Bóg uczy nas mówić
Wszyscy rodzice świata czekają z niecierpliwością na pierwsze słowa swojego dziecka. Jednak zanim będą mogli wsłuchiwać się w dziecięcy słowotok, muszą cierpliwie i z mozołem, dzień po dniu, niemal od pierwszych chwil jego życia, uczyć dziecko ludzkiej mowy. Słowo nie rodzi się łatwo. Potrzeba wielu miesięcy, a czasem nawet lat, aby ukształtowany aparat mowy pozwolił na jego artykulację. Najpierw mały człowiek przechodzi etap głużenia, potem gaworzenia, wreszcie monosylaby zaczynają łączyć się w słowa, a dziecko cieszy się z tego, co umie powiedzieć. Psychologowie podpowiadają rodzicom, w jaki sposób stymulować dziecko do tego, aby proces nauki mowy przebiegał jak najłatwiej. Radzą: nazywaj przedmioty, zadawaj proste pytania, mów tak, jak chciałbyś, by mówiło twoje dziecko, komentuj, baw się dźwiękami, bądź narratorem, recytuj, śpiewaj, powtarzaj i opisuj świat. Słowo wypowiadane i wysłuchane ze zrozumieniem jest początkiem dialogu, rozmowy, która tka codzienność ludzi na ziemi. Pełno tam zwykłych komunikatów, ale też dźwięków odzwierciedlających myśli głębsze, rozświetlone wewnętrznym światłem. Gdy czytamy u św. Jana, że na początku było Słowo, a Słowo było u Boga (J 1,1) nie zawsze od razu rozumiemy, że tym Słowem jest Jezus Chrystus. Bóg Ojciec przemawia przez osobę Syna. Niezwykłe jest jednak już to, że Bóg ma nieustanną potrzebę prowadzenia rozmowy z człowiekiem. To On zna Słowo i musi nauczyć swoje stworzenie je wypowiadać, podobnie jak rodzic uczy małe dziecko. Bóg czeka, aż z ciszy naszych serc wyjdzie pierwsze słowo. Nasze głużenie w wierze przejdzie w gaworzenie, a potem, powoli, zaczniemy mówić. Bóg, jak każdy rodzic, czeka na możliwość porozmawiania z nami, chce usłyszeć, co mamy Mu do powiedzenia. „Jednak – jak pisał ks. Józef Tischner – dialog w pewnym momencie kończy się aktem wiary. Ale kiedy przyjrzymy się temu aktowi wiary, to okaże się, że to także jest dialog, tylko innego charakteru”. Rozmowa z Bogiem nie może mieć końca, to przecież najniezwyklejszy Rozmówca.
CZYTAJ DALEJ