Reklama

Nieznane Golgoty polskich patriotów

Niedziela warszawska 15/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ANDRZEJ TARWID: - Instytut Pamięci Narodowej rozpoczął badanie georadarowe „Łączki” na Wojskowych Powązkach. Ubecy przewozili tam ciała swoich ofiar, m.in. żołnierzy wyklętych. Wiemy, kogo tam pogrzebali?

TADEUSZ M. PŁUŻAŃSKI: - Na „Łączce” pogrzebanych może być ok. 300 osób - polskich patriotów, którzy nie zgodzili się na sowiecką okupację Polski. Tu najpewniej zakończyli swoją ziemską drogę dobrowolny więzień Auschwitz rtm. Witold Pilecki, szef Kedywu Armii Krajowej gen. August Emil Fieldorf „Nil”, dowódca 5. Brygady Wileńskiej mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, dowódcy Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, a także przedwojenny dyrektor Katolickiej Agencji Prasowej ks. Zygmunt Kaczyński. I wielu, wielu innych przedstawicieli polskiej inteligencji, elity II RP.
Według najnowszych ustaleń, komuniści na „Łączce” - od połowy 1948 r. - grzebali przywiezione w workach ciała osób zamordowanych w więzieniu przy Rakowieckiej. Worki zrzucali potajemnie do dołów i zasypywali wapnem, a teren niwelowali. W miejscu tym zrobiono najpierw kompostownię i śmietnik, a potem zaczęto stawiać groby - często oprawców.

- Dlaczego komuniści nie chcieli wydać rodzinom ciał zabitych?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Rodziny często w ogóle nie wiedziały o śmierci najbliższych. Oni mieli zniknąć na zawsze. Naczelnik więzienia mokotowskiego Alojzy Grabicki żonie jednego ze skazanych powiedział: „Po takich zbrodniarzach ziemia musi być zrównana”. Najpierw ich mordowano, a potem przez cały PRL mordowano pamięć o nich. Z przykrością należy stwierdzić, że po 1989 r. niewiele się zmieniło. Skandaliczne jest to, że IPN-owi pozwolono na badanie „Łączki” dopiero po 22 latach wolnej Polski. Przecież rodziny ofiar do dziś nie mogą zapalić lampki na grobie i pomodlić się, bo tych grobów po prostu nie ma.

- Większość uwięzionych była wierząca. Czy komuniści pozwalali im na uczestniczenie w praktykach religijnych, przyjmowanie sakramentów?

- Nie mieli prawa w zasadzie do niczego, do książek, materiałów piśmienniczych, listów, paczek, widzeń z rodziną. Tylko nielicznych spotkał „przywilej” ostatniego namaszczenia. Tak jak rtm. Pileckiego, w którego egzekucji brał udział ks. Wincenty M. Martusiewicz. W Gdańsku ostatnim chwilom bohaterskiej sanitariuszki AK Danuty Siedzikówny „Inki” towarzyszył ks. Marian Prusak, ściągnięty przez ubeków z kościoła w Rumi. Tak wspominał śmierć 17-letniej patriotki: „Tam była cała gromada UB, jacyś żołnierze, lekarz, prokurator. Chyba z trzydzieści osób. Było ciemno. Oszołomiła mnie ta sytuacja. W końcu wprowadzili skazańców. Prawdopodobnie mieli skute albo związane ręce. Ubecy zachowywali się grubiańsko. Nie chciałbym przytaczać tu wyzwisk, które sypały się na dziewczynę i tego pana [o tym, że był to Feliks Selmanowicz „Zagończyk”, ks. Prusak dowiedział się dopiero po latach]. Ustawiono ich pod słupkami przy ścianie. Przed rozstrzelaniem dałem im krzyż do pocałowania. Chciano im zawiązać oczy, nie pozwolili. Prokurator siedział za małym stolikiem okrytym czerwonym suknem. Odczytał wyrok i powiedział, że nie było ułaskawienia. Potem padła komenda «po zdrajcach narodu polskiego ognia». W tym momencie oni krzyknęli: «Niech żyje Polska», tak jakby się umówili. Padła salwa i oboje osunęli się na ziemię. Żołnierze strzelali z trzech, może czterech metrów”. Ks. Prusak spełnił ostatnie życzenie „Inki” i przekazał wiadomość o jej śmierci pod wskazany adres. Za to został potem skazany na 6 lat więzienia, odsiedział 3,5 roku.

Reklama

- Wiemy, ilu księży uwięzili i zamordowali komuniści w pierwszych latach po wojnie?

- Dokładną liczbę trudno jest ustalić. Na pewno nie były to pojedyncze przypadki, ale setki. Istotne jest to, że wobec księży nie stosowano taryfy ulgowej, a często metody śledcze były jeszcze bardziej bestialskie. Bp Czesław Kaczmarek był poddawany konwejerowi - trwającym non stop, w dzień i w nocy przesłuchaniom przez zmieniających się „oficerów” śledczych. Ubecy podawali mu środki odurzające. „Przekonywali go”, że jest zdrajcą i jako takiego wszyscy się go wyrzekli. Po ponad 2, 5 roku takiego śledztwa stanął przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie. Sądził jeden z najbardziej krwawych stalinowców - Mieczysław Widaj. Akt oskarżenia dotyczył „działalności w antypaństwowym ośrodku” w interesie „imperializmu amerykańskiego i Watykanu”. Ten pokazowy proces został jednak przerwany, bo duchowny przestał czytać przygotowany mu przez „oficerów” śledczych maszynopis. Wtedy z salki obok wyszedł dyrektor departamentu śledczego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego Jacek Różański (Józef Goldberg) i powiedział: „Ja już skułem mordy obrońcom [m. in. słynnemu adwokatowi Mieczysławowi Mojżeszowi Maślance, który pełnił de facto rolę jednego z oskarżycieli] i przestrzegam księdza biskupa, aby nie poważył się więcej na podobne postępowanie”. Wyrok - 12 lat. Z więzienia bp Czesław Kaczmarek wyszedł w maju 1956 r. jako wrak człowieka.

- Widaj sądził też innych księży…

- Tak, w marcu 1949 r. przed łódzkim WSR - razem z innym mordercą sądowym - Julianem Polanem-Haraschinem skazał na śmierć kpt. Jana Małolepszego „Murata”, ostatniego dowódcę Konspiracyjnego Wojska Polskiego, oraz dwóch księży z diecezji częstochowskiej: ks. Mariana Łososia i ks. Wacława Ortotowskiego. Trzeci ksiądz, Stefan Faryś, dostał 12 lat więzienia. Księżom Bierut złagodził wyroki, a „Murata” zamordowano w więzieniu. Jego zwłoki posłużyły do badań medycznych.
W styczniu 1953 r. ten sam Widaj w tzw. procesie kurii krakowskiej skazał 3 księży na karę śmierci (wyroków ostatecznie nie wykonano). „Działali wrogo wobec narodu i państwa ludowego, uprawiali - za amerykańskie pieniądze - szpiegostwo i dywersję” - taką rezolucję Związku Literatów Polskich podpisał m.in. Sławomir Mrożek i Wisława Szymborska.

- W książce „Bestie” opisuje Pan m.in. historię skazanego na karę śmierci ks. Rudolfa Marszałka.

- Ks. Rudolf Marszałek, członek Sodalicji Mariańskiej, we wrześniu 1939 r. obrońca Warszawy, więzień hitlerowskich katowni, po wojnie związał się ze zgrupowaniem Narodowych Sił Zbrojnych kpt. Henryka Flamego „Bartka”. Aresztowany w grudniu ‘46 r., wskutek donosu agenta UB - Henryka Wendrowskiego (wcześniej oficer Okręgu Białystok AK), który doprowadził również do okrutnej śmierci ok. 200 żołnierzy „Bartka”. Wendrowski został potem ambasadorem PRL w Danii, zmarł w Warszawie w 1997 r. jako zasłużony, dobrze opłacany z naszych podatków emeryt.

- Wracając do ks. Marszałka. Akt oskarżenia zatwierdził wicedyrektor Departamentu Śledczego MBP Adam Humer. Co takiego zrobił kapłan, że jego sprawą zajął się aż tak wysoki funkcjonariusz?

- Po brutalnym śledztwie w katowickim UB, a potem na warszawskim Mokotowie ks. Marszałka oskarżono o szereg „zbrodni”, m.in. ujawnianie tajemnic państwowych i działalność wywiadowczą. 10 marca 1948 r. stanął przed plutonem egzekucyjnym. W rzeczywistości w tył głowy strzelał metodą katyńską jeden morderca - Piotr Śmietański. Ten sam kat zamordował rtm. Pileckiego, kierownictwo IV Komendy WiN…

- Za jakie „zbrodnie” można było trafić do komunistycznego więzienia?

- Za niemal wszystko. Nawet za śpiewanie antysowieckich piosenek czy opowiadanie dowcipów. Ofiarami była też młodzież. Np. komendant MO w Myśliborzu Kapciński donosił, że 16-letni Józek Obacz wychowuje się w złym środowisku, stryjostwo to ludzie „przychylnie ustosunkowani do kleru, udzielają się aktywnie jako działacze klerykalni, często przebywa u nich ksiądz z Myśliborza”. Młodzi antykomuniści trafiali do obozu w Jaworznie, którego postrachem był komendant Salomon Morel.

- Jak przebiegały śledztwa?

- Żyjącego do dziś śledczego Eugeniusza Chimczaka wspominał mój ojciec, Tadeusz Płużański, skazany razem z rtm. Pileckim na karę śmierci: „Bił i kopał po całym ciele, sadzał na odwróconym stołku, zarządzał karcer. Kiedy to nie skutkowało, krzyczał: «My wiemy, że masz twardą dupę, ale w celi obok jest twoja żona, z której wszystko wyciśniemy»”. Wiele do myślenia dają też słowa Pileckiego, który powiedział o komunistycznym przesłuchaniu: „Oświęcim przy tym to była igraszka”.

- Humer jako jeden z nielicznych odpowiedział za swoje zbrodnie. Ale większości zbrodniarzy III RP nie potrafiła osądzić. Dlaczego?

- Bo III RP jest kontynuacją PRL-u. Wymiar sprawiedliwości nie został w żaden sposób oczyszczony. Dla pozoru skazano na symboliczne kary tylko kilku ubeków, ale już żadnego sędziego czy prokuratora. Ostatnio warszawski sąd wojskowy umorzył sprawę Kazimierza Graffa - krwawego zastępcy naczelnego prokuratora wojskowego - z powodu… przedawnienia. Ale kto ma ich skazywać? Następcy stalinowców, ich synowie? Znalazłby się odważny, który orzekłby, że sędzia Stefan Michnik był mordercą?

- Co dzisiaj robią zbrodniarze?

- Pobierają wysokie emerytury, w przeciwieństwie do swoich ofiar, które na ogół żyją w nędzy. Sadystyczny funkcjonariusz UB Jerzy Kędziora pisze dziś wspomnienia o „ludowej” partyzantce. W PRL-u, jako nauczyciel Przysposobienia Obronnego w jednym z warszawskich liceów, przechwalał się, jak łamał kości bandytom. Na podstawie powieści Zbigniewa Domino - Sybiraka, a potem stalinowskiego prokuratora Janusz Zaorski skończył właśnie film fabularny pt. „Syberiada polska”.

- Dotarł Pan do wielu osób, które skazywały niewinnych ludzi na śmierć. Czy mają oni jakieś wyrzuty sumienia?

- Żaden z nich nie powiedział mi prawdy o tamtych czasach. Żaden nie przyznał się do winy i nie przeprosił ofiar. A przecież włos by im z głowy nie spadł. Ale oni są też butni, sami wytaczają procesy o zniesławienie, grożą…

- Rodzi się pytanie, dlaczego rodziny ofiar oraz osoby, które były torturowane, same nie próbowały mścić się po 1989 r.?

- Mój ojciec opowiadał, jak w latach 70. spotkał Chimczaka na Nowym Świecie: „mogłem mu tylko napluć w twarz, ale tego nie zrobiłem”. Po wyjściu z Wronek w 1956 r. ojca pochłonęła filozofia chrześcijańska. Właśnie ta przesłanka - przesłanka wiary, która wcześniej pozwoliła wielu przetrwać wiezienie, powodowała, że nie chcieli się mścić.

- Ile jest jeszcze takich miejsc jak „Łączka”?

- Są rozsiane po całej Polsce. W samej Warszawie i okolicach takich miejsc jest kilkadziesiąt. Do dziś nie wiemy, czyje prochy kryją.
Więzień Tadeusz Porayski napisał kiedyś o warszawskim Służewcu: „Nie szedł tutaj za nami żaden ksiądz z modłami, nie żegnała nas marszem żałobna kapela. I tylko gwiazdy mówią nam, że Bóg jest z nami. I wiatr nam szumi: Jeszcze Polska nie zginęła!”. Aby rzeczywiście nie zginęła, musimy poznać całą prawdę o zbrodniczym totalitaryzmie sowieckim, jego oprawcach i ofiarach.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

10 lat kanonizacji św. Jana Pawła II

2024-04-19 09:49

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Mat.prasowy/vaticannews.va

„Pontyfikat św. Jana Pawła II trzeba koniecznie dokumentować dla przyszłych pokoleń, naszym zadaniem jest ocalenie i przekazanie tego wielkiego dziedzictwa” – mówi ks. Dariusz Giers. Jest on administratorem Watykańskiej Fundacji Jana Pawła II a zarazem świadkiem pontyfikatu. Kapłan wyznaje, że praktycznie codziennie modli się przy grobie świętego papieża i zawsze jest poruszony tłumami ludzi z całego świata, którzy w tym wyjątkowym miejscu szukają wstawiennictwa Jana Pawła II.

Wyjątkowym fenomenem są czwartkowe Msze polskie odprawiane nieprzerwanie przy grobie Jana Pawła II od momentu jego śmierci. „To jest czas modlitwy, ale także przekazywania dziedzictwa wiary i nieprzemijających wartości” – mówi ks. Giers. Podkreśla, że upływający czas sprawia, iż wielkie zadanie stoi przed świadkami pontyfikatu, którzy muszą dzielić się swym doświadczeniem.

CZYTAJ DALEJ

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją się cuda!

Niedziela Ogólnopolska 12/2024, str. 68-69

[ TEMATY ]

świadectwo

Karol Porwich/Niedziela

Jej prababcia i ojciec św. Maksymiliana Kolbego byli rodzeństwem. Trzy lata temu przeżyła nawrócenie – i to w momencie, gdy jej koleżanki uczestniczyły w czarnych marszach, domagając się prawa do aborcji.

Pani Sylwia Łabińska urodziła się w Szczecinie. Od ponad 30 lat mieszka w Niemczech, w Hanowerze. To tu skończyła szkołę, a następnie rozpoczęła pracę w hotelarstwie. Jej rodzina nigdy nie była zbytnio wierząca. Kobieta więc przez wiele lat żyła tak, jakby Boga nie było. – Do kościoła chodziłam jedynie z babcią, to było jeszcze w Szczecinie, potem już nie – tłumaczy.

CZYTAJ DALEJ

Łomża: zakończyło się zgromadzenie plenarne COMECE

2024-04-19 20:41

[ TEMATY ]

Unia Europejska

COMECE

Łomża

pixabay.com

W Łomży zakończyło się trzydniowe (17-19 kwietnia) wiosenne zgromadzenie plenarne Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE). W 20. rocznicę rozszerzenia Unii Europejskiej, delegaci konferencji biskupich z 27 państw Unii Europejskiej wysłuchali głosów krajów Europy Środkowej i Wschodniej w świetle nadchodzących wyborów europejskich.

Zgromadzenie składało się z trzech sesji, które koncentrowały się wokół procesu integracji Unii Europejskiej, jej postrzegania z perspektywy Europy Środkowej i Wschodniej oraz przyszłych kierunków w obliczu wyzwań geopolitycznych.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję