- Tworzymy wspólnie Kościół, teraz właśnie możecie liczyć na naszą pomoc - zapewnił abp Marek Jędraszewski, metropolita krakowski, który na ul. św. Katarzyny, gdzie doszło do pożaru spotkał się z mieszkańcami, których dobytki w całości lub częściowo zostały zniszczone w wielkim pożarze, który trawił wioskę od sobotniego popołudnia do późnego wieczora.
Biskup Krakowa z ul. św. Katarzyny pojechał do miejscowego kościoła, gdzie odprawił specjalną Mszę św. w intencji pogorzelców. - Bardzo dziękujemy księdzu arcybiskupowi za słowa otuchy, ale i namacalną pomoc, którą doświadczają nasi mieszkańcy - mówił ks. Artur Gadocha, proboszcz parafii w Nowej Białej. W przyszłą niedzielę 27 czerwca w całej archidiecezji krakowskiej zostanie przeprowadzona zbiórka na pogorzelców przed wszystkimi kościołami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Abp Marek Jędraszewski jest właśnie w Nowej Białej, którą wczoraj dotknął tragiczny w skutkach pożar. Metropolita krakowski odprawił Mszę św. w intencji poszkodowanych w kościele parafialnym św. Katarzyny pic.twitter.com/dylbBCLHgR
— Archidiecezja Krakowska (@ArchKrakowska) June 20, 2021
W rozmowie z KAI dziekan dekanatu Niedzica, który współtworzy parafia w Nowej Białej ks. Józef Bednarczyk podkreślił, że już w sobotę wieczorem była prowadzona zbiórka na rzecz pogorzelców. Opowiedział też o bardzo symbolicznym fakcie, mającym miejsce między ulicą św. Katarzyny, a sąsiadującym z nią kościołem. - Kiedy tylko dowiedziałem się o pożarze, natychmiast tutaj przyjechałem. Ksiądz proboszcz kończył akurat procesję z Najświętszym Sakramentem. Postanowił wspólnie z wiernymi podejść jak najbliżej pożaru. Proszę sobie wyobrazić, że tam gdzie mogli jeszcze stanąć, ogień nie rozprzestrzeniał się już dalej - opowiada ks. Bednarczyk.
Duchowny dodaje, że wszyscy kapłani z dekanatu, prywatnie od siebie, wsparli już pogorzelców. Ks. Józef Bednarczyk wraca też pamięcią do pożaru sprzed 35 lat. - Pamiętam tamten pożar bardzo dobrze, byłem na miejscu. Paliło się wtedy 8 budynków gospodarczych. W tym pożarze one też zostały zniszczone. To wielki dramat dla mieszkańców, bardzo pracowitych i oddanych ludzi - dodaje duchowny.
Reklama
Krystyna Węglarz, sołtys Nowej Białej podkreśla, że w wielkiej tragedii jest i mała radość. - Dziękujemy Bogu, że nikt nie zginął. Oczywiście straty materialne są potężne. Do każdego domostwa trzeba podejść inaczej, niektórzy stracili część dobytku, a inni wszystko co mieli. Nie zostało im nic. Każdemu będziemy pomagać - podkreśla Krystyna Węglarz.
Reklama
Mieszkańcy domów rozpaczają, ale i potrafią na niewyobrażalną tragedię, która ich dotknęła, popatrzeć przez pryzmat wiary. - W tym domu mieszkało nas 6 osób, nikt nie ucierpiał, jest za co dziękować Bogu. A gdyby tak pożar wybuchł w nocy, co by z nami było? - pyta pani Irena, mieszkanka jednego z domów, które ucierpiały w pożodze. - Naprawdę ktoś tam na "górze" czuwał nad nami. Na strychu wszystko spłonęło doszczętnie, a dwa obrazy ze stacjami Drogi Krzyżowej zostały nietknięte - wzrusza się pani Irena.
Reklama
Pomoc dla pogorzelców napływa z wielu miejsc Podhala, Spisza i Orawy, a także z dalszych miejscowości. W sali gimnastycznej miejscowej szkoły zorganizowano wielki magazyn z artykułami żywnościowymi, artykułami higienicznymi, ubraniami i innymi rzeczami, które przywieziono do Nowej Białej.
Strażacy z OSP Czarny Dunajec wraz z tamtejszym samorządem zorganizowali u siebie w remizie zbiórkę pieniędzy i różnych artykułów. - Nikogo nie trzeba było prosić, zachęcać. Druhowie przecież nie spali, bo ratowali dobytki mieszkańców Nowej Białej, a już następnego dnia podjęli się akcji niosącej pomoc w innym wymiarze - mówi KAI Marcin Ratułowski, wójt Gminy Czarny Dunajec. Z Czarnego Dunajca do Nowej Białej pojechało aż 9 samochodów dostawczych z różnymi darami dla mieszkańców.
W Nowej Białej z mieszkańcami spotkali się premier Mateusz Morawiecki, wojewoda małopolski Łukasz Kmita i marszałek małopolski Witold Kozłowski. Na miejscu byli podhalańscy posłowie, władze samorządowe z powiatu nowotarskiego.
Przez całą niedzielę prowadzone są prace związane z oględzinami policji, straży. Usuwane są zwierzęta, które nie wygrały walki z ogniem. Na miejscu cały czas pracują zastępy straży pożarnej, policji i innych służb.