Prawdziwa wiara, to zdać sobie sprawę, że ubodzy są obok nas. Jest tam Jezus pukający do naszego serca - powiedział papież podczas porannej Eucharystii w Domu Świętej Marty. W swojej homilii Ojciec Święty skoncentrował się na dzisiejszej Ewangelii (Łk 16,19-31) przedstawiającej przypowieść o bogaczu i ubogim Łazarzu.
Nawiązując do opisu bogacza, który „ubierał się w purpurę i bisior, i dzień w dzień świetnie się bawił”, nie dostrzegając, że „u bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz”, Franciszek zachęcił zgormadzonych do postawienia sobie pytania: „Czy jestem chrześcijaninem podążającym drogą kłamstwa, czy też chrześcijaninem podążającym drogą życia, wiary wyrażającej się w działaniu”. Dodał, że zapewne ów bogacz znał przykazania, co szabat chodził do synagogi a raz do roku do świątyni jerozolimskiej. Zachowywał pewną religijność, ale był człowiekiem zamkniętym w swoim małym świecie uczt, ozdobnych szat, próżności. Nie potrafił patrzeć w przyszłość i nie zauważał, co się dzieje poza jego zamkniętym światem. Nie myślał na przykład o potrzebach wielu ludzi czy konieczności towarzyszenia chorym, a tylko o sobie i o swoich bogactwach, wygodnym życiu. Był człowiekiem pozornie religijnym, który nie znał żadnych peryferii, nawet tych w pobliżu bramy swego pałacu. Podążał drogą fałszu, bo ufał jedynie sobie samemu, temu co posiadał, a nie ufał Bogu. Nie zostawił spadku, życia, gdyż był zamknięty w sobie samym. Papież zaznaczył, że Ewangelia nie mówi, jak miał na imię ów bogacz, posługując się jedynie przymiotnikiem, bo ów człowiek stracił imię, istotę swego istnienia.