Byłem wczora w miejscu, gdzie mrą z głodu-
Trumienne izb oglądałem wnętrze;
Noga powinęła mi się u schodu,
Na nieobrachowanym piętrze!
Musiał to być cud - cud to był,
Że chwyciłem się belki spróchniałeMj...
(A gwóźdź w niej tkwił,
Jak w ramionach krzyża!...) - uszedłem cały!
Lecz uniosłem - pół serca - nie więceMj:
Wesołości?... - zaledwo ślad!
Pominąłem tłum, jak targ bydlęcy;
Obmierzł mi świat...
Muszę dziś pójść do Pani Baronowej,
Która przyjmuje bardzo pięknie,
Siedząc na kanapce atłasowej -
Cóż? powiem jej...
...Zwierciadło pęknie,
Kandelabry się skrzywią na r e a l i z m (...)
(C. K. Norwid, "Nerwy")
Poetycko wyrażone doświadczenie wieszcza wpisuje się
w naszą codzienność. Każdy z nas, podobnie jak podmiot liryczny przytoczonego
utworu, nosi w sobie doświadczenie sacrum. Być może w dzieciństwie,
czasem w wieku dojrzałym doświadczyliśmy tego bardzo osobistego spotkania
z Bogiem, który wyzwala przez krzyż Chrystusa. Potem przychodziły
inne doświadczenia. Na atłasowej kanapie naszych immanentnych spotkań
z kulturalną i oświeconą Baronową nie zawsze umieliśmy powiedzieć
jej o naszym spotkaniu z Bogiem, o naszej wobec Boga wdzięczności.
Przenosząc te indywidualne doświadczenia na społeczność
narodową, znajdujemy bardzo czytelne podobieństwo. Tam, gdzie pojedynczy
człowiek zapiera się prawdy o swoim spotkaniu z Bogiem, potęguje
się to przez społeczne zawstydzenie i milczenie o Bogu.
Miniony tydzień był czasem medialnych dyskusji na temat
polskiego stanowiska wobec Unii Europejskiej. Wsłuchując się w radiowe
dyskusje, śledząc dywagacje ujawniane w prasie, odnosiło się wrażenie,
że nadmiar słów i przytaczanych racji miał na celu zakrzyczenie jakiejś
prawdy.
Zrezygnowaliśmy z 18-letniego okresu wstrzymania wykupu
polskiej ziemi. Ten okres zawężono - nie pytając nikogo - do lat
12 w przypadku napływu obcych właścicieli, a w sytuacji tzw. inwestycji
nie ma w ogóle ograniczeń.
Z drugiej strony Unia zachowała swoją niewzruszoną postawę,
gdy chodzi o możliwość zatrudnienia obcej siły roboczej w poszczególnych
państwach Wspólnoty. Tak to wygląda obiektywnie. Nie znamy szczegółów
negocjacji, niepokoi natomiast medialna tendencja motywowania takiego
stanowiska jako jedynie sensownego.
Niepokoi to wszystko, ponieważ nie ma jeszcze przygotowanych
ustaw określających procedurę wykupywania polskiej ziemi na cele
inwestycyjne. Może się okazać, kiedy takie ustawy się pojawią, że
o ich kształcie zadecydują, bez znajomości naszych ojczystych problemów,
nasi unijni partnerzy, którzy na pewno zechcą przykroić owe ustawy
do własnych korzyści. Oby tak nie było, ale to bardzo realny scenariusz.
Skoro zdecydowaliśmy się na jakieś ustępstwa, winniśmy mieć jasną
sytuację w każdym z negocjacyjnych punktów.
Obok zachwytu nad rzekomym postępem w negocjacjach, równie
natarczywie nagłaśnia się konieczność opodatkowania bankowych oszczędności
obywateli. Sytuacja staje się nieco dziwna. Z jednej strony rząd
stara się udowadniać, że taki krok nie jest niczym wyjątkowym, z
drugiej - rozpoczyna się akcja reklamowa inicjowana przez same banki,
mająca na celu skusić obywateli do takich form oszczędzania, które
ominęłyby owe rządowe zamiary. Powstaje informacyjny chaos. Stracą
na tym prości ludzie, którzy nie będą w stanie ocenić sytuacji. I
tak - jednych oszukają banki, zawierając wieloletnie transakcje lokacyjne,
a drudzy, jak może się okazać, stracą na tym, że rząd podejmie takie
działania, w których owe lokaty zostaną, mimo wszystko, objęte także
oprocentowaniem.
Jest rzeczą zrozumiałą, że musi się szukać sposobów naprawienia
finansów państwa. Nie jest to zjawisko tylko polskie. Przed widmem
inwestycyjnych kłopotów stanęły tak bogate państwa, jak Szwajcaria
czy Niemcy. Powodem był nagły spadek chętnych do korzystania z linii
lotniczych. Problem w tym, że udział w ratowaniu owych budżetowych
dziur winny mieć wszystkie podmioty gospodarcze, a nie tylko najsłabsi.
Wszak od pewnego czasu pracodawcy proponowali swoim pracownikom zakładanie
kont, by w ten sposób łatwiej i bezpieczniej dokonywać wpłat należności.
Teraz wszystkie te drobne kwoty zostaną objęte opodatkowaniem.
Dodatkowy podatek dotknie spółki krajowe, a pozostawia
jako uprzywilejowane spółki zagraniczne. Widać tu niezdrową chęć
wyprowadzenia za granicę polskich pieniędzy. Jawi się pytanie o status
przedsiębiorstw mających siedziby centrali poza granicami kraju.
Równie niejasna jest pozycja właścicieli firm, którzy swoje centrale
mają poza miastami, w których funkcjonują filie. Podatki odprowadza
się do miast, w których są owe centrale. Wszystko to są informacje,
o których czasem można dowiedzieć się z prasy. Dlaczego nie ma o
tym pełnej wiedzy?
Wrażenie nieporządku potęgują sami parlamentarzyści,
którzy poselskie beneficja traktują jako przywilej do manifestowania
swojej pozycji społecznej.
Wszystko to dzieje się w atmosferze informacyjnego przymusu.
Na antenę dopuszczane są tylko głosy popierające stanowisko jednej
strony. Wszelkie zastrzeżenia traktowane są jako głos sfrustrowanej
po nieudanych wyborach prawicy. Żeby nie być gołosłownym - do niedawna
w I programie radia funkcjonowało okienko, w którym głos zabierali
przedstawiciele różnych opcji. Każdego dnia ktoś inny. Krótkie felietony
pozwalały słuchaczowi poznać całą panoramę poglądów. Audycja została
zawieszona w okresie przedwyborczym i jak dotąd nie została przywrócona
na antenie. Z nadchodzących informacji wynika, że prawdopodobnie
tak już zostanie. A istniała ona przeszło 10 lat. Czy to nie dowód,
że była to audycja sprawdzona i chętnie słuchana? Skoro tak, dlaczego
uznanych przez słuchaczy form oceniania polskiej sceny politycznej
się nie kontynuuje? Nasuwa się niedobre przypuszczenie, że władza
pragnie pozbyć się niewygodnych dla niej form informowania społeczeństwa.
Norwid swój wiersz kończy takimi słowami:
Dlatego: usiądę z kapeluszem
W ręku - - a potem go postawię
I wrócę milczącym faryzeuszem
- Po zabawie.
Strzeżmy się zachowań, które spychają nas na margines
życia społecznego. Nie jest prawdą, że ten udział w życiu jest już
dziś niemożliwy. Globalizacja, która dotyka poszczególne gremia,
jest bezsilna wobec świata wartości, którym poszczególni ludzie chcą
być wierni. Pytanie o wartości, o etykę, jaką kieruje się Unia Europejska,
jest naprawdę niezwykle ważne. Im dalej od dziesięciu Bożych przykazań,
tym słabszy fundament przyszłości bezpiecznej, trwałej i dostatniej.
Naszą siłą jest Krzyż, któremu zawierzyliśmy życie. Niech
to nie będzie jednorazowy akt, ale niech rozpisuje się na prawdę
codzienności, w której Krzyżowi damy właściwe miejsce.
Pomóż w rozwoju naszego portalu