Niedawno na przełomie roku przy wigilijnych stołach cieszyliśmy się z obecności bliskich i wspominaliśmy tych, których już z nami nie ma. Żegnaliśmy tych, którzy odeszli w ostatnim roku, a było ich wielu, zbyt wielu, bo w dużej mierze spowodowała to światowa pandemia covid-19. 6 lutego 2020 r. odszedł Romuald Lipko, lider „Budki Suflera”, kompozytor, człowiek o wielkim sercu, którego alter ego jest mało znane.
To za jego przyczyną powstała „Kolęda od Policjantów”, co roku prezentowana z dumą na wszystkich policyjnych portalach komend wojewódzkich. Podczas jej nagrywania w 2015 roku Romek powiedział: „minie kilka lat, nim ta kolęda zostanie doceniona”. Miał rację. - Środowisko twórców, których przedstawicielem był Romuald Lipko jest środowiskiem nader wrażliwym bez względu na okoliczności i epokę! W tym przypadku swój muzyczny geniusz zadedykował policjantom, środowisku różnie ocenianemu przez społeczeństwo. Kierując swe muzyczne przesłanie miał niewątpliwie na myśli to, że prawdziwa idea, także muzyczna nie może umrzeć, lecz pobudzi wyobraźnię i wrażliwość człowieka. I tak się stało. W pięknej interpretacji jego przyjaciela Grzegorza Wilka cieszy w świątecznym okresie i zmusza do refleksji – mówi autorka słów, Anna Zielińka-Brudek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Lipko swoją działalność określał mianem „pochodu w przyszłość niezapomnianej muzyki”. Utwory, które komponował przez blisko 50 lat wzruszają, towarzyszą codziennie i towarzyszyć będą, bo są ponadczasowe. Muzyka skomponowana przez R. Lipkę jest charakterystyczna, głęboko zapada w pamięć, koi smutek, zmusza do refleksji i wielu przypomina czasy młodości. A powrót do lat młodości, bez względu na przeżycia, niesie w sobie radość wspominania.
- Mnie, tak jak pewnie większości moich rówieśników najmocniej zapadł w pamięć „Cień wielkiej góry” z początku lat 70-tych. Płyta, która otworzyła drogę zespołowi do wielkiej kariery. Niewątpliwie stała się swojego rodzaju paradygmatem muzyki polskiej w tamtych latach. Z kolei „Wieża Babel” niosła przesłanie ponadczasowe. Słowa – „piękny choć nieludzki ląd,.. coraz trudniej uciec stąd…” śpiewane w latach 90-tych nie do końca rozumiane, dzisiaj stały złowieszczo prawdziwe w dobie światowej pandemii. Jakże samotni jesteśmy w ostatnim czasie i uciekać nie mamy już dokąd... – uważa poetka.
Reklama
Ktoś napisał, że „Budka Suflera” to najwyższy poziom instrumentalny i wokalny. Trudno nie zgodzić się z opinią muzycznych krytyków. W każdej nucie skomponowanej piosenki namacalnie „czuć” postać Romualda Lipko - charakterystyczne brzmienie mocno zaimplementowane w umysłach i głęboko zakotwiczone w naszej rzeczywistości. To jego wrażliwość i zdolność muzycznego przekazu powodowały, że niemal każda kompozycja stawała się hitem. Ale ważną cechą zespołu, a przede wszystkim lidera, była współpraca z różnymi osobowościami polskiej estrady. - Przypomnę tylko niektóre z nich. Już znane i sławne, jak Czesław Niemen z nowatorskim na tamte czasy syntezatorem Mooga, Alibabki, Stanisław Węglorz, Anna Jantar, Izabela Trojanowska, Jan Borysewicz, Urszula, Grzegorz Markowski, grupa Dżem, Janusz Panasewicz, Irena Santor czy Natalia Kukulska. To oczywiście nie wszyscy ale nie sposób nie wspomnieć takich światowych sław, jak Gary Brooker, zespół Procol Harum czy Garou – mówi Zielińska-Brudek. I dodaje: - Prawda, że można dostać zawrotu głowy od panteonu osobowości estrady? Dlaczego o tym mówię? Ponieważ moim przesłaniem jest wspomnienie. Wspomnienia są po to, by zostały w naszych umysłach piękne, niezbrukane współczesnymi zachowaniami, których najważniejszym imperatywem jest finansowa korzyść.
Romuald Lipko był znakomitym kompozytorem, ale także niezwykłą osobowością. - Obserwowałam jego ujmujące zachowanie podczas nagrywania „Kolędy od Policjantów”. Byliśmy kolektywem, choć pochodziliśmy z dwóch, różnych światów. My z hierarchicznej instytucji i On człowiek wolny, nieskrępowany, bez żadnych, urzędniczych ograniczeń. Choć nie ma go już pośród nas, pielęgnuję i przekazuję to wspomnienie bo jesteśmy mu to winni – mówi kielecka poetka.
A.D.