Reklama

Wiadomości

Żołnierze Wyklęci. Nadal nieodnalezieni

W ciągu ostatnich kilkunastu lat udało się odnaleźć miejsca ukrycia ciał setek żołnierzy powojennego podziemia antykomunistycznego. Wciąż jednak nieznane są liczne miejsca ukrycia śladów zbrodni dokonanych na wielu wybitnych żołnierzach i oficerach walczących z sowiecką okupacją. Wśród nich jest m.in. zamordowany 1 marca 1951 r. Łukasz Ciepliński. Przedstawiamy sylwetki 10 znanych nazwisk, nadal nieodnalezionych.

[ TEMATY ]

wyklęci

prezydent.pl

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Łukasz Ciepliński „Pług”

„Gdyby wojna nie zakończyła się przejęciem władzy nad Polską przez komunistów, ten najwyższej klasy człowiek i oficer należałby do elity suwerennej RP, wpływając na jej bezpieczeństwo. Tymczasem został skazany na śmierć. Można więc tylko żałować, że ludzie tacy jak Ciepliński zostali przez reżim unicestwieni” – powiedział w rozmowie z PAP badacz biografii Cieplińskiego dr Zbigniew K. Wójcik.

Urodził się w 1913 r. w Kwilczu. W 1936 r. rozpoczął służbę w 62. pp w Bydgoszczy. Podczas napaści Niemiec na Polskę odznaczył się w czasie bitwy nad Bzurą. Otrzymał wówczas Order Virtuti Militari. Walczył w obronie Warszawy, po kapitulacji miasta uniknął niewoli. W 1940 r. związał się z konspiracją w Rzeszowie. Pełnił funkcję komendanta Obwodu ZWZ Rzeszów, a następnie był komendantem Inspektoratu Rejonowego ZWZ–AK Rzeszów. W 1945 r. pełnił istotne funkcje w Delegaturze Sił Zbrojnych. W styczniu 1947 r. stanął na czele IV Zarządu WiN.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wpadł w ręce bezpieki 27 listopada 1947 r. w Zabrzu. Wkrótce trafił do więzienia na Mokotowie. Za obietnicę rezygnacji z represji wobec członków WiN ujawnił część informacji związanych z działalnością Zrzeszenia. Szybko jednak zorientował się, że został oszukany, a prześladowania dotknęły członków organizacji. Odmówił współpracy. Odtąd był brutalnie torturowany. Kłamliwe oskarżenie mówiło m.in. o współpracy z Niemcami. Ciepliński został skazany na śmierć. Najwyższy wymiar orzeczono także wobec sześciu jego najbliższych współpracowników.

1 marca 1951 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie wykonano wyroki śmierci strzałami w tył głowy. Ciało Cieplińskiego i pozostałych osób straconych z nim oprawcy pogrzebali w nieznanym do dziś miejscu.

Mieczysław Dziemieszkiewicz „Rój”

Urodził się w 1925 r. w Zagrobach na Podlasiu. W 1945 r. został wcielony w szeregi LWP. Zdezerterował po zamordowaniu przez sowietów jego brata. Został żołnierzem XVI Okręgu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na północnym Mazowszu. Przybrał pseudonim Rój. Od 1946 r. na terenie powiatu ciechanowskiego dowodził oddziałem Pogotowia Akcji Specjalnej NZW. W 1948 r. awansowany do stopnia starszego sierżanta. Przeprowadził kilkadziesiąt akcji przeciw funkcjonariuszom komunistycznym, bezpiece i milicji. Jedną z jego najważniejszych akcji było rozbicie ubeckiego więzienia w Pułtusku (25/26 listopada 1946). Udało się wówczas uwolnić 65 przetrzymywanych tam kolegów. W 1948 r. jego oddział zlikwidował szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Ciechanowie Tadeusza Mazurowskiego.

Reklama

6 listopada 1949 r. w miejscowości Gołotczyzna nieopodal Ciechanowa zatrzymał pociąg osobowy, jego żołnierze rozdali antykomunistyczne ulotki, a sam dowódca wygłosił do pasażerów antysowieckie przemówienie. Propagowanie walki z okupacją sowiecką stało się jednym z najważniejszych przejawów działalności oddziału.

Na początku lat pięćdziesiątych był jednym z ostatnich żołnierzy podziemia w tej części Mazowsza. 15 stycznia 1951 r. „Rój” z towarzyszącym mu żołnierzem w banku w Nasielsku zarekwirował ponad 46 tys. zł. Następnego dnia pościg okrążył partyzantów w wiosce Toruń. „Rojowi” udało się wyrwać z okrążenia.

W nocy z 13/14 kwietnia 1951 r. oddziały KBW i UB otoczyły kilkoma liniami gospodarstwo rodziców jego narzeczonej. „Rój” z Bronisławem Gniazdowskim „Mazurem” podjęli próbę wyrwania się z okrążenia. „Rój” zginął w wyniku postrzału. Ranny „Mazur” popełnił samobójstwo.

Józef Kuraś „Ogień”

„Gdyby budowany przez komunistów czarny obraz +Ognia+ był prawdziwy, gdyby rzeczywiście był znienawidzony przez ogół ludności, UB nie bałoby się pochować go na Podhalu. Tymczasem w dokumentach jest mowa wprost: jego zwłok nie można tam pogrzebać, bo grób stanie się miejscem kultu i będzie utrwalał legendę. Dlatego zwłoki od razu wywieziono do Krakowa do siedziby WUBP i ślad po nich zaginął” – stwierdził w rozmowie z PAP dr Maciej Korkuć z krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.

Reklama

Józef Kuraś urodził się w 1915 r. w Waksmundzie koło Nowego Targu w góralskiej rodzinie, wychowywany w atmosferze przywiązania do ideałów niepodległej Polski i ruchu ludowego. Nie zamierzał być zawodowym wojskowym. Po służbie zasadniczej w 2 Pułku Strzelców Podhalańskich i w Korpusie Ochrony Pogranicza powrócił do domu, do pracy na roli. W 1939 r. walczył jako podoficer 1 PSP. Na tym odcinku frontu oddziały Wojska Polskiego musiały występować przeciw jednostkom niemieckim i słowackim.

Po powrocie do wsi od razu zaangażował się w konspirację niepodległościową. Został żołnierzem w Organizacji Orła Białego i w ZWZ. W czerwcu 1943 r. Niemcy zamordowali żonę Kurasia, 2,5-letniego syna oraz ojca, a następnie podpalili zabudowania, nie pozwalając ich gasić. Kuraś przyjął wówczas pseudonim Ogień. Był żołnierzem oddziału partyzanckiego Armii Krajowej, później dowódcą Oddziału Ludowej Straży Bezpieczeństwa – podległej ludowcom związanym ze strukturami cywilnymi Polskiego Państwa Podziemnego w Nowym Targu.

Po wojnie Kuraś walczył z komunistycznymi władzami. W 1946 r. jego zgrupowanie działało na obszarach od ziemi miechowskiej na północ od Krakowa po Tatry; niemal w całym regionie dzisiejszego województwa małopolskiego. „Ogień” zginął w lutym 1947 r. Według relacji świadków, osaczony przez Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Ostrowsku usiłował popełnić samobójstwo. Zmarł dzień później w szpitalu w Nowym Targu.

Antoni „Zuch” i Janina „Janek” Żubrydowie

„Postać Antoniego Żubryda przez cały okres PRL, a nawet i obecnie, była potwornie zohydzana. To jedna z niewielu postaci, którą tak opluto. Wymyślano niestworzone oszczerstwa, począwszy od tego, że był to zwykły bandyta, watażka, koniokrad, a skończywszy na tym, że był współpracownikiem UPA, gestapo. Wymyślano takie rzeczy, które w ogóle nie mają żadnego potwierdzenia w źródłach” – powiedział PAP historyk Andrzej Romaniak z Muzeum Historycznego w Sanoku.

Reklama

Urodzony w 1918 r. Żubryd był zawodowym podoficerem Wojska Polskiego, brał udział w kampanii polskiej 1939 r. Na początku okupacji prowadził szkolenia w ramach Związku Walki Zbrojnej. Po aresztowaniu przez gestapo pod zarzutem działalności agenturalnej na rzecz ZSRS został skazany na karę śmierci, ale udało mu się uciec z transportu na miejsce egzekucji. Od początku działalności w konspiracji współpracowała z nim jego żona.

Po wkroczeniu sowietów na teren Rzeszowszczyzny w 1944 r. Żubryd został skierowany do pracy w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Sanoku. Udzielił pomocy uwięzionym tam członkom organizacji niepodległościowych. W 1945 r. wraz z podkomendnymi z posterunku UB oraz więzionymi tam AK-owcami uciekł i został dowódcą Samodzielnego Batalionu Operacyjnego NSZ. Członkowie jego grupy rekrutowali się głównie z byłych środowisk akowskich. Po ucieczce Żubryda komuniści aresztowali jego syna Janusza (ur. 1941), który tym samym stał się najmłodszym więźniem reżimu.

Po nawiązaniu kontaktu z dowództwem NSZ stworzył Samodzielny Batalion Operacyjny NSZ kryptonim Zuch, składający się z dezerterów z LWP, MO i UB. W szczytowym momencie grupa liczyła ok. 300 żołnierzy. W 1946 r. przeprowadzili akcję likwidacji dwóch oficerów 8 Dywizji Piechoty. Prawdopodobnie w tym czasie Żubryd planował wycofanie się z działalności partyzanckiej.

24 października Żubryd wraz z żoną w ósmym miesiącu ciąży zostali zastrzeleni przez ich towarzysza broni, agenta MBP Jerzego Vaulina. Do śmierci w 2015 r. Vaulin (dziennikarz i filmowiec) twierdził, że działał w samoobronie. Przeczą temu ekspertyzy wykonanych przez bezpiekę fotografii zwłok małżeństwa.

Jan Borysewicz „Krysia”

„Jeszcze za życia stał się symbolem kresowego żołnierza Polski Walczącej” – podkreślają badacze dziejów podziemia Kazimierz Krajewski i Tomasz Łabuszewski. Był jednym z pierwszych żołnierzy walczących z sowietami. Urodził się w 1913 r. w Szczuczynie k. Nowogródka. Walczył we wrześniu 1939 r. Uniknął niewoli i przedostał się do Wilna. Pod okupacją litewską i sowiecką tworzył struktury konspiracyjne. Wiosną 1941 r. został aresztowany. Po ataku Niemiec uciekł z konwoju więziennego i wrócił w rodzinne strony. W maju 1943 r. rozpoczął tworzenie oddziału partyzanckiego Okręgu Nowogródzkiego AK. Cieszył się ogromnym wsparciem miejscowej ludności polskiej. Walczył z siłami niemieckimi i kolaborantami litewskimi.

Reklama

W obliczu zbliżania się Armii Czerwonej rozpoczął zwalczanie agentury i partyzantki sowieckiej. Uważał, że Armia Krajowa nie może opuścić Kresów, a walka z sowietami musi być argumentem na rzecz polskości tych ziem. Nie wziął udziału w operacji „Ostra Brama”. Pomiędzy końcem lipca 1944 a styczniem 1945 r. przeprowadził kilkadziesiąt ataków na siły sowieckie. W sierpniu, w ciągu jednego dnia stoczył trzy potyczki z oddziałami sowieckimi. Rozbił więzienie NKWD w Ejszyszkach i uwolnił 34 więźniów. W tym czasie jego zgrupowanie liczyło aż 650 partyzantów. Por. Borusewicz nakłaniał do wspólnej walki z okupantami sowieckimi przedstawicieli innych narodowości – Litwinów i Białorusinów.

Zginął w Kowalkach w zasadzce NKWD 21 stycznia 1945 r. Jego zbezczeszczone ciało enkawudziści obwozili po miasteczkach i wsiach. Miało to złamać ducha oporu wśród ludności polskiej. Zamiar ten nie powiódł się. Oddział stworzony przez „Krysię” walczył do wiosny 1945 r. Polskie struktury konspiracyjne na Ziemi Nowogrodzkiej istniały do początku lat pięćdziesiątych.

Po raz ostatni ciało Borysewicza widziano na rynku w Ejszyszkach. Dotychczas nie udało się ustalić, co potem enkawudziści zrobili z ciałem dowódcy. Jego symboliczna mogiła znajduje się na cmentarzu w Ejszyszkach. „Nauczył swoim przykładem synów Ziemi Kresowej kochać strony, swój lud, prawdę życia i sprawiedliwość” – napisano w specjalnym rozkazie komendanta Okręgu AK Nowogródek, wydanym po śmierci Borysewicza.

Reklama

Witold Pilecki „Witold”

„Pamięć o nim była dosyć skrupulatnie zacierana. Pisywano o nim na Zachodzie jako o wybitnym przedstawicielu podziemia antyniemieckiego, antyhitlerowskiego, natomiast w PRL był praktycznie oficjalnie wyklęty” – stwierdził w rozmowie z PAP historyk prof. Wojciech Roszkowski. Po 1989 r. stał się jednym z najważniejszych bohaterów podziemia skazanych na śmierć przez komunistów. Jest nazywany najodważniejszym żołnierzem II wojny.

Jesienią 1945 r. Pilecki zorganizował siatkę wywiadowczą i rozpoczął zbieranie informacji wywiadowczych o sytuacji w Polsce. Prowadził również wywiad w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego (MBP), MON i MSZ. Nie zareagował na rozkaz Andersa polecający mu opuszczenie Polski w związku z zagrożeniem aresztowania. Rozważał skorzystanie z amnestii w 1947 r., ostatecznie postanowił się jednak nie ujawniać.

15 marca 1948 r. rotmistrz został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano 25 maja w więzieniu mokotowskim przy ul. Rakowieckiej przez strzał w tył głowy. Witold Pilecki pozostawił żonę, córkę i syna, którzy do dziś dbają o zachowanie pamięci o swoim ojcu.

Stanisław Grabowski „Wiarus”, „Szalony Stasiek”

Grabowski był jednym z najzdolniejszych żołnierzy podziemia antykomunistycznego na wschodnim Mazowszu i Podlasiu. Walczył w jednej z największych bitew podziemia z siłami sowieckimi i komunistycznymi.

Urodził się w 1921 r. w Grabowie Starym w powiecie łomżyńskim. Pochodził z rodziny o długich tradycjach walki o niepodległość. Podczas niemieckiej okupacji działał w konspiracji związanej z ruchem narodowym. Już wtedy posługiwał się pseudonimem Wiarus.

Reklama

Po wkroczeniu na Białostocczyznę Armii Czerwonej pozostał w podziemiu. W lutym 1945 r. dołączył do 3. Brygady Wileńskiej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, dowodzonej przez kpt. Romualda Rajsa „Burego”. Podczas rajdu tej brygady na teren dawnych Prus Wschodnich uczestniczył w bitwie pod Gajrowskimi, która była największym na Mazurach starciem polskiego podziemia niepodległościowego z NKWD i UB.

Ujawnił się wiosną 1947 r. po ogłoszeniu amnestii, ale szybko wrócił do lasu. Przez blisko 5 lat dowodził własnym oddziałem, który był uznawany przez UB w Białymstoku za jeden z najniebezpieczniejszych. Stał się sławny wśród miejscowej ludności, która nazywała go „Szalonym Staśkiem” z powodu brawurowego stylu, z jakim prowadził walkę.

„Wiarus” – wraz z dwoma towarzyszącymi mu partyzantami – zginął 22 marca 1952 r. w zasadzce zorganizowanej przez UB we wsi Babino. Resztki jego oddziały rozbito pod koniec 1952 r. Prawdopodobnie jego ciało ukryto na terenie siedziby Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Wysokiem Mazowieckiem. Po 1956 r. prowadzono tam prace budowlane, które mogły doprowadzić do zatarcia wszelkich śladów pochówków.

August Emil Fieldorf „Nil”

W trakcie śledztwa prowadzonego przeciwko gen. Fieldorfowi przydzielony mu z urzędu obrońca zwrócił się do jego żony: „Pani mąż to człowiek ze stali, nie okazuje ani skruchy, ani żalu. Szkoda, że nie jest po naszej stronie”.

Urodzony w 1895 r. żołnierz Legionów, Polskiej Organizacji Wojskowej i Wojska Polskiego był pierwszym emisariuszem Naczelnego Wodza i rządu RP do kraju. Pod koniec 1942 r. został mianowany dowódcą Kedywu – Kierownictwa Dywersji Komendy Głównej AK, którym dowodził do marca 1944 r., używając pseudonimu Nil.

Od kwietnia 1944 r. „Nil” tworzył poza strukturami AK tajną organizację „Niepodległość” – „NIE”. Miała przygotować działania na wypadek okupacji Polski przez sowietów. Wyznaczony na nowe stanowisko Fieldorf pozostawał w głębokiej konspiracji, nie biorąc udziału w Powstaniu Warszawskim.

Reklama

7 marca 1945 r. gen. Fieldorf został przypadkowo aresztowany przez NKWD w Milanówku pod okupacyjnym nazwiskiem Walenty Gdanicki. Nierozpoznany przez władze sowieckie został zesłany do obozu pracy na Uralu. Po odbyciu kary powrócił do Polski w październiku 1947 r. i osiedlił się pod fałszywym nazwiskiem w Białej Podlaskiej. Przebywał następnie w Warszawie i Krakowie, a w końcu zamieszkał w Łodzi. W odpowiedzi na ogłoszoną amnestię ujawnił się w lutym 1948 r.

9 listopada 1950 r. gen. Fieldorf został zatrzymany przez funkcjonariuszy MBP w Łodzi na ul. Piotrkowskiej w momencie, gdy wychodził z budynku Wojskowej Komendy Rejonowej. Przewieziono go następnie do Warszawy i osadzono w areszcie śledczym przy ul. Koszykowej.

Generał mimo stosowanych wobec niego tortur odmówił współpracy z bezpieką. Został skazany na karę śmierci przez powieszenie. Zasądzono także utratę praw publicznych i obywatelskich, praw honorowych oraz przepadek mienia. Wyrok wydany został na podstawie dekretu o wymiarze kary dla zbrodniarzy hitlerowskich i zdrajców narodu polskiego.

24 lutego 1953 r. gen. August Emil Fieldorf został powieszony w więzieniu mokotowskim w Warszawie przy ul. Rakowieckiej.

Zdzisław Badocha „Żelazny”

„Niewątpliwie dopisywało mu szczęście, charakteryzowała go brawura, ale też zdolność podejmowania trafnych, błyskawicznych decyzji pozwalających wychodzić cało z trudnych sytuacji” – stwierdził w rozmowie z PAP dr Tomasz Łabuszewski, badacz podziemia antykomunistycznego z IPN. Należał do pokolenia, które weszło w dorosłość pod koniec II wojny.

W maju 1944 r. wstąpił w szeregi 5 Wileńskiej Brygady AK. Już w lipcu 1944 r., po wkroczeniu wojsk sowieckich na teren Wileńszczyzny, oddział został rozwiązany z rozkazu dowódcy. Został wcielony do LWP. Po zdezerterowaniu wstąpił do nowego oddziału „Łupaszki”. Z uwagi na doświadczenie i odwagę niejednokrotnie „Żelazny” otrzymywał w tym czasie zadanie osłaniania dowódcy. W rezultacie zasług wojskowych Badocha już w sierpniu 1945 r. został awansowany na stopień oficerski, podporucznika.

Reklama

W grudniu 1945 r. żołnierze „Łupaszki” przenieśli swoją działalność na Pomorze. Patrol pod dowództwem „Żelaznego” krążył po olbrzymim terenie, budząc strach komunistów. Wiosną 1946 r. mobilne szwadrony przeprowadziły wiele skutecznych akcji bojowych. Najbardziej spektakularną z nich był rajd „Żelaznego” i jego żołnierzy 19 maja, gdy w ciągu jednego dnia rozbrojono siedem posterunków MO i UB na terenie Borów Tucholskich.

10 czerwca w Tulicach w powiecie sztumskim w trakcie walki z oddziałem UB i MO Badocha został ranny w obojczyk. Opatrzyła go Danuta Siedzikówna „Inka”. „Żelazny” trafił na rekonwalescencję do majątku Czernin, gdzie administratorem był miejscowy konspirator. Tu przez splot niezwykłych przypadków Badocha zginął 28 czerwca. Obława UB skierowana przeciwko komu innemu trafiła do Czernina, „Żelazny” przekonany, że UB-owcy idą po niego, zbiegł i w trakcie ucieczki zginął od wybuchu granatu. Jak napisał Wacław Beynar „Orszak”: „Tak zakończył niezapomniany kolega i postrach dla bezpieczeństwa”.

Jest bohaterem wielotomowej serii komiksów „Wilcze tropy”, wydawanej przez IPN.

Marian Bernaciak „Orlik”

„Był rycerzem niezłomnym, rycerzem słusznej sprawy. Po wojnie stanął po stronie dobra w walce ze złem, jakim był komunizm” – stwierdził w 2018 r. szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk w trakcie uroczystości przekazania Orderu Virtuti Militari siostrze mjr. Bernaciaka, Wandzie Piotrowskiej.

Urodził się w 1946 r. Był oficerem zawodowym Wojska Polskiego, dowódcą partyzanckim Armii Krajowej oraz żołnierzem Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”.

Reklama

W 1939 r. uczestniczył w wojnie obronnej. Dostał się do niewoli sowieckiej. W październiku 1939 r. udało mu się uciec z transportu, który wiózł polskich oficerów do łagrów. Od 1940 r. był komendantem rejonu Ryki-Ułęż Związku Walki Zbrojnej, a od grudnia 1943 r. – dowódcą oddziału. Od jesieni 1944 r. był dowódcą wszystkich oddziałów partyzanckich na terenie Inspektoratu Puławskiego, od marca 1945 r. również zastępcą komendanta Inspektoratu ds. bezpieczeństwa, a od kwietnia do lipca 1945 r. – dowódcą Zgrupowania Oddziałów Partyzanckich Inspektoratu Puławskiego.

Do największej akcji oddziału doszło 24 maja 1945 r. pod wsią Las Stocki k. Puław. Po ataku na Puławy władze komunistyczne zdecydowały się na mobilizację wielkich sił zdolnych do rozbicia zgrupowania „Orlika”. O sukcesie partyzantów zadecydowało przypadkowe natknięcie się Bernaciaka i jego najbliższego otoczenia na dowództwo zgrupowania sił komunistycznych. W krótkiej walce zginęło 17 żołnierzy NKWD i 10 funkcjonariuszy UB i MO. Dzięki zamieszaniu w szeregach przeciwnika partyzantom udało wyrwać się z okrążenia. Stracili zaledwie 11 żołnierzy, komuniści ponad 70. Była to jedna z największych bitew powstania antykomunistycznego.

„Orlik” zginął na skutek donosu złożonego milicji przez sołtysa wsi Piotrówek. 24 czerwca 1946 r. został zaatakowany przez oddziały LWP i Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Major wracał z odprawy dowódców miejscowych oddziałów WiN i dysponował jedynie niewielką obstawą żołnierzy. Dwóm z nich udało się wyrwać z okrążenia. Dzięki ich relacjom znamy przebieg ostatnich chwil życia „Orlika”. Nie wiadomo jednak, czy Bernaciak zginął z powodu ran poniesionych w walce, czy popełnił samobójstwo. Wraz z nim poległo dwóch żołnierzy. Jego ciało zostało ukryte prawdopodobnie na Cmentarzu Bródnowskim.

2021-03-01 07:14

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

1 marca – Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych

1 marca – w rocznicę rozstrzelania przywódców IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” – obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Powojenna konspiracja niepodległościowa była – aż do powstania „Solidarności” – najliczniejszą formą zorganizowanego oporu społeczeństwa polskiego wobec narzuconej władzy.

Po rozwiązaniu przez gen. Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka” Armii Krajowej 19 stycznia 1945 r. jej rolę miała przejąć organizacja „NIE”. Gdy w marcu tego roku Okulicki został aresztowany przez NKWD, „NIE” uznano za strukturę zdekonspirowaną i rozkazem p.o. Naczelnego Wodza gen. Władysława Andersa zlikwidowano 7 maja 1945 r. Jeszcze tego samego dnia Anders powołał Delegaturę Sił Zbrojnych na Kraj z płk. Janem Rzepeckim na czele. Przejął on struktury „NIE” oraz zlikwidowanej AK. Kiedy w czerwcu 1945 r. powstał w Moskwie uznany przez mocarstwa zachodnie Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, na wniosek płk. Rzepeckiego doszło do likwidacji DSZ.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Piotr Pawlukiewicz: Bóg nie może się na Ciebie doczekać!

2024-03-27 07:20

[ TEMATY ]

ks. Piotr Pawlukiewicz

B.M. Sztajner/Niedziela

ks. Piotr Pawlukiewicz (1960 – 2020) wygłosił tysiące kazań

ks. Piotr Pawlukiewicz (1960 – 2020) wygłosił tysiące kazań

Pomyślałem sobie: „Boże, ta babcia nawet jeszcze Komunii Świętej nie przyjęła, a już się w niej wyzwalają czyny miłości. Jaka ta miłość jest niecierpliwa! Jak się nie może doczekać!”. Tak samo nie może się doczekać Bóg. Na ciebie.

Jeszcze jeden fragment Ewangelii. Pozornie też wam znany, ale czy na pewno? „Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: «Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada». Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: «Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem». Lecz ojciec rzekł do swoich sług: «Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się». I zaczęli się bawić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: «Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego ». Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: «Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę». Lecz on mu odpowiedział: «Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się»”*.

CZYTAJ DALEJ

Wspaniałe świadectwo wrażliwości liturgicznej

2024-03-28 12:37

[ TEMATY ]

Msza Wieczerzy Pańskiej

parafia św. Stanisława Kostki w Zielonej Górze

procesja z darami

Archiwum parafii

Kolejny rok przygotowujemy bardzo uroczystą procesję z darami na Wielki Czwartek. To taka tradycja w naszej parafii - mówi Iwona Szablewska (pierwsza z prawej)

Kolejny rok przygotowujemy bardzo uroczystą procesję z darami na Wielki Czwartek. To taka tradycja w naszej parafii - mówi Iwona Szablewska (pierwsza z prawej)

Parafia wprawdzie niewielka, ale zaangażowanie i hojność wiernych – bardzo duże. Parafia św. Stanisława Kostki to zielonogórski fenomen. W tym roku na procesję z darami na Mszę Wieczerzy Pańskiej uzbierano tam ogromną sumę, a w samą procesję zaangażowało się ponad 200 osób!

- Kolejny rok przygotowujemy bardzo uroczystą procesję z darami na Wielki Czwartek. To taka tradycja w naszej parafii, bardzo związana z tym jak mocno stawiamy na liturgię i na edukację liturgiczną wszystkich wiernych – mówi Iwona Szablewska, wiceprzewodnicząca duszpasterskiej rady parafialnej i precentorka. - Jesteśmy bardzo małą parafią jak na realia Zielonej Góry, bo liczymy 3,5 tys. mieszkańców, a do kościoła w niedzielę na Mszę św. regularnie przychodzi 400 osób. W procesję z darami w tym roku zaangażowało się 250 osób. To ponad 70 rodzin, co daje nam 150 osób, i kolejne 100 osób, niepowtarzalnych, to ci, którzy są we wspólnotach. Zwyczaj jest taki, że w ciągu roku przyglądamy się, co jest tak naprawdę potrzebne jeszcze do sprawowania liturgii, a że jesteśmy młodą parafią „na dorobku” to wiele rzeczy nam brakowało, więc zawsze staramy się ustalać priorytety z proboszczem i służbą liturgiczną – podkreśla pani Iwona. Dodaje, że we wszystkim ważna jest też transparentność, by ofiarodawcy mieli świadomość, na co i w jaki sposób zostały rozdysponowane pieniądze. - W procesję z darami czynnie zaangażowało się 62,5% parafian. To wspaniałe świadectwo wrażliwości liturgicznej, dbania o jej piękno – to wszystko dla naszego Pana Jezusa Chrystusa – mówi Iwona Szablewska.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję