki - to prawdziwe życie i moja jego percepcja. Nie odwołuję się do klasyków literatury, filozofów, wydarzeń z mitologii... Nie opisuję widzianych obrazów. Słowem, buduję własne obrazy. Mogące się podobać lub nie.

- Czego Pan szuka w poezji?

- Mógłbym powiedzieć najprościej, że niczego. Poetycko przetwarzam to, co znalazłem. Co mnie zafascynowało. Co wydało mi się ważne, istotne. Czym chcę się podzielić z bliźnim. Nie chcę, aby za wszelką cenę nazywano mnie poetą. Owszem, cieszę się, iż grono literatów doceniło wartości artystyczne w moich utworach. Że znalazłem się pośród członków Związku Literatów Polskich. Ale się z tym nie obnoszę.

- Jak Pan by określił swoją twórczość?

- To najczystsza prawda. Bywa, że gorzka. To zupełnie prywatna refleksja nad codziennością i o codzienności. Niczego nikomu nie wskazuję, nie nakazuję moim pisaniem. Uświadamiam innym, co mnie się opłaciło, a co mogło nadać mojemu życiu niewłaściwy kierunek. Wybór należy do czytającego - szanuję jego prywatny odbiór.

- W swoim dorobku ma Pan wiele wierszy o tematyce religijnej. Jaki jest świat wiary przedstawiony w Pana wierszach?

- Wspomniałem wcześniej, że takie wiersze powstały i znalazły sobie dobre miejsce. „Moja wiara z kamienia, a tą się nie kupczy” - napisałem w jednym z wierszy. Wybór moich wierszy nosi tytuł „Kolekta”. Świat wiary w nich pomieszczony jest pełen ufności Bogu. Człowiekowi upadłemu, bądź upadającemu, raz jeden ośmieliłem się podpowiedzieć w wierszu „Do syna Ziemi”:
„... ty, lgnąc sercem do ulicy,
wsłuchany - czemu - w ziemi tętno,
wstań, opatrując ranną pamięć
i chromą laską uderz w piekło”.

- Jaki jest Bóg, w którego wierzy Kazimierz Kochański?

- Jest jedyny. Jest miłością. Jest Stwórcą. Gdy uczeń na mojej lekcji religii wspomniał coś o Darwinie i jego teorii dotyczącej początków człowieka, nie wiem, jak się do tego odnieść i skąd się to we mnie wzięło, ale riposta była szybka i prosta: „A ja miałem to szczęście, że ominęła mnie ewolucja i od razu byłem człowiekiem”. Zatem i wiara podświadoma.

- Jakiś czas temu gościł Pan na łamach „Gazety Lokalnej” oraz „Głosu Łochowa” z autorskim cyklem pt. „Rekolekcje świeckie”. Jakie sprawy, ważne tematy poruszał Pan w ramach tegoż cyklu?

- Uzupełniałem niejako to, co dane mi było słyszeć w świątyniach. Niczego nie podważałem. Nie komentowałem mądrości. Mądrości oczywistych i wiarą popartych. Chciałem uświadomić, również sobie, wartość tego, co ja głoszę. Dowiedzieć się, czy ważkość moich spostrzeżeń ma jakiekolwiek odniesienie wobec pewników zastanych i nierzadko głęboko utrwalonych. I dowiedziałem się; pytano o kolejne artykuły. Ale gazety przestały się ukazywać. Pisałem o gołosłowiu. O naiwności ludu. Napominałem niejako o niezbędności „czuwania”. „Wszyscy będziemy bogaci”, było takie „modne hasło”. I niektórzy są.

- Niebawem do rąk czytelników trafi antologia zatytułowana „Pod rodzinnym niebem”, przygotowana z okazji dziesięciolecia Grupy Poetyckiej IWA, do której Pan również należy. Jakie wiersze Pana autorstwa będziemy mogli w niej znaleźć?

- Trudno mi jednoznacznie powiedzieć, co autorzy antologii zechcą zaprezentować z materiału, który im zaproponowałem. Liczę na garść fraszek, przykłady opowiadań, kilka wierszy. Może tekst którejś z pastorałek? Mam takie dwie nagrane przez firmę Acte’ Prealable na płycie „Gdy ziemię cichym snem”. Moim zdaniem mądre i piękne.

- Jakich wskazówek udzieliłby Pan młodemu człowiekowi, który po raz pierwszy sięga po pióro?

- Niech pisze prawdę. Kłamstwem wcześniej czy później pogardzą. Nie warto oszukiwać czytelnika i siebie. Świat nieprawdziwy zawsze pozostaje nieprawdziwy. Fikcja pozostaje fikcją. Czy warto im dedykować życie?

- Jest coś, co by Pan zmienił w życiu, gdyby miał możliwość cofnąć czas?

- Wszystko, co otrzymałem, jest darem. Takim, jakim jest. Ja uwzględniałem w moim życiu przemyśliwanie przyszłości. Mam udział w tym, co posiadam. Zmian żadnych nie wniósłbym, bo utraciłbym to, co mnie zaskoczyło i ubogaciło moje życie. Nie ma pewności, że to, co mnie ominęło, byłoby lepsze dla mnie i mojej rodziny.

- Za co w życiu jest Pan wdzięczny Bogu najbardziej?

- Za to, że mnie nigdy nie opuścił. Że dał mi syna zdrowego i mądrego, choć w swoim czasie ludzie medycyny nie dawali mu szans nawet na narodziny. Że oszczędził żonę i syna w dwóch różnych wypadkach z udziałem samochodów. Za ciągłą opiekę nad moją rodziną.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan: papież będzie przewodniczył procesji Bożego Ciała na tradycyjnej trasie

2024-05-04 12:54

[ TEMATY ]

Watykan

Grzegorz Gałązka

2 czerwca b.r. w niedzielą po uroczystości Bożego Ciała Ojciec Święty będzie o godzinie 17.00 przewodniczył Mszy św. w bazylice św. Jana na Lateranie, a następnie procesja przejdzie do bazyliki Santa Maria Maggiore, zaś Ojciec Święty udzieli tam błogosławieństwa eucharystycznego - poinformowało Biuro Papieskich Ceremonii Liturgicznych.

O ile wcześniej papieże przewodniczyli procesjom Bożego Ciała na placu św. Piotra, to Paweł VI przewodniczył im w poszczególnych parafiach Rzymu. Natomiast św. Jan Paweł II wprowadził zwyczaj ich odbywania w czwartek Bożego Ciała na trasie między bazylikami św. Jana na Lateranie i Matki Bożej Większej.

CZYTAJ DALEJ

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

[ TEMATY ]

Matka Boża

świadectwo

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

To była środa, 15 sierpnia 1951 roku. Wielka uroczystość – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Tam, dziękując za wszystkie łaski, żegnając się z Matką Bożą i własnym życiem, kobieta, nie prosząc o nic, otrzymała uzdrowienie. Do domu wróciła jak nowo narodzona. Gdy zgłosiła się do kliniki, lekarze oniemieli. „Kto cię leczył, gdzie ty byłaś?” „Na Jasnej Górze, u Matki Bożej”. Lekarze do karty leczenia wpisali: „Pacjentka ozdrowiała w niewytłumaczalny sposób”.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: miłość owocna i radosna dzięki wzajemności

2024-05-04 17:05

Archiwum ks. Wojciecha Węgrzyniaka

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Najważniejszym przykazaniem jest miłość, ale bez wzajemności miłość nigdy nie będzie ani owocna, ani radosna - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej 5 maja.

Ks. Węgrzyniak wskazuje na „wzajemność" jako słowo klucz do zrozumienia Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej. Podkreśla, że wydaje się ono ważniejsze niż „miłość" dla właściwego zrozumienia fragmentu Ewangelii św. Jana z tej niedzieli. „W piekle ludzie również są kochani przez Pana Boga, ale jeżeli cierpią, to dlatego, że tej miłości nie odwzajemniają” - zaznacza biblista.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję