Skromny kapłan z krańców diecezji zapisał się w sercach wiernych gorliwą służbą Bogu i ludziom. W sutannie i strażackim mundurze, mimo problemów ze zdrowiem, nie szczędził sił w głoszeniu Dobrej Nowiny. Niemal całe kapłańskie życie spędził w Wirkowicach, gdzie przez 28 lat przewodził ludowi Bożemu. 27 kwietnia w murach świątyni, o którą nieustannie się troszczył, pożegnali go parafianie i strażacy. W Mszy św. sprawowanej pod przewodnictwem bp. Mieczysława Cisło uczestniczyli przedstawiciele różnego szczebla władz i służb mundurowych, m.in. poseł Teresa Hałas, zastępca komendanta wojewódzkiego PSP st. bryg. Szczepan Goławski, starosta krasnostawski Andrzej Leńczuk, wójt gminy Izbica Jerzy Lewczuk i członek zarządu głównego OSP Janusz Szpak. - Ze smutkiem żegnamy kapłana, który jeszcze wiele lat mógłby służyć wspólnocie parafialnej i strażakom, jednak jako ludzie wiary przyjmujemy z pokorą Bożą wolę. Nasze życie jest w rękach Boga - powiedział ksiądz biskup.
Z zamiłowania strażak
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Podczas żałobnych uroczystości bp Mieczysław Cisło oraz ks. Waldemar Taracha przywołali najważniejsze wydarzenia z życia zmarłego kapłana. Śp. ks. Henryk Kozyra urodził się w 1958 r. w Zamościu, w 1985 r. w swoim rodzinnym mieście przyjął święcenia kapłańskie z rąk bp. Bolesława Pylaka. Pierwsze lata kapłańskiej posługi spędził w Opolu Lubelskiem, by już w 1993 r. objąć urząd proboszcza parafii w Wirkowicach. Po krótkiej rozłące wrócił na ukochaną zamojską ziemię i pozostał w niej na zawsze. Jako jedyny syn pragnął spocząć obok swoich rodziców na cmentarzu w Zamościu.
Jak to zostało podkreślone, największy wpływ na życie śp. ks. Henryka miał jego ojciec, oficer Wojska Polskiego, żołnierz kampanii wrześniowej i zawodowy strażak. W testamencie ks. Kozyra zapisał: - „Mojemu ojcu Feliksowi, kawalerowi Virtuti Militari, komendantowi Państwowej Straży Pożarnej w Zamościu, jestem wdzięczny za przekazanie mi wiary i ducha patriotyzmu, umiłowania ojczyzny i służby dla niej, a przede wszystkim dla Boga”. Swoją przygodę z mundurem ks. Kozyra rozpoczął w dzieciństwie, gdy najpierw został harcerzem, a potem druhem Ochotniczej Straży Pożarnej. Jako kapłan aż do śmierci ofiarnie pełnił funkcję kapelana powiatowego PSP i Policji.
Reklama
Misja wykonana
- Od ojca nauczył się szacunku dla munduru, ale przede wszystkim dla człowieka; tego jak walczyć o ludzkie życie i zdrowie. Wzrastając w klimacie matczynej miłości, rozpoznał w sercu głos powołania i mimo wielu trudności został kapłanem. Był pewien, że tylko w taki sposób będzie mógł najlepiej służyć bliźnim - powiedział ks. Taracha. Jak podkreślił jako przyjaciel i druh w strażackiej służbie, ks. Kozyra ofiarował swoje życie parafii w Wirkowicach i strażakom. - Był wiarygodnym, prawdomównym i szczerym człowiekiem, życzliwym i serdecznym. Jako gorący patriota dawał przykład umiłowania ojczyzny, jako kapłan zawsze był blisko Chrystusa - zaświadczył.
Nim trumna z ciałem zmarłego została przewieziona na cmentarz, proboszcza pożegnali wdzięczni parafianie. - Zostawił nam połowę swojego życia i całe serce - podkreślili mieszkańcy Wirkowic. Przedstawiciel parafii przywołał kapłańską troskę o wspólnotę, wyrażającą się m.in. w sprawowaniu sakramentów, płomiennych kazaniach, katechizacji dzieci i młodzieży, powołaniu kółek różańcowych i Wspólnoty Krwi Chrystusa, ale też w dbałości o świątynię i jej otoczenie. Ze wzruszeniem przywołał obraz syna, który opiekował się chorą matką. - Po amputacji nóg nosił ją na własnych rękach - zaświadczył. - Jeśli śmierć czegoś nas uczy, to tego, że liczy się tylko miłość. Dziś jesteśmy pewni, że stając przed Panem salutujesz ze słowami: „Misja na ziemi wypełniona, proszę o nowe zadanie”. My dziękujemy za to, co dla nas zrobiłeś i zapewniamy, że nadal będziemy się troszczyć o wspólnotę - zapewnił w imieniu parafii.