Reklama

Czas najważniejszych inwestycji

Niedziela małopolska 12/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

AGNIESZKA KONIK-KORN: - Czy nieustannie włączony telewizor będzie miał jakiś wpływ na rozwój najmłodszych?

ANNA KUCHARSKA-ZYGMUNT: - Taka praktyka na pewno nie jest godna polecenia, bo niczemu dobremu nie służy. Dodatkowe decybele i migocący ekran na dłuższą metę męczą nawet dorosłego krzątającego się wokół domowych obowiązków. Gdy mamy nadmiar bodźców, mówimy, że „własnych myśli nie słyszymy”. Mam wątpliwości, czy przy wciąż włączonym telewizorze w ogóle mamy te własne myśli - wszak cały czas jesteśmy bombardowani jakimiś treściami. Uwaga jest rozproszona pomiędzy tym, czym się zajmujemy, a „Panem Telewizorem”. A więc nie jesteśmy w pełnym kontakcie z własnym dzieckiem: przerywamy czytanie wierszyka, żeby wysłuchać prognozy pogody albo najnowszych wieści o katastrofie. Nie da się zbudować nastroju „bycia razem”, takiego spokojnego, bardzo potrzebnego do stworzenia bliskości i poczucia bezpieczeństwa, gdy w tle wciąż mamy intruza.
Dziecko tym bardziej jest zmęczone dodatkowym, niepotrzebnym „szumem”. Niedojrzały układ nerwowy będzie miał problem z zapanowaniem nad chaosem dźwięków i obrazów. Trudniej skoncentrować uwagę na jakiejkolwiek zabawie, zadbać o precyzję potrzebną np. do zbudowania stabilnej wieży z klocków, gdy co chwilę przerwa na reklamę atakuje głośniejszym tekstem czy muzyką. No i oczywiście, nie mamy kontroli nad tym, jakie treści docierają do dziecka. Nie wiadomo, w którym momencie zaczyna uważniej słuchać jakiejś audycji ani nie wiemy, co z tego rozumie.

- Jaki wpływ na rozwój psychiczny i emocjonalny dziecka może mieć długie oglądanie bajek?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Wystarczy poobserwować dziecko, które za długo oglądało program telewizyjny - zwykle jest rozdrażnione, marudne, a jeżeli to my wyłączyliśmy odbiornik, bywa agresywne. Nawet jeśli oglądało łagodną i pogodną historyjkę. Dzieje się tak dlatego, że dla dziecka nie jest naturalne zbyt długie siedzenie w jednej pozycji ze wzrokiem utkwionym niemal w jeden punkt. Jednocześnie oglądane treści są zwykle angażujące na tyle, że dziecko nie przerywa oglądania pomimo narastającego dyskomfortu. O stopniu „zanurzania się” małego odbiorcy w wirtualny świat może świadczyć to, że nie reaguje on zwykle od razu, gdy się do niego mówi. Trzeba powtarzać, a niekiedy nawet go dotknąć, żeby powróciło ze swojej „nibylandii”.
Trzeba też mieć świadomość, że każda bajkowa opowieść niesie ze sobą treści, które opowiadają o świecie w określony sposób. Pokazuje wzorce zachowań, jest utrzymana w wybranej konwencji estetycznej. Dziecko jest bezbronnym odbiorcą - nie ma doświadczenia, krytycyzmu, dystansu. Dlatego to dorośli są odpowiedzialni za repertuar medialny, który udostępniają dzieciom. Warto sprawdzić, czy przekazuje on te wartości, do których my je chcemy wychować. Warto pomóc przedszkolakom i uczniom wybrać pożyteczne programy edukacyjne, rozwijające poznawczo i mogące rozbudzić zainteresowania przyrodą, sztuką, kulturą, techniką itd.
Im dzieci starsze, tym częściej oglądają różne programy razem z nami. Namawiam, żeby nie pozostawiać bez komentarza tego, co nam się wydaje wątpliwe moralnie, czy wręcz złe. Dzieci mają prawo wiedzieć, jakie są poglądy ich rodziców i dlaczego z czymś się zgadzają lub nie.
Agresja, wulgarność, prostactwo oraz wszelkie inne szkodliwe treści są pokazywane w mediach w dużej przewadze w stosunku do treści budujących, prospołecznych, kulturalnych. Tworzą one tzw. syndrom złego świata (*The Mean World Syndrom - określenie psychologicznego efektu oglądania przemocy i ciemnych stron życia w mediach) - rodzą lęki, rozbudzają niezdrowe zainteresowania, uczą przemocy, demoralizują. Niestety, dotyczy to również wielu produkcji przeznaczonych dla młodych widzów.

- Czy są jakieś granice wiekowe, od których można zacząć włączać dzieciom bajki? Jaki czas spędzony na oglądaniu bajek jest dla dziecka optymalny?

- Bajki są dzieciom potrzebne. Najlepiej te opowiadane lub czytane przez rodziców. Oczywiście, dzieci mogą też oglądać bajki. Te najmłodsze najchętniej to robią razem z mamą lub tatą, żeby się można było przytulić w bardziej ekscytujących momentach. Albo o coś zapytać czy coś skomentować.
Telewizja ma już ofertę dla całkiem malutkich dzieci, które jeszcze nie umieją mówić. Bajki są tak skonstruowane (kolory, muzyka, postacie, proste wyrazy wypowiadane cienkimi głosikami, powtarzane sekwencje, proste scenki, wolne tempo), żeby przykuć i utrzymać uwagę nawet kilkunastomiesięcznego malca. Uważam, że takie programy przyzwyczajają do oglądania telewizji i wychowują konsumenta, łasego za chwilę na gazetkę o ulubionych bohaterach oraz na wszelkie gadżety z nimi związane. Natomiast nie widzę żadnej straty rozwojowej, jaką miałoby ponieść tak małe dziecko, nie oglądając tego typu programów.
Rodzice najlepiej znają swoje dziecko: jego wrażliwość, temperament, i to oni powinni decydować, co, kiedy i jak długo może ono oglądać. Trzeba dziecko obserwować i, kierując się zdrowym rozsądkiem, próbować. Wydaje mi się, że wystarczy zacząć od kilkunastu minut do pół godziny po 3. roku życia. Ale to ideał trudny do zrealizowania, zwłaszcza przy większej liczbie dzieci w różnym wieku w rodzinie (mam na myśli nie tylko telewizor, bo tego już wiele osób się pozbywa, ale i komputer z ofertą z Internetu lub DVD).

Reklama

- Czy dobrym rozwiązaniem jest pozostawianie dziecka samego przed telewizorem, aby uporać się z innymi obowiązkami? Jeżeli np. dzieci nie chodzą do przedszkola, a w domu nie ma niani lub kogoś do pomocy.

- Dziecko samotnie oglądające bajkę jest bierne. Siedzi, patrzy w ekran, nic nie musi robić, a dostaje rozrywkę. Łatwo o niekorzystny nawyk spędzania wolnego czasu w ten mało kreatywny sposób. Dlaczego miałoby potem chętnie podejmować wysiłek górskiej wędrówki, wizyty w filharmonii, teatrze czy w muzeum? Kultura „wysoka” wymaga wysiłku i jeśli się w niej odpowiednio wcześnie nie rozsmakuje, to z dużym prawdopodobieństwem przegra ona z kulturą „masową”. Wszystko, co cenne, wymaga wysiłku, dlatego warto zadbać o to, żeby nasze dzieci nie przyzwyczajały się do bierności. Aktywność jest potrzebna każdemu dziecku do zdrowego rozwoju. Maluch potrzebuje ruchu. Poznawania otoczenia wszystkimi zmysłami. Przestrzeń do tej aktywnej eksploracji musi być stworzona przez dorosłego, stosownie do wieku i możliwości malca. No i przede wszystkim potrzebuje on kontaktu z opiekunem. Żeby było kogo naśladować i aby miał kto podziwiać kreatywność oraz nowe osiągnięcia. Ponadto by miał kto ukoić smutki, kiedy zdarzą się porażki. To oznacza, że dopóki nasze maluchy „kręcą się nam pod nogami”, to im należy się nasza uwaga i zaangażowanie: czytanie po raz dziesiąty „Lokomotywy”, układanie misia do snu, lepienie z masy solnej czy popołudnie w piaskownicy. Jeśli świadomie podejmiemy decyzję, że czas spędzony z dzieckiem jest w tym okresie priorytetem, mniejsza będzie nasza frustracja wynikająca z „odpuszczenia” innych obowiązków. Te ograniczamy do minimum, prosimy o pomoc kogo się da i w jakiej formie się da. Bardzo trzeba być uważnym na własną kondycję psychofizyczną, bo przemęczona, znużona i zdenerwowana mama nie jest fajnym kompanem do cieszenia się światem. Czasem mama woli „sprzedać” dziecko i odpocząć (tak!) podczas gotowania obiadu bez „pomocnika”, a innym razem chętnie pobawi się z dzieckiem, spokojna, że obiad dostarczy tata. Albo trzeba się odnaleźć z inną mamą pozostającą w „areszcie domowym” i wspólnie zająć się logistyką (np. robimy wspólne zakupy, idziemy do mnie, ty bawisz się z dziećmi, ja gotuję, a jak dzieciaki padną, to siadamy i gadamy przy herbacie). Wczesne dzieciństwo naprawdę szybko mija i warto zainwestować w ten czas, aby i dzieci, i rodzice dobrze go wspominali. Jeśli jesteśmy uważni, to usłyszymy od naszych dzieci, co jest najważniejsze. Mój trzyletni synek wygłasza dumnie wymyślony przez siebie slogan: „Na kolację, na śniadanie koniecne jest przytulanie!”.

* * *

Anna Kucharska-Zygmunt - psycholog i pedagog, mama czwórki dzieci. Zajmuje się psychoedukacją. Pracuje warsztatowo z rodzicami, nauczycielami i dziećmi, zachęcając do doskonalenia się w komunikacji tworzącej więzi i wzmacniających wzajemne relacje

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Krzysztof Włodarczyk: szatan atakuje dziś fundamenty – kapłaństwo i małżeństwo

2024-04-28 18:43

[ TEMATY ]

Bp Krzysztof Włodarczyk

Marcin Jarzembowski

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

- Szatan atakuje dziś fundamenty - kapłaństwo i małżeństwo. Bo wie, że jeżeli uda mu się zachwiać fundamentami społeczeństwa, to zachwieje całym narodem. My róbmy swoje i nie dajmy się ogłupić - mówił bp Krzysztof Włodarczyk.

Ordynariusz zainaugurował obchody roku jubileuszowego 100-lecia bydgoskiej parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy na Szwederowie. - Została ona erygowana 1 maja 1924 r. przez kard. Edmunda Dalbora. Niektórzy powiedzą, był to piękny czas. Nie było telefonów komórkowych, telewizji, Internetu, żyło się spokojniej, romantycznie, piękna idylla. Czy na pewno? Nie do końca - mówił bp Włodarczyk, zachęcając, by wejść w głąb historii i zobaczyć, czym żyli przodkowie.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy - po raz dwunasty

2024-04-28 15:17

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Karol Porwich/Niedziela

Na Jasnej Górze odbył się zjazd zorganizowany po raz dwunasty przez Stowarzyszenie Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy. Odwołuje się ono tradycji przedwojennych regionu. To druga grupa, która rozpoczęła w kwietniu sezon w częstochowskim sanktuarium. Zjazd wpisujący się w obchodzoną dziś XVIII Ogólnopolską Niedzielę Modlitw za Kierowców był czasem prośby o wzajemny szacunek na drodze i szczęśliwe powroty do domu dla motocyklistów i wszystkich użytkowników dróg.

W zjeździe uczestniczyli motocykliści z całej Polski. Marta Fawroska-Sroka z Będzina jeździ z mężem. Jak przyznaje, choć na początku odnosiła się z rezerwą do pasji małżonka, dziś nie wyobraża sobie życia bez wspólnych wypraw. - Co roku jeździmy na rozpoczęcie sezonu na Jasną Górę, bo Jasna Góra to nasza duma narodowa. Modlimy się rozpoczynając kolejny etap motocyklowej przygody - wyjaśnia uczestniczka motocyklowego spotkania. Motocyklowa pasja staje się wśród kobiet coraz popularniejsza.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: trwać w Chrystusie - to nasze zadanie

2024-04-28 15:22

[ TEMATY ]

ks. Wojciech Węgrzyniak

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

My jesteśmy jak latorośle. Jezus jest winnym krzewem. I to tak naprawdę On dzięki swojemu słowu nas oczyszcza. Jego Ojciec robi wszystko, żeby ta winorośl funkcjonowała jak najlepiej, a naszym zadaniem, jedynym zadaniem w tej Ewangelii, to jest po prostu trwać w Chrystusie - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Piątej Niedzieli Wielkanocnej 28 kwietnia.

Ks. Wojciech Węgrzyniak zaznacza, że „od czasu do czasu zastanawiamy się, co jest najważniejsze, cośmy powinni przede wszystkim w życiu robić”. Biblista wskazuje, że odpowiedź znajduje się w dzisiejszej Ewangelii. „Przede wszystkim powinniśmy trwać w Chrystusie” - mówi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję